Potem Jeanne Marie zupełnie go zaskoczyła. Wyjaśniła mu bowiem, że kardynał od dawna tworzy sieć ludzi dobrej woli, których jedynym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa i dobrego wykształcenia małemu królowi oraz dopilnowanie, by w swoje trzynaste urodziny zasiadł na tronie. Wyjaśniła, że wciąż brak im odpowiednich ludzi.

Ich przeciwnicy pragnęli, aby mały Ludwik nie interesował się sprawami Francji, wolą boską i polityką światową. Pragnęli, żeby był samolubny jak oni. Chcieli, żeby spełnia! jedynie swoje zachcianki. Kardynał i królowa nie mogli pozwolić na to, by tak się stało, bo Francja pokładała w tym chłopcu wielkie nadzieje. Ludzie nazywali go le Dieudonne, czyli dar od Boga.

– Jesteś dobrym człowiekiem, Sebastianie – powiedziała wtedy jego siostra.

– Skąd to wiesz? – zapytał z uśmiechem. – Prawie się nie znamy, Jeanne Marie.

– Kiedy umarł ojciec, wpłaciłeś zakonowi cały mój posag. Co roku wysyłałeś nam w prezencie winogrona i wino. Byłeś wobec nas niezwykle hojny, bracie. Kilka osób pisze do mnie na twój temat. Nie popieram tylko tego, że masz kochankę w Tours. Jesteś jednak człowiekiem honoru i człowiekiem bogobojnym. Kardynał potrzebuje ludzi takich jak ty, Sebastianie. Pomożesz mu?

– Co miałbym robić? – zapytał. – Wiedz tylko, że nie narażę rodziny i Chermont.

– Będziesz jedynie przekazywał przez kogoś informacje od kardynała i dla kardynała. To bardzo proste. Nie ma tu wielkiego zagrożenia. Kardynał nie ma po swojej stronie wielu osób tak cennych jak ty i na pewno nie będzie chciał cię stracić. W tym rejonie kraju nie mamy nikogo. Możliwe, że przez wiele miesięcy nikt się u ciebie nie pojawi, ale potem będziesz musiał działać dla kardynała, kiedy nadejdzie odpowiednia pora.

Zgodził się być oczyma i uszami kardynała w miejscu, gdzie mieszkał. Jeanne Marie miała rację; nieczęsto go o coś proszono, przynajmniej do czasu, gdy kardynał kilka miesięcy temu zmuszony był opuścić Francję. Od tej pory d'Albert znalazł się w jego domu kilkakrotnie. Zwykle przekazywano mu informacje, które musiał zapamiętać, by nie istniał żaden pisemny dowód jego powiązania z kardynałem. Zawsze przekazywał informacje osobie, której nie znał. D'Albert powiedział mu, iż kardynał uważa, że jego ludzie nie powinni znać się nawzajem. Dziś po raz pierwszy udał się do osoby, do której informacja miała dotrzeć ostatecznie. Wrócił do Chermont i obwieścił d'Albertowi, że spełnił swoją misję. Wspomniał też o rozmowie z Gastonem d'Orleans.

– Zdaje się, że pomyślał, iż jestem niewiele więcej, jak tylko zwykłym wieśniakiem – rzekł markiz ze śmiechem.

– Prawdopodobnie – zgodził się d'Albert. – Jest bardzo pewny siebie. Co powiedziała ci królowa?

– Że zrozumiała instrukcje kardynała i będzie oczekiwała kolejnych wieści. Znalazła się teraz w niebezpiecznej sytuacji, czyż nie?

– To prawda, ale poradzi sobie, choćby po to, żeby zobaczyć, jak we wrześniu włożą na głowę jej syna koronę. Wyjadę przed świtem, monseigneur. Nie wiem, czy się jeszcze spotkamy.

– Rozumiem – odparł Sebastian d'O1eron. – Wrócę teraz do Belle Fleurs, żeby ułagodzić moją narzeczoną, która na pewno będzie chciała wiedzieć, dlaczego winnice są dla mnie ważniejsze od niej. Będę musiał przywieźć niezwykły podarek, żeby uspokoić jej irytację.

Ku jego zaskoczeniu Autumn była jednak całkiem spokojna i nie oburzała się z powodu jego nieobecności. Podsunął jej małe pudełko, w którym leżały złote klipsy z rubinami.

– To dla ciebie, chérie. Naprawdę nie uważani, że winnica jest dla mnie ważniejsza niż ty, ale to nam da godziwe życie. Dzięki pracy zostawię większy majątek, niż odziedziczyłem.

Delikatnie pocałował ją w usta.

– Zgadzam się z tym, co powiedziałeś – odparła spokojnie.

– Tak?

Był zupełnie zaskoczony. Przecież dopiero co narzekała na jego oddanie ziemi i winnicy.

– Oui. Mama wyjaśniła mi to wszystko. Teraz już rozumiem. Tak łatwo jest kobietom wierzyć, że bogactwo bierze się znikąd i że nie trzeba się natrudzić dla jego utrzymania.

Uśmiechnęła się do niego.

Odpłacił uśmiechem. Zdał sobie właśnie sprawę, jak bardzo niechętnie skłamał, ale była tylko młodą panienką i nie zrozumiałaby intryg politycznych, które spowodowały ostatnio taki zamęt we Francji. Tutaj, w regionie winnic czuła się na pewno bezpieczna, a on chciał tylko, by nie musiała się niczego obawiać. Odsunął poczucie winy. Było mało prawdopodobne, żeby kardynał kiedykolwiek jeszcze się do niego odezwał. Autumn nie musiała wiedzieć nic o knowaniach i spisku.

Zbliżał się dzień wstąpienia króla na tron, a we Francji zawiązywało się coraz więcej spisków. W marcu Parlament rozpoczął rozprawę sądową pod nieobecność kardynała. Mazarin kazał panu Colbertowi, swojemu asystentowi, przeprowadzić inwentaryzację jego dóbr, które mógłby spieniężyć i użyć do rekrutacji żołnierzy. Gdy Ludwik znajdzie się bezpiecznie na tronie Francji, kardynał zostanie wezwany do kraju. Król Hiszpanii publicznie zaproponował kardynałowi stanowisko ministra w swoim rządzie, a Jules Mazarin publicznie odmówił, twierdząc, że do śmierci pozostanie w sercu i w myślach sługą Francji.

Gotów był czekać tak długo, jak będzie trzeba, bo znał słabości swoich przeciwników. Pomiędzy książętami krwi i paryżanami istniała wielka rozbieżność interesów. Sama arystokracja nie potrafiła pogodzić się ze sobą nawet w obliczu nieuchronnego wstąpienia na tron Ludwika. Czas był po stronie kardynała i działał na niekorzyść jego wrogów. W Paryżu królowa będzie manipulowała ludźmi na dworze według jego instrukcji, a i sam Ludwik potrafił udawać przychylność, o czym nie wiedzieli jego wrogowie. Sądzili, że król jest jeszcze dzieckiem. Niedługo mieli się dowiedzieć, że wiek nie ma wiele wspólnego z rozumem i umiejętnością posługiwania się władzą.

W takiej właśnie Francji znalazła się Autumn, ale ponieważ żyła sobie bezpiecznie w Belle Fleurs, nic nie wiedziała o całym zamieszaniu.

– Bardzo podobają mi się klipsy – powiedziała. – Są równie piękne, jak rubinowe kolczyki mamy. Merci, monseigneur.

Pocałowała go.

Jakaż ona jest słodka, pomyślał, objął ją i przytulił do piersi. Autumn mruknęła cicho, gdy dotknął dłonią jej piersi. Otarła się o jego szyję.

– Cieszę się, że rozumiesz, co należy do moich obowiązków – powiedział cicho, całując jej ucho.

– Chyba powinniśmy wybrać dzień ślubu – powiedziała, zaskakując go nagłą decyzją.

– Skąd to nagle postanowienie? – zapytał, odsuwając ją i spoglądając w jej oczy. Jedno było turkusowe, a drugie ciemnozielone. Fascynowała go ta odmienność.

– Chyba już nie mam ochoty odkładać naszej nocy poślubnej – odparła szczerze. – Kiedy mnie dotykasz, czuję ból i płonę, ale nie wiem dlaczego. To bardzo denerwujące, Sebastianie! Chyba powinnam znaleźć się wreszcie z tobą w łożu. Przynajmniej tyle zrozumiałam z tego, co powiedziała mama i jej służące. A ty, nie chciałbyś mnie wreszcie posiąść? Wziął głęboki oddech i westchnął.

– Mon Dieu, chérie, oui! - Znów ją objął i przytulił. – Autumn, moje pierwsze małżeństwo było wielką porażką. Zaaranżowali je w dobrej wierze moi rodzice i rodzice mojej żony. Niestety, gdy tylko Eliza poznała namiętność, chciała więcej i więcej. Nie mogłem zaspokoić jej pożądania, więc zwróciła się do innych mężczyzn, zupełnie w nich nie przebierając. Kocham cię i pragnę! Ale tak bardzo się boję.

Autumn odsunęła się od niego. Widział w jej oczach determinację. Nigdy wcześniej tak na niego nie patrzyła.

– To ja powinnam się obawiać, monseigneur - powiedziała. – A co będzie, jeśli okaże się, że nie podobają mi się obowiązki małżeńskie? – Zachichotała. – Choć to raczej mało prawdopodobne. Kobiety w mojej rodzinie znane są z tego, że potrafią być namiętne… ale też wierne. Nie zdradzamy naszych mężów. Chcę być żoną, nim skończę dwadzieścia lat, a będzie to w październiku. Powinniśmy więc wyznaczyć datę ślubu na ostatni dzień sierpnia. Ponieważ w twoich oczach wciąż widzę niepewność, chérie, powiem ci, że cię kocham. Nie wyznaczałabym daty naszego ślubu, Sebastianie, gdybym nie była tego pewna.

– Dlaczego mnie kochasz? – zapytał nagle.

– Bo masz dobre serce i jesteś lojalny, bo kochasz swoją ziemię, bo jesteś niezwykle przystojny i za każdym razem, kiedy przychodzisz, moje serce bije żywiej, ponieważ leżałam w nocy, nie mogąc spać i zastanawiałam się, jak będą wyglądały nasze dzieci. Jeśli to nie miłość, Sebastianie, to przynajmniej dobry początek, a mnie to wystarczy. Nie mogę nawet myśleć o poślubieniu innego mężczyzny, ale wiem na pewno, że pragnę poślubić ciebie. Zrozumiałam, że miłość jest jak mgła, trudno ją dotknąć i opisać. Po prostu człowiek wie, że kocha.

Ucałował ją żarliwie i uśmiechnął się, gdy na nią spojrzał. Jego oczy błyszczały szczęściem.

– Wiedziałem to już tego dnia w lesie – powiedział. – Wiedziałem, ale się bałem!

Autumn dotknęła jego pociągłej twarzy.

– Już nigdy nie będziesz musiał się bać, monseigneur.

Pocałowała go, oddając się bez reszty jego pożądaniu.

Po raz pierwszy czuł naprawdę, że w żaden sposób mu się nie opiera. Jakby się z nim połączyła. Czuł jej miękkie usta, ofiarowujące mu się całkowicie. Zadrżał pod wpływem rosnącego pożądania. Wsunął dłonie w jedwabiście gładkie, ciemne włosy i przytrzymywał twarz, okrywając ją pocałunkami. Ustami dotykał jej powiek, całował je, potem czoło, policzki i czubek nosa. Wrócił do ust, które należały do niego już na zawsze. Objęła go za szyję i przytuliła się mocno. Westchnęła i wyprężyła się pod wpływem przyjemności, jaką sprawiały jej gorące pocałunki.

Nie opierała się i nie protestowała, kiedy znaleźli się na podłodze przed kominkiem. Nie okazała strachu, gdy jego doń wsunęła się pod spódnicę i odsunęła halki tak wysoko, że czuła na skórze chłodne, wieczorne powietrze. Dłonią pieścił jej brzuch, nogi, wnętrze ud. Palce wsunął pomiędzy ciemne włosy okrywające wzgórek Wenery. Jeden palec wsunął łagodnie pomiędzy wargi. Autumn zadrżała.

– Muszę przestać – powiedział.

– Nie! – odparła niemal natychmiast.

Była podniecona i mokra. Wsunął palec głębiej, szukając bouton d'amour. Kiedy go odnalazł, potarł ostrożnie. Czuł, jak zaczyna nabrzmiewać pod wpływem pieszczoty, a Autumn poruszała się nerwowo pod jego dłonią. Nagle zakrzyknęła, jej ciało zesztywniało na chwilę, a potem odprężyła się i westchnęła głośno. Pochylił się i pocałował usta Autumn, wsuwając język, by przez chwilę dotknąć jej języka. Nie cofnął dłoni z jej wzgórka łonowego. Zaczął pieścić raz jeszcze.

– Znowu? – zapytała zdziwiona, ale nie niezadowolona.

– Tym razem będzie coś więcej – rzekł.

Była tak cudownie mokra. Tak bardzo chciał wsunąć głowę pomiędzy jej miękkie uda i zasmakować rozkoszy, ale wiedział, że ona nie jest jeszcze gotowa na te cudowne igraszki. Zaczął ostrożnie, ale zdecydowanie wsuwać palec do jej otworu miłości. Westchnęła zaskoczona, ale ukoił ją pocałunkami. Przerwał na chwilę i pocieszał pieszczotami, by po chwili znów naciskać.

Autumn przez chwilę sądziła, że nie jest w stanie oddychać, ale potem nabrała powietrza w płuca. Ta pieszczota była niezwykle intymna i zaborcza. Dziewczyna nie była na tyle niewinna, by nie zrozumieć, że palec zastępuje teraz jego męskość. Przycisnęła się do jego dłoni, pragnąc, aby bardziej się zagłębił, choćby jeszcze odrobinę. Przez chwilę palec zachęcał ją, by otworzyła się dla niego jak kwiat, ale potem przestał.

– Nie! Nie! – skarżyła się cicho. – Jeszcze, monseigneur. Jeszcze!

Ale palec wysunął się delikatnie.

– Nie, chérie, dziewictwo chciałbym posiąść jak należy.

Pocałował ją w usta i pociągnął w dół spódnicę.

– Więc weź je teraz! – rzuciła zdeterminowana. – Chcę cię poczuć w sobie, Sebastianie! Nie rozumiem dlaczego, ale wiem, że cię potrzebuję!

Usiadł i przytulił ją do siebie. Delikatnie gładził jej włosy.

– Namiętność jest dla ciebie czymś nowym, ma petite. Nie wątp nigdy w to, że cię pragnę, ale chcę, byśmy zaczęli odkrywać wspólnie granice namiętności dopiero w noc poślubną. Nie wcześniej. Do dnia ślubu nie dotknę cię nawet, Autumn. Muszę to przerwać, by cię nie wziąć siłą, choć pewnie, gdybyś wiedziała jak to uczynić, sama wzięłabyś mnie siłą, chérie.

Zaśmiała się słabo i bez śladu zawstydzenia powiedziała:

– Oui!

Leżeli razem w milczeniu przez jakiś czas, aż w końcu Autumn wstała. Ruszył za nią i razem weszli po schodach. Stanęli przed drzwiami jej sypialni. Przyciągnął ją do siebie i znów pocałował. Odpowiedziała pocałunkiem, a potem uśmiechnęła się, potrząsając głową.