Gdy tylko podjęła tę posępną decyzję, w zadziwiający sposób poczuła się lepiej, jakby wyzwolona. Uspokoiło się bezładne bicie serca, ustała piekielna karuzela wirująca w głowie i Fiora wreszcie zasnęła.
Obudził ją dźwięk bijących rozgłośnie dzwonów. Zobaczyła, że słońce jest już dość wysoko i poczuła, że ktoś siedzi przy niej. Jej wzrok padł na czarne palce trzymające bursztynowy różaniec, a potem przeniósł się na twarz, którą nagle rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Dobrze spałaś? Domingo jest szczęśliwy, że znów cię widzi. Martwił się o ciebie.
- Dlaczego? Bo udało mi się uciec twemu panu?
- Nie, ale nawet wierny sługa może odczuwać przyjaźń dla osoby, która została powierzona jego pieczy.
- Skąd się tu wziąłeś?
- Takie otrzymałem polecenie. Domingo ma cię przygotować do audiencji, której Ojciec Święty udzieli ci pod koniec tygodnia.
- Nie przypominam sobie, bym prosiła o audiencję. Ale powiedz mi: co oznacza to bicie w dzwony? Uszy mi pękają od tego hałasu...
- Nie tylko tobie, ale dziś rano jaśnie wielmożna hrabina Riario wydała na świat córkę, która otrzyma imię Bianca. Ojciec Święty jest szczęśliwy i w związku z tym w Rzymie jest święto. A przecież nie ma się z czego cieszyć - dodał Nubijczyk, z poważną miną kręcąc spowitą w turban głową. - Córka! Tyle hałasu z powodu dziewczynki! Wróćmy jednak do ciebie! Niezbyt dobrze wyglądasz, wiesz?
- Nic w tym dziwnego! Jestem ranna i jeszcze nie odzyskałam sił. Poza tym nie mam nic, by się leczyć.
- Pozwól, że Domingo się tym zajmie! Ale najpierw zdejmijmy ten czarny łach, w którym wyglądasz jak paskudny insekt!
Bez protestów pozwoliła się rozebrać. Podczas długiej podróży statkiem narodziła się między nimi zażyłość i Fiora przyzwyczaiła się nie widzieć w tym troskliwym słudze mężczyzny, którym zresztą przestał być. Rana była nieco zaogniona. Domingo oczyścił ją wódką, od czego młodej kobiecie napłynęły do oczu łzy, po czym nałożył czysty opatrunek. Skończywszy, zostawił ją samą, by mogła się umyć, i poszedł przynieść coś do jedzenia. Przed wyjściem rozłożył na skrzyni bieliznę z cienkiego, haftowanego płótna, jedwabne pończochy, suknię z zielonego aksamitu z jedwabnymi haftami, białymi jak halka, i pasujące do całości pantofle bez pięty. Obszerna peleryna z tego samego aksamitu i długa złocista siateczka przeznaczona do podtrzymania włosów uzupełniały tę toaletę, którą każda kobieta włożyłaby z przyjemnością, lecz Fiora ledwie spojrzała na nią z roztargnieniem. O ileż wolałaby chłopski strój, który miał ją chronić w drodze do Florencji!
Jednakże poczuła się mniej przygnębiona, kiedy umyta, ubrana i uczesana usiadła do obfitego posiłku przyniesionego przez Dominga. Zawsze tak się działo w trudnych okresach jej życia: miała większy apetyt niż normalnie. Toteż, zdając sobie sprawę z formatu przeciwnika, któremu miała stawić czoło wieczorem, z zapałem zjadła wszystko, co jej podano.
W przeciwieństwie do tego, co przypuszczała, ceremoniarz Patrizi nie poprowadził jej do sali, w której została przyjęta za pierwszym razem, ale do biblioteki. Sykstus IV siedział na swego rodzaju krześle kurulnym w binoklach na nosie i czytał grubą książkę w języku greckim, leżącą przed nim na dużym pulpicie, przesuwając wzdłuż linijek małym złotym rylcem. Nie przerwał tej czynności, kiedy Patrizi wprowadził Fiorę i powiódł ją przez całe długie pomieszczenie ku poduszce ułożonej u stóp papieża, na której Fiora musiała uklęknąć, jak chciał ceremoniał. Ale nagłe Sykstus IV zaczął się głośno śmiać.
- Próba walki z nieszczęściami zsyłanymi przez bogów, to dowód odwagi, lecz także szaleństwa; nikt nigdy nie przeszkodzi temu, co musi nieuchronnie nadejść... - I odwracając głowę w stronę młodej kobiety, zapytał tak naturalnie, jakby rozmawiali ze sobą poprzedniego dnia lub kilka godzin wcześniej:
- Co sądzisz o tym tekście, donno Fioro? Jest wyjątkowo piękny, nieprawdaż?
- Jeśli Wasza Świątobliwość tak mówi, to musi to być prawda. Ja osobiście niezbyt cenię Eurypidesa, a w szczególności Herkulesa szalonego. Znacznie bardziej wolę Ajschylosa. Ach! Smutny los ludzi: ich szczęście jest podobne do lekkiego szkicu; nadchodzi nieszczęście, trzy razy przesuwa wilgotną gąbką i los się dopełnia. Już od lat ścieżki mojego życia są splątane i nie mogę wytyczyć innej drogi.
Zaskoczenie papieża było nieudawane. Zdejmując okulary, spojrzał na młodą kobietę niemal z podziwem.
- Czyżbyś czytała wielkich helleńskich autorów?
- Łacińskich także, Wasza Świątobliwość. To część zwykłej edukacji wysoko urodzonych florentynek. Ponadto mój ojciec był człowiekiem wykształconym i zapalonym bibliofilem. Jego kolekcja książek była... niemal tak duża, jak księgozbiór w pałacu Medyceuszy.
- Naprawdę? I... co się z nią stało?
- A co dzieje się z bogactwami znajdującymi się w pałacu, gdy najpierw zostaje splądrowany, a następnie spalony?
- To wielka strata! Tak... wielka strata! I nigdy nie dowiedziałaś się, co...
Fiora nie mogła dłużej spokojnie tego znosić. Nie przyszła po to, by gawędzić o literaturze, a nadto ton naiwnego strapienia, który przybrał papież, wydał jej się szczytem hipokryzji. Zerwała się tak nagle, jakby wystrzeliła do góry na sprężynie.
- Co się z nimi stało? Ależ o to trzeba spytać Hieronimę Pazzi... przepraszam: panią Boscoli, tę, która, aby położyć łapę na moim majątku, nie cofnęła się przed zamordowaniem mego ojca i która nie przestaje prześladować mnie swą nienawiścią.
- Strzeż się, córko, przed pochopnym sądem! - powiedział papież surowo. - Jakże łatwo jest rzucać oskarżenia!
- Pochopny sąd? Zapytaj kogokolwiek we Florencji, a powie ci to samo! I to na pastwę tej nędznej kobiety chcesz mnie wydać! Po tym, jak chciała mnie zmusić do poślubienia tego potwora, który był jej synem, teraz zamierza przymusić mnie do oddania ręki swemu siostrzeńcowi... kolejnemu potworowi, jak słyszałam! Mnie, będącą poddaną króla Francji!
- Zgodziłaś się na to małżeństwo, czy też zostałem okłamany?
- Tak, zgodziłam się na to ostatniej nocy, pod przymusem, aby nie patrzeć na śmierć człowieka, jednego z moich przyjaciół, który obawiając się o mój los, przyjechał mnie szukać aż tutaj! A ty popierasz taką nikczemność! Ty, następca świętego Piotra, namiestnik Chrystusa!
Oczekiwała wybuchu gniewu w odpowiedzi, ale Sykstus zachował spokój. Przyglądał jej się przez chwilę znad binokli, które ponownie założył.
- Przysuń ten taboret i usiądź! Sprowadziłem cię tutaj po to, byśmy mogli porozmawiać bez świadków. No, zrób to, co mówię! Siadaj!
Usłuchała i usiadła tuż obok papieża, osłonięta podobnie jak on szerokimi skrzydłami pulpitu.
- Moje zachowanie być może cię zaskakuje - kontynuował - ale jestem dziś wyjątkowo szczęśliwy, ponieważ Pan pobłogosławił związek mojego drogiego siostrzeńca. Być może właśnie to skłania mnie do... pewnej pobłażliwości, choć od dawna budzisz mój gniew. Musieliśmy się sporo natrudzić, by cię złapać...
ale dzięki temu miałem czas na zastanowienie.
- Czyżbyś zrezygnował z pozbawienia mnie głowy?
- Co za bzdury! Czy gdybym chciał cię zgładzić, byłabyś tutaj? Jednak muszę powiedzieć ci jedno: twoje małżeństwo z Carlem jest ważne dla mojej polityki. Dla mnie będzie korzystne, jeśli Fiora Beltrami zostanie Fiorą dei Pazzi. Dlatego chcę, by doszło do tego ślubu, a nie po to, by sprawić przyjemność donnie Hieronimie... która zresztą może w związku z tym odczuć pewne rozczarowanie, gdyż sprawy nie potoczą się tak, jak by chciała.
- Jak by chciała? Mogę przepowiedzieć Waszej Świątobliwości, co się ze mną stanie z chwilą, gdy znajdę się w jej domu: w bardzo krótkim czasie spotka mnie nieszczęście.
- Mówiłem o rozczarowaniu, poinformuję ją bowiem, że nie pogodzę się z żadną twoją chorobą ani wypadkiem czy czymkolwiek podobnym. Jeśli coś takiego się stanie, zostanie niezwłocznie wydana katu.
- Być może, ale ja nie zgadzam się żyć pod tym samym dachem, co ona. Nigdy nie sądziłam, że mogę kogoś tak nienawidzić, jak jej nienawidzę. Poprzysięgłam jej śmierć!
- Spędzisz pod jednym dachem z tą panią tylko jedną noc: poślubną. Następnego dnia wyjedzie... w podróż w towarzystwie swego szwagra, a kiedy wróci, zamieszkasz w pałacyku w pobliżu Santa Maria in Portico, który dam Carlowi w prezencie ślubnym. I mogę ci obiecać - dodał z nikłym uśmiechem - że twoja głowa pozostanie na swoim miejscu, jeśliby przypadkiem pani Boscoli zdarzyło się coś... nieprzyjemnego! Nie czujemy do niej najmniejszej sympatii. To hałaśliwa i pospolita kobieta.
- Doceniam, Ojcze Święty, to zapewnienie, którego zechciałeś mi udzielić, ale nie zmienia to faktu, że muszę poślubić potwora. Jeśli przypomina on nieżyjącego syna Hieronimy, to moje dni będą jeszcze oszczędniej policzone niż przez nią.
- Potwora? Nie przesadzajmy. Carlo jest brzydki i przygłupi, ale nie jest niegodziwcem. Zrobisz z nim, co zechcesz. Jestem pewien, że w końcu docenisz życie w Rzymie. Zostaniesz tu jedną z pierwszych dam... - Nie bardzo wiem z jakiego tytułu.
- Najprostszego i niezaprzeczalnego: bo ja tego chcę. Kiedy zostaniesz moją sąsiadką, wszyscy szybko się dowiedzą, czyją jesteś protegowaną... Wyznam, że będę wówczas szczęśliwy, mogąc rozmawiać z tobą o wielkich autorach i pięknych starożytnych tekstach, które oboje lubimy.
To miłe oświadczenie zaparło Fiorze dech. Było to doprawdy dziwne. Wielkie postacie tego świata, które przeznaczenie umieszczało na jej drodze, zdawały się nie mieć innego celu w życiu, niż umieszczanie jej w swoim sąsiedztwie. Ludwik XI ofiarował jej Dom w Barwinkach, Zuchwały proponował jej w chwili euforii, że osadzi ją w swoich włościach i po zakończeniu wojny sprowadzi na swój dwór, a oto teraz papież chce ją ulokować na wzgórzu watykańskim w pałacu Santa Maria in Portico*.
* Który później stanie się pałacem Lukrecji Borgii.
- No i co? - podjął Sykstus. - Nic nie powiesz? Co sądzisz o moich planach?
- Ze świadczą o wielkiej wspaniałomyślności, Ojcze Święty... i że będą musiały mi odpowiadać. Przypominam ci jednak, że mam syna we Francji i że zamierzam sama go wychować i mieszkać z nim.
- Co za problem? Sprowadzisz go tu wraz z jego opiekunami i on także cieszyć się będzie naszymi szczególnymi względami. Zresztą gdy tylko zawrzesz małżeństwo, wyślę posłańców do króla Francji, aby go uspokoić co do twojego losu i powiadomić o szczęśliwym zakończeniu naszych spraw.
- Szczęśliwym? Czyżby król uwolnił brata Ignacia i tego kardynała, którego nazwisko wypadło mi z pamięci?
Papież zaczął się śmiać. Był to radosny śmiech małego chłopca, któremu udała się psota.
- Wcześniej czy później odzyskam kardynała Balue*.
* Zostanie uwolniony w roku 1481 i dokona żywota w Rzymie.
Nieco dłuższa medytacja nad nieprawościami tego świata może być dla niego jedynie zbawienna. Co do tego kastylijskiego mnicha, powiadomiono mnie, że umarł i możemy już tylko modlić się za spokój jego duszy. Obaj zresztą byli dla mnie jedynie... pretekstem, aby cię tu sprowadzić. Ale, proszę, zostawmy z boku tę obmierzłą politykę i...
- Chciałabym jednak zadać Waszej Świątobliwości jeszcze jedno pytanie, jeśli pozwoli?
- Pytaj!
- Skąd ta dziwna zmiana zachowania, ta pełna kurtuazji uprzejmość, z którą się do mnie dziś odnosisz, podczas gdy spodziewałam się... gromów papieskiego gniewu? Czemu ją zawdzięczam? Tylko przyjściu na świat małej Bianki?
- Nie, oczywiście że nie. Zawdzięczasz ją dwóm okolicznościom: pierwszą jest naturalnie okazanie przez ciebie skruchy, i to było najważniejsze, ale z drugiej strony donna Catarina, nasza ukochana siostrzenica, nieustannie wstawia się za tobą, a my nie chcemy sprawiać jej przykrości.
Będziesz w niej miała najlepszą przyjaciółkę, która na pewno przyczyni się do tego, że polubisz Rzym.
Po tych pocieszających słowach papież podsunął Fiorze do ucałowania dłoń z pierścieniem i wezwał Patriziego, aby odprowadził ją z powrotem do zamku Świętego Anioła, gdzie nie miała już długo pozostawać. Następnego dnia była Niedziela Palmowa, dzień niewłaściwy, jak wszystkie niedziele, na ceremonię ślubną. Ślub miał więc mieć miejsce w poniedziałek wieczorem w prywatnej kaplicy papieża, który osobiście miał go udzielić.
Te blisko pięćdziesiąt godzin Fiora spędziła w towarzystwie Dominga, ponownie przysłanego, by nad nią czuwał. Wobec przychylności papieża miała nadzieję na towarzystwo Khatoun, ale narodziny dziecka wymagały zapewne troski wszystkich w pałacu SanfApollinare, a młoda księżna na pewno nie miała ochoty się z nią rozstać. Mimo wszystko te ostatnie chwile niewoli minęły bardzo szybko, i to nie tylko dlatego, że Domingo starał się rozerwać ją grą w szachy i spacerami po tarasach zamku, skąd mogła swobodnie kontemplować całą panoramę Rzymu, lecz także dlatego, że upływające nieubłaganie godziny były ostatnimi przed zmianą całego jej życia, która przerażała ją mimo zapewnień papieża. Chcąc nie chcąc, miała stać się jedną z Pazzich, a sama myśl o noszeniu tego znienawidzonego nazwiska budziła w niej obrzydzenie. Myślała także o Mortimerze, uwięzionym w tym samym zamku, z którym mimo próśb nie pozwolono jej się zobaczyć. Czy będzie mógł swobodnie wrócić do Francji? Riario to obiecał, ale czy do słów tego człowieka można było mieć zaufanie? Była jeszcze jedna obawa, która nie dawała jej spać w ciągu tych dwóch ostatnich nocy: groźba wisząca nad Medyceuszami. Fiora aż za dobrze wiedziała, co to będzie za „podróż", w którą udadzą się nazajutrz po jej ślubie Francesco i Hieronima. Szykowali się na tryumf, chcieli być obecni przy ostatnim akcie dramatu, który uczyni z ich rodziny najbogatszy i najpotężniejszy ród we Florencji, oczywiście pod zwierzchnictwem Riaria, ale to w ich drapieżne szpony wpaść miała część majątku ofiar i cała fortuna Beltramiego, i nawet nieprzejednane prawo Florencji nie mogło się temu przeciwstawić. Myśl, że Lorenzo i Giułiano umrą, a ona nic nie może zrobić, by temu zapobiec, była dla niej nieznośna.
"Fiora i Papież" отзывы
Отзывы читателей о книге "Fiora i Papież". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Fiora i Papież" друзьям в соцсетях.