- Dziwne imię... Posłuchaj mnie, Tchalai! Podobasz mi się! Daj mieliksir, o który cię proszę, a nie będziesz żałować!
- Nie mam go przy sobie, pani. Abym mogła go sporządzić, musiszspełnić dwa życzenia.
Hrabina rzuciła się w jej stronę, chwyciła jej ręce i ścisnęła jekonwulsyjnie, pożerana jakąś tajemniczą pasją.
- Mów! Spełnię każde twe życzenie!
- Muszę wrócić do swoich.. nie, nie na długo - dodała szybko,widząc, że hrabina marszczy brwi - muszę tylko wziąć od nichodpowiednie składniki...
- Zgoda! O świcie, kiedy tylko otworzą bramy, odprawię cię podeskortą do obozowiska! Tylko nie próbuj ucieczki: łucznicy, którzy będącię pilnowali, dostaną rozkaz, aby strzelać.
- To zbyteczne, pani! Bardzo mi dobrze w zamku!
- Doskonale! A drugie życzenie?
- Muszę wiedzieć, dla kogo przeznaczony jest eliksir. Aby nabrałmocy, muszę wypowiedzieć zaklęcia i podać nazwisko tego, który gowypije!
Nastąpiła cisza, podczas której Katarzyna domyśliła się, że tożyczenie nie podobało się hrabinie, lecz koniecznie musiała siędowiedzieć, jaki mężczyzna wzbudził w jej rywalce uczucie takgwałtowne, że popchnęło ją do szukania pomocy u prostej Cyganki.
Po chwili pani de La Tremoille wyjęła z jednego z kufrów czarnąaksamitną opończę, nakryła włosy srebrzystą woalką i odwróciwszy się doKatarzyny rzuciła:- Zaraz się dowiesz! Chodź ze mną!
Hrabina ujęła płonącą pochodnię i obie kobiety wyszły z pokoju. Nakorytarzu czuwała Wioletta, którą hrabina odesłała na spoczynek, i ruszyłaschodami prowadzącymi do wielkiej komnaty. Po kilku krokach Katarzynaujrzała, że otwiera małe drzwi ukryte w murze. Za nimi ciągnął się niski iwąski korytarz, który zdawał się nie mieć końca. W środku panowaływilgoć i zimno, a pochodnia hrabiny okropnie dymiła. Wreszcie hrabinazatrzymała się, podała pochodnię Katarzynie i powiodła ręką po jednej ześcian. Pod naciskiem jej dłoni fragment muru uchylił się, ukazując mały,dobrze zamaskowany otwór, przez który dochodziły donośne odgłosyzabawy i widać było komnatę, gdzie król wydawał bal. Hrabina pociągnęłaKatarzynę za ramię.
- Popatrz tam, w stronę kominka. Widzisz króla?
Katarzyna pochyliła się i rzeczywiście zobaczyła mężczyznę w złotejkoronie siedzącego na tronie pod niebieskim baldachimem. Poznała go.
Niewiele się zmienił od czasów Joanny d'Arc. Ciągle ta długa, ponuratwarz, te wypukłe, wodniste oczy. Trochę przytył. Jego twarz była jakbybardziej pełna, a spojrzenie straciło ten wyraz tropionego zwierzęcia, takniepasujący do osoby królewskiej.
Władca uśmiechał się właśnie do młodzieńca niezwykłej urody,osiemnasto- lub dziewiętnastoletniego, którego ciało prężyło się wygodnierozciągnięte na poduszkach pokrywających stopnie tronu. Katarzynapomyślała, że w jego urodzie jest coś kobiecego.
Wtedy usłyszała za sobą głos hrabiny.
- Widzisz mężczyznę leżącego na stopniach?
- Widzę. Czy to...
- Tak! To on! To brat królowej. Nazywa się Karol Andegaweński,hrabia Maine.
Katarzyna powstrzymała w porę okrzyk zdziwienia. Brat królowej?
A więc najmłodszy syn królowej Jolanty! Słynny hrabia Maine, o któregouroku słyszała już w Angers. I to w takim młodym mężczyźnie, któremuniedawno zaczął się sypać wąs, zakochała się pani de La Tremoille? Miałaco najmniej dwadzieścia lat więcej niż on!
Tymczasem hrabina zasunęła ruchomą ścianę. Katarzyna nie miałanawet czasu, aby rozejrzeć się za La Tremoille'em. Znowu była sam nasam z hrabiną, której ogarnięta pasją twarz w świetle łuczywa wydała sięodrażająca. Wyobraziła sobie, co się stanie z tą kobietą, kiedy lata poczynią na jej ciele spustoszenia. Prawdziwa czarownica.. Jednak grazapowiadała się obiecująco. Dlatego należało ciągnąć ją dalej. Popatrzyłana hrabinę niewinnie i udając wielkie zdziwienie zapytała:- I jakże to? Nie kocha cię, pani?
- Właśnie! Odgrywa przede mną komedię szlachetnych uczuć irycerskiego honoru, przedkładając nade wszystko mego małżonka.. takjakby rycerze królowej Jolanty raczyli szambelana innymi uczuciami niżnienawiść! Obawiam się, czy nie chowa w sercu uczucia do jakiejś młódki.
A ja chcę, żeby pokochał mnie, tylko mnie! Rozumiesz, Tchalai? Musi byćmój... przynajmniej przez jedną noc! Jeśli to się uda, potem będę umiała gozatrzymać!
Katarzyna milczała. Z pewnością diabelski napój Tereiny mógłspowodować, by hrabina otrzymała tę noc miłości, której tak pragnęła.
Nagle jednak Katarzyna poczuła, że nie ma ochoty przyczynić się do tego.
Ten czarujący młodzian, tak czysty i wesoły... trudno jej było wyobrazićgo sobie w ramionach tej perwersyjnej, dojrzałej kobiety. Wydawało sięjej, że popełniłaby świętokradztwo, profanację.
Ale hrabina nalegała.
- Uczyniłam, co chciałaś, córo Egiptu. Jutro rano moi łucznicyzaprowadzą cię do twego obozu, abyś mogła zaopatrzyć się w niezbędneskładniki. Musisz dotrzymać słowa!
Katarzyna z trudem otrząsnęła się z nieprzyjemnego wrażenia. Wkońcu, jakie znaczenie miało, czy chłopiec spędzi jedną noc z tą kobietą?
To z pewnością miłość hrabiny uchroniła go do tej pory od gniewuszambelana. Wiadome bowiem było, jak obecność młodego hrabiego przykrólu była szambelanowi nie na rękę. Bez miłości hrabiny wystarczyłzręczny wypadek, aby usunąć młodzieńca z placu boju.
Popatrzyła hrabinie prosto w oczy.
- Dotrzymam swej obietnicy! - oznajmiła.
- A więc wracajmy! Dzisiejszej nocy będziesz spała obok mego łoża,a jutro urządzimy ci posłanie w mojej garderobie.
I obie kobiety, jedna za drugą, wyszły z wąskiego tajemnegoprzejścia.
* * *
Na zaimprowizowanym posłaniu, złożonym z wielu aksamitnychpoduszek, nie spało się wygodnie. Katarzyna nie mogła zmrużyć oka,myśląc z obawą o tym, jak zachowa się szambelan, kiedy odkryje, że jegosmakowity kąsek zniknął. Ponadto w pokoju hrabiny, wypełnionymmocnym zapachem perfum, panował zaduch nie do wytrzymania. Kiedybladym świtem poczuła, że ktoś potrząsa jej ramieniem, była na wpółprzytomna ze zmęczenia i bolała ją głowa. Z trudem rozpoznała dwórkęWiolettę.
- No, dalej! Wstawaj! Na dole czeka na ciebie sierżant i dwóchłuczników, którzy mają zaprowadzić cię do twego obozu.
Katarzynę denerwował bezczelny ton Wioletty. Należało znaleźćsposób, aby skutecznie usadzić ją na miejscu! Najwyraźniej faworytahrabiny nie czuła do niej najmniejszej sympatii. Ale widząc, że paniTremoille smacznie śpi, pomyślała, że tę sprawę zostawi sobie na później,gdyż kłótnia z Wiolettą mogłaby obudzić hrabinę, a na tym wcaleKatarzynie nie zależało.
Chwilę później w towarzystwie wielkiego, brodatego sierżanta,najwyraźniej niezadowolonego z porannej wyprawy, i dwóch łucznikówzdążała w kierunku wielkiej bramy. Różana jutrzenka rozjaśniała niebo, anad wilgotną ziemią unosiła się mgła. Poranny ożywczy wiatr byłbłogosławieństwem po wielu dniach spędzonych w zamknięciu. Katarzynaprzyszła do siebie, lecz jej umysł drążyła jedna uparta myśl. Czy dotrze doTereiny niezauważona przez Fera? Jeżeli nie bał się przedrzeć do zamku,aby się z nią zobaczyć, z pewnością gotowy był popełnić dla niej i inneszaleństwa. A jeśli przyjdzie mu do głowy, żeby ją wyrwać z rąk strażników?
Do obozu Cyganów nie było daleko. Po przebyciu barbakanuwystarczyło zejść do fosy otaczającej zamek.
Katarzyna sądziła, że o tak wczesnej porze obozowisko będziepogrążone we śnie, lecz ku jej zdziwieniu wszyscy byli od dawna nanogach i wśród wozów panowało niecodzienne ożywienie. Jedne kobietyrozpalały ogniska, inne nosiły wodę z rzeki. Wokół wozu phuri daizgromadziła się starszyzna, tworząc milczący, ponury krąg. Katarzynapomyślała, że stara umarła, lecz wkrótce ujrzała ją siedzącą na ziemipośrodku zgromadzenia. Wszyscy patrzyli z wielkim przestrachem wstronę zamku. Fera nie było wśród nich.
Przybycie wystrojonej Katarzyny w otoczeniu straży wystraszyło izdziwiło Cyganów. Czego mogła chcieć od nich ta nieznajoma, którą przezlitość przyjęli do swego grona? Kilku Cyganów przyjęło bojową postawę,a ich zły wzrok nie wróżył niczego dobrego. W tej chwili jednak Tereina,rozpalająca ogień pod kociołkiem, rozpoznawszy tę, którą uważała zaswoją siostrę, podbiegła do Katarzyny, uśmiechając się radośnie.
- Tchalai! Wróciłaś! A ja głupia myślałam, że już nigdy cię niezobaczę!
- Wróciłam tylko na chwilę, Tereino! I chcę rozmawiać tylko z tobą!
Muszę cię o coś prosić, a jak widzisz... jestem pilnowana!
Sierżant eskortujący Katarzynę patrzył nieufnie na śniade twarzeCyganów; ten cały ruch w obozie najwyraźniej mu się nie podobał, gdyżnie spuszczał dłoni z rękojeści szpady. Zdenerwowanie sierżanta musiałosię udzielić łucznikom, którzy wyciągnęli strzały z kołczanów i trzymali jew pogotowiu. Tereina patrzyła na te przygotowania z przerażeniem.
- Jaka szkoda! Miałam nadzieję, że przynosisz wiadomości od Fera powiedziała zawiedziona.
Pomimo groźnej postawy rycerzy Cyganie zbliżyli się do obydwukobiet na tyle, aby słyszeć, o czym rozmawiają. Jeden z nich krzyknął:- Właśnie! Gdzie jest Fero? Powiedz, co się z nim stało, bo jeśli nie...
- Uciszcie się! - przerwała Tereina z gniewem. - Zapomnieliście, żewedług prawa jest jego żoną?
- I że moi ludzie nie pudłują? - dodał sierżant. - Rozstąpcie się! Tejkobiecie nie może spaść włos z głowy... chyba żeby chciała uciec.
Co mówiąc, wyciągnął szablę. Cyganie cofnęli się, pokazując zębyjak zbite psy.
- Nie wiem, gdzie jest Fero - odparła Katarzyna. - Wczorajwidziałam się z nim na dziedzińcu. Był przebrany za wieśniaka. Strażwyrzuciła go za bramę.
- Ale wieczorem znowu poszedł do zamku. Wiedział, że odbędzie siębal, więc wziął ze sobą tresowanego niedźwiedzia. Liczył na to, że każąmu pokazywać sztuczki podczas balu. Niedźwiedź wrócił w nocy sam... ibył ranny...
- Przysięgam ci, Tereino, że nie wiedziałam, iż Fero wrócił dozamku! Co za nierozważny krok!
Tereina spuściła głowę. Po jej policzkach popłynęły łzy.
- Kocha cię tak bardzo. Chciał cię uwolnić za wszelką cenę...
Chciałabym wiedzieć, co się z nim stało. .
Zapłakane oczy małej Cyganki zmiękczyły serce sierżanta, którysłysząc to, wymamrotał:- Człowiek z niedźwiedziem? Został pojmany, kiedy przełaził przezokno w wieży. Bronił się jak lew, a jego zwierzę oszalało. Wywiązała sięszamotanina i niedźwiedź uciekł.
- A mój brat? A Fero?
- Został wrzucony do lochu i czeka go sąd!
- Po co sąd? - krzyknęła Katarzyna. - Został schwytany, kiedypróbował dostać się do wieży, zgoda. Ale czy to tak wielka zbrodnia, abygo trzymać w lochu i sądzić? Czy nie wystarczyło wyrzucić go za mury?
Twarz sierżanta spoważniała, a jego oczy stały się na powrót twarde.
- Był uzbrojony. Zabił jednego z naszych włóczników! Musi iść podsąd! A teraz dość tego! Załatw, co ci kazano, i wracajmy! Nie mamzamiaru sterczeć tu dłużej!
Tereina wybuchnęła szlochem. Zrozumiała równie dobrze jakKatarzyna, jaki los czeka Fera. Cygan zabił, a więc zostanie powieszony...
jeśli nie gorzej. Katarzyna pociągnęła za ramię małą przyjaciółkę, czując,że i jej zbiera się na płacz. Weszły obie do wozu, a rycerze stanęli na strażypo obu stronach wejścia.
Wiadomość o bliskiej śmierci Fera zabolała ją do żywego. Zakochałsię w niej do szaleństwa i przez tę jedną noc miłości zaryzykował dla niejżycie. A teraz musi oddać swe młode życie przez tę bezsensowną miłość. .
Trzeba byłoby coś zrobić, żeby go uratować! Jeśli przyniesie pani de LaTremoille upragniony eliksir, może zgodzi się ułaskawić Cygana. Aletrzeba było działać szybko.
Zdecydowanym ruchem chwyciła Tereinę za ramiona i potrząsnęładziewczyną gwałtownie.
- Przestań płakać i posłuchaj mnie! Muszę wrócić do zamku,spróbuję go uratować. Ale przedtem musisz mi dać pewną rzecz.
Tereina wytarła spuchnięte oczy, usiłując się uśmiechnąć.
- Wszystko, co mam, należy do ciebie, siostro. Czego ci potrzeba?
- Potrzebuję tego eliksiru, który mi dałaś tamtej nocy... przypominaszsobie? Powiedz, jak się go przyrządza. Życie nas wszystkich zależy, byćmoże, od tego napoju. Możesz mnie nauczyć, jak się go robi?
Tereina spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Nie wiem, w jakim celu prosisz mnie o ten eliksir, Tchalai, leczjeżeli twierdzisz, że życie ludzkie zależy od niego, nie będę stawiała ciżadnych pytań. Musisz jednak wiedzieć, że przygotowanie napoju trwadługo i że przepisu nie można nikomu przekazać. Aby go przyrządzić, niewystarczy wiedza, trzeba jeszcze mieć coś w rodzaju daru. W przeciwnymrazie nie będzie skutkował... Trzeba znać odpowiednie zaklęcia...
"Katarzyna tom 4" отзывы
Отзывы читателей о книге "Katarzyna tom 4". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Katarzyna tom 4" друзьям в соцсетях.