– Ruch zaczyna się mniej więcej o ósmej. Koło dziesiątej jest trochę spokojniej, a kolejna fala gości pojawia się na ostatni występ o północy. – Crystal dopiero teraz w pełni zdała sobie sprawę z tego, że była to restauracja i nocny klub.
Rozejrzała się po sali, nie kryjąc podniecenia. Miała nadzieję, że zadomowi się tu na dobre. Przed otwarciem lokalu Pearl zaprosiła ją do wspólnego posiłku z całym personelem. Crystal przysłuchując się beztroskiej paplaninie kelnerów i kelnerek, pikolaków, kucharzy i pomywaczek wiedziała, że jej się tu spodoba. Lokal był większy, niż jej się wydawało na pierwszy rzut oka. Doszła do wniosku, że może to i lepiej, iż nie zdawała sobie z tego wcześniej sprawy, bo wtedy nie odważyłaby się wcale wejść i spytać o możliwość zatrudnienia. Nagle uświadomiła sobie, że nawet nie wie, ile jej będą płacili. Pearl powiedziała, że napiwki może zatrzymać dla siebie, a jeśli ktoś się upije i zacznie się niewłaściwie zachowywać, niech jedynie powie o tym Charlie'emu, kierownikowi sali lub jednemu z barmanów.
– Przyjemnie się tu pracuje – zapewniła ją Pearl. – Nie musimy znosić grubiaństwa gości. Harry to świetny facet. – Na wspomnienie dawnych czasów w oczach zapaliły jej się iskierki. W pewnej chwili spytała Crystal: – Jesteś dziewicą? – Crystal wpatrywała się w nią przerażona, niezdolna do wyduszenia z siebie ani słowa. Nagle Pearl wybuchnęła śmiechem. – Przepraszam, że spytałam. Zresztą, czy w dzisiejszych czasach można jeszcze spotkać dziewicę? – Chociaż właściwie Crystal wyglądała tak niewinnie, że mogła nią być. – Chciałam spytać, czy kiedykolwiek pracowałaś w takim lokalu?
Crystal roześmiała się z ulgą Zniżyła głos i odezwała się konspiracyjnym szeptem:
– Mówiąc szczerze, pracowałam w jadłodajni.
Pearl uśmiechnęła się i klepnęła Crystal po ręku.
– W takim razie będziesz się musiała dużo nauczyć, skarbie. Trzymaj się blisko mnie, to w mig wszystko opanujesz.
Crystal podziękowała swej szczęśliwej gwieździe, że zetknęła ją z Pearl, szczególnie kiedy zaczął się ruch na sali. Praca była ciężka, Charlie obserwował, jak Crystal sobie radzi, goście oczekiwali, że spamięta, o co prosili. Starała się najlepiej, jak mogła, i kiedy obsłużyła ostatni stolik, wiedziała, że dała sobie radę, a Pearl to potwierdziła. Zarobiła dwadzieścia jeden dolarów w napiwkach. Było to prawie tyle, ile wynosiła połowa czynszu. Pragnęła jak najszybciej znaleźć się w domu, by pochwalić się pani Castagna.
– Podrzucić cię? – Pearl miała starego chevroleta. Crystal z wdzięcznością przyjęła ofertę. Tego wieczoru razem opuściły lokal. Pantofle tak ją uwierały, że nie czuła nóg. Postanowiła nazajutrz kupić sobie nowe buty.
– Dziękuję za podwiezienie. – Uśmiechnęła się ujmująco do swej nowej koleżanki, gdy zatrzymały się przed domem pani Castagna przy Green Street.
– Drobiazg. To tutaj? – Pearl z zaciekawieniem przyjrzała się domowi. – Mieszkasz ze swymi staruszkami?
– Nie. – Crystal potrząsnęła lekko głową – Wynajmuję tu pokój.
Pearl pokiwała głową myśląc, że Crystal mogłaby się właściwie lepiej urządzić. Była dziewczyną, której mężczyźni chętnie płacą sute napiwki za samą przyjemność rozmawiania z nią i nadzieję zdobycia sobie jej względów.
– Dobranoc – powiedziała Crystal i pomachała jej ręką na pożegnanie. Po raz pierwszy od wielu tygodni spokojnie przespała całą noc. Była zmęczona, ale szczęśliwa. Miała pracę i zarobiła masę pieniędzy. Zanim usnęła, zdążyła jeszcze pomyśleć, że kocha San Francisco. Leżało daleko od domu, ale właśnie to jej odpowiadało.
Rozdział szesnasty
Crystal poznała Harry'ego po dwóch tygodniach pracy w jego restauracji. Robota była ciężka, ale otrzymywała za nią godziwą zapłatę, a prócz tego sute napiwki. Wszyscy odnosili się do niej życzliwie, wielu z nich, domyślając się, że jest jeszcze bardzo młoda, roztaczało nad nią opiekuńcze skrzydła i traktowało prawie jak córkę. Po raz pierwszy od śmierci ojca spotkała się z taką sympatią i serdecznością. Nagle jakby rozkwitła. Nikt na nią nie krzyczał, nikt nie miał do niej pretensji. Cały czas nuciła sobie półgłosem, a kiedy pojawiała się w pracy, jej oczy tryskały szczęściem. Harry dużo o niej słyszał i ciekawiło go, jak wygląda dziewczyna, o której wszyscy mówili, że jest świetna. Był pewien, że koloryzują, ale gdy ją ujrzał, natychmiast zorientował się, że nie przesadzali, Jakiś czas obserwował ją z daleka, potem Crystal widziała, jak rozmawiał z Pearl, ale nie miała czasu zastanawiać się, co mówili. W pewnej chwili Pearl skinęła na nią i nagle Crystal ogarnął dziwny niepokój. Pomyślała, iż Harry dowiedział się, że Crystal nie ma jeszcze osiemnastu lat, i postanowił ją wyrzucić z roboty.
Podeszła do stolika, przy którym siedzieli Harry i Pearl.
– Crystal, to Harry. Nasz szef. – Uścisnęła mu rękę. W środku cała się trzęsła ze strachu, ale jej uśmiech nie zdradzał niepokoju, który czuła. Harry patrzył na nią urzeczony. Była jeszcze piękniejsza, niż mówiono. Wprost nie mógł oderwać od niej oczu.
– Dzień dobry panu. – Miała głęboki, śpiewny głos i urodę zapierającą dech w piersi.
– Słyszałem, że nieźle sobie dajesz radę. – Nie zdradził, jak bardzo mu ją chwalono. – Podoba ci się tutaj?
– Tak. – Uśmiechnęła się nieśmiało do Pearl, która spoglądała na nią dumna jak paw. Poświęcała jej wiele uwagi i czasami traktowała Crystal jak własną córkę.
– Podobno umiesz trochę śpiewać? – zapytał ostrożnie, bo nie chciał w niej przedwcześnie wzbudzić nadziei. – Myślałaś kiedyś o występach publicznych? – Crystal potrząsnęła głową – Sądzę, że mogłoby ci się to spodobać. – Crystal zawahała się nieco. Hari spojrzał na Pearl. – Pearl trochę by cię podszkoliła. Wystąpiłabyś któregoś wieczoru przed naszymi gośćmi i zobaczyłabyś, czy ci to odpowiada. – Starał się przybrać obojętny ton głosu, by jej nie spłoszyć. Ale miał już pewien plan. Przez ostatnie pół godziny omawiał go z Pearl. To jawne marnotrawstwo, by dziewczyna z taką urodą latała z półmiskami między kuchnią a stolikami.
– Jesteś gotowa spróbować? – Spojrzał zachęcająco i Crystal poczuła ogarniające ją podniecenie. Ubóstwiała śpiewać i na myśl o tym, że mogłaby występować przed gośćmi lokalu, przeszył ją dreszcz emocji. Najchętniej uściskałaby Harry'ego za tę propozycję, ale skinęła jedynie głową, starając się nie zdradzać swego wzruszenia.
– Tak. – Nagle roześmiała się cicho, gardłowo. – A co będzie, jeśli obrzucą mnie zgniłymi jajkami?
– Wtedy szybciutko wyprowadzimy cię z estrady. – Uśmiechnął się. Był miłym facetem i Crystal z miejsca go polubiła. – No to jak, godzisz się, by Pearl wystąpiła w roli twojej nauczycielki? Nieźle śpiewa i wspaniale tańczy, a przynajmniej tańczyła, póki nie złamała nogi w kostce. – Poznał ją dawno temu, kiedy pracowała w Fox Theater. Przez kilka lat byli kochankami. U siebie zatrudnił ją dużo później, kiedy przestała już tańczyć. Po wypadku mogła jedynie pracować jako kelnerka. Dał jej pracę, bo wciąż czuł do niej słabość. Uwidaczniało się to w sposobie, w jaki na nią patrzył i mówił o jej umiejętnościach tanecznych. – To co, umowa stoi?
– Tak – wyrzuciła z siebie jednym tchem, uśmiechając się do Pearl. Zastanawiała się, co się stanie, kiedy uznają, że nie nadaje się do nowej roli. Zaczekała, aż Harry się oddali, po czym spytała Pearl: – Sądzisz, że dam sobie radę? – Bardzo chciała, by jej się udało. Pearl skinęła głową w zamyśleniu. Przez moment zastanawiała się, czy przypadkiem Harry nie zakochał się w Crystal. Nie zrobiła nic, by go ośmielić. Ale była taka piękna, że nie musiała uciekać się do żadnych sztuczek.
– Nie martw się tym. Poradzisz sobie. A kiedy ludzie usłyszą twój śpiew, potracą głowy. Nauczę cię kilku trików i kroków tanecznych. Zobaczysz, że wszyscy oszaleją na twoim punkcie. Przyjdź jutro o drugiej, to trochę sobie poćwiczymy. – Spojrzała na dziewczynę, zazdroszcząc jej młodości. Ale zbyt lubiła Crystal, by ją za to znienawidzić.
– Jesteś gotowa poświęcić mi swój prywatny czas? – Crystal spojrzała na nią z wdzięcznością, a Pearl roześmiała się wesoło.
– Oczywiście. To dla mnie czysta przyjemność. – Wzruszyła ramionami i dodała uśmiechając się melancholijnie: – Dla Harry'ego zrobię wszystko.
Nazajutrz Crystal przyszła wcześniej do pracy. Pearl pokazała jej kilka prostych kroków. Crystal była pod silnym wrażeniem gibkości i gracji jej ruchów.
– Jesteś dobra – oświadczyła, nie kryjąc podziwu. Pearl wzruszyła się, ale potrząsnęła smutno głową.
– O, nie. Kiedyś nieźle tańczyłam. Ale po złamaniu nogi lekarze źle nastawili mi kość i skończyła się moja kariera. Zresztą byłam zwykłą girlaską.
Przez godzinę kręciły się na małej estradzie. Pearl pokazała Crystal, jak się poruszać, jak trzymać mikrofon, jak wykonywać całym ciałem lekkie ruchy w takt muzyki. Potem poprosiła ją, by usiadła na krześle obok fortepianu.
– Teraz posłuchajmy twojego śpiewu. Tego nie muszę cię uczyć. No, zaczynamy. Zaśpiewaj coś, co lubisz najbardziej.
Crystal zdecydowała się na ulubioną piosenkę swego ojca. Pearl zagrała ze słuchu, a Crystal dała się porwać melodii. Początkowo śpiewała cicho, z wahaniem, wyraźnie skrępowana. W pewnej chwili owładnęły nią wspomnienia o ojcu i własnym dzieciństwie i w jej głosie dało się słyszeć ból i wzruszenie. Zamknęła oczy. Kiedy skończyła, po policzkach płynęły jej łzy. Pearl siedziała i wpatrywała się w nią, oniemiała z zachwytu. Nawet nie przypuszczała, że Crystal tak pięknie śpiewa. Miała silny i dźwięczny głos, zdolny podbić słuchaczy.
– Jezu. Nie wiedziałam, że potrafisz tak śpiewać. Powinnaś jechać do Los Angeles i nagrać płytę.
Crystal wzruszyła ramionami i otarła łzy z policzków.
– Może kiedyś. – Ale sama niezbyt w to wierzyła. Pearl kazała jej obiecać, że następnego dnia znów przyjdzie wcześniej, by poćwiczyć pod jej kierunkiem.
Wieczorem Pearl powiedziała Harry'emu coś, co sprawiło mu wielką przyjemność.
– Crystal to prawdziwy skarb. Nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka jest dobra. Nic jej nie mówiłam, bo nie chcę dziewczyny spłoszyć, ale ma ogromny talent. Taki głos może przyprawić o zawrót głowy. Wystarczy go trochę podszkolić, a pewnego dnia będzie z Crystal prawdziwa gwiazda. Zresztą sam się przekonaj.
Harry wyraźnie się ucieszył. Nazajutrz cichutko wyszedł ze swojego gabinetu, by posłuchać śpiewu Crystal. Tym razem również na jego policzkach lśniły łzy. Wracając do siebie uśmiechał się uszczęśliwiony.
Pearl ćwiczyła z Crystal przez cały maj i część czerwca. Wreszcie obie doszły do wniosku, że wystarczy tych prób, Crystal przygotowała ponad dwadzieścia piosenek. Według Pearl wykonywała je dobrze i wzruszająco. Harry wiedział, że tego wieczoru Crystal po raz pierwszy wystąpi przed publicznością Stanął w głębi sali. Ogarnęło go nerwowe podniecenie. Człowiek tylko raz w życiu może spotkać kogoś tak utalentowanego.
– Powodzenia – szepnął, kiedy Crystal weszła na estradę w jasnoniebieskiej sukni, pożyczonej od Pearl.
Ostrożnie podeszła do mikrofonu, rzucając Pearl spojrzenie pełne obaw. Może nie powinna była wcale próbować? Czy to nie zuchwałość z jej strony? Ale Pearl pokazała jej znak zwycięstwa. Cały personel stał w kątach sali, czekając na występ Crystal. Kiedy rozbłysnął reflektor i rozległy się pierwsze takty muzyki, Crystal zapomniała o słuchaczach i zaczęła śpiewać, wkładając w to całe serce. Utworu z repertuaru Billie Holiday "God Bless the Child" wszyscy wysłuchali w skupieniu. Pearl nie przesadzała, oceniając talent Crystal. Dziewczyna okazała się nadzwyczajna. Obecni na sali poddali się sile i melodyjności jej głosu. Wycisnęła słuchaczom łzy z oczu. Kiedy rozległy się gromkie brawa, Crystal uświadomiła sobie, że tu jest jej miejsce. Śniła o tej chwili i oto ziściły się marzenia. Nie musiała wcale wyjeżdżać do Hollywood, wystarczyło to, czego zaznała tutaj.
Po występie Harry kupił butelkę szampana i zaprosił Crystal oraz Pearl, by wspólnie z nim oblały sukces. Wprost promieniał szczęściem.
– Myślałaś kiedyś, by zostać piosenkarką, jak dorośniesz?
– Nie, proszę pana. – Marzyła o karierze gwiazdy filmowej, ale nigdy – piosenkarskiej.
Poklepał ją po dłoni, nalał kolejny kieliszek wina musującego, mrugnął do Pearl, po czym zwrócił się z uśmiechem do Crystal:
– Mów mi Harry.
Siedziała z nimi i czuła mrowienie w całym ciele. Spełniły się jej sny i nagle zapomniała wszystkie krzywdy, których doznała w przeszłości. Kiedy tego wieczoru wracała do domu, czuła się niczym Kopciuszek. Nie była już tylko kelnerką. Była kimś. Była piosenkarką. Wspinając się po schodach do swego pokoju nadal się uśmiechała do siebie. Drzwi na parterze uchyliły się z głośnym skrzypieniem. Ukazała się w nich znajoma twarz. Pani Castagna obrzuciła dziewczynę gniewnym spojrzeniem. Lubiła udawać groźną, ale w głębi duszy czuła słabość do Crystal.
– Czemu jesteś taka zadowolona? Poznałaś jakiegoś chłopaka? – rozległ się jej donośny głos. Crystal przechyliła się przez poręcz i uśmiechnęła się wesoło.
"Gwiazda" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gwiazda". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gwiazda" друзьям в соцсетях.