JESTEM ŻAŁOSNA!!! Jestem gorzej niż żałosna, jestem…

O MÓJ BOŻE. o MÓJ BOŻE, Nadine! On mnie przed chwilą zobaczył. Nie żartuję. Właśnie mi pomachał!!! Tak mi głupio. Zaraz umrę. Mam zamiar… O mój Boże, on otwiera okno. Otwiera okno. Mówi coś do mnie. Odezwę się.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: ODPISZ!!!!

jeżeli jeszcze dzisiaj wieczorem nie odezwiesz się do mnie, przysięgam, wezwę gliny. Nie obchodzi mnie, czy jestem taka sama jak twoja matka. Nic nie wiesz o tym facecie, tyle tylko, że jego szalona ciotka mieszka drzwi w drzwi z tobą i że on wystawił swoje nagie zdjęcie w Whitney. Przy okazji, moim zdaniem powinnyśmy wybrać się we wtorek na maty rekonesans do galerii i je sobie obejrzeć. ODPISZMI…

Albo chłopaki z osiemdziesiątego siódmego komisariatu złożą ci kolejną wizytę.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadme.wilcock@thenyjoumal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Przestań wreszcie

Od przeszło dwóch godzin usiłuję dodzwonić się do ciebie, ale telefon jest stałe zajęty. Widzę tylko dwie możliwości; albo źle odłożyłaś słuchawkę, bo nie chcesz ze mną gadać, albo mielesz jęzorem z Mel w sieci. Jeśli to drugie, wyleguj się i oddzwoń do mnie do restauracji, jeżeli to pierwsze, przestań się wygłupiać.

Ja tylko powiedziałem, że jeśli jesteś do tego stopnia przerażona całą sprawą z suknią ślubną, to załatw sobie prywatnego trenera fitnessu, czy coś. fezu, Nadine, ty mnie doprowadzisz do szaleństwa tym rozmiarem dwanaście. Kogo to obchodzi, jaki rozmiar nosisz? Mnie nie obchodzi. Kocham cię dokładnie taką, jaka jesteś.

Przestań mnie częstować tymi bzdurami i wyliczać, ile twoich sióstr nosiło głupią suknię twojej matki. I tak nie cierpię tej sukni. Jest brzydka. Po prostu idź i kup sobie nową, taką, która będzie pasować do twojej OBECNEJ figury. Będziesz się w niej lepiej czuła i będziesz lepiej wyglądała. Twoja matka zrozumie, a kogo obchodzi, co pomyślą twoje siostry? A niech się walą i tyle.

Muszę iść. Stolik siódmy właśnie odesłał łososia, bo był niedogotowany. Widzisz, co przez ciebie zrobiłem?

Tony


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Nadme Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Wybacz, ale…

…nic podoba mi się twoja postawa wobec moich sióstr. Tak się składa, że Ja lubię swoje siostry. A gdybym Ja powiedziała: twoi bracia niech się walą? A gdybym powiedziała: ten twój wujek Giovanni niech się wali? Podobało by ci się. co? Łatwo ci mówić – Ty musisz tylko wrzucić na siebie jakiś smoking z wypożyczalni. JA z drugiej strony mam być olśniewająca.

NIE ROZUMIESZ??? Boże, faceci mają naprawdę lekkie życie.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nic się nie działo

On po prostu nie potrafił poradzić sobie z elektrycznym otwieraczem do konserw. Kupił Panu Pepperowi trochę prawdziwego tuńczyka, chcąc go wywabić spod łóżka. Oczywiście nie udało się. Zasugerowałam mu, żeby następnym razem kupił tuńczyka w sosie własnym, nic w oleju. Koty wcale nie przepadają tak bardzo za olejem.

W każdym razie, kiedy był u mnie, pytał, gdzie w sąsiedztwie najlepiej zamawiać chińszczyznę na wynos. No więc mu powiedziałam, a polem zapytał mnie, czy jadłam obiad i odparłam, że nie, więc spytał, czy nie miałabym ochoty zamówić czegoś z nim na spółkę. Zgodziłam się i zjedliśmy sobie żeberka z grilla, kluski z sezamem na zimno, wieprzowinę moo shu i kurczaka z brokułami.

Wiem, co mi teraz zamierzasz powiedzieć, ale nie, to nie była randka, Nadine. Na miłość boską, to była wyłącznie chińszczyzna. W kuchni jego ciotki. Z Paco siedzącym obok i czekającym, aż któreś z nas upuści coś, co będzie mógł zmieść z podłogi.

I nie, nie próbował się do mnie przystawiać. To znaczy Max, nie Paco. Chociaż naprawdę nie rozumiem, jak mógł mi się oprzeć. Przecież na pewno wyglądałam zabójczo w tym moim dresie: „Jest sobota, a ja siedzę w domu, bo z nikim się nie umówiłam”. W gruncie rzeczy Dolly musiała się mylić co do Maksa. Żaden z niego bawidamek. To wszystko było bardzo przyjacielskie i zwyczajne. Okazuje się, że mamy ze sobą mnóstwo wspólnego. On lubi kryminały, tak jak i ja, więc pogadaliśmy sobie o naszych ulubionych. Wiesz, że on jest całkiem oczytany, jak na faceta, który pracuje w branży artystycznej? Wyobrażasz sobie, żeby Larry konwersował ze znajomością rzeczy na temat Edgara Allana Poego? Bo ja nie.

O Boże, przyszła mi właśnie do głowy straszna myśl: może to wszystko, co mówiła mi Dolly, jest prawdą i on faktycznie JEST bawidamkiem? Rozumiesz? Jest bawidamkiem i w ogóle nie próbuje mnie poderwać. To może znaczyć tylko jedno! O Boże, jestem odrażająca!

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Idź, weź panadol…

…bardzo cię proszę, dobrze? Nie jesteś odrażająca. Jestem pewna, że wszystkie te rzeczy, które Dolly opowiadała o Maksie Friedlanderze, to bzdury. Przecież to DOLLY, na litość boską. Ona kiedyś zajmowała TWOJE stanowisko. Tylko że w przeciwieństwie do ciebie, nie bardzo przejmowała się tym, o czym pisała. Na przykład poważnie wątpię, czy ona czułaby moralne oburzenie na wieść o tym, jak Matt Damon potraktował Winonę.

Jestem pewna, że Max to bardzo miły facet, tak jak sama powiedziałaś.

Nadine:-)


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Dobra. Zeznawaj. Kim naprawdę jest ten facet? Bo on się praktycznie wprowadził do mieszkania obok Mel i ona jest najwyraźniej nim zauroczona, mimo że się tego wypiera. Naprawdę jest taki podły czy jak zwykle przesadzasz? I pamiętaj: ja jestem redaktorką rubryki kulinarnej w tej gazecie. Jeden telefon i sprawię, że nigdy więcej nie dostaniesz stolika w Nobu. Więc lepiej ze mną nie zadzieraj, Dolly.

Nadine


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: l co?

Nie odzywasz się do mnie, co? Przecież ja nic takiego nie powiedziałem. Ale faktycznie, tym, czego nie wiesz o kobietach, dałoby się zapełnić Wielki Kanion. Coś ty się nagle zrobił taki drażliwy?

Jason

PS Stacy chce wiedzieć, czy zaprosiłeś już tę rudą na randkę.


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: l co?

Nie jestem drażliwy. Czego ty ode mnie chcesz? Nie każdy z nas ma osobistą asystentkę, szofera, dziewczynę do dzieci, gosposię, ogrodnika, cały zespół pracowników do czyszczenia basenu, instruktora tenisa, dietetyczkę i stanowisko podane na srebrnej tacy przez naszego dziadka. Jestem po prostu zajęty, wiesz? Mój Boże, pracuję na pełny etat i mam pod opieką doga niemieckiego, którego muszę cztery razy dziennie wyprowadzać na spacer.

John

PS Powiedz Stacy, że nad tym pracuję.


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Powinieneś poszukać specjalistycznej pomocy

Słuchaj, psychotyczny baranie: skąd się bierze ta twoja wrogość? Wiesz, że mógłbyś mieć pracę w firmie naszego dziadka, wystarczy kiwnąć palcem. To samo, jeżeli chodzi o osobistą asystentkę. Nie wiem, co z zespołem ludzi do konserwacji basenu, skoro mieszkasz w śródmieściu i basenu nie masz. Ale mógłbyś mieć dokładnie to samo co ja, gdybyś tylko rzucił tę absurdalną krucjatę, na którą wyruszyłeś, by dowieść, że możesz sobie poradzić bez pieniędzy Mim.

Mówię ci, jedyna rzecz, której potrzebujesz, a nie masz, to psychiatra, koleś. Bo zdaje się, że znalazłeś się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. I zdaje się, że zapomniałeś o jednym małym drobiazgu: TY nie musisz wyprowadzać cztery razy dziennie tego cholernego psa. Dlaczego? Bo nie jesteś Maksem Friedlanderem. Dotarło?

NIE IESTEŚ MAKSEM FRIEDLANDEREM, nieważne, co wmawiasz tamtej biednej dziewczynie.


A teraz weź się w garść.

Jason

PS Mim pyta, czy przyjedziesz na otwarcie nowego skrzydła, które ufundowaliśmy dla kliniki Sloan-Kettering. Jeżeli tak, to prosi, żebyś raz na odmianę założył krawat.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: Cześć

To ja. To znaczy, Max Friedlander. Mój adres: jerryzyje@freemail.com. To taka aluzja do Jerry’ego Garcii. Był wokalistą Grateful Dead. W razie gdybyś nie wiedziała.

Jak się masz? Mam nadzieję, że nie próbowałaś jeść resztek wczorajszych klusek z sezamem. Moja porcja przez noc zastygła w coś, co przypomina gips.

Słuchaj, chyba jakieś twoje pranie trafiło wczoraj wieczorem do mieszkania mojej ciotki, zamiast do ciebie. Jakoś mi się nie wydaje, żeby ciotka nosiła bluzki z nadrukiem w lamparcie cętki – a przynajmniej, jeżeli takie ma, to chyba nie miała ostatnio okazji często ich zakładać – więc to twoje rzeczy, racja? Może moglibyśmy się potem spotkać na wymianę paczek z pralni chemicznej. Och, a przy okazji, jutro w Film Forum grają cyfrowo przetworzoną wersję Cienia wątpliwości. Pamiętam, jak mówiłaś, że to twój ulubiony film Hitchcocka. Pomyślałem, że może byśmy się wybrali na seans o siódmej, jeżeli nie masz innych planów, a potem poszlibyśmy coś zjeść – byle nie chińszczyznę. Daj mi znać.

Max Friedlander

PS Miałem zamiar ci powiedzieć już wcześniej, przyjaciele mówią do mnie John. To stare przezwisko ze studiów, jakoś tak przylgnęło.


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Cześć, cześć

Jasne. Seans o siódmej mi odpowiada. Moglibyśmy później pójść do Brother’s Barbecue. To naprzeciwko Film Forum. Dzięki za uratowanie mojej paczki z pralni. Raiphowi zawsze myli się 15A i 15B. Bez przerwy dostaję pod drzwi dostawy wielkich toreb jedzenia dla psów iams. Zajrzę koło dziewiątej po bluzkę, o ile to nie za późna pora. Po pracy idę na imprezę – wernisaż, który muszę potem opisać w swojej kolumnie. Facet, wyobraź sobie, robi rzeźby z wazeliny. Ja wcale nie żartuję. A ludzie naprawdę je kupują.

No cóż, pogadamy później.

Mel

PS John to trochę dziwne przezwisko, nie uważasz?

Może się zdziwisz, ale tak się składa, że wiem, kto to jest Jerry Garcia. Nawet widziałam go raz kiedyś na koncercie.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: O MÓJ BOŻE

ZAPROSIŁ MNIE NA RANDKĘ!!!

No, tak jakby. To tylko wyjście do kina, ale też się chyba jakoś liczy, nieprawdaż?

Masz, przeczytaj sobie kopię mojej odpowiedzi i powiedz mi, czy nie zabrzmiałam zbyt ochoczo.

Mel


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Dobry Boże, rozumiem, o co ci chodzi. Jeszcze nie widziałam Mel w stanie takiego podniecenia. No, może kiedy dawali tamten jubileuszowy odcinek Domku na prerii (pamiętasz biedną niewidomą Mary? Nienawidzę takich wyciskaczy łez). Dzięki Bogu, że Aaron pisze korespondencje z Botswany i nie musi wysłuchiwać tych zachwyconych pisków, które dochodzą z boksu Mel. On wciąż jest nią zauroczony. To aż śmieszne. A dlaczego Mel odrzuca takiego obiecującego faceta jak Aaron dla takiego bydlaka jak Max, tego sobie nie potrafię wytłumaczyć. No bo Aaron przynajmniej ma jakiś potencjał. Jeśli chodzi o Maksa, to znam wiele kobiet, które próbowały go zmienić. Bezskutecznie. Innymi słowy, Nadine, bój się, i to bój się bardzo. Max ma w sobie wszystko to, przed czym tak ostrzegały nas matki (no cóż, moja też by mnie pewnie ostrzegła przed takimi typkami jak Max, gdyby tylko kiedyś przypadkiem pobyła dłużej w domu). Oto modus operandi Maksa: bardzo nadskakujący, dopóki nie zwabi dziewczyny do łóżka, a potem zaczyna się wycofywać. Do tego czasu młoda dama zazwyczaj jest już pogrążona i nie potrafi pojąć, czemu Max, do tej pory tak zaangażowany, nagle przestaje dzwonić. Następują żałosne sceny, w których na pytania: „Czemu nie zadzwoniłeś?” i „Kim była ta kobieta, z którą widziałam cię wczoraj?” otrzymuje się odpowiedzi: „Przestań mnie ograniczać” oraz „Nie jestem jeszcze gotowy na bliższy związek”. Wariacje na ten temat obejmują zakres od: „Nie możemy po prostu traktować tego lekko?” do: „Zadzwonię do ciebie w piątek, przysięgam”. Ładny obrazek?

Och, a czy ja ci mówiłam o tym, że podczas sesji z kostiumami kąpielowymi do „Sports Illustrated” Max zmusił wszystkie modelki, żeby schłodziły sobie sutki lodem, bo nie dość im sterczały? Kochana, on naszą małą Mel chapnie i przełknie na śniadanie. Ale o Nobu nie mówiłaś poważnie, prawda?