Buźka na razie

Tim


Do: Dolly Vargas ‹dolty.vargas@thenyjournal.com›

George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Stella Markowitz ‹stella.markowitz@thenyjournal.com›

Jimmy Chu ‹james.chu@thenyjournal.com›

Alvin Webb ‹alvin.webb@thenyjournal.com›

Elizabeth Strang ‹elizabeth.strang@thenyjournal.com›

Angie So ‹angela.so@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Dobra, ludzie, słyszeliście już różne opowieści: teraz zobaczymy, czy facet do nich dorasta. Miejsce: Fresche. Czas: dziewiąta wieczorem. Przyjdźcie tam albo jutro przy dystrybutorze wody nie będziecie wiedzieli, o czym mówi cała reszta.

Nadine


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: „New York Journal”

Dobra, mów, i to mów zaraz:

Kogo znasz w „New York Journal”?

Chcę znać nazwiska, Friedlander. Chcę mieć listę nazwisk i chcę ją mieć NATYCHMIAST.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: „New York Journal”

Ach, więc zniżyłeś się do tego, żeby znów ze mną rozmawiać, jak widzę? Już nie jesteśmy tacy zarozumiali i wyniośli, tak? Zdawało mi się, że cię ŚMIERTELNIE obraziłem swoimi starannie opracowanymi refleksjami na temat kobiecości. Wiedziałem, że jeszcze się przyczołgasz na kolanach. No więc, co chcesz wiedzieć? Czy znam kogoś w „New York Journal”? Czyś ty oszalał? Jesteś jedynym dziennikarzem, z którym się spotykam. Nie cierpię tych nadętych pseudointelektualistów. Myślą, że są tacy świetni, tylko dlatego, że potrafią złożyć razem parę słów i sklecić z nich pełne zdanie. A po co w ogóle chcesz to wiedzieć? Hej, Trent, ty chyba nie usiłujesz publicznie uchodzić za mnie, co? To znaczy, chyba udajesz mnie tylko w kamienicy mojej ciotki, prawda? Przed tą babeczką, która była taka wściekła, bo musiała wyprowadzać psa? Prawda? PRAWDA???

Max


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: „New York Journal”

Zaraz, zapomniałem. Znam tam jedną laskę. Dolly coś. Chyba pracuje dla „Journal”. Mam nadzieję, że nie umawiasz się z NIĄ, co?

Max


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Panna Fuller

Najdroższy Johnie,

no, no, no. I to redaktorka kolumny PLOTKARSKIE!. Powinieneś się wstydzić. Myślałam, że w najgorszym razie okaże się studentką tuż przed dyplomem. Wiesz, jedną z tych okropnych długowłosych dziewcząt, które widzi się czasem w Central Parku, kiedy czytają na ławce Prousta, i noszą sandały, okulary i te swoje plecaki.

Ale REPORTERKA KOLUMNY PLOTKARSKIEJ? Nie, no, doprawdy, John. Co ty sobie wyobrażasz?

Myślałeś, że się nie dowiem? Toś głuptas! Bardzo prosta sprawa. Wystarczył jeden telefon do Fullerów z Lansing w stanie Illinois. Udawałam, że jestem jedną z tych maniaczek na punkcie drzew genealogicznych. No wiesz, jakąś panią Fuller, która poszukuje swoich korzeni. Och, tak, bardzo chętnie opowiedzieli mi o swojej farmie i o swojej ukochanej małej Melissie, która przeniosła się do dużego miasta, proszę sobie wyobrazić. I to nie do byle jakiego dużego miasta, tylko do największego na świecie, bo do Nowego Jorku. Doprawdy, John.

No cóż, lepiej nam ją pokaż, żebyśmy mogli rzucić na nią okiem. Przyszły tydzień by nam odpowiadał. Może jednak po imprezie charytatywnej, John. Do tej pory jestem bardzo mocno zajęta.

Ściskam serdecznie

Mim


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Mim

Tylko dla ostrzeżenia: Mim jest na wojennej ścieżce z tobą za to, że nie zjawiłeś się na otwarciu, Poza tym, chociaż nie jestem zupełnie pewien, wydaje mi się, że dowiedziała się o rudej.

Nie patrz tak na mnie. Ja jej nie powiedziałem. Wciąż uważam, że postradałeś zmysły, zgadzając się na ten numer. Stacy, z drugiej strony, chce wiedzieć, czy skorzystałeś z jej rady.

PS Widziałem w wiadomościach tę dziurę przed waszym biurowcem. Wyrazy współczucia z powodu sytuacji toaletowej.

PPS Przepraszam, że nazwałem cię psychopatycznym świrem. Chociaż niewątpliwie nim jesteś.

PPPS Zapomniałem ci powiedzieć: ze względu na to wszystko Stacy założyła sobie własne konto pocztowe. Zmęczyła się korzystaniem z mojego. lej nowy adres to: ih8barney@freemail.com.


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Możesz mnie nazywać…

…jak ci się żywnie podoba. Mnie to nie przeszkadza.

I nie przejmuj się Mim. To mnie też nie rusza.

W sumie podoba mi się ta dziura. Żywię dla niej ciepłe uczucia. W gruncie rzeczy, będzie mi smutno, kiedy ją w końcu zakopią.

Ups, w Inwood zadźgano nożem trzy osoby. Muszę lecieć.

John


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: John

Stace, coś złego dzieje się z Johnem. W zeszłym tygodniu nazwałem go psychopatycznym świrem, a on się nawet nie przejął. Poza tym ostrzegłem go przed gniewem Mim, a on odpisał, że to go też nie rusza!

Nawet się nie przejmuje tą dziurą i tym, że w jego biurowcu nie działają toalety.

Podobnie było z naszym kuzynem Billym, kiedy w Meksyku połknął robaka z dna butelki tequili. Musiał spędzić miesiąc w szpitalu! Co robić?

Jason


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: John

Jason!

Zanim zamkniesz swojego biednego brata w psychiatryku w Bellevue, pozwól mi zobaczyć, czy zdołam coś z niego wyciągnąć. Skoro ty bez przerwy obrzucasz go wyzwiskami, może chętniej otworzy się przede mną.

Buziaki Stacy


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: Skorzystałeś z mojej rady, prawda?

Nie zaprzeczaj. Zadzwoniłeś do niej. Więc uchyl rąbka tajemnicy.

I niczego nie opuszczaj. Jako trzydziestoczteroletnia kobieta jestem właściwie u szczytu moich seksualnych potrzeb. Jestem| również w ciąży. Od tygodni nie widuję własnych stóp. Seks mogę sobie uprawiać wyłącznie w wyobraźni. Więc zacznij stukać w te klawisze, chłopaczku.

Stacy


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Chłopaczek odpisuje

Jak na pełnoetatową żonę i matkę dwojga (właściwie trojga) dzieci, jesteś zdumiewająco wyzwolona. Czy inne mamusie w komitecie rodzicielskim też myślami grzebią się w rynsztokach? To musi stwarzać okazje do ciekawych pogawędek przy pieczeniu ciast.

Dla twojej informacji, nie zaszło to, co zdaje się, zakładasz. A jeśli sprawy wciąż będą się posuwać w tym tempie, to nie zdarzy się nigdy.

Nie wiem, co ta dziewczyna w sobie ma. Nie jestem przecież typem podrywacza. Nie wydaje mi się, żeby komukolwiek przyszło kiedyś do głowy opisać mnie jako playboya. Nigdy też nie oskarżano mnie o kompletny idiotyzm.

A jednak kiedy jestem blisko Mel, dokładnie tak w końcu wypadam – być może w ramach kary boskiej za to, że odkąd ją poznałem, właściwie nic innego nie robię, tylko ją oszukuję. Wygląda na to, że nie mogę zorganizować nawet tak prostej rzeczy jak OBIAD we dwoje. Moja pierwsza próba – wspominałem ci – zakończyła się tak, że jedliśmy pizzę na stojąco (a ona zapłaciła za swój kawałek).

Moje drugie podejście skończyło się jeszcze gorzej: większość wieczoru spędziliśmy w klinice dla ZWIERZĄT. A potem bardzo bezczelnie dodałem do traumy obrazę, seksualnie napastując Mel na sofie ciotki Maksa Friedlandera. Uciekła, mówiąc językiem romansów, niczym spłoszona ptaszyna. I miała rację: chyba musiałem przypominać napalonego małolata po obejrzeniu pornosa.

I jak, zadowolona? Czy wyobrażenie moich romantycznych przygód, jak zastępcza forma zaspokojenia, spełnia twoje oczekiwania? Czy paluszki u nóg, których tak dawno już nie widziałaś, kurczą się z podniecenia?

Po incydencie z kanapą omal się nie załamałem i nie przyznałem. Żałuję z całego serca, że wtedy tego nie zrobiłem. Od tej nory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Bo każdy dzień, kiedy jej nie mówię prawdy, jest jeszcze jednym dniem, przez który ona mnie będzie nienawidzić, kiedy wreszcie wszystko odkryje.

Bo ona to odkryje. To znaczy, któregoś dnia szczęście mnie opuści i ktoś, kto zna Maksa Friedlandera, powie jej, że ja to nie on, a ona nie zrozumie, kiedy będę to próbował wyjaśnić, bo to wszystko jest tak potwornie infantylne. Ona mnie znienawidzi i moje życie się skończy.

Bo z jakiegoś niezrozumiałego powodu, zamiast mnie nie cierpieć, jak każda normalna kobieta na jej miejscu, wydaje się, że Mel mnie naprawdę LUBI. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego. To znaczy, biorąc pod uwagę, co ona o mnie wie – czy raczej, co wie o Maksie Friedlanderze – powinna mnie nienawidzić z całego serca.

Ale nie. Wręcz przeciwnie: Mel śmieje się z moich idiotycznych dowcipów, Mel słucha moich durnych historyjek. I najwyraźniej rozmawia o mnie ze swoimi przyjaciółmi, bo nagle wszyscy zapragnęli mnie obejrzeć.

Wiem, co sobie myślisz. Myślisz: DLACZEGO, u LICHA, POSZEDŁ? Nie umiem ci wytłumaczyć, dlaczego. Kiedy mnie o to poprosiła, stałem przed naszym biurowcem, a ona pojawiła się jakby znikąd. Byłem tak zdumiony jej widokiem – tak przerażony, że ktoś zaraz zawoła mnie po imieniu – że chyba mnie zmroziło, chociaż na zewnątrz było ze dwadzieścia sześć stopni. Świeciło słońce, wszędzie dokoła hałas i zamieszanie, a tu nagle zjawia się ona, z błyszczącą aureolą włosów wokół głowy, i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami. Chyba zjadłbym jej z ręki tłuczone szkło, gdyby zaproponowała. A potem nic już nie mogłem poradzić. To znaczy, skoro już się zgodziłem. Nie mogłem tego odwołać. No więc biegałem w panice, usiłując się zorientować, czy Max zna kogokolwiek z „Journal”.

A potem poszedłem i spotkałem się z nimi, a oni byli podejrzliwi, ale ze względu na Mel udawali, że wcale nie są, bo najwyraźniej oni ją uwielbiają. Zanim wieczór dobiegł końca, wszyscy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

Ale tylko dlatego, że jedyna kobieta, która akurat zna Mak nie przyszła.

Oczywiście, dowiedziałem się o tym dopiero wtedy, kiedy tam przyszedłem, a Mel powiedziała:

– Och, Dolly Vargas – znasz ją – nie mogła przyjść, bo ma dziś wieczór bilety na balet. Ale prosiła, żeby cię pozdrowić.

Widzisz? Widzisz, jak niewiele brakowało? To tylko kwestia czasu.

I co ja mam robić? Jeżeli jej powiem, znienawidzi mnie i nigdy więcej jej nie zobaczę. Jeżeli jej nie powiem, w końcu sama to odkryje, a potem znienawidzi mnie i nigdy więcej jej nie zobaczę. Kiedy jej przyjaciele sobie poszli, Mel zaproponowała, żebyśmy przespacerowali się trochę, zanim złapiemy taksówkę do domu. Poszliśmy wzdłuż Dziesiątej ulicy. Nie wiem, czy ją pamiętasz z dawnych czasów, jeszcze zanim uciekliście z Jasonem na przedmieścia. Więc przypominam: wieczorem we wszystkich oknach zapalają się światła i można zaglądać ludziom do mieszkań, patrzeć, jak czytają albo oglądają telewizję, albo siadają do kolacji całą rodziną.

Kiedy tak spacerowaliśmy, ona mnie wzięła za rękę i po prostu szliśmy przed siebie, a kiedy szliśmy przed siebie, uderzyła mnie ta straszna myśl, że jeszcze NIGDY w ŻYCIU się tak nie czułem, idąc z dziewczyną za rękę… To znaczy szczęśliwy.

A to dlatego, że zawsze, kiedy jakaś dziewczyna chwytała mnie za rękę, robiła to po to, żeby mnie zaciągnąć przed wystawę jakiegoś sklepu i pokazać mi coś, co chciała, żebym jej kupił.

ZAWSZE.

Wiem, to brzmi okropnie, zupełnie jakbym się nad sobą użalał, czy coś takiego, ale nie użalam się. Mówię ci tylko prawdę. I to właśnie jest najokropniejsze, Stacy. Że tak wygląda prawda. Teraz mam jej powiedzieć? Powiedzieć jej, kim jestem? Chyba nie potrafię. A ty byś umiała?

John


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: John

Twojemu bratu nic nie dolega, głuptasie. Jest zakochany, to wszystko.

Stacy

PS. Skończyły nam się cheerios. Mógłbyś kupić, wracając do domu wieczorem?


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Mój brat

John? Zakochany? W kim? W tej rudej?

PRZECIEŻ ONA NAWET NIE WIE, JAK ON SIĘ NAPRAWDĘ NAZYWA!!!

I ty uważasz, że to w porządku? Czy wszyscy w tej rodzinie kompletnie stracili rozum?

Jason


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›