– Nie śpisz, panienko – dobiegł ją z posłania służącej głos Lily.

– Nie – odparła. – A ty lepiej wstawaj, bo mama znajdzie cię w pościeli. Ślub zaplanowano na dziesiątą, a przed wyjazdem musimy jeszcze zjeść śniadanie. Najpierw jednak muszę się wykąpać, żeby włosy zdążyły mi wyschnąć.

Lily zwlokła się z posłania i szybko nałożyła odzienie, po czym opróżniła przez okno nocnik. Potem pobiegła po służących, którzy mieli przynieść na górę gorącą wodę. Adali domyślił się, że Autumn będzie potrzebowała kąpieli, więc woda już była gorąca. Lily wbiegła znów na górę po dębowych schodach, żeby wyciągnąć ze schowka drewnianą balię. Autumn weszła z powrotem do łóżka i zasłoniła zasłonę, by nie widzieli jej młodzi służący wnoszący wiadra z wodą. Po chwili wyszła z łoża i zaczęła zdejmować koszulę nocną, a Lily w tym czasie nalała olejku ananasowego i jaśminowego do gorącej wody.

Autumn umyła się jak zwykle. Potem Lily umyła długie włosy pani, spłukała je octem i czystą wodą z wiadra. Ocet zmywał resztki mydła i nadawał ciemnym włosom blask. Autumn wstała, a Lily owinęła jej głowę ręcznikiem i spłukała ciało swojej pani czystą wodą. Panna młoda wyszła z balii i została owinięta ciepłym ręcznikiem. Dziewczęta zapiszczały, gdy otworzyły się drzwi do sypialni, ale do środka weszła księżna.

– Dobrze – pochwaliła. – Wstałaś i przygotowujesz się. Ojciec Bernard powiedział, że nie musisz uczestniczyć w porannej mszy, bo podczas zaślubin odbędzie się msza. Każę ci przynieść coś do jedzenia.

– Chyba nie jestem głodna – stwierdziła Autumn, Matka uśmiechnęła się.

– To nerwy, ale uwierz mi, ma fille, lepiej żebyś coś zjadła. Może jajko w sosie musztardowym i świeży chleb? – namawiała. – Trochę świeżego jabłecznika z cynamonem?

– Musisz się posilić, żeby mieć siłę, milady – włączyła się Lily, starając się pomóc księżnej.

Autumn westchnęła.

– No dobrze. Może coś przekąszę.

– Mądra decyzja – zgodziła się matka. – Po mszy możesz nie zdążyć nic zjeść, kiedy będziesz witać się z gośćmi.

– Kiedy przyjdzie monsieur Reynaud? Muszę zdążyć się ubrać.

– Na godzinę przed ceremonią. Przyjdę razem z nim – rzekła matka i pośpiesznie wyszła z sypialni.

Autumn usiadła na stołku, a Lily wycierała jej długie włosy, póki wstępnie ich nie osuszyła. Rozczesała je potem, a Autumn usiadła plecami do okna, by poranny wiaterek wysuszył je całkiem.

Kiedy Adali przyniósł jedzenie, Autumn już mogła coś przełknąć. Kucharz przysłał ulubiony ser Autumn i świeże gruszki, które tak bardzo lubiła.

– Nie zmieści się panienka w suknię – ostrzegała Lily, kiedy Autumn sięgnęła po kolejną gruszkę. – Proszę to odłożyć, bo ciotka da mi w skórę, a biedny pan Reynaud dostanie apopleksji, a to nie byłby dobry omen, milady.

– Nagle zrobiłam się strasznie głodna – upierała się Autumn.

– To nie jedzenia tak panienka pożąda – odparła ostro Lily.

– Wstydź się! – ofuknęła służkę, ale ta tylko się roześmiała.

– Zdaje mi się, że nie o gruszce myślałaś, panienko, kiedy tak namiętnie oblizywałaś usta. A teraz pora umyć twarz, ręce i zęby. Zaraz tu będzie monsieur Reynaud. Musi panienka być przyzwoicie odziana, kiedy tu wejdzie gdacząc i piejąc.

Autumn roześmiała się. Nazwisko krawca znaczyło “lis", ale dziewczęta uznały, że przypomina raczej małego zawadiackiego kogucika piejącego i drepczącego w koło. Autumn postanowiła nie wkładać długiej halki, tylko krótką koszulkę, która nie będzie wystawała ponad prosto wycięty dekolt sukni. Nie założyła też pantalonów, które tak chętnie zakładały Francuzki. Jedną po drugiej założyła dwanaście jedwabnych półhalek. Uniosła je potem i usiadła, by Lily mogła upiąć jej włosy w elegancki kok. W Szkocji miałaby w dniu ślubu rozpuszczone włosy, co było oznaką dziewictwa, ale Francuzi już dawno nie hołdowali takim zwyczajom. Dla nich elegancja była najważniejsza. Lily ostrożnie wpięła sznury małych pereł po obu stronach koka. W uszy włożyła kolczyki z perłami.

Usłyszały szybkie pukanie do drzwi. Weszli księżna i monsieur Reynaud ze swoimi pomocnicami. Jasmine skinęła głową, zadowolona z fryzury, i wszyscy zabrali się do ubierania panny młodej w suknię ślubną. Kremowa biel jedwabiu stanika połyskiwała nad kremową spódnicą z aksamitu. Góra była usztywniona, a rękawy wąskie. Suknia nie wydawała się opięta w talii, a z tyłu ozdobiono ją aksamitną kokardą obszytą perłami. Suknia była niezwykle prosta, ale bardzo modna.

Autumn stała w milczeniu, gdy wszyscy wokół uwijali się przy jej stroju. Nagle odniosła wrażenie, że to wszystko jest tylko snem. Nigdy nie wyobrażała sobie, że tak właśnie będzie wyglądał dzień jej ślubu. Sądziła, że będą przy niej siostra India i bracia. Miała nadzieję, że ojciec odprowadzi ją do ołtarza, gdzie będzie czekał na nią dżentelmen, którego twarzy nie potrafiła sobie wyobrazić. Po ceremonii, w sali reprezentacyjnej zamku Glenkirk, zagrałby dla nich kobziarz, a bracia zatańczyliby dla pary młodej i gości taniec pośród skrzyżowanych szabli. Zawsze sądziła, że wyjdzie za mąż w Glenkirk, gdzie są groby jej przodków, że ślubu udzieli jej ksiądz, którego znała od dzieciństwa. To skromne marzenie zniweczył pan Cromwell i jego wstrętni okrągłogłowi, którzy wciągnęli jej kraj w wojnę domową, spowodowali śmierć jej ojca i zmusili ją i matkę do ucieczki z kraju.

Przyszło jej jednak do głowy, że powinna być im wdzięczna, ponieważ dzięki nim znalazła we Francji prawdziwą miłość, Sebastiana d'Oleron. Tutaj wiodła takie życie, jakie powinna. Może źli ludzie chcieli przejąć kontrolę nad królem Ludwikiem, ale mówiło się o tym, że niedługo zostaną odsunięci. Po krótkich spotkaniach z młodym królem wiedziała już, że to chłopak silny i stanowczy. Jemu Parlament nie utnie głowy.

Niewielka posiadłość matki posłużyła im za schronienie. Rodzina z Francji powitała je ciepło i wprowadziła do towarzystwa z wyższych sfer. Dzięki nim poznała Sebastiana, a dziś, w małej kapliczce zamku Belle Fleurs młody ksiądz z radością udzieli im ślubu. Będą z nią jej wuj i dwie ciotki, Adali, Rohana, Red Hugh, Fergus i Lily. Oni byli jej rodziną w takim samym stopniu jak rodzeństwo i miała szczęście, że ich znała. Nagle poczuła na ramieniu dłoń i obejrzawszy się, ujrzała twarz matki.

– Ja też za nimi tęsknię – rzekła cicho Jasmine.

– Och, mamo, skąd wiedziałaś?

– Wszystkie moje dzieci łatwo rozszyfrować po wyrazie twarzy. Ty nosisz serce na wierzchu, ma petite - odparła Jasmine. – Tak nie będzie zawsze. Pewnego dnia król Karol znów zasiądzie na tronie, a ty zobaczysz się z całą rodziną z wyjątkiem Fortune, której już nie pamiętasz. Zawsze nam mówiła, że jeśli już przepłynie przez ocean do Maryland, to nigdy nie wróci do domu. Tak mi jej teraz brakuje.

– Nietolerancja zabrała ci ojca i pozbawiła kontaktu z rodziną – odezwała się z powagą Autumn. – Również z tego powodu twoja córka musiała wyjechać tak daleko, ale ja będę z tobą już zawsze, mamo. Nigdy cię nie zostawię. Będziesz wszędzie tam, gdzie ja się znajdę. To moja dla ciebie ślubna przysięga.

Jasmine objęła najmłodszą córkę obiema rękoma i ucałowała w policzki.

– A ja obiecuję tobie, ma bébé, że tylko śmierć nas może rozłączyć.

– Madame! Sukienka mademoiselle! Pogniecie się – fuknął monsieur Reynaud.

Kobiety roześmiały się, księżna się odsunęła i nawet na twarzy krawca zagościł na chwilę uśmiech. Zza drzwi wynurzyła się głowa Adalego.

– Pan młody i goście już czekają – powiedział.

– Zechce pan ze swoimi pomocnikami uczestniczyć w ceremonii, monsieur Reynaud? – zapytała księżna.

Krawiec skinął bardzo kontent. Jego konkurenci w Tours będą mu zazdrościli, gdy się dowiedzą, że nie tylko uszył suknię dla madame la marquise d'Auriville, ale również został zaproszony do kaplicy, by uczestniczyć w zaślubinach.

Wszyscy zeszli na dół do niewielkiej kaplicy. Autumn została na zewnątrz, a pozostali weszli razem z księżną do środka. Panna młoda dostrzegła Sebastiana odzianego w elegancki surdut z ciemnego aksamitu z białą koronką. Czekał na nią przy ołtarzu. Był taki przystojny. Gdyby tylko papa mógł mnie dziś odprowadzić do ołtarza, pomyślała, wszystko byłoby absolutnie doskonałe. Nagle podskoczyła, słysząc znajomy głos tuż przy uchu.

– Zechcesz oprzeć się na moim ramieniu, siostrzyczko? – zapytał cicho Charles Fryderyk Stuart, książę Lundy.

Autumn odwróciła się i zobaczyła ukochanego brata.

– Charlie! – krzyknęła i wybuchnęła płaczem. Objął ją i powiedział:

– Przyjechałem dziś o świcie. Adali powiedział mi, że to dzień ślubu. Postanowiłem zrobić niespodziankę tobie i mamie. Na litość boską, Autumn, przestań szlochać, bo będę żałował, że się tu zjawiłem.

– Och, Charlie! – płakała dalej, opierając się o jego ramię. – Taka jestem szczęśliwa, że cię widzę! Słyszałyśmy z mamą o Worcester. Mama bardzo się martwiła. Powiedziałam jej, że na pewno udało ci się uciec. Wiedziałam, że nie mogłeś tak po prostu zginąć. Wiedziałam!

Wyjął z kieszeni surduta lnianą chusteczkę i ostrożnie otarł łzy z jej twarzy.

– No to wiedziałaś więcej niż ja, dziewczyno. Nieźle się nabiedziłem, żeby uciec z Anglii. Nikt jeszcze nie wie, co się stało z królem, ale gdyby Cromwell go schwytał, pewnie już by się tym chwalił. Niestety, nie ma o nim żadnych wieści.

– Charlie! – przerwała im nagle matka. – Przyprowadź tu natychmiast siostrę, zanim markiz straci cierpliwość! Czeka nas uczta i podróż do Chermont.

Charlie uśmiechnął się i spojrzał na Autumn.

– Z miłości, prawda? Pamiętasz, co ci mówiłem?

– Tak, z miłości – zapewniła brata. – Polubisz go.

– W takim razie, dziewucho, chyba muszę cię zaprowadzić do ołtarza.

Weszli do kaplicy. Jasmine wróciła myślami do dnia jej ślubu z Jamesem Leslie. Wyszła za niego w kaplicy domu jej matki w Queen's Malvern. Po raz drugi wychodziła za mąż w tamtej kaplicy. Pierwszy raz poślubiła tam Rowana Lindleya. Ile to lat temu? Teraz jej najmłodsza córka, jedyna córka Jemmiego wychodzi za mąż w Belle Fleurs, gdzie jej dziadek i babka rozpoczęli swoje długie i szczęśliwe małżeńskie pożycie. Historia zatoczyła koło. Jasmine prawie czuła obecność w tym miejscu ducha, madame Skye.

Perfumowane świece woskowe w złoconych świecznikach lśniły w kaplicy. Słońce zaglądało do środka przez kolorowe witraże, rzucając czerwone, niebieskie i złote snopy światła na szarą, kamienną podłogę. Młody ksiądz w swoich biało – złotych szatach pięknie poprowadził mszę. Słowa przysięgi panny młodej było słychać wyraźnie w całej kaplicy. Pan młody, wysoki i przystojny, mówił głośno i wyraźnie. Słychać było ciche szlochanie. To dwie ciotki, zadowolone z wyniku swoich swatów, łkały cicho z radości. Płakała Jasmine, ściskając za ramię syna i czując nagle, jak bardzo tęskni za Jamesem Leslie. Płakali Adali, Rohana i Toramalli, szczęśliwi, że Autumn znalazła miłość i zaskoczeni faktem, że po tylu przygodach znaleźli się wszyscy znów w Belle Fleurs.

Gdy wyszli z kaplicy, Autumn przedstawiła mężowi brata.

– Muszę przyznać, że bardzo się ucieszyłem, że jest pan jej krewnym – rzekł markiz. – Kiedy zobaczyłem, jak moja ukochana przytula się do obcego mężczyzny i szlocha z radości na jego widok, pomyślałem, że ją straciłem. Myślałem, że to może ktoś, kogo dawniej kochała.

Serdecznie uścisnął podaną dłoń.

– To zupełny przypadek, że przybyłem akurat dzisiaj – powiedział książę.

– Jak mogłeś mi nie powiedzieć, że on tu jest? – zapytała Jasmine swego majordomusa. – O mało nie zemdlałam, kiedy usłyszałam jego głos. Sądziłam, że on nie żyje, a to wszystko tylko sobie wyobraziłam!

– Mamo, nie krzycz na Adalego. To ja chciałem wam zrobić niespodziankę – śmiał się Charlie. – Wydawało mi się, że to świetny żart.

– Żart!? – rozzłościła się matka. – Do nas dotarły jedynie wieści, co się stało w Worcester. Wiedzieliśmy, że było dużo zabitych, a król zaginął. W tych okolicznościach powinieneś raczej sam powiedzieć, że już przyjechałeś i nie bawić się naszym kosztem jak dziecko.

– Nie wiedziałem, że wieści o bitwie dotarły tak daleko, mamo. Przepraszam, że cię przestraszyłem.

– Jak długo możesz zostać? – zapytała.

– Mój przyjaciel, lord Carstairs, został w Paryżu, gdzie udaliśmy się najpierw. Królowa Henryka Maria zamartwia się o syna. Carstairs powiadomi mnie, jeśli król się zjawi. Wtedy będę musiał was opuścić, mamo. Kuzyn Karol potrzebuje pomocy, zwłaszcza teraz. Podejrzewam, że wkrótce zjawi się we Francji. Nie może zostać w Anglii, a Szkocji nienawidzi.

– A gdzie są moje wnuki?

– Z Patrickiem i jego żoną w Glenkirk – odparł Charlie. Widząc wyraz twarzy matki, wykrzyknął: – O Boże! Mamo! Nic nie wiedziałaś?! Sądziłem, że Patrick już do ciebie napisał. Jego żona to córka Brodiego z Killiecairn. W posagu miała zamek Brae i przyległe ziemie. Jej matka pochodzi z rodu Gordon. Patrick chciał przyłączyć te ziemie do Glenkirk. Zajął się pracą i nigdzie nie bywa.