Nie trafił jednak do więzienia, lecz do Szpitala Naszej Pani od Cnót, gdzie zbratał się z grupą młodych socjopatów. Tam też poznał i zakochał się w Faith Chastain, z którą, jak podejrzewano, miał romans.
Dwadzieścia lat później rozpoczął krwawy odwet.
Christian zginął w szpitalu, wypadł z okna, tak jak wiele lat wcześniej jego kochanka. W podziemiach szpitala policja odkryła jego kryjówkę, dawną salę operacyjną, przerobioną później na kilka małych pokoi dla pacjentów.
Odniesienia do grzechu i pokuty, cytaty z Pisma Świętego i innych tekstów religijnych pokrywały całą ścianę. Fluorescencyjną farbą, lśniącą upiornie w świetle naftowej lampy, Pomeroy wypisał siedem grzechów głównych i siedem przeciwstawnych im cnót. Poza tym znaleziono tam łóżko ze śpiworem i stary sekretarzyk, w którym morderca przechowywał swoje zdobycze.
Pierścionek Mary LaBelle i rolex Nicka Giermana; spinkę do banknotów Charlesa Pomeroya i łańcuszek z krzyżykiem należący do Hannah Jefferson; kosztowny rewolwer Gregory’ego Furlougha i różaniec siostry Marii…
Wyglądało na to, że planował swoją zemstę od lat. Specyficzna, pełna agresji postać psychozy, pod której wpływem zaczął w końcu mordować, powstała u niego między innymi za sprawą fanatycznych poglądów jego matki na kwestie grzechu i zbawienia. Jak się okazało, to w suknię ślubną matki ubrał Courtney LaBelle. Projektantka ją rozpoznała.
Policja znalazła też czternaście imion i nazwisk jego potencjalnych ofiar, wraz z przypisywanymi im grzechami i cnotami. Były wypisane na kawałku papieru w sekretarzyku. Sześć z nich wykreślił; sześć nazwisk należących do osób, które zginęły podczas trzech pierwszych ataków mordercy. Wśród pozostałych znajdowali się Pedro Montoya, Patricia Chastain, Leon Heller i Gina Chastain. Pycha, pokora, lenistwo i gorliwość. Cztery ostatnie nazwiska, zupełnie Abby nieznane, były związane z zazdrością, miłością, obżarstwem i nieumiarkowaniem. Tym ludziom udało się uniknąć koszmaru. Tak w każdym razie mogło się wydawać. Policja nadal ich poszukiwała.
A jednak ostatnie słowa Pomeroya ciągle dźwięczały Abby w uszach.
To dopiero początek…
Nie! Pomeroy zginął. I nie mógł zmartwychwstać.
A więc dlaczego na myśl o nim wciąż odczuwała niepokój? Dlaczego teraz jego widywała w nocnych koszmarach?
– Coś cię trapi? – spytał Montoya, zamykając za sobą drzwi.
– To, co zawsze – przyznała, ale nie chciała rozmawiać o Pomeroyu i koszmarze, jaki zgotował tylu ludziom. To już skończone. – Może otworzę ci piwo?
– Dobre pytanie.
Poszli do kuchni i Abby otworzyła lodówkę. W tej chwili zadzwoniła komórka Montoi. Wyjął telefon z kieszeni i spojrzał na numer.
– Obowiązki wzywają. To Bentz – mruknął z uśmiechem. – Montoya – rzucił do telefonu.
Abby otworzyła dwie butelki i podała mu jedną. Zmarszczył brwi.
– Nie, nie mam pojęcia – powiedział do Bentza. – Pierwsze słyszę. – Pociągnął łyk piwa z butelki z znowu słuchał przez chwilę, patrząc na Abby.
Nagle zrobiło jej się zimno. Coś było nie tak.
– Tak, jest tu… Dobrze, zaraz ją zapytam i oddzwonię.
– O co? – spytała, kiedy się rozłączył, i zacisnęła palce na butelce.
– Chodzi o twoją matkę.
Abby miała wrażenie, że temperatura w kuchni spadła o kilka stopni.
– To znaczy?
– Poza tobą i Gina nie miała więcej dzieci, prawda?
– Nie. – Co to za pytanie? Postawiła butelkę na kuchennym blacie.
– Urodziłaś się przez cesarskie cięcie?
– Nie! – Abby pokręciła głową.
– A Gina?
– Nie, jestem pewna, że nie. Mama i tata opowiadali nam o naszych narodzinach, a poza tym kiedyś weszłam do łazienki i widziałam mamę bez ubrania Nie miała żadnej blizny. Dlaczego o to pytasz?
– Bentz właśnie przegląda dokumentację, dotyczącą twojej matki łącznie z raportem koronera. – Montoya podrapał się pod brodzie. – Wygląda na to, że miała cesarkę. Bentz sprawdził wcześniejsze akta, ale nie znalazł tam nic na temat ciąży ani porodu.
– Niemożliwe.
Abby uświadomiła sobie nagle, jak mało wiedziała o kobiecie, która wydała ją na świat, a kiedyś podcięła sobie żyły i spędziła lata w szpitalu psychiatrycznym…
– Niemożliwe – powtórzyła. – Mama i tata nawet nie… – Urwała, przerażona tym, co nagle przyszło jej do głowy. Czyż Faith nie miała romansu z Hellerem i Pomeroyem? Możliwe więc, że urodziła dziecko któregoś z nich… Abby ma gdzieś przyrodniego brata lub siostrę. Dziecko spłodzone przez mordercę… Ogarnęło ją przerażenie. – Nie wiem – przyznała szeptem. – Nie sądzę, ale tak naprawdę nie mogę być tego pewna. – Odchrząknęła, choć miała raczej ochotę zacząć krzyczeć. – Chyba… chyba wszystko jest możliwe.
– Może Pomeroy to właśnie miał na myśli, kiedy powiedział, że „to dopiero początek”?
Wzdrygnęła się gwałtownie.
– O Boże… lepiej to sprawdźmy. – Powiedziała to z ciężkim sercem, bo tak bardzo chciała pogrzebać przeszłość. Najwyraźniej nie było to jeszcze możliwe. Westchnęła głęboko i spojrzała w zatroskane oczy Montoi. – A więc, detektywie, od czego zaczniemy?
Zmarszczył brwi, pociągnął łyk piwa i postawił butelkę na blacie.
– Od początku – odparł. – Tam, gdzie się to wszystko zaczęło. Od Szpitala Naszej Pani od Cnót.
– Dobry Boże, czy to się nigdy nie skończy?
– Oczywiście, że się skończy – powiedział, obejmując ją. – Przejdziemy przez to razem, ty i ja. – Pocałował ją delikatnie w usta. – Wiesz, kocha mam przeczucie, że Bentz może jednak wygrać ten zakład.
– Naprawdę? – spytała i mimo smutku nie mogła powstrzymać uśmiechu Była w końcu z człowiekiem, którego kochała.
– Zdecydowanie. Sądzę, że zanim nadejdzie nowy rok, będę człowiekiem żonatym.
– O, a kim jest ta szczęściara? – spytała filuternie.
Puścił do niej oko.
– Nie chcesz zgadywać?
– O nie, detektywie, żadnych zgadywanek. Interesuje mnie tylko to co jest pewne.
– W takim razie, Abby, nie rozczarujesz się.
– Ty też, detektywie – odparła. – Ty też.
Nota
Na potrzeby tej powieści nagięłam kilka zasad należących do policyjnej procedury; stworzyłam też własny fikcyjny departament policji.
Książka ta powstała, zanim huragan Katrina zniszczył Nowy Orlean i wybrzeże zatoki. Mam nadzieję, że udało mi się uchwycić atmosferę tego wspaniałego miasta, takiego jakim było i jakim znowu będzie.
Podziękowania
Do powstania tej książki przyczyniło się wiele osób. Ich wkład był nieoceniony. Chcę więc podziękować mojemu wydawcy, Johnowi Sconamiglio, za jego wnikliwe uwagi, wizję, wsparcie i cierpliwość. Napracował się przy tym. Podobnie jak moja siostra, Nancy Bush, która nie tylko mobilizowała mnie do pracy i była moim osobistym redaktorem, ale pomagała mi też w innych sferach mojego życia, nigdy nie tracąc przy tym zimnej krwi. Dzięki, Nan.
Muszę też podziękować mojej wspanialej agentce Robin Rue i wszystkim w Kensington Books, zwłaszcza Laurie Parkin, która włożyła w tę książkę wiele pracy.
Ponadto chcę wspomnieć wszystkich, którzy mi pomagali: Kena Busha, Kelly Bush, Matthew Crose’a, Michaela Crose’a, Alexis Harrington, Danielle Katcher, Marilyn Katcher, Kena Meluna, Roz Noonan, Kathy Okano, Samanthę Santistewan, Mike’a Siedle’a i Larry’ego Sparksa.
Jeśli o kimś zapomniałam, proszę o wybaczenie. Wszyscy byliście wspaniali.
Lisa Jackson
"Dreszcze" отзывы
Отзывы читателей о книге "Dreszcze". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Dreszcze" друзьям в соцсетях.