– Ale bardzo dużo ich tłukę – uprzedził Ben.
– W takim razie wkładaj palto – stwierdziła Lena prowadząc go do drzwi. Towarzyszyły im pogwizdywania pozostałych. – To typowe dla faceta. Zjeść i zwiać. A idź sobie, nic nas to nie obchodzi. Następnym razem sam będziesz zmywał. Albo przynieś sobie jednorazowe talerzyki.
W kuchni nagle zaroiło się, bo wszystkie koleżanki zaczęły pomagać Emily.
– Zwołuję zebranie – obwieściła Emily wieszając ścierkę na haczyku.
– Przewidziałyśmy to – oznajmiła Zoe. – Właśnie dlatego pozbyłyśmy się Bena.
– Ale skąd wiedziałyście? – spytała Emily zdumiona.
– Przecież jesteśmy kobietami – odparła Lena, jakby to stwierdzenie wszystko wyjaśniało. – I nie pomyliłyśmy się?
– Chodźmy do salonu. Chcę wam pokazać film wideo, ale zanim to zrobię, musimy pokrótce omówić kilka spraw związanych z interesami.
Wszystkie kobiety zgromadziły się w salonie. Nancy jako ostatnia zajęła miejsce w kręgu na podłodze stawiając obok siebie tacę ze styropianowymi kubkami i dzbankiem kawy. Po kolei nalewała do każdego ciemny napój i rozdawała koleżankom.
– Znów znalazłyśmy się w dołku. Charley odchodzi. Zresztą wiedziałyśmy, że wcześniej czy później to nastąpi i że pełni on tylko rolę chwilowej atrakcji. Ale dłużej już nie możemy sobie pozwolić na tego typu chwyty. Możemy kontynuować działalność jeszcze przez jakieś pół roku, ale potem będę spłukana. Po prostu zabraknie mi pieniędzy. Ciągle nie mamy szans na kredyt z banku; co do tego jestem pewna. A to oznacza, że same musimy na siebie zarobić.
– Jak bardzo jest z nami źle? – spytały chórem.
– Dosyć. Nie mamy już żadnych zasobów. Nie umiem czarować. Wszystkie bardzo się starałyśmy i dałyśmy z siebie wszystko. Nie mamy już na czym zaoszczędzić. Owszem cieszymy się dobrą reputacją, klientki polecają nas innym, ale to nie wystarcza. Popełniłam kilka błędów, które sporo nas kosztowały.
– Mamy trochę oszczędności. Gdybyśmy się złożyły, czy to by coś pomogło? – zapytała Martina.
– Oczywiście, że tak, ale nie mogę was prosić, żebyście pozbywały się swoich zaskórniaków – odparła Emily.
– Ty poświęciłaś swoje na ten interes – sprzeciwiły się bliźniaczki.
– Owszem, ale wciąż troszkę mi zostało. Wy nie będziecie miały nic.
– To nasza własna decyzja. Sama mówiłaś, że dzielimy się po równo. My jesteśmy gotowe wyłożyć pieniądze ze sprzedaży naszej firmy – oznajmiły cicho bliźniaczki. – Policzmy, ile zdołamy wspólnie zgromadzić.
Po podsumowaniu składek, Emily popatrzyła na koleżanki zdumiona.
– Całkiem niezła sumka – oznajmiła. – A tak przy okazji, o ile was to interesuje, to oświadczam, że zrezygnowałam z operacji plastycznej. Jeśli do pieniędzy, które uzyskałam ze sprzedaży futer dodamy wasze oszczędności, to mamy sporą szansę zrealizować mój plan. A teraz posłuchajcie.
– Poczekaj chwilkę, przyniosę butelkę brandy. Coś mi się wydaje, że to co powiesz okaże się bardzo ważne, więc musimy to uczcić – powiedziała Zoe zrywając się z miejsca i biegnąc do kuchni. Gdy wróciła, nikomu nie żałowała trunku lejąc wprost do kubków z kawą. – No dobrze, Emily, teraz mów.
– Zaraz, zaraz, myślałam, że chciałaś zrobić sobie ten lifting. Mówiłaś, że ta operacja jest ci potrzebna. Jeśli dzięki niej poprawiłoby się twoje samopoczucie, to nie rezygnuj. Przecież tłumaczyłaś nam, że łatwiej byłoby ci odzyskać wiarę w siebie i poczucie własnej godności – powiedziała Lena.
– A więc kłamałam. Dzięki wam czuję się zadowolona. Same popatrzcie. Jesteście gotowe oddać ostatni grosz dla ratowania naszego wspólnego przedsięwzięcia. Lifting nie jest mi wcale potrzebny. Owszem, chciałabym go sobie zrobić. Na tym właśnie polega różnica. Zresztą może któregoś dnia poddam się tej operacji, a może i nie. Spójrzcie na mnie, wszystkie. Mam jakieś znamię czy co? Na każdą tę cholerną zmarszczkę sama zapracowałam i nie jestem pewna, czy chcę się z nimi rozstawać. To ja sama tak zdecydowałam. Nie wy za mnie. Ben także nie; w dodatku, kiedy wspomniałam o liftingu zapytał: „A cóż, do diabła, jest nie tak z twoją twarzą?” I mówił to zupełnie szczerze; trzeba było widzieć jego zdziwienie. Tak więc zapomnijmy o tej operacji i zajmijmy się sprawami bieżącymi – oświadczyła Emily.
Wyciągnęło się ku niej siedem par rąk. Emily chwyciła dłonie Leny i Zoe.
– Jesteśmy razem – wszystko albo nic – powiedziała radośnie Martina.
– Teraz słuchajcie, dziewczyny, przedstawię wam mój plan. Mam pewną kasetę wideo, którą, moim zdaniem, powinnyśmy wyprodukować w wielu egzemplarzach i rozdawać za darmo. Będzie nas to kosztować mnóstwo pieniędzy, ale też zamawiając ich dużo, mamy szansę na zniżkę. Zarzucimy nimi całe Plainfield, czyli South Plainfield, Edison Township, Metuchen, Woodbridge Township i Brunswicks, a więc północne, południowe i wschodnie dzielnice. Proponuję, żebyśmy wynajęły do tego ludzi, tak jak robi firma telekomunikacyjna, gdy rozdają nowe wydanie książki telefonicznej. Zapakujemy kasety w małe plastikowe torebki i będziemy je wieszać na klamkach drzwi. Wydaje mi się, chociaż nie jestem tego pewna, że ta metoda okaże się tańsza niż wysyłanie kaset pocztą, a zresztą i tak nie mamy adresów wszystkich mieszkańców. A listy adresowe kosztują. Zbliżają się bożonarodzeniowe ferie, więc bez trudu uda nam się wynająć uczniów z podstawówek i liceów.
Przerwała na chwilę.
– Poza tym zebrałam wszelkie informacje na temat dietetycznej żywności. Zaczniemy ją sprzedawać. Będą z tego pieniądze, moje panie. Doskonale zestawimy proporcje, żeby klientki nie musiały już zawracać sobie tym głowy. No, bo same pomyślcie. Jeśli kobieta naprawdę chce schudnąć i uprawia gimnastykę, a jednocześnie pracuje albo ma mnóstwo zajęć w domu i przy dzieciach, to czyż nie wyda jej się wspaniałe, że może tak po prostu wyjąć z opakowania gotowy posiłek mając pewność, że jest pożywny i ma odpowiednią wartość kaloryczną, a tym samym gwarantuje osiągnięcie zamierzonego celu? Oczywiście zakładam, że ten posiłek będzie również smaczny i apetycznie wyglądający na talerzu. To bardzo ważne. Ale jest w czym wybierać. Bo różnorodność także ma kluczowe znaczenie. Nikt nie chciałby jeść codziennie tego samego. Muszę zresztą coś wam wyznać – nienawidzę tuńczyka. W ciągu ostatnich paru miesięcy zjadłyśmy chyba z tonę tego świństwa. A jeśli miałabym teraz uraczyć się choćby jeszcze kawałeczkiem kurczaka z rusztu, to chyba zaczęłabym gdakać.
– Kiedy zaczynamy?
– Wkrótce. Tak się stało, że gdzieś po drodze straciłyśmy z oczu wytyczony cel, czyli pozyskanie klientek spośród kobiet w średnim wieku, takich jak my. Sama nie wiem, jak do tego doszło. Pewnie byłyśmy zbyt zajęte Charleyem i szukaniem wyjścia z codziennych kłopotów. W każdym razie panie w średnim wieku z brzuszkami, czyli podobne do nas, nie chodzą do klubów i na siłownie, i mają ku temu konkretny powód, a mianowicie wstydzą się swoich ciał – tych zbędnych kilogramów, które noszą wokół talii, bioder i obwisłych pośladków. Zwróćcie uwagę, jakie dziewczyny pokazują nam w reklamach? Osiemnasto- dwudziestoletnie panienki, które twierdzą, że muszą zrzucić pół kilo nadwagi. Wyobrażacie sobie – pół kilo? I ćwiczą na siłowni, żeby pozbyć się cholernych pięćdziesięciu dekagramów. Moim zdaniem, one chodzą do tych klubów tylko po to, żeby poznać tam facetów i pokazać im, jak zgrabnie się prezentują w tych swoich obcisłych kostiumach. Która czterdziestolatka z ośmioma czy dziesięcioma kilogramami nadwagi będzie ćwiczyć w takiej atmosferze? Znacznie łatwiej jest nie podejmować żadnych działań i ukryć zbędny tłuszcz pod warstwami ubrań, jakie same nosiłyśmy. Dlatego właśnie uważam, że mój nowy pomysł pomoże nam zyskać klientelę. Jeśli się nie uda, wypadamy z interesu. Musicie sobie jeszcze uświadomić jedną ważną rzecz: tę mianowicie, że mnóstwo kaset, za które zapłacimy i rozdamy za darmo, trafi do osób, na których pozyskaniu nam nie zależy, ale musimy się z tym pogodzić, bo nie ma innej możliwości. Czy któraś z was nie zgadza się z tym, co do tej pory powiedziałam?
– Kiedy zaczynamy realizację tego nowego pomysłu? – zapytała Lena. – Bo chyba wszystkie jesteśmy za tym, żeby wprowadzić go w życie, prawda?
Panie zgodnie pokiwały głowami.
– Dobrze, pokażę wam teraz ten film – oznajmiła Emily. – Jeśli postanowimy go wykorzystać, praca będzie iście herkulesowa. Ben nam pomoże, ale to tylko o jednego człowieka więcej. A tak przy okazji, mamy randkę w najbliższą sobotę. Tym razem ja go zaprosiłam na kolację, a w niedzielę Ben jedzie z nami wybierać choinkę. Zaproponowałam też, aby przyszedł do nas na Wigilię. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciw temu. – Widząc aprobatę wszystkich koleżanek, Emily zarumieniła się. – No dobrze, zaraz się zacznie. Nie jest jeszcze skończony; muszę nakręcić trzecią część. Chciałabym też o coś was prosić – nic nie mówcie, dopóki nie obejrzycie całości.
Emily oparła się wygodnie na sofie i wcisnęła przycisk „play”. Na chwilkę zamknęła oczy. Słuchała odtwarzanego z taśmy swego własnego głosu, patrzyła na siebie na ekranie i próbowała odgadnąć o czym myślą siedzące na dywanie kobiety i co powiedzą, gdy film się skończy. Wreszcie wcisnęła guzik „stop”. Miała ochotę odwrócić wzrok, ale nie zrobiła tego. Zastanawiała się, co usłyszy od koleżanek. Czekała, aż się odezwą.
– Jaką dokładnie bieliznę miałaś wtedy na sobie? – zapytała Lena.
– Rozmiar XL z czystej bawełny. Ale i tak była trochę za ciasna.
– Myślisz, że jaką mam? – zażartowała. Emily wybuchnęła śmiechem.
– Lubię majtki, na których drukowane są nazwy dni tygodnia – zachichotała Martina.
– A co ma być w części trzeciej?
– Tak jak powiedziałam, zamierzam pokazać jedną z klinik i może kilka klientek, które powiedzą coś od siebie. Wspomnę też o sprzedaży żywności i chyba coś o ziołach. Chętnie usłyszałabym, co o tym sądzicie. Macie w ogóle zamiar zabrać głos w tej kwestii?
– W jakiej? – spytały bliźniaczki. Emily aż jęknęła z bólu.
– No, w tej, jak wyglądałam. Martha roześmiała się.
– Rozumiem, że takie obnażenie się przed kamerą to dla ciebie bardzo delikatna sprawa, ale czy masz pojęcie, jak wiele kobiet wygląda tak jak ty wtedy? Kiedyś po wyjściu spod prysznica nigdy nie patrzyłam w lustro. Jeśli tobie to nie przeszkadza, my jesteśmy jak najbardziej za wykorzystaniem tego filmu. Bo chyba wszystkie zgadzacie się ze mną?
Emily spojrzała na koleżanki. Na żadnej twarzy nie dostrzegła pożałowania czy wstydu. Ich oczy wyrażały przyjaźń, gotowość udzielenia pomocy i chęć wprowadzenia pomysłu w życie.
– Nie przeszkadza mi, że inni to zobaczą – oznajmiła cicho Emily.
– W takim razie czas na toast – odezwała się Martha podnosząc kubek wysoko do góry. – Musimy wypić za coś szczególnie ważnego.
Zamyśliła się marszcząc czoło, i usilnie poszukując właściwych słów.
– Może uczcijmy to, że Emily dojrzała? – zaproponowała Lena.
– A może wypijemy za najwspanialsze kobiety w całym stanie, które odniosą sukces, ponieważ są partnerkami i pracują razem dla wspólnej sprawy chcąc pomóc innym kobietom, a jednocześnie zabezpieczyć sobie przyszłość? – powiedziała Emily stukając się kubkiem z koleżankami.
– Doskonale to ujęłaś – osądziły.
– No dobrze, to zabierajmy się do pracy. Potrzebne nam będą notatniki, ołówki, książka telefoniczna, nasze księgi rachunkowe i kwity bankowe, i pełen dzbanek kawy – stwierdziła Emily.
Kobiety ruszyły na poszukiwanie wymienionych przez Emily przedmiotów i po chwili wróciły gotowe do pracy. Tej nocy dzbanek wielokrotnie jeszcze napełniany był świeżą kawą. O świcie postanowiły przerwać, zadowolone, że udało im się bardzo wiele zdziałać. Rozeszły się do swoich pokoi, żeby wziąć prysznic i przygotować się do wyjścia, ale obiecały sobie przedtem, że zamkną kliniki o piątej, po czym zamówią na kolację chińszczyznę i wezmą się znów do pracy.
Dwa dni później miały już gotowy szczegółowy plan działania, z uwzględnieniem wszelkich sytuacji, w których coś ewentualnie mogło nie wyjść. Przygotowały również podział zajęć, program zakupów, propozycję gdzie i kiedy wynająć ludzi do pomocy i komu powierzyć dystrybucję kaset oraz plany rozbudowy sieci klinik opracowane przy użyciu map uzyskanych z Izby Handlowej. Poza tym już tylko dzień dzielił je od postawienia przysłowiowej kropki nad „i” w sprawie podpisania umowy z miejscową stacją telewizji kablowej, która miała pokazywać ich reklamy. Żadna z kobiet nawet słowem nie wspomniała o możliwości porażki, ani nie brała takiej ewentualności pod uwagę.
Emily skontaktowała się z jubilerem i umówiła w kwestii sprzedaży trzech perłowych naszyjników – jednego długości pół metra, drugiego składającego się z trzech krótkich sznurków, i trzeciego o długości trzydziestu centymetrów, a także perłowych kolczyków i diamentowych spinek, które miała na sobie trzy razy. Pozostałe klejnoty, czyli zegarek marki Rolex, trzy diamentowe bransoletki i takiż wisiorek oraz trzy spinki postanowiła zatrzymać i być może sprzedać później, gdy sytuacja będzie tego wymagać.
"Kochana Emily" отзывы
Отзывы читателей о книге "Kochana Emily". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Kochana Emily" друзьям в соцсетях.