– Doskonała – powiedział i pomógł dziewczynie wstać. Odwrócił się do matki i dodał: – Na dziś mam już dość, maman. Pragnę oprowadzić lady Autumn po galerii bez królewskiej świty. Chciałbym się dowiedzieć, jak się pannie podoba nasz kraj. Wuju! – Spojrzał na Gastona d'Orleans. – Dopilnuj, proszę, by nasi goście dobrze się bawili. Zostawiam to twojej trosce.

Chwycił Autumn za rękę i wyprowadził z sali. Dziewczyna była na tyle zaskoczona jego zachowaniem, że nie wiedziała, co powiedzieć. Nigdy jeszcze nie znajdowała się w towarzystwie króla. Takie rzeczy przydarzały się tylko jej siostrom i matce. Uśmiechała się promiennie do mijanych osób, najszerszy uśmiech zarezerwowała dla księcia de Belfort.

– Kto to jest? – zapytał Ludwik.

– Zalotnik, który niezbyt dobrze przyjął odmowę – odparła zaskoczona, że w ogóle jest w stanie wydusić słowo.

Król zaśmiał się.

– Kokietka z pani, mademoiselle.

– Ależ nie! – odparła szybko, nie chcąc sprawić nieodpowiedniego wrażenia.

– Po co przybyła pani do Francji? – zapytał.

– Mój papa zginął, walcząc za króla Karola – wyjaśniła. – Jestem najmłodszą z rodziny i niestety, ani Szkocja, ani Anglia nie jest teraz miejscem odpowiednim dla panny o moim urodzeniu i majątku, bo nie można tam znaleźć męża. Mama jest w żałobie po tacie. Niedaleko ma zamek, Belle Fleurs. Uciekłyśmy do Francji przed panem Cromwellem i jego nudnymi, zdradliwymi okrągłogłowymi. Mamy również nadzieję znaleźć dla mnie męża.

– A dlaczego odmówiła pani dżentelmenowi, który patrzył na panią z taką surowością?

– To książę de Belfort, Wasza Wysokość. Odesłałam też hrabiego de Montroi, ale nie markiza d'Auriville – odparła.

– Jak to wspaniale, że może pani sama wybrać partnera. Czy może to wybór pani matki? – zastanawiał się. – Ja, oczywiście, zmuszony jestem ożenić się z jakąś księżniczką z Hiszpanii albo Italii. Potem będę musiał spłodzić z nią potomka, ale przynajmniej to przyjemniejsza część moich obowiązków.

– Wasza Wysokość jest jeszcze dzieckiem – zdziwiła się Autumn. – Chyba nie zdążyliście jeszcze… – przerwała, czerwieniąc się.

– Pierwszą kobietę miałem w wieku jedenastu lat – rzekł, zaskoczony widocznym zawstydzeniem dziewczyny. – Mężczyzna powinien szybko uczyć się przyjemności, by potem sprawiać przyjemność kobiecie, ma belle. A ty jesteś dziewicą?

– Tak! – pisnęła, nie wiedząc, czy się oburzać, czy roześmiać.

– Więc twój mąż będzie szczęściarzem, ma belle. Jeszcze nigdy nie miałem przyjemności wprowadzania dziewicy w świat Erosa, ale jestem pewien, że jeśli dokona się tego właściwie, stanie się to cudownym doświadczeniem dla mężczyzny i kobiety. Ile masz lat?

– Dzie… osiemnaście – skłamała.

– Diane de Poitiers, dama, która zadbała o to, by zamek Chenonceaux stanął w takiej właśnie formie, była kochanką mego przodka, Henryka II. Była od niego dwadzieścia lat starsza. Uwielbiał ją i pozostał jej wierny aż do śmierci. Ty jesteś ode mnie tylko pięć lat starsza, ma belle.

Autumn nie wiedziała, po co właściwie król opowiada jej tę historię, ale w końcu odezwała się:

– To musiała być niezwykła dama.

– Podejrzewam, że jesteś równie niezwykła, ma belle - mruknął król, zatrzymał się i delikatnie przycisnął ją do kamiennej ściany galerii pomiędzy dwoma oknami z widokiem na rzekę. Dotknął dłonią jej twarzy. – Jesteś bardzo piękna, mademoiselle Autumn – rzekł i przycisnął palce do jej ust. – Pocałuj je – rozkazał.

Autumn wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.

– Wasza Wysokość – szepnęła.

– Ludwiku – rzekł łagodnie i przysunąwszy się do niej pocałował ją. Był to głęboki, namiętny pocałunek, dotykał językiem jej ust, starając się wsunąć go do środka.

Autumn nie była pewna, co robić. Ten bezczelny chłopak był królem i zachowywał się jak przystało na znacznie starszego mężczyznę. Starała się odsunąć głowę i gdy w końcu jej się to udało, odezwała się:

– Wasza Wysokość! Ludwiku, proszę! Nie mam twojego doświadczenia i zaczynasz mnie przerażać!

Wyglądał na zdziwionego' jej słowami, choć nie przestawał pieścić jej piersi. Owszem, wspomniała, że jest dziewicą, ale na pewno zabawiała się trochę ze swoimi zalotnikami. Ścisnął dłońmi obie piersi.

– Chcę cię zobaczyć nago – rzekł. – Jesteś taka słodka w swojej niewinności i bardzo mnie podniecasz. Zostań ze mną, Autumn. Ten zamek zbudowano dla kochanków. Ja będę twoim pierwszym kochankiem.

Zaskoczyły ją słowa króla i oburzyło jego zachowanie. Nagle odzyskała odwagę i odsunęła go.

– Zakładam, że Wasza Królewska Mość sobie ze mnie żartuje, bo inaczej poczułabym się śmiertelnie obrażona słowami Waszej Wysokości. Nie sugerujesz chyba, Wasza Królewska Mość, że dziewica z tak szlachetnego rodu jak mój i dziedziczka fortuny mogłaby zaprzepaścić swój największy skarb, swoje dziewictwo, po to, by przeżyć krótki romans. Kiedy znajdę się w małżeńskim łożu po raz pierwszy, będę czysta. Nie przyniosę wstydu sobie ani mojemu przyszłemu mężowi. – Położyła dłoń na odzianą w jedwabny strój rękę króla. – Wasza Wysokość, w głębi serca jestem poruszona faktem, iż zwróciłam na siebie uwagę Waszej Królewskiej Mości, ale to uczucie nie jest w stanie przyćmić pragnienia postępowania zgodnie z moralnością i tym, co słuszne. Zrozum to, Ludwiku.

Król westchnął tak głęboko, że Autumn nie mogła powstrzymać chichotu, ale król nie poczuł się dotknięty i uśmiechnął się do niej.

– Spodobałabyś się mamie, mademoiselle Autumn. Kardynałowi też.

Rozmawiali teraz, idąc dalej galerią wzdłuż rzeki. Autumn pomyślała, że z okien rozciąga się najpiękniejszy widok, i natychmiast powiedziała o tym królowi.

– Nie mieszkasz nad rzeką? – zapytał.

– Nie, Belle Fleurs jest oddalone od rzeki o milę, ale sam zamek otoczony jest z trzech stron przez wody jeziora zasilanego przez odnogę rzeki. Moi francuscy krewni, rodzina de Saville mają piękny zamek nad rzeką, Archambault.

– Podoba ci się życie na wsi?

– Całe swoje dotychczasowe życie spędziłam na wsi – przyznała Autumn. – Bywałam w większych miastach i nie spodobało mi się tam. Wolę wieś. Tu widać, jak zmieniają się pory roku.

– Na wsi jest się bliżej Boga – zauważył król. – Ja też nie lubię miasta. Kiedy będę władcą niezależnym od nikogo, wyjadę z Paryża i zbuduję sobie pałac na wsi. Tam właśnie przeniosę cały swój dwór.

– Myślisz, że dworzanie polubią życie na wsi? – zapytała.

– Nie będą mieli wyjścia. Jestem królem, a oni będą musieli robić, co im każę, albo poniosą konsekwencje. Widzisz, mademoiselle, całe moje życie to ciągły bałagan, a ja nie lubię bałaganu. Książęta krwi, Conde, Conti, de Longueville i inni raz walczą u mego boku, a za chwilę przeciwko mnie. W Paryżu rządzi arcybiskup Gondi, ciągle są jakieś zamieszki, raz stają przeciwko mnie prości ludzie, a następnym razem książęta. Tylko przezorność mojej matki i kardynała Mazarin, jak dotąd, zapewniały mi spokój i bezpieczeństwo. Za kilka miesięcy będę pełnoletni i w końcu zostanę koronowany. Nie mogę się już doczekać! Pewnego dnia zbuduję płac i będzie to najbardziej ekscytujące miejsce na ziemi. Nie będę musiał nikogo zmuszać, by do mnie dołączył. Wszyscy będą chcieli przyjechać, bo nie przebywać ze mną, będzie znaczyło tyle samo, co zostać wygnanym. Uczynię z mojego pałacu najmodniejsze miejscem na ziemi. A kiedy wszyscy się już tam zbiorą, będę panował nad wszystkim, mademoiselle! Nie będzie przeciwko mnie żadnej rebelii, a ci, którzy mi się nie spodobają, zostaną oddaleni z tego raju na ziemi, który tam stworzę!

– Cóż za piękne marzenie – odezwała się Autumn. – Wiesz już, gdzie zbudujesz ten cudowny pałac, Ludwiku?

– Mam chatkę myśliwską pod Paryżem w miejscu zwanym Wersal. Bardzo mi się tam podoba i tam właśnie zbuduję pałac. Przyjedziesz mnie odwiedzić, kiedy już w nim zamieszkam? Oczywiście, z mężem, mademoiselle Autumn. Wszystko musi być jak należy, tyle już o tobie wiem.

– Zbuduj zamek, Ludwiku, a ja przyjadę – obiecała. – Nie lubię miasta, ale tętniący życiem dwór na pewno mi się spodoba.

– Przypieczętujmy więc umowę pocałunkiem – rzekł. Autumn pogroziła mu palcem.

– Jesteś nieznośny.

Przysunęła się, by go pocałować. Król objął ją ramionami i znów pocałował namiętnie. W jego ciemnych oczach igrały wesołe iskierki, gdy wypuścił z objęć protestującą i czerwieniącą się dziewczynę.

– Inaczej nie umiem całować – wyjaśnił. Autumn potrząsnęła głową.

– Mam nadzieję, że będziesz rządził Francją równie dobrze, jak całujesz, Ludwiku.

– Wasza Wysokość, proszę wybaczyć najście. Pańska matka was szuka – rzekł markiz d'Auriville, kłaniając się nisko. – Ja odprowadzę moją narzeczoną do jej rodziny.

Król był nieco niższy od markiza, spojrzał na niego i zapytał:

– Kim pan jest, monsieur?

– Jean Sebastian d'O1eron, markiz d'Auriville, Wasza Wysokość. – Znów się skłonił. – Do usług Waszej Królewskiej Mości.

– To pan ma się ożenić z lady Autumn?

– Tak, Wasza Wysokość – rzekł markiz z uśmiechem.

– Kiedy ślub?

– Jeszcze nie postanowiłam – odezwała się nerwowo Autumn. – Chciałabym, żeby moja rodzina mogła przyjechać z Anglii.

– Mais oui - rzekł król. – A mama panienki popiera kandydata?

– Ależ oczywiście, nie zalecałbym się do Autumn bez zgody jej matki. To nie byłoby zgodne z zasadami – rzekł Sebastian.

– Nie wiem, czy chcę, by mademoiselle Leslie tak szybko wyszła za mąż – odezwał się młody król do markiza. – Mogę zapragnąć przebywać w jej towarzystwie podczas mego pobytu tutaj, w Chenonceaux, i potem, w Paryżu. Paryż jest śmiertelnie nudny.

– Nie chcę teraz jechać do Paryża – rzuciła nerwowo Autumn.

– Jestem pewien, że król nie miał na myśli twojego wyjazdu, chérie – wtrącił markiz. – Mama Jego Wysokości, która się nim opiekuje, na pewno rozmówi się na ten temat z twoją matką. Mam rację, Wasza Królewska Mość? – Sebastian uśmiechnął się do króla.

– Mama pragnie mnie uszczęśliwić – odparł młodzieniec.

– Tak właśnie być powinno – odparł starszy mężczyzna. – Jesteście królem, Wasza Wysokość, ale wydaje mi się, że wasza matka uczyni wszystko, byście w zdrowiu i bezpiecznie dotrwali do swoich trzynastych urodzin we wrześniu. Bez kardynała, który został wygnany przez wrogów Waszej Królewskiej Mości, stało się to bardzo trudnym zadaniem. Nie powinna teraz zamartwiać się niczym innym – skończył i znów się uśmiechnął.

– A kiedy ożenisz się z mademoiselle Leslie, a ja zapragnę, byś przywiózł ją na mój dwór, monseigneur!

– Kiedy tylko Wasza Królewska Mość rozkaże – odparł szybko markiz.

– Wycofuję więc swoje obiekcje co do waszego małżeństwa – zgodził się łaskawie Ludwik. Ujął dłoń Autumn i ucałował. – Muszę znaleźć mamę. Adieu, ma belle Autumn.

Odwrócił się i szybko wybiegł z galerii. Autumn odetchnęła głośno z ulgą, a Sebastian się roześmiał.

– Teraz, kiedy pocałowałaś już czterech dżentelmenów, chérie, możesz w końcu powiedzieć na pewno, że jestem tym właściwym?

– Jak śmiałeś powiedzieć królowi, że jestem z tobą zaręczona? – Zaróżowiła się ze złości. – Nie powiedziałam jeszcze, że za ciebie wyjdę!

– Czy nie dlatego odprawiłaś de Belforta i Montroi, chérie.

– Może i ciebie odprawię z kwitkiem – zagroziła.

– Chyba powinienem znów cię pocałować, żebyś odzyskała zdrowy rozsądek – rzucił złośliwie i przyciągnął ją do siebie.

Autumn opierała mu się z całych sił i uderzała małymi piąstkami w aksamitny kaftan.

– Jesteś taki arogancki!

– A ty, chérie, jesteś urocza.

Objął ustami jej usta, a Autumn nie mogła się dłużej opierać i położyła dłoń na jego szyi. Usta miał ciepłe i gładkie, przyciskał je mocno do jej warg. Miała wrażenie, że kradną siły, ale nie przejmowała się tym wcale. Kiedy jego dłoń znalazła się na jej piersi, odsunęła się i spojrzała na niego z przerażeniem.

– Widziałam, jak król cię dotykał, chérie. Spodobało ci się to?

– Tak! – wyszeptała z trudem.

Ta szczerość poruszyła go do głębi. Poczuł, jak rośnie w nim namiętność i jęknął:

– Mon Dieu! Mon Dieu! Nie masz pojęcia, chérie, co ze mną wyprawiasz!

– Ależ mam! – odparła i zsunęła dłoń poniżej kaftana, by dotknąć wzgórka na spodniach. – Jestem dziewicą, ale co nieco wiem, monseigneur.

Schwycił małą dłoń i ucałował namiętnie.

– Jeśli nie zaprowadzę cię teraz do matki, chérie, stracisz dziewictwo w galerii zamkowej z widokiem na rzekę. Jestem tylko mężczyzną, ale nie chcę pośpiesznego zbliżenia, ma petite. Kiedy posiądę skarb twojego dziewictwa, chcę, by twoje serce tłukło się w piersi jak szalone, a ciało drżało z rozkoszy, jaką ci ofiaruję. Chodźmy!