Nie chodzi o to, że kiedykolwiek przeszkadzało mi, że płacę. Tylko żadna z nich nigdy nawet nie ZAPROPONOWAŁA. I tak, owszem, wszystkie wiedziały, że się umawiają z Johnem Trentem z tych Trentów z Park Avenue. Ale one nigdy nawet nie PROPONOWAŁY.


Nadążasz za mną, jak do tej pory, Stace? Po Heather i Courtney, i Meghan (mój Boże, pamiętasz Meghan? I katastrofę z teksańskim dipem?), i Ashley, i wszystkich innych, wreszcie poznałem jakąś Mel, która prawdopodobnie bardziej interesuje się mną niż moim portfelem inwestycyjnym… A ja nawet nie mogę jej powiedzieć, jak się naprawdę nazywam. Nie, ona myśli, że jestem Maksem Friedlanderem. Maksem Friedlanderem, którego mózg, zaczynam żywić pewne obawy, uległ atrofii, kiedy facet miał mniej więcej szesnaście lat. Maksem Friedlanderem, który spisał dla mnie panoptikum typów kobiecego charakteru. Moim zdaniem na pewno podparł tę wiedzę oglądaniem porannych kreskówek Hanna-Barbera. Wiem, co na to powiesz. Dokładnie wiem, co zasugerujesz, Stace. A odpowiedź brzmi: nie. Nie mogę. Może gdybym nie okłamywał jej od samego początku. Może gdybym w pierwszej chwili, kiedy ją poznałem, powiedział: „Słuchaj, ja nie jestem Max. Max nie mógł przyjść. Martwi się tym, co się stało jego ciotce, więc wystał mnie w zastępstwie.”

Ale ja tego nie powiedziałem. Skrewiłem. Spieprzyłem sprawę od samego początku.

Teraz jest już za późno, żeby powiedzieć jej prawdę, bo cokolwiek będę jej próbował wyjaśnić, pomyśli, że znów ją okłamuję. Może się do tego nie przyzna. Ale w głębi ducha zawsze będzie myślała: „Może teraz też kłamie”. Nie próbuj mi wmawiać, że tak nie będzie, Stace. A teraz ona chce, żebym poszedł z nią odwiedzić ciotkę Maksa. Uwierzyłabyś? Tę pogrążoną w śpiączce ciotkę! Mówi, że czytała, że ludzie w śpiączce czasami słyszą, co się wokół nich dzieje, a nawet rozpoznają głosy znajomych osób. Cóż, ciotka Helen w żaden ludzki sposób nie rozpozna mojego głosu, prawda?

No więc sama widzisz. Oto moje cholerne życie w pigułce. Masz na to jakąś radę? Jakieś sensowne słowa kobiecej mądrości? Nie, nie sądzę. Jestem doskonale świadom, że sam sobie wykopałem tę mogiłę. Chyba nie mam teraz innego wyjścia, tylko się w niej położyć. Pogrzebowo twój,

John


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Kotku, nie mogłam nie podsłuchać twojej małej pogawędki z Nadine przy faksie – czy to prawda, że obydwie zapisałyście się na siłownię i zaczynacie zajęcia na rowerach stacjonarnych? No cóż, brawo dla tych pań! Życzę wam jak najwięcej pary. Dajcie mi znać, czy są tam jakieś ławki albo trybuny, na których można sobie usiąść, przyglądać się i dopingować was (i czy oferują tam napoje chłodzące, najchętniej alkoholowe, bo to jedyny sposób, żeby MNIE zaciągnąć do siłowni, na Boga!).

W każdym razie, chciałabym coś dodać do tej drugiej sprawy, o której wspominałaś, jak słyszałam. Zastanawiasz się, czemu Max Friedlander się do ciebie nie przystawiał? Pomyśl trochę, a wszystko stanie się jasne… Weź tylko pod uwagę wszystkie historie, które słyszałaś o jego przygodach z KOBIETAMI, mimo tego jego lęku przed podjęciem zobowiązań, jego obsesję zrobienia jak najlepszego ujęcia, cokolwiek akurat fotografuje, jego stalą potrzebę akceptacji, jego odmowę ustatkowania się i teraz tę dziwaczną zmianę imienia…

Naprawdę, wszystko to da się sprowadzić do jednego prostego faktu:

On jest gejem.

Kotku, to zupełnie oczywiste. To dlatego nie próbował cię podrywać.

Buziaki Dolly


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Uspokój się

On nie jest gejem. Jasne? To cała nasza Dolly. Ona ci robi wodę z mózgu. Nudzi się. Peter Hargrave nie chce opuścić dla niej swojej żony, Aaron wciąż marzy o tobie, a Doiły nie ma nic lepszego do roboty, niż się nad tobą znęcać. A ty zgadzasz się grać jej kartami, kiedy tak się pozwalasz dołować. No dobra, jutro idziemy na rowerek o dwunastej czy o siedemnastej trzydzieści?

Nadine

PS Nie muszę ci chyba mówić, z jakim obrzydzeniem zgadzam się na to, prawda? Na te całe ćwiczenia? W razie gdybyś nie wiedziała, nie cierpię tego. Z całego serca nienawidzę się pocić. To wbrew naturze. Naprawdę.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Ale to by wyjaśniało…

…dlaczego on nie próbował mnie pocałować ani objąć, ani nic!

On jest gejem!

A ja zaproponowałam, że następnym razem, kiedy będzie szedł do szpitala odwiedzić ciotkę, pójdę z nim. Na pewno wyszłam na największą narzucającą się idiotkę na świecie!

Mel

PS Chodźmy na dwunastą i będziemy miały z głowy. Wiem, że tego nie cierpisz, Nadine, ale to dla twojego dobra. A pocenie się jest zgodne z naturą. Ludzie to robią od tysięcy lat.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Czy ty…

…cierpisz na uszkodzenie połączeń synaptycznych?

Po pierwsze, on nie jest gejem.

Po drugie, gdyby nawet był gejem, propozycję, że pójdziesz z nim odwiedzić jego pozostającą w stanie śpiączki ciotkę, trudno nazwać narzucaniem się. To w gruncie rzeczy bardzo miłe z twojej strony.

Tłumaczyłam ci, żebyś nie słuchała Doiły. Przypominasz sobie koronkową narzutę? Pamiętasz, że widziałaś, jak karmił psa alpo na środku łóżka? Czy jakikolwiek gej zrobiłby coś TAKIEGO z koronkową narzutą na łóżko?

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Och

Tak. Masz rację. Żaden gej nigdy nie potraktowałby koronek w taki sposób.

Dzięki Bogu, że mam ciebie, Nadine.

Mel

PS Ale jeżeli nie jest gejem, to dlaczego do tej pory mi nie odpisał? Całe wieki temu wystałam mu maiła na temat jakichś tropikalnych niżów, które tymczasem już zdążyły się zamienić w huragan!


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Och, na litość boską…

Po prostu zadzwoń do tej dziewczyny, dobra? Ty tam siedzisz i posypujesz sobie głowę popiołem, a tymczasem jakiś inny facet sprzątnie ci ją sprzed nosa!

Nie przejmuj się, problem z Maksem Friedlanderem sam się jakoś rozwiąże. Nie uwierzyłbyś, jakie kłamstwa opowiadał mi Jason, kiedy zaczynaliśmy ze sobą chodzić… A najlepsze było chyba to, jakoby kiedyś spotykał się z Jodie Foster. Zapomniał tylko dodać, że działo się to na promie, którym płynął do Kalifornii.


Tak, „spotykał się” z nią, jasne.

Och, a twoja babka pokazała mi zdjęcie Michelle, o której twój brat twierdzi, że to najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widział. Ha? Ktoś tu ma źle w głowie. A świstak siedzi i zawija je w te sreberka…

Jason właśnie przyszedł. Wrzeszczy coś o spalonym serze i dlaczego sobie nie założę własnego konta pocztowego, i czemu muszę ciągle grzebać w jego własnym, a na dodatek usiłuje zepchnąć mnie z krzesła, mimo że jestem w siódmym miesiącu ciąży z jego nienarodzonym synem; już nie wspomnę, że jestem matką dwóch jego córek.

Stacy


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Odczep się

Chciałbym tylko zaznaczyć, że podczas gdy ty zawracasz głowę mojej żonie swoimi durnymi problemami – z których większość, notabene, sam ściągnąłeś sobie na głowę – tutaj wszystko się wali. Przed chwilą sam musiałem zrobić dziewczynkom lunch. Ser stopił mi się w testerze i wywołał pożar. Więc mam ci do powiedzenia tylko jedno: znajdź sobie wreszcie własną żonę, a od mojej się odczep.

Jason


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: CZEŚĆ, WUJKU JOHNIE

TO MY, HALEY I BRITTANY. MAMUSIA I TATUŚ STRASZNIE SIĘ KŁÓCĄ O TO, CO POWINIENEŚ ZROBIĆ Z TĄ RUDĄ PANIĄ. MAMUSIA MÓWI, ŻE POWINIENEŚ DO NIEJ ZADZWONIĆ I ZAPROSIĆ JĄ NA OBIAD, A TATUŚ MÓWI, ŻE POWINIENEŚ SZYBKO PÓJŚĆ NA PSYCHOTERAPIĘ.

JEŻELI OŻENISZ SIĘ Z TĄ RUDĄ PANIĄ, TO CZY ONA BĘDZIE NASZĄ CIOCIĄ?

KIEDY DO NAS PRZYJDZIESZ? TĘSKNIMY ZA TOBĄ. BYŁYŚMY BARDZO GRZECZNE. ZA KAŻDYM RAZEM, KIEDY TA ŻYŁKA NA CZOLE TATUSIA ROBI SIĘ PURPUROWA, ŚPIEWAMY PIOSENKĘ, KTÓREJ NAS NAUCZYŁEŚ, TAK JAK NAM KAZAŁEŚ. TĘ O ROZSTROJU ŻOŁĄDKA. NO CÓŻ, MUSIMY JUŻ IŚĆ, TATUŚ MÓWI NAM ŻEBYŚMY POSZŁY PRECZ OD JEGO BIURKA. NAPISZEMY WKRÓTCE!!!

CAŁUSY

BRITTANY I HALEY

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: Grad wielkości pitek baseballowych i inne anomalie pogodowe

Droga Melisso!

Przepraszam, że tak długo się nie odzywałem. Było parę spraw, którymi musiałem się zająć. Wygląda jednak na to, że wszystko znalazło się mniej więcej pod kontrolą – o tyle, o ile się chwilowo da.

Bardzo miło z twojej strony, że chcesz iść ze mną w odwiedziny do ciotki, ale to naprawdę nie jest konieczne. Zaraz. Moment. Wiem, co na to powiesz. Więc żeby cię uprzedzić, czy mogę zaproponować, żebyśmy poszli do szpitala jutro wieczorem, jeżeli nie masz innych planów? I myślę, że moglibyśmy wykorzystać tę okazję, żeby przedyskutować coś, co już od jakiegoś czasu leży mi na sercu – od chwili, kiedy cię poznałem – to znaczy wielki dług, jaki mam u ciebie za to, że uratowałaś życie mojej ciotce. Stop. Nic nie mów. Wiem, co masz zamiar odpowiedzieć. Ale w gruncie rzeczy dokładnie coś takiego zrobiłaś. Policja mi mówiła.

Więc chociaż jest to zupełnie niewystarczająca forma wyrażenia mojej niezmiernej wdzięczności za to, co zrobiłaś, mam nadzieję, że pozwolisz mi się zabrać na obiad któregoś wieczoru. A ponieważ wiem, jak głęboko może to urazić twoje uczucia rodem ze Środkowego Zachodu, jestem gotów pozwolić ci wybrać restaurację, w razie gdybyś miała się martwić, że wybiorę takie miejsce, które doprowadzi mnie do bankructwa. Przemyśl to i odezwij się. Jak sama wiesz, dzięki Paco moje wieczory są całkiem wolne gdzieś tak do jedenastej.

Pozdrawiam John

PS Oglądałaś wczoraj wieczorem Weather Channel? Dlaczego zawsze tak jest, że ludzie, którzy usiłują pokonać wozem terenowym rzekę wezbraną powodzią, z reguły nie potrafią pływać?


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Odpisał!

I zaprosił mnie na randkę.

No cóż, coś w tym rodzaju. Chociaż to chyba raczej akt litości („żal mi cię i jestem ci wdzięczny”) niż prawdziwa randka. Ale może, jeżeli uda mi się kupić odpowiednią sukienkę… Jesteś ekspertem od restauracji. Którą powinnam wybrać?

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Nie będziesz miała forsy…

…na czynsz w przyszłym miesiącu, jeżeli zamierzasz ciągle kupować ciuchy, żeby zrobić wrażenie na tym gościu. Mam pomysł. Włóż coś, co już masz w szafie. Nie zdążył jeszcze zobaczyć wszystkich twoich rzeczy. Wprowadził się zaledwie ze dwa tygodnie temu, a ja wiem, że masz jakieś dziesięć milionów spódnic.

Mam jeszcze inny pomysł. A gdybyście tak oboje przyszli do Fresche? W ten sposób Tony i ja będziemy mogli przyjrzeć mu się i powiemy ci potem, co myślimy. To tylko taki pomysł.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Ha!

Czy ty masz mnie za idiotkę? Nie pokażemy się we Fresche nawet za milion lat.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Więc jesteśmy za mało wyszukani dla panienki, tak?

Jeśli dobrze zrozumiałem, wybiła godzina prawdy. No bo najwyraźniej masz wobec mojej restauracji jakieś uprzedzenia. Szkoda, że nic o tym nie wiedziałem. Cóż, zdawało mi się, że jesteśmy przyjaciółmi.

Przecież ilekroć proponowałem, że zrobię ci kawałek mojego klasycznego kurczaka paillard z grilla, nigdy nie oponowałaś. Czy to możliwe, że przez cały czas po prostu starałaś się nie robić mi przykrości?

I co z Nadine? Tak naprawdę ona nie jest twoją najbliższą przyjaciółką, dobrze mówię? Pewnie masz jakąś inną najlepszą przyjaciółkę upchniętą gdzieś na boku na wypadek sytuacji awaryjnych, tak? Proszę, jak teraz wszystko wychodzi na jaw.

Tony


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Sam doskonale wiesz…

…czemu nie chcę iść do twojej restauracji. Nie mam ochoty, żeby cały czas gapiła się na mnie moja najlepsza przyjaciółka i jej narzeczony! I ty o tym wiesz.

Naprawdę bywasz nieznośny, mówiłam ci już? Dobrze chociaż, że jesteś takim świetnym kucharzem – no i takim przystojniakiem, naturalnie.