Czy nie powinnam się wstydzić? – zastanawiała się Autumn, kiedy oglądał ją nagą z wyraźnym podziwem. Ale nie wstydziła się wcale. Odwróciła się, postawiła nogę na kanapie, po czym stanęła w odważnej pozie i spojrzała na niego ponad własnym ramieniem.

– Jesteś zadowolony?

Nie mógł się powstrzymać już ani chwili. Sięgnął dłońmi do bezwstydnie wypiętych pośladków.

– Oui, madame la marquise, jestem zadowolony – odparł.

– Więc teraz na ciebie pora, monseigneur.

Ostrożnie zaczęła wysuwać guziki z dziurek i czyniła to z zastanawiającą wprawą. Jego surdut szybko znalazł się na krześle. Teraz przesunęła dłonie na aksamitne spodnie, a on zdjął pośpiesznie buty, by jej pomóc. Zsunęła spodnie i ku swojemu zdziwieniu ujrzała krótkie, jedwabne spodenki. Zdjęła je, a on wyszedł z leżących na podłodze ubrań.

– Świetnie sobie z tym radzisz – odezwał się.

– Robię to po raz pierwszy – zapewniła go i zaczęła rozpinać koszulę.

Kiedy skończyła, wsunęła dłonie pod materiał i pogładziła ciepłe ciało. Potem zsunęła koszulę z jego ramion, a ta opadła na podłogę. Teraz Autumn cofnęła się o krok, by przyjrzeć się jemu.

Sebastian również był piękny. Uśmiechnęła się pod nosem, bo nie sądziła, że kiedykolwiek przyjdzie jej do głowy pomyśleć tak o mężczyźnie. Nie istniało jednak inne słowo na określenie tego, co zobaczyła. Miał długie nogi i ręce, owłosione, choć na szerokiej klatce piersiowej nie zauważyła ani jednego włosa. Talię miał wąską, biodra również. Nie mogąc się powstrzymać, dziewczyna sięgnęła do jego męskości. Ta jego część, jak wszystko inne również była długa. Spojrzała na stopy, oczywiście, szczupłe i długie. A więc to prawda! Jej bracia żartowali czasem, że wielkość stopy mężczyzny może jej wskazać wielkość jego lance d'amour. Spojrzała na niego i dostrzegła w jego oczach rozbawienie.

– Cóż cię tak bawi?

– Wiem, co sobie myślisz, chérie. Daję słowo, że stopy nie mają nic do tego. To tylko plotki starych bab. – Odwrócił się i dodał: – Nie widziałaś mnie jeszcze z tej strony. Swego czasu podziwiano moje pośladki.

– I słusznie – przytaknęła. Roześmiał się.

– Usiądź, madame la marquise. Zdejmę ci teraz pończochy. Na widok twego ciała nabrałem nagle ochoty, by położyć się szybko do łóżka i pieścić te cudowne piersi, posiąść twoje dziewictwo i nauczyć cię, czym jest namiętność.

Autumn poczuła w głębi swego ciała dreszcz. Nogi nagle się pod nią ugięły i usiadła nie całkiem z gracją na małym krześle wyściełanym granatowym atłasem. Nogi trzymała grzecznie razem.

Jej mąż ukląkł przed nią i przesunął dłońmi po jej nogach. Ostrożnie zdjął buty i odłożył pod krzesło. Odpiął pierwszą podwiązkę i powoli zsunął pończoszkę z nogi. Całował czule odsłaniane partie ciała. Objął dłońmi stopę i gładził przez chwilę, a potem pocałował. Drugą pończochę zdjął w ten sam sposób, gładząc i całując jej nogi. Gdy ucałował drugą stopę, zajął się kolanami, pocałował je i delikatnym gestem rozsunął na boki.

Autumn o mało nie zemdlała z napięcia. Nie mogła już powstrzymać widocznego drżenia, które opanowało jej ciało.

– Nie bój się, Autumn – odezwał się. – Chcę zobaczyć twój skarb. – Delikatnie rozsunął palcami wargi. Przyglądał się uważnie i na jego twarzy pojawił się przez chwilę wyraz bólu. W końcu wykrztusił: – Mon Dieu, ma chérie, ależ to doskonały widok.

Pochylił się i ucałował to miejsce.

Tego było już za wiele. Autumn pochyliła się do przodu, ale on złapał ją i trzymał mocno, szepcząc słowa ukojenia:

– Już dobrze, moja mała niewinności, już dobrze. Nie wiedziałaś, że pieścić można każdą część ciała kobiety? – Ucałował jej czoło. – Nie mogłem się oprzeć, chérie. Czy mama nie wyjaśniała ci, co się dzieje pomiędzy mężczyzną, a kobietą?

– M… mama wyjaśniała – udało jej się wykrztusić. Potem, gdy znów poczuła dreszcz wypełniający jej ciało, dodała: – Więcej powiedziała mi żona Charliego, ale między tym, co ktoś mówi a robi, jest zawsze różnica. Zrób tak jeszcze raz! To takie podniecające!

Zaśmiał się cicho.

– Może być jeszcze lepiej – kusił. – Mam to zrobić, ma petite épouse?

– Oui!

– Więc rób, co każę, Autumn – rzekł i oparł ją plecami o krzesło. – Połóż nogi na moich ramionach. O tak, chérie, tak dobrze. Teraz ofiaruję ci rozkosz.

Zafascynowana patrzyła, jak jego ciemna czupryna wsuwa się pomiędzy jej nogi. Poczuła jak znów odsłania ją palcami i nagle zdała sobie sprawę z tego, że język dotyka jej ciała! Czuła, jak przesuwa się po niej, jak ją drażni i pieści, aż miała wrażenie, że rozpłynie się pod wpływem żaru tworzącego się wewnątrz jej ciała. Kiedy językiem dotknął button d'amour i zaczął przesuwać się po nim w tę i z powrotem, westchnęła zaskoczona, czując gwałtowne napięcie w całym ciele. Nie próbowała nawet powstrzymać jęku. Sama słyszała, jakby ten dźwięk dobiegał z oddali. Teraz było jeszcze lepiej niż wtedy, gdy dotykał jej tam palcami. Rozkosz wzbierała coraz silniej, aż wybuchnęła z siłą, która wstrząsnęła całym jej ciałem i wypełniła cudownym uniesieniem.

Gdy poczuł, że się rozluźniła, jęknął z pożądania. W nozdrzach miał słodko – gorzki zapach jej rozkoszy, w ustach jej intrygujący smak. Podłożył dłoń pod jej pośladki i zsunął ją na podłogę. Jego wielkie ciało zakryło ją całkowicie.

– Nie mogę już czekać – dyszał jej w ucho.

– Nie czekaj! – szepnęła i otworzyła się przed nim szeroko, czując na sobie ciężar jego ciała, gdy z łatwością wsunął się w dobrze przygotowane wnętrze. Jęknęła, czując nagły, ostry ból podczas utraty dziewictwa. Łzy popłynęły jej po policzkach. Scałował je i szeptał przeprosiny i zapewnienia o swojej miłości. Objęła go mocno, ułatwiając dalsze wsunięcie się do środka i poddała się odprężeniu, które powoli ją ogarniało.

Wsuwał się, czując, jaka jest wąska. Napawał się jej niewinnością. Przyjęła go z radością i objęła wewnątrz mocno. Miękkie, małe piersi ugięły się pod jego ciężarem, jedwabiście gładkie uda objęły go mocno i ściskały, jakby był jej rumakiem. Powoli zaczął poruszać się w rytmie spokojnego stępa. Wsuwał się i wysuwał po raz kolejny, póki nie poczuł, że w jej wnętrzu rośnie napięcie. Gdy sądził, że już dłużej nie wytrzyma, ona krzyknęła, a wtedy wypuścił do jej wnętrza swoje miłosne soki.

– Cudownie! Cudownie! – krzyczała Autumn, poruszając głową na boki. – Och, nie wytrzymam! Mon Dieu! Mon Dieu!

Jej ciałem wstrząsały dreszcze, a po chwili się rozluźniło. Położył się na plecach i przez chwilę leżał, dysząc ciężko. Gdy oddech się wyrównał, z trudem wstał i podniósł żonę. Weszli z saloniku do sypialni, gdzie położył ją na łóżku. Gdy ją uniósł, dostrzegł krew na dywanie, na którym leżeli. Na wewnętrznej części ud miała purpurowe plamy. Zerknął w dół i zobaczył na swej męskości ślady jej dziewictwa.

– Je t'aime - szepnęła i natychmiast zasnęła.

– Je t'aime aussi, ma chérie - powiedział cicho i zamknął oczy, ale nie od razu udało mu się zasnąć. Myślami wrócił do swojej nocy poślubnej z Elizą. Wydawała się taka uległa i nieśmiała. Prawie tydzień zajęło mu pokonanie jej oporów. Płakała i broniła się, szlochała, twierdząc, że się boi. Miał wtedy ledwie siedemnaście lat. Ojciec zawsze powtarzał mu, że dżentelmen nie powinien zmuszać kobiety do niczego. Zgodził się więc czekać, a kiedy w końcu ją posiadł, okazała się wielkim rozczarowaniem. Przypomniał sobie, że nie znalazł po ich pierwszej nocy żadnych śladów krwi, ale wtedy jeszcze nie wiedział, że dziewica powinna krwawić.

Później Eliza nigdy nie miała dość i nigdy nie wydawała się usatysfakcjonowana. Po pewnym czasie zauważył, że niektórzy mężczyźni, zwłaszcza równi mu statusem zaczynają patrzeć na niego ze współczuciem. Pewnego dnia najlepsza przyjaciółka jego zmarłej matki, madame St. Omer powiedziała mu, jakie krążą plotki. Przeprowadził małe dochodzenie i plotki okazały się prawdą. Był zły na starszą panią, a gdy Eliza zorientowała się, że jest w ciąży, próbowała pozbyć się dziecka. Teraz zrozumiał, że wiele zawdzięczał madame St. Omer, bo to ona doprowadziła do poznania go z Autumn. Sebastian d'O1eron wierzył w przeznaczenie. To właśnie Autumn Leslie była mu przeznaczona. Odwrócił głowę i patrzył, jak dziewczyna śpi. Wiedział, że nigdy już nie pokocha nikogo tak, jak pokochał ją.

Kiedy kilka godzin później się obudził, Autumn siedziała na nim, tyłem do niego i myła jego członek.

– Madame - mruknął zaspany. – Co wyprawiasz?

– Myję go – odparła, nie odwracając się nawet. – Nauczono mnie, że trzeba się umyć po akcie miłosnym, bo wtedy następny jest znacznie przyjemniejszy. Tak powiedziała mi mama.

– Więc jesteś gotowa na następny, madame la marquise?

Odwróciła się w jego stronę, odrzuciła ściereczkę służącą jej do mycia do miski.

– A ty nie, monseigneur?

Pochyliła się, ocierając się piersiami o jego tors, a potem się wyprostowała. W jej oczach lśniło dziwne światło. Wyciągnął przed siebie ręce i zaczął pieścić okrągłe, małe piersi. – Zmrużył srebrnoszare oczy i powiedział:

– Więc jeden raz ci nie wystarczy?

– Moi bracia są wspaniałymi kochankami, a przynajmniej tak twierdzą ich żony. Mama powiedziała mi, że dwa razy jednej nocy sprzyja zdrowiu, Sebastianie – odparła zupełnie poważnie.

Na początku nie był pewien, czy z niego nie żartuje i zaczął ostrożnie:

– Dwa razy to mila perspektywa i muszę przyznać, że po kilku godzinach odpoczynku rozważam możliwość zrobienia tego po raz drugi.

– Tylko rozważasz, monseigneur? - powiedziała, poruszając prowokująco biodrami, podczas gdy jego kciuki drażniły jej sutki.

Jednym ruchem położył ją na łóżku i oparł o nią twarde, męskie ciało.

– Madame, pragnę przybić cię do łóżka swoją szpadą i wejść w ciebie dość głęboko, by się całkiem zagubić.

Odnalazł jej usta i pocałował głęboko. Zakrył ustami jej usta i domagał się całkowitego oddania.

Kręciło jej się w głowie, ale oddała pocałunek z równą gwałtownością uczuć. Koniec języka przesunęła kuszącym gestem po jego ustach.

– Chciałam, byś mnie posiadł już w chwili, gdy cię pierwszy raz zobaczyłam – przyznała odważnie. – Już wtedy, w lesie bardzo mnie intrygowałeś. Mimo niewinności, myślałam o tobie w bardzo nieprzyzwoity sposób. Starałam się to ukryć, ale mama chyba już coś podejrzewała. Moi bracia ostrzegli mnie, że powinnam wyjść za mąż tylko z miłości, ale czy pożądanie to prawdziwa miłość, Sebastianie?

– Tylko jej część, chérie. Czy wiesz, jaki byłem zazdrosny o twoich pozostałych zalotników? – Znów zaczął całować ją powoli, ustami wędrował po skórze jej szyi i ramion. – Sama myśl, że któryś z tych fanfaronów mógłby cię choćby dotknąć, doprowadzała mnie do szału! – Zatopił zęby w jej ramieniu, a potem polizał miejsce ugryzienia. – Autumn, jeśli kiedykolwiek choćby spojrzysz na innego mężczyznę, zabiję cię!

– Nie jestem taka jak ona – powiedziała panna młoda, nie wymieniając nawet imienia Elizy. – Pragnę tylko ciebie, mon coeur. Tylko ciebie!

Wyskoczył nagle z łóżka.

– Potrzebne nam wino. Musimy wznieść toast za naszą miłość, chérie! - zakrzyknął i pobiegł do sąsiadującego z sypialnią saloniku Autumn. Wrócił szybko i przyniósł karafkę oraz dwa srebrne kielichy z wygrawerowanymi liśćmi winorośli i kiściami winogron. Napełnił kielichy winem i podał jej jeden, mówiąc: – Za nas! Za Sebastiana i Autumn d'O1eron i za ich miłość, która będzie trwała na wieki!

Wypili, by przypieczętować toast.

– Mmm, pyszne! – zawołała Autumn, przełykając białe wino.

– Jest jeszcze lepsze, gdy się je pije w ten sposób – rzekł i wylał odrobinę na jej piersi, po czym zlizał powoli płyn. – Meiyeilleux!

– Ja też tak chcę! – rzuciła ze śmiechem, a kiedy położył się na plecach wylała wino na jego tors i zaczęła zlizywać. – Och, naprawdę lepiej smakuje! – mruknęła, zlizując niewielki strumyk wina płynący w dół.

Spijała przez chwilę płyn, a potem oblizała usta. Po chwili zauważyła kątem oka ruch. To jego męskość wyprężyła się tuż obok niej. Wcześniej nie miała okazji zobaczyć go w całej krasie, ale teraz stał przed nią wysoki i piękny. Zafascynowana, dotknęła go. Był twardy jak marmur. Palcami odsłoniła napletek i podziwiała purpurową głowę jednookiej bestii. Nie mogła wykrztusić słowa.

Markiz pchnął ją na poduszki. Całował jej usta, pieścił piersi, zlizał resztkę wina, której wcześniej nie zauważył, a potem zaczął drażnić językiem sutki. Natychmiast stwardniały. Ostrożnie rozchylił jej kolana i wszedł w nią po raz drugi.