Po powrocie do domu odszukała Guillaume'a i zapytała:

– Do kogo należą ziemie położone po drugiej stronie strumienia?

– Do markiza d'Auriville, milady – odparł. – Dlaczego pani o to pyta?

– Byłam ciekawa – odparła, wzruszając ramionami. – Chciałam przeprawić się przez strumień, ale przyszło mi do głowy, że wjadę na teren należący do kogoś obcego.

– Dobrze, że pani nie próbowała się przeprawić, milady – powiedział Guillaume. – Dno strumienia jest kamieniste i nierówne. Koń mógł zranić nogę. Dobrze, że jest pani tak ostrożna. To piękny rumak.

Następnego dnia dwie siostry comte de chér, madame de Belfort i madame St. Omer, przybyły do Belle Fleurs tuż po dziewiątej rano. Piszcząc z radości, wbiegły do salonu i nie przestawały mówić.

– Jasmine! Mon Dieu, cousine, wcale się nie zmieniłaś! Mimo iż urodziłaś swojemu mężowi tyle dzieci, wciąż masz figurę młódki! A twoje włosy! Wciąż są ciemne, z wyjątkiem tych dwóch srebrnych szewronów po obu stronach głowy! – Gabrielle de Belfort ucałowała kuzynkę w oba policzki i natychmiast umieściła pulchne ciało w fotelu przy kominku. Z wdzięcznością przyjęła kielich wina od Adali. – Adali, ależ się postarzałeś. Jak to możliwe? – uśmiechnęła się do niego.

– To czas, madame. Obawiam się, że mnie nie oszczędził – rzekł i odwzajemnił uśmiech. – Pani jednak jest wciąż w kwiecie wieku.

– Nieco przywiędłym kwiecie – rzuciła oschłym tonem Antoinette St. Omer. – Bonjour, Jasmine. Jak najszybciej musisz przestać nosić się na czarno. Twoja skóra wydaje się żółta. Jestem pewna, że Jemmie by się ze mną zgodził. A gdzie jest twoja córka? Przyjechałyśmy ją obejrzeć, żeby poczynić plany związane z wydaniem jej za mąż. Philippe twierdzi, że jest urocza.

– Adali, idź po panienkę Autumn. Powiedz, że przybyły tantes. – Jasmine zwróciła się do swoich kuzynek: – Kazałam jej tak was nazywać, a do waszego brata zwraca się: oncle. Szukamy dla niej męża, ale najpierw przydałoby jej się trochę obycia w towarzystwie. Niestety, nie mogła go zdobyć w dzikiej Szkocji. Nim dorosła do bywania w świecie, Anglia pogrążyła się w wojnie domowej.

– Niedługo w Archambault będzie dość okazji po temu, a Philippe, mimo iż owdowiał, uwielbia spotkania towarzyskie. To on zawsze planował wszystkie przyjęcia, nawet kiedy Marie Louise jeszcze żyła. Jej najlepiej szło prowadzenie domu i rodzenie synów – rzekła Antoinette.

Jej siostra była niska i tęga, a ona wysoka i szczupła, miała oczy ciemnobrązowe jak jej ojciec i popielate włosy ułożone wedle najnowszej mody.

– Och, tak – wtrąciła się Gaby. – Philippe wydaje wspaniałe przyjęcia! Wszyscy w okolicy, a nawet z dalszych stron chcą na nich bywać. Na szczęście żadna z winnic nie jest w posiadaniu wielkich możnowładców, więc nie odczuwamy tu skutków wojny i nasi młodzieńcy pozostali w domach. – Wzdrygnęła się nieznacznie. – Wojna to nieprzyjemna sprawa. Nie rozumiem, dlaczego mężczyźni ją tak lubią. Zupełnie tego nie rozumiem!

– Moja siostra nie rozumie, ile dla niektórych znaczy władza – rzekła z uśmiechem madame St. Omer.

– Och, jest i twoje dziecko, Jasmine. Chodź tu, dziewczyno, niech ci się przyjrzę. Jestem tante Antoinette St. Omer, a to tante Gabrielle de Belfort.

Autumn pośpiesznie weszła do salonu i dołączyła do dam. Dygnęła wytwornie i odezwała się:

– Bonjour tantes. Miło mi panie poznać.

Madame St. Omer, która od chwili wejścia do salonu nie usiadła, podeszła teraz do Autumn, ujęła jej brodę palcami i odwróciła głowę w prawo i w lewo.

– Skóra ładna, właściwie nawet piękna – obwieściła. Chwyciła dłonią gruby warkocz. – Włosy ładnego koloru, miękkie, ale niezbyt delikatne. – Puściła warkocz i przez chwilę uważnie przyglądała się twarzy dziewczyny. – Kształtne kości, wysokie czoło, prosty nos, proporcjonalna broda, a usta chyba trochę zbyt pełne. – Nagle westchnęła. – Mon Dieu, dziecko! Masz oczy w różnych kolorach! Jedno jest równie piękne jak twojej matki, turkusowe, a drugie zielone jak liść. Skąd, na Boga, wzięły się u ciebie takie oczy?

Zachwycona usiadła i w końcu przyjęła kieliszek z winem, który kamerdyner wciąż trzymał w pogotowiu. Upiła spory łyk.

– Zielone oko mam po babce, lady Hepburn – rzekła Autumn ze śmiechem. – Zawsze sądziłam, że ponieważ moje oczy są tak niezwykłe, będą fascynować mężczyzn. Poznałaś kiedyś, tante, dziewczynę z oczyma takimi jak moje?

– Nie – odparła madame St. Omer. – Zdaje się, że masz rację, ma petite. To, co dla innych może być defektem, dla kawalera może okazać się czarujące. Jesteś bystra, Autumn Leslie, to francuska cecha. – Zwróciła się do siostry: – Gaby, czyż ona nie jest urocza? Ależ przyjemnie będzie dobierać jej garderobę… – Przerwała na chwilę i odwróciła się do Autumn. – Masz jakąś biżuterię, ma petite?

– Ja mam biżuterię – odezwała się Jasmine, nim córka zdążyła otworzyć usta.

Obie kuzynki skinęły głowami.

– Och, cóż to będzie za zima – powiedziała z zadowoleniem madame St. Omer. – Znam kilku odpowiednich dżentelmenów, którzy mogliby okazać się znakomitymi kandydatami na męża dla twojej córki, ma cousine. Z jednym z nich spokrewniony był świętej pamięci mąż Gaby. To Pierre St. Mihiel, książę de Belfort. Jest jeszcze Jean Sebastian d'O1eron, markiz d'Auriville i Guy Claude d'Auray, hrabia de Montroi. Ta trójka to creme de la crème towarzystwa w naszej okolicy. Wszyscy mają własne posiadłości i niezłe fortuny, więc nie trzeba się martwić, że mogliby okazać się łowcami posagów. Nawet na dworze nie znalazłabyś lepszych partii.

– Są przystojni? – zaciekawiła się Autumn.

– Oui - odparła ciotka. – Tak mi się zdaje, ma petite, jednak to nie na urodę powinnaś zwracać uwagę szukając męża, ale na charakter i majątek. Jasmine, ma chérie, rezyduje u ciebie jakiś duchowny?

– Nie, Toinette, nie ma u nas księdza – padła odpowiedź. We Francji Jasmine postanowiła powrócić do wiary, którą wpojono jej w dzieciństwie, choć to, jakiego jest wyznania, nie stanowiło dla niej wielkiej różnicy. Została ochrzczona w Kościele rzymskokatolickim, a religii nauczał ją kuzyn, jezuita, ojciec Cullen Butler. Zmarł rok temu w jej posiadłości w Ulsterze, miał ponad osiemdziesiąt lat.

– Syn twojego Guillaume'a został niedawno wyświęcony – poinformowała ją madame St. Omer. – Mogłabyś mu zapewnić doskonałą posadę. Dopilnuj tego Jasmine. Twoja córka, jak sądzę, została wychowana na protestantkę, n'est – cepas!

– Tak, ale gdy ochrzczono ją w Ulsterze zaraz po narodzinach, uczestniczył w tym ksiądz i pastor.

– Pewna jednak jestem, że nie zna katechizmu. Jeśli ma poślubić szanowanego Francuza, ktoś musi ją tego nauczyć.

Jasmine skinęła głową.

– Masz rację – rzekła spokojnie. – Natychmiast porozmawiam o tym z Guillaume. Gdzieś tu w zamku jest mała kapliczka. Odnowimy ją i ksiądz będzie mógł codziennie odprawiać w niej mszę. – Zaśmiała się cicho. – Ależ ojciec Cullen byłby z tego zadowolony.

– Jutro sprowadzimy krawcową – rzekła madame de Belfort. – Autumn musi mieć kilka nowych sukien na wizytę w Archambault. O ile sobie przypominam, gdzieś pod salonem jest magazyn. Założę się, że są tam jeszcze tkaniny, które kiedyś kupiła twoja babka. Jeśli nie, poślemy do Nantes po nowe, ale la petite musi zostać pokazana w najlepszych strojach. W końcu w naszych stronach są jeszcze inne młode panny, które szukają mężów. Będzie miała poważną konkurencję.

– To niedorzeczne! – oburzyła się madame St. Omer. – W całej okolicy nie ma dziewczyny tak pięknej, a już na pewno nie tak majętnej. Będziemy musiały się nieźle napracować trzymając z daleka wszystkich łowców fortuny, by nie zalecali się do Autumn. Tak się cieszę, chèr Jasmine, że poradziłaś się nas w tej sprawie.

Uśmiechnęła się do kuzynki, odsłaniając duże jak u królika zęby.

Kiedy dwie siostry wyjechały, obiecując wrócić nazajutrz z samego rana, Autumn odezwała się do matki.

– Tantes są takie… – szukała w myślach odpowiedniego słowa.

– Wiem, wszędzie ich pełno – skwitowała Jasmine i uśmiechnęła się. – Obie tak bardzo się starają, by wszystko było zrobione jak należy. Pamiętam, jak moja matka mawiała, że są bardzo podobne pod tym względem do swojej matki. Pamiętaj jednak, że mamy wiele szczęścia, mając je do pomocy. Chcę, żebyś była szczęśliwa, moje dziecko, i wiem, że tego samego pragnąłby twój ojciec.

Nagle oczy Autumn zapełniły się łzami.

– Tęsknię za nim – jęknęła smutno. – Dlaczego uparł się, żeby iść na wojnę i bronić Stuartów?

Jasmine zamknęła na chwilę oczy, by opanować własny żal. Po chwili je otworzyła i powiedziała:

– Dobrze wiesz dlaczego. James Leslie był człowiekiem honoru, najszlachetniejszym z ludzi. Wiedział, iż błędem jest iść na wojnę u boku Stuarta, ale musiał, bo był jego poddanym i dalekim krewnym. Mimo iż podejrzewał, że ta wojna może się dla szkockiego wojska skończyć klęską, czuł się zobowiązany odpowiedzieć na wezwanie, zwłaszcza że inni jego krewni byli już zaangażowani w walkę. Mógł wymówić się sędziwym wiekiem, ale tego nie uczynił. Tylko w tej kwestii się nie zgadzaliśmy. Moim zdaniem nie straciłby dobrego imienia, gdyby odmówił udziału w bitwie. Ruszył na wojnę i chyba łatwiej byłoby mu żyć nawet gdybym miała do niego o to żal, niż gdyby sam siebie miał w pogardzie. Teraz nie żyje i leży w grobie w Glenkirk, a ty i ja jesteśmy tutaj, we Francji, starając się ułożyć sobie na nowo życie.

– A co będzie z Patrickiem? – zaniepokoiła się Autumn.

Matka się roześmiała.

– Biedny Patrick. Zawsze wiedział, że pewnego dnia zostanie księciem Glenkirk, ale podejrzewam, że nie spodziewał się, iż będzie musiał podjąć się tej odpowiedzialności tak szybko. Poradzi sobie. Oboje z ojcem dobrze go przygotowaliśmy. Patrick na pewno odnajdzie w sobie mądrość i siłę, by robić, co do niego należy. Nim wyjechałam, poradziłam mu, by znalazł sobie żonę, która go wesprze. Ma już za sobą okres, gdy mężczyzna pragnie nacieszyć się kobietami, unikając jednocześnie odpowiedzialności. Zresztą, w tej kwestii nie ma już wyboru. – Znów się roześmiała. – Gdy wyjeżdżałam z Glenkirk, sądziłam, iż nigdy nie wrócę do domu, ale teraz wiem, że pewnego dnia to nastąpi. Kiedy w końcu nadejdzie mój czas, chcę być pochowana obok twego ojca.

– Och, mamo, nie mów o śmierci! – krzyknęła Autumn poważnie zaniepokojona i objęła matkę.

– Zamierzam żyć jeszcze długo i dożyć sędziwego wieku, jak moja matka i babka – uspokajała córkę Jasmine. – Muszę przecież zobaczyć jeszcze twoje dzieci i rozpieszczać je tak, jak madame Skye rozpieszczała mnie.

– Babcia Velvet mnie nie rozpieszczała – zauważyła Autumn.

– Moja matka tego nie potrafiła.

– Matki ojca, choć odziedziczyłam po niej zielone oko nigdy nie poznałam – przypomniała sobie Autumn. – Pamiętam, że gdy miałam trzynaście lat, jej ciało w trumnie sprowadzono z Italii. Nie wiem, gdzie ją pochowano. Papa powiedział, że to tajemnica. Dlaczego to ukrywał?

– Chyba teraz już mogę ci powiedzieć – odezwała się Jasmine. – Miłością życia twojej babki był jej drugi mąż, Francis Stuart – Hepburn, ostatni z rodu książąt Bothwell. Był bliskim kuzynem króla Jakuba, którego twój ojciec tak bardzo się obawiał. Francis był przeciwieństwem Jakuba, bardzo inteligentny, przystojny, porywczy i błyskotliwy. Nazywano go niekoronowanym królem Szkocji, co oczywiście nie przypadło do gustu królowi i jego stronnikom. Jego słabością był upór. Kiedy królewski kuzyn go prowokował, sprzeciwiał mu się z całych sił. Doradcy króla oskarżyli go o uprawianie czarów i twierdzili, iż jest magiem.

– A był nim? – zapytała Autumn, zafascynowana historią, której nigdy wcześniej nie słyszała.

– Nie, oczywiście, że nie – roześmiała się Jasmine. – Mimo iż na dworze znaleziono kilka histeryczek, należałoby dodać: kobiet niskiego stanu, które twierdziły, iż są czarownicami, a Francis uczestniczył w ich sabatach, niczego naprawdę mu nie udowodniono. Nikt nie wiedział tylko, że król pałał namiętnością do twojej babki. Pewnej nocy zgwałcił ją, ale uciekła do Bothwella, który był jej przyjacielem. Zakochali się w sobie i w końcu, gdy lorda Bothwella skazano na banicję i musiał opuścić Szkocję, twoja babka, która była wdową, pojechała za nim i wyszła za niego za mąż. To twój ojciec zajął się ucieczką swojej matki z kraju, a potem, kiedy król szalał z wściekłości, Jemmie udawał, że nie wie nic o jej miejscu pobytu. Król nigdy nie dowiedział się, że twój ojciec pomagał w ucieczce matki. Kiedy przyjechaliśmy wiele lat temu do Francji na ślub księżnej Henryki Marii z naszym królem Karolem I, miałam okazję poznać twoją babkę. Poprosiła wtedy twojego ojca, by po jej śmierci sprowadzić ciała jej i lorda Bothwella do Szkocji i pochować na dawnym terenie opactwa Glenkirk. Bothwell już wtedy nie żył. Jego ciało w tajemnicy zostało wykopane z grobu w ogrodzie jego domu w Neapolu. Szczątki umieszczono w trumnie razem z ciałem twojej babki i tak, jak sobie życzyła, pochowano oboje w Szkocji. Twój ojciec nie wspominał mi o niczym do czasu pochowania ich w Glenkirk. Patrick już o tym wie. Powiedziałam mu przed wyjazdem i poprosiłam, by grób był zawsze zadbany. Teraz już wszystko wiesz, Autumn.