– Ach, Jasmine, votre fille est trés charmante. Podobno ma wkrótce wyjść za mąż?

Królowa ujęła dłonią twarz Autumn i pocałowała ją w policzek.

– Ustaliliśmy datę ślubu na trzydziestego pierwszego sierpnia, ale potem otrzymałyśmy zaproszenie Waszej Królewskiej Mości – odezwała się Jasmine – i trzeba było przesunąć uroczystość na trzydziestego pierwszego września.

Henryka Maria spojrzała na Autumn.

– Czy on jest przystojny, ma petite?

– Oui, Wasza Wysokość. Jest bardzo przystojny – odparła dziewczyna, czerwieniąc się.

– A jak się nazywa ten bardzo przystojny mężczyzna? – zapytała żartobliwie królowa.

– Jean Sebastian d'O1eron, Wasza Wysokość. Jest markizem d'Auriville.

– Już pora, madame la reine - odezwała się jedna ze służących królowej. – Procesja zaczyna się tworzyć.

– Chodźmy – rzuciła królowa, wstając. – Pójdziecie z córką i kuzynkami razem z nami. – Będę się czuła, jakbym znów miała ze sobą moje damy dworu – westchnęła.

Ceremonia miała się odbyć w budynku paryskiego parlamentu. W wyznaczonej sali znalazł się tłum ludzi. Po prawej stronie, na galerii siedzieli królowa Anna, książę Gaston d'Orleans, książę de Conti, marszałkowie, szlachta z możnych rodów i duchowieństwo. Najbardziej kontrowersyjny arcybiskup Paryża i jego dwaj poplecznicy, biskup Senlis i biskup Tarbes siedzieli razem. Elegancko odziani, wydawali się bardzo z siebie zadowoleni, jakby całe to wydarzenie było ich zasługą. Po ich lewej stronie siedzieli inni duchowni, stojący wysoko w hierarchii Kościoła francuskiego oraz nuncjusz papieski, ambasadorowie Portugalii, Wenecji, Malty i Niderlandów. Dalej siedzieli conseillers de grand chambre oraz członkowie paryskiego parlamentu i pozostali goście.

Po drugiej stronie na galerii zasiadła królowa Henryka Maria, jej dwaj synowie, Jakub, książę Yorku, i Henryk, książę Glocester, córka Henryka Anna oraz damy dworu francuskiego, córka księcia d'Orleans i inne księżniczki oraz damy pochodzące z zamożnych rodów. Była tam też księżna Glenkirk i jej towarzyszki. Jasmine wytrzeszczała oczy ze zdziwienia, zdając sobie nagle sprawę, jaka z niej wiejska myszka. Jeszcze nigdy nie była gościem na tak podniosłej uroczystości.

Przed sobą widziała młodego króla na czymś, co nazywano lit de justice, a było to kilka ułożonych jedna na drugiej poduszek. Dokoła niego w odpowiedniej do okazji kolejności znajdowali się książę de Joyeuse, który był wielkim marszałkiem dworu i comte d'Harcourt, a także monsieur de Saint – Brisson, mer Paryża. Klęczeli przed Ludwikiem z odkrytymi głowami. Mer trzymał w dłoniach skrzynię ze srebrną buławą. Kanclerz Seguier ukląkł w swojej karmazynowej szacie. Mistrzowie ceremonii, zwani le grand maitre, wprowadzili pozostałych oficjeli z Parlamentu, avocats generaux, i pana Fouqueta, który sprawował funkcję procureur général. Wszyscy uklękli przed królem.

Wtedy Ludwik wstał i przemówił:

– Panowie, przyszedłem do Parlamentu, by obwieścić wam, że zgodnie z prawem mego kraju od dzisiejszego dnia podejmuję się rządzenia Francją. Ufam, że z pomocą Bożą będę rządził sprawiedliwie i pobożnie. Kanclerz wyjaśni wam moje intencje ze szczegółami.

Wtedy kanclerz wstał, a gdy skończył przemowę, wstała królowa Anna i zwróciła się do młodego króla.

– Minęło dziewięć lat od dnia, gdy zgodnie z wolą zmarłego króla, mego męża, zadbałam o twoją edukację i sprawowałam rządy w kraju. Bóg, w swojej dobroci, błogosławił mojej pracy i zachował w zdrowiu ciebie, który jesteś tak drogi mnie i wszystkim swoim poddanym. Jako że prawo w tym królestwie wzywa cię do przejęcia rządów, z radością przekazuję ci władzę, którą mi wcześniej nadało. Ufam, że Bóg będzie łaskawie cię wspierał, obdarzy cię siłą i rozwagą, byś rządził Francją szczęśliwie.

Uklękła przed królem, który ją ucałował.

Potem, ku zaskoczeniu wszystkich, król znów przemówił, zwracając się do matki:

– Madame, dziękuję za trud, jaki włożyłaś w moją edukację i za rządy w moim królestwie. Błagam byś pozwoliła mi nadal korzystać z dobrodziejstwa swoich mądrych rad i pragnę, byś przyłączyła się do rady królewskiej.

Potem każdy z członków Parlamentu po kolei podchodził, żeby złożyć wyrazy szacunku swemu królowi Ludwikowi XIV, który teraz nieodwołalnie był władcą Francji. Dalej następowały kolejne przemowy różnych oficjeli i ogłoszono trzy królewskie edykty. Jeden dotyczył bluźnierców, drugi przywrócił zakaz pojedynkowania się, a ostatni ogłosił księcia de Conde wolnym od oskarżenia o zdradę, choć wiele osób uważało go za zdrajcę. Tego dnia król postanowił okazać mu łaskę i zaofiarować gałązkę oliwną w nadziei, że Kondeusz powróci szczęśliwie na dwór królewski.

Skoro król został oficjalnie uznany, rozpoczęło się świętowanie. Jasmine i jej towarzyszki zostały zaproszone na uroczystość do Palais Royale, jak zresztą chyba wszyscy w Paryżu. Król rozpoczął bal, tańcząc ze swoją matką. James, książę Yorku, poprowadził do tańca Autumn, ponieważ jego własna matka wciąż była w żałobie, zresztą wolał tańczyć z piękną dziewczyną. Autumn była zachwycona i wdzięczna ciotkom, że nauczyły ją menueta, tańca, który właśnie niedawno stał się modny. Była na królewskim dworze! Nareszcie znalazła się w towarzystwie, w jakim niegdyś miały przyjemność przebywać jej siostry. Doskonale się bawiła.

– Dlaczego uśmiechasz się, jakbyś miała jakiś sekret, kuzynko? – zapytał James Stuart, kiedy skończyli taniec i odprowadzał ją na miejsce. – Uśmiech jest niezwykle kuszący.

– Nie jesteśmy skoligaceni – odparta.

– Pani brat jest moim kuzynem od strony ojca, dlatego panią również uważam za kuzynkę, lady Autumn – odparł książę z uśmiechem.

– Czy książę ze mną flirtuje? Owszem, to było widać!

– Czy mam przestać, milady? – Znów uśmiechnął się zachęcająco, a Autumn nagle zrozumiała, że znaleźli się w pokoju oddalonym od sali balowej, a oczy księcia lśniły, gdy na nią patrzył.

– Tak – odparła stanowczo. – Proszę przestać. Jestem zaręczona i niedługo wyjdę za mąż. Proszę wziąć pod uwagę, że Leslie z Glenkirk to ludzie honoru.

– Jesteś bardzo piękna – odparł.

– Mówiono mi to wiele razy – odparła.

– Dlaczego wychodzisz za mąż za tego Francuza? – zapytał, pchając ją w narożnik pokoju.

– Ponieważ go kocham, a w Szkocji, gdzie spędziłam większość życia, nie ma nikogo, kogo bym kochała. Był pan kiedyś zakochany, milordzie? Obawiam się, że tego uczucia nie da się opisać słowami. Moja najstarsza siostra zakochała się w mężczyźnie, który okazał się w rzeczywistości kimś innym. Moja druga siostra zakochała się w niewłaściwym człowieku i z powodu tej miłości musiała płynąć do Nowego Świata, gdzie razem żyją teraz szczęśliwie. Przyjechałam do Francji, żeby uciec od tego, co Cromwell uczynił z naszym krajem, i tu znalazłam Sebastiana. Czyż miłość nie jest dziwna?

Pocałował ją. James Stuart przyciągnął Autumn do siebie i pocałował z namiętnością osiemnastoletniego młodzieńca. Poczuł jej małe, ale jędrne piersi przyciśnięte do zdobionego drogimi kamieniami kaftana i namiętność wezbrała w nim jeszcze silniej. Zaczął je pieścić.

Autumn odsunęła się i uderzyła młodzieńca w twarz.

– Och, wy mężczyźni z rodu Stuart, wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie nie głową, tylko tym, co w spodniach! Wstydź się, Jamie! Poproś mnie teraz o wybaczenie i pozostaniemy przyjaciółmi.

Autumn wyszarpnęła się z jego objęć.

– Dziewczętom zwykle podoba się, kiedy je całuję – zaprotestował, szczerze zdziwiony.

Autumn roześmiała się.

– Jesteś młodszy ode mnie, a poza tym, wiesz dobrze, że jestem zaręczona z markizem d'Auriville.

– Twoja matka była starsza od mego wuja Henryka – odparł książę.

– Podobno o kilka lat – zgodziła się Autumn. – Ja nie jestem moją matką. Ona była już wtedy kobietą dojrzałą, pochowała dwóch mężów i urodziła troje dzieci. Ja za to jestem dziewicą z dobrego domu i jeszcze w tym miesiącu mam zamiar poślubić mężczyznę, którego kocham. To niegodne z twojej strony, że czynisz mi niechciane awanse. Stuartowie zawsze byli ludźmi honoru.

– Jesteśmy spokrewnieni ze sobą – zmienił temat najszybciej jak potrafił. – Leslie z Glenkirk zawsze wchodzili w związki małżeńskie ze Stuartami. Tak było przez wiele pokoleń. Twój dziad, lord Gordon był potomkiem króla Szkocji Jakuba V.

– Naprawdę? – Autumn nie miała zamiaru tłumaczyć księciu, że Gordon z BrocCrain był mężem jej babki w żaden sposób niespokrewnionym z nią. Uśmiechnęła się. – Wciąż czekam więc na twoje przeprosiny, cousin.

– Przepraszam – rzekł i skłonił się. – Nie żałuję jednak, że cię pocałowałem, Autumn Leslie, bo jesteś wyjątkowo smakowitym kąskiem.

Zatańczyli jeszcze razem menueta, ale gdy taniec się zakończył, książę Yorku zauważył nagle, że na jego miejscu obok partnerki znalazł się król z figlarnym uśmiechem na twarzy.

– Noblesse oblige, panie – powiedział książę i skłonił się.

Ludwik skinął głową, a potem jego uwaga skupiła się na Autumn, którą odprowadził w stronę krzesła stojącego obok jego tronu.

– Nie sądziłem, że znów cię zobaczę, mademoiselle. Jak to się stało, że jesteś gościem na dzisiejszej uroczystości?

– Moja mama jest przyjaciółką królowej Henryki Marii, ciotki Waszej Wysokości. To ona zaprosiła nas do Paryża. Dzisiejszy wieczór jest bardzo ekscytujący! Całe życie mieszkałam na wsi i zawsze miałam nadzieję, że kiedyś znajdę się na królewskim dworze, choć wydawało mi się, że będzie to raczej dwór angielski.

– Gdzie jest twój mąż?

– Kiedy otrzymaliśmy zaproszenie, musieliśmy przełożyć datę ślubu, Wasza Wysokość. Wyznaczyliśmy ją na koniec tego miesiąca, kiedy wrócę do domu – wyjaśniła Autumn, myśląc przy okazji, że król mimo młodego wieku jest niezwykle przystojnym mężczyzną.

– Dlaczego markiz wam nie towarzyszy? – zapytał odrobinę urażony.

– Nie wymieniono go w zaproszeniu, Wasza Wysokość. Królowa Henryka Maria nie wiedziała, że jestem zaręczona. Poza tym, w Chermont jest pora zbiorów. Winogrona trzeba zebrać w odpowiednim czasie, bo inaczej nie będzie z nich dobrego wina. Tylko Sebastian potrafi wybrać odpowiedni moment, Wasza Wysokość. Jeśli zbierze się je zbyt szybko, będzie złe wino. Chyba Wasza Wysokość nie chciałby, żebyśmy posiali mu przeciętne wino, kiedy możemy zrobić doskonały trunek. Król spojrzał na nią z zainteresowaniem.

– Mademoiselle, jesteś sprytna i doskonale bronisz markiza. Mam nadzieję, że pewnego dnia przyjedziecie do Wersalu.

– Naprawdę Wasza Wysokość zbuduje ten pałac?

– Mój wuj Gaston najął już najlepszych ludzi do wykonania makiety. Przyjeżdżają z całej Francji, żeby tu mieszkać i pracować. Kiedy zbudują makietę pałacu moich marzeń, architekci zabiorą się do pracy i zaczniemy budowę – opowiadał z entuzjazmem Ludwik. – Jestem jeszcze młody, ale nim skończę dwadzieścia jeden lat, moje marzenie będzie już powstawało naprawdę.

– Nie mogę się doczekać, Wasza Wysokość – odparła Autumn.

– Przyjedziesz z mężem, żeby zobaczyć moje dzieło – mówił dalej. – Chcę, żeby w moim królestwie otaczały mnie piękne kobiety.

Zaczerwieniła się uroczo na ten komplement.

– Czasem trudno mi zdać sobie sprawę z tego, jesteś jeszcze taki młody, Wasza Wysokość. Masz dopiero trzynaście lat, a mówisz jak dorosły mężczyzna.

Pozory dorosłości zniknęły na chwilę i król miał minę zmartwionego chłopca.

– Muszę zachowywać się jak mężczyzna – powiedział. – Walka o to, co prawnie jest już moje, jeszcze się nie skończyła. Jeśli okażę słabość choćby na chwilę, oni zwyciężą.

W jednej sekundzie znów był dorosłym mężczyzną.

– Och, monseigneur - westchnęła łagodnie, a w jej głosie dało się słyszeć współczucie. – Będę się modliła za Waszą Wysokość i Jego maman.

– Módl się więc również za kardynała, ma belle. Otaczają mnie jego wrogowie i póki on nie wróci, nie będę bezpieczny.

– Ale przecież on uciekł z kraju – przypomniała sobie Autumn.

– Teraz ja jestem królem – rzekł stanowczo, a w jego piwnych oczach pojawiła się śmiertelna powaga. – Wracaj do swego markiza, Autumn Leslie. Wyjdź za niego i żyjcie sobie w spokoju w swojej winnicy. Macie szczęście, że los dał wam takie życie. To wielkie błogosławieństwo.

Teraz król wyciągnął w jej stronę dłoń. Autumn ucałowała ją i wstała. Skłoniła się i odeszła. Odnalazła matkę i ciotki, po czym razem opuściły Palais Royale, by następnego dnia wrócić do Belle Fleurs i Archambault.

ROZDZIAŁ 10