Kupował Crystal kwiaty, prezenty, przysyłał po nią przed studio swojego rolls-royce'a z szoferem. Nie czynił jednak dalszych prób uwiedzenia dziewczyny. Czekał, aż Crystal sama do niego przyjdzie. Wiedział, że w końcu się pojawi. Dwa tygodnie później ponownie zaprosił ją do Malibu. Zawahała się, ale czuła się w jego obecności już na tyle swobodnie, że pomyślała, iż nic jej nie grozi. Tym razem nie pływali w basenie, tylko wybrali się na długi spacer. Za kilka tygodni rozpoczynały się zdjęcia do nowego filmu i mieli do omówienia mnóstwo spraw. W pewnej chwili Ernie odwrócił się do niej i uśmiechnął. Pomyślała, że w jego postawie jest coś ojcowskiego. Wziął ją pod swoje skrzydła i podejmował za nią wszystkie decyzje. Po czterech latach samodzielnego życia było to dla Crystal coś nowego. Musiała przyznać, że bardzo jej taka rola odpowiada.

– Crystal, chciałem cię o coś spytać. – Zawahał się spoglądając na zachodzące słońce, po czym delikatnie ujął dłoń dziewczyny. – Czy nie zechciałabyś ze mną zamieszkać na jakiś czas?

– Tutaj? – Pomyślała, że ma na myśli wspólny weekend. Na wspomnienie razem spędzonej nocy zaczerwieniła się po uszy.

Znów się uśmiechnął. Była nadal taka młoda i niewinna. Choć miała już prawie dwadzieścia dwa lata, wciąż pozostała dzieckiem, przynajmniej według norm obowiązujących w Hollywood. – Nie tylko tu, głuptasku. Również w Beverly Hills. Pomyślałem, że pomoże to trochę twojej karierze. Poza tym to o wiele przyjemniejsze niż mieszkanie w hotelu. I tańsze. – Próbował przedstawić wszystko od strony praktycznej, by nie domyśliła się, czym w istocie jest jego propozycja.

– Nie wiem… nie… – Spojrzała na niego swymi fiołkowymi oczami i nawet zatwardziałe serce Erniego Salvatore zmiękło nieco. – Ernie, o co ci naprawdę chodzi? Jesteś dla mnie taki dobry. Nie powinnam… nie wolno mi nadużywać twojej dobroci. – Nadal niczego nie rozumiała. Otoczył ją ramieniem.

– Chcę, żebyś zamieszkała ze mną. Chcę mieć cię przy sobie.

Zapanowała chwila ciszy. Crystal spojrzała na niego, a potem zwróciła wzrok w stronę zachodzącego słońca. Gdzie jest Spencer? Dokąd wyjechał? Czemu to nie on zaproponował jej wspólne życie?

– Hollywood to dżungla. Chcę cię ochraniać.

Czy mogła wymagać czegoś więcej? A jednak wiedziała, że go nie kocha. Wolno potrząsnęła głową.

– Nie mogę.

– Dlaczego?

Spojrzała mu prosto w oczy. Zdawała sobie sprawę z tego, że ryzykuje całą swoją karierę, ale nie potrafiła kłamać. Zbyt wiele dla niej uczynił i nie chciała go oszukiwać.

– Nie kocham ciebie.

Nie powiedział jej, że dla niego nie ma to żadnego znaczenia. Nie pragnął miłości Crystal. Pragnął jej ciała, by grzało go nocami, i jej twarzy, którą mógł sprzedawać do filmów. Nieźle na niej zarabiał, on i jego ważni protektorzy. Stała za nim potężna siła, o czym mało kto wiedział. A Ernie, kiedy tylko ujrzał Crystal, z miejsca zorientował się, że ta dziewczyna jest dla niego wprost stworzona.

– Może z czasem pojawi się i miłość. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

Skinęła głową, nadal wpatrując się w zachodzące słońce. Był dla niej dobry, lepszy od wszystkich, ale chciał więcej, niż mogła mu ofiarować. Wszystko, co dla niej robił, czynił z rozmachem – te stroje, samochody, filmy, brylantowa bransoletka.

– Czy mogę się nad tym spokojnie zastanowić? – Inni wzdrygnęliby się na samą myśl, że można odmówić czegoś Erniemu Salvatore. Po powrocie do domu nalał jej kieliszek wina. Sączyła je, słuchając muzyki. Jego obecność wydawała się kojąca. Nigdy na nią nie naciskał, po prostu był i rozumiał, czego Crystal pragnie. Chciała zostać gwiazdą filmową. Było to dziecinne marzenie, które dzięki niemu mogło się spełnić. Lecz wzdragała się dla kariery poświęcić swą uczciwość, zamieszkując z mężczyzną, którego nie kochała. Ale czy wolno jej się wahać? Prawdę mówiąc, nie miała nic poza tym marzeniem. I wspomnieniem mężczyzny, który opuścił ją trzy lata temu i nie wrócił do niej, choć nadal go kochała.

– Chcesz już jechać do siebie? – Był zawsze gotów zrobić to, czego sobie życzyła. Uśmiechnęła się do niego, a on pochylił się i pocałował ją. Zrobił to po raz pierwszy od tej szalonej nocy sprzed dwóch tygodni, kiedy się kochali. Przez całe dwa tygodnie zachowywał dystans i niczego się nie domagał. Zresztą teraz też niczego nie żądał. Zaproponował tylko Crystal siebie i swój dom, co takiej dziewczynie wydawało się czymś bezcennym. Znów ją czule pocałował, delikatnie pieszcząc. Chciała mu się wyrwać, ale przycisnął Crystal z niebywałą siłą. – Nie odchodź – szepnął – proszę… – Dał jej tak dużo, a prosił o tak niewiele. Pozwoliła mu się całować. Po chwili ogarnęło ją pożądanie. Tym razem to Crystal rozebrała Erniego. Kochali się na ogromnej kanapie, wybitej białą skórą. Nad głowami mieli lustra, a za oknem rozciągał się ocean ze słońcem, kryjącym się za linią horyzontu.

Tym razem nie miała wyrzutów sumienia. Wiedziała, co zrobiła i dlaczego. Czuła, że jest mu to winna za wszystko, co dla niej uczynił. Zdawała sobie sprawę, że go nie kocha, ale poza nim nie miała nic i nikogo. Żyła w Hollywood, z jego mirażami i pokusami, a Ernie stanowił integralną część tego świata. Nie mogła się dłużej opierać. Zbyt wiele już mu zawdzięczała, a miał jeszcze dużo do zaoferowania. Los nigdy nie był dla Crystal łaskawy i czuła się tym zmęczona. U boku Erniego nie potrzebowała się o nic martwić.

Tamtą noc spędzili w Malibu. Nie musiała się przed nikim tłumaczyć ze swego zachowania, nie miała powodu, by wracać do hotelu. Wszystkim było obojętne, co robiła. Nikt nawet o tym nie wiedział. Ani Harry. Ani Pearl. Ani nawet biedna, stara pani Castagna. Kiedy trzy dni później wróciła do hotelu, by odebrać korespondencję, znalazła w poczcie również list od Spencera. Przesłała go jej Pearl. W końcu napisał do niej, próbując wytłumaczyć swoje długie milczenie. Wyjaśniał, jaki wpływ na jego psychikę wywarła wojna, i że na jakiś czas stracił nadzieję, iż kiedykolwiek ten koszmar się skończy. Zapewniał Crystal o swej miłości. Tyle że teraz było już za późno. Zgodziła się zamieszkać z Erniem. A z listu Spencera nie dowiedziała się niczego nowego. Nadal był w Korei, nie miał pojęcia, kiedy wróci do kraju, i wciąż był żonaty. Słusznie postąpiła, wyjeżdżając do Hollywood. Nie mogła sobie dłużej pozwolić na luksus czekania na Spencera. Zaprzedała duszę Ernesto Salvatore. Nie odpisała na list Spencera.

Ernie pomógł Crystal przenieść rzeczy do swego domu w Beverly Hills i z dnia na dzień jej życie uległo zmianie. Ernie zatrudniał kucharza i dwie pokojówki. Otrzymała do swej dyspozycji garderobę, wybitą różowym atłasem, która przypominała dekorację do filmów z Joan Crawford. Kiedy podeszła do szaf, by powiesić swoje ubrania, przekonała się, że są one już pełne kreacji, które Ernie kupił specjalnie dla niej. Na krześle leżało nowiutkie futro z białych norek. Choć była w dżinsach, zarzuciła je sobie na ramiona i chichotała jak mała dziewczynka, przeglądając się w lustrze. Zadzwoniła do Pearl i opowiedziała o wszystkim, także o tym, że przeprowadziła się do Erniego. Pearl ani to nie zdziwiło, ani nie zgorszyło. Może nawet troszeczkę zazdrościła Crystal.

Wszędzie chodzili razem, do najlepszych restauracji, na najwytworniejsze przyjęcia, na premiery i uroczyste inauguracje. Tuż przed rozpoczęciem zdjęć do nowego filmu wybrali się na wręczanie Oscarów.

– Pewnego dnia to ty będziesz tam stała – szepnął do niej, kiedy Shirley Booth znalazła się na podium, by odebrać nagrodę dla najlepszej aktorki za kreację w filmie "Wróć, mała Sabo". Gary Cooper zdobył Oscara dla najlepszego aktora za rolę w filmie "W samo południe". Najwięcej nagród zebrała "Deszczowa piosenka" z Genem Kelly. Crystal czuła się, jakby śniła sen, który znała jeszcze z czasów dzieciństwa.

– Szczęśliwa? – spytał z uśmiechem pewnej nocy.

Skinęła głową. Czuła się szczęśliwa, chociaż go nie kochała. Troszczył się o nią, rozpieszczał, dbał o to, by wszyscy okazywali jej uprzejmość. Kiedy zaczęła zdjęcia w nowym filmie, traktowano ją niczym królową. Była kimś ważnym. Dziewczyną Erniego Salvatore. Ale Crystal nie wystarczało tylko to. Pragnęła zostać dobrą aktorką i piosenkarką, chociaż teraz rzadko śpiewała. Śpiew stanowił część innego życia. Teraz koncentrowała się głównie na aktorstwie. A życie u boku Erniego było bardzo przyjemne. Ciężko pracowała ze swoim nauczycielem śpiewu i specjalistami od gry aktorskiej. Przychodzili do domu, by nauczyć ją nowych tajników zawodu aktora. Miała dobrą pamięć i potrafiła poprawnie wypowiadać swoje kwestie. Nigdy się nie spóźniała na plan i nie grymasiła. Członkowie ekipy lubili ją, bo ciężko pracowała i była zawsze dobrze przygotowana. Stopniowo społeczność aktorska poznawała Crystal i zaczynała obdarzać dziewczynę szacunkiem. Większość z nich wiedziała też o związku z Erniem. Wieczorem przysyłał po nią rolls-royce'a, czasami czekał na tylnym siedzeniu z butelką szampana w srebrnym wiaderku z lodem i dwoma kryształowymi kieliszkami. Kiedyś tylko czytała o takim świecie, teraz stała się jego częścią. Marzenie się spełniło. Zdobyła to, o czym śniła, i na razie nie przejmowała się tym, jaką zapłaciła cenę. Pod koniec maja skończyła drugi film i Ernie zabrał ją na kilka dni do Meksyku. Powiedział, że ma tam do załatwienia jakieś sprawy. Z zainteresowaniem chłonęła nie znany sobie, a tak odmienny świat. Ulicami włóczyły się bosonogie dzieciaki o słodkich, roześmianych buziach i wielkich oczach, wszędzie kłębił się tłum ludzi w barwnych strojach. Crystal zachwycała się pięknymi widokami. Nie orientowała się, jakie interesy sprowadziły tu Erniego. Kiedy wrócili do Los Angeles, wręczył jej z uśmiechem nowy scenariusz. Salvatore był zawsze elegancki i zadbany. Czasami miała wrażenie, że są małżeństwem. Przyzwyczaiła się już do wygodnego życia z Erniem, który nigdy do niczego jej nie zmuszał.

– Co to takiego? – Uśmiechnęła się. Tego wieczoru wybierali się do "Cocoanut Grove" na kolację i tańce.

– Twój Oscar. Wszystko wskazuje na to, że ci się udało, mała.

Był to scenariusz nowego filmu, z rolą jakby stworzoną specjalnie dla niej. Zdobył ją dla Crystal. Zaczynała być sławną. W prasie bez przerwy ukazywały się wzmianki o młodej aktorce, płacił znajomym dziennikarzom krocie, by pisali o Crystal. Gdziekolwiek się z nią pojawił, ludzie gapili się z niedowierzaniem. Nikt nie wyglądał tak jak ona. Nawet w Hollywood. Nadal sprawiała wrażenie łani wynurzającej się z lasu. Jej figura przyciągała wzrok wszystkich. Ernie nauczył ją, jak się ubierać, jak chodzić, jak wkraczać na salę pełną ludzi w taki sposób, by wszyscy przerywali swoje zajęcia. Ale musiał przyznać, że Crystal zachowała swoją dawną naturalność. Pewnego dnia zostanie wielką gwiazdą. Bardzo wielką. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości, szczególnie po otrzymaniu ostatniej propozycji roli dla swej protegowanej. A za nią posypią się następne. Zresztą Crystal i tak należała do niego. Pewnego dnia, jeśli będzie musiał, powie jej o tym.

Dostała scenariusz filmu, do którego zdjęcia miały się rozpocząć w lipcu. Aktorka, mająca grać tę rolę, pokłóciła się z gwiazdą, więc musieli ją wyrzucić. Rozpaczliwie szukali kogoś na to miejsce. Crystal idealnie odpowiadała ich wymaganiom. Poza tym zyskała już sobie opinię osoby łatwej we współpracy, co w Hollywood spotykało się rzadziej niż brylanty. Niewątpliwie zostanie wielką gwiazdą, i to już w krótce.

Czasami Ernie zastanawiał się, czy się przypadkiem w niej nie zakochał. Nie miało to żadnego znaczenia. W wieku czterdziestu pięciu lat był już pięciokrotnym rozwodnikiem i miał dwoje dzieci. Mieszkały gdzieś w Pittsburghu, choć starsze od Crystal, ostatni raz widział je, kiedy były jeszcze małymi brzdącami.

Spędzała godziny na studiowaniu scenariusza i sporządzaniu notatek. Rola okazała się rzeczywiście dobra i Crystal nie mogła się nadziwić, że ją zaangażowano. Miała do wypowiedzenia więcej kwestii niż w poprzednich dwóch filmach razem wziętych. Poza tym musiała włożyć o wiele więcej wysiłku. Zdawała sobie sprawę z tego, że czeka ją ciężka praca, ale właśnie to lubiła najbardziej.

– Ernie, to wspaniały scenariusz – powiedziała mu.

Pływał akurat w basenie. Nawet tam miał telefon i załatwiał jakieś interesy oraz podpisywał dokumenty. Nie dawali mu spokoju nawet w klubie polo. Czasami zostawał tam na noc ze swymi kontrahentami, póki nie ubił z nimi interesu.

– To dobry film, Crystal. Wiele dzięki niemu zyskasz.

Usiadła i spojrzała na niego niespokojnie.

– Uważasz, że podołam?

Wybuchnął śmiechem, wziął w dłoń pasemko jasnych włosów dziewczyny i pocałował je. Fryzjerkom zajmowało mnóstwo czasu uczesanie ich, ale Crystal kategorycznie odmówiła obcięcia włosów. Była jedyną znaną mu dziewczyną w Hollywood, która przejmowała się tym, czy nadaje się do jakiejś roli. Większość aktorek pragnęła zdobyć angaż, myśląc jedynie, co zyskają, nie zawracając sobie głowy tym, czy się nadają. Ale Crystal była inna. Właśnie tym tak różniła się od pozostałych. Miała też niepowtarzalną urodę. Postawił na właściwą osobę.