Ludwik jęknął głośno. Wyglądało na to, że czas nie zmniejszył jego pożądania do tej pięknej kobiety. Czuł, jak jego członek naciska na materiał spodni. Ledwie mógł się powstrzymać, by jej nie wziąć tu, w salonie, na kozetce. Nie broniłaby się nawet. Postanowił jednak, że tak się nie stanie. Planował uwiedzenie jej od dnia, gdy dowiedział się o śmierci Sebastiana d'L1eron. Chciał, aby pierwsze z nią zbliżenie odbyło się wśród kwiatów i świec. Pragnął położyć ją na poduszkach i pieścić do chwili, gdy zacznie go błagać, by ją posiadł. Nie miał zamiaru zadzierać jej teraz spódnicy na tej starej, skrzypiącej kozetce.

Pochylił się i delikatnie pocałował ją w usta. Gdy zamknęła oczy, odezwał się:

– Wszystko będzie dobrze, ma bijou. Pojedziesz ze mną do Chambord i będziemy razem cieszyć się każdą chwilą naszej idylli. Otwórz już oczy, chérie.

Posłusznie wykonała rozkaz, a on z zachwytem patrzył w oczy, z których jedno było szmaragdowe, a drugie turkusowe. Wyraz twarzy miała poważny.

– Masz zamiar zrobić ze mnie swoją kochankę, Wasza Wysokość? Czy nic nie odwiedzie cię od tego zamiaru? Kiedy już będziesz usatysfakcjonowany, co wtedy? Kto będzie chciał się ze mną ożenić? Gdybym chciała wyjść jeszcze za mąż, choć nie chcę, nikt nie będzie mnie cenił.

– Nie jest wstydem bycie metresą króla, ma bijou – powiedział Ludwik rzeczowym tonem. – Kochanki króla to najbardziej pożądane i cenione żony, zwłaszcza jeśli były dość mądre, by zachować królewską przyjaźń po tym, jak minęła namiętność.

– Bardzo mnie to pocieszyło – odparła, usiadła prosto i roześmiała się.

– Jeszcze dziś pojedziemy do Chambord – zdecydował Ludwik.

– Nie. Przyjadę jutro, jak należy, swoim powozem, ze służbą i kuframi z odzieniem. Kto jest twoim gościem?

– Kilku przyjaciół, dżentelmenów – odparł.

– Żadnych kobiet? – zdziwiła się.

– Przyjechaliśmy na polowanie, ma bijou. Potrząsnęła głową.

– Skoro już masz swoją ofiarę, będzie siedziała przy stole w jadalni i zachowywała się jak pani domu. Masz szczęście, Wasza Wysokość, bo przywykłam w domu ojca do tego, że ja i moja matka byłyśmy jedynymi kobietami poza służbą. – Nagle przypomniała sobie o czymś: – Mama musi jechać ze mną, żeby wszystkiemu nadać pozory przyzwoitości. Wasza Wysokość, jeśli chcesz mnie mieć w swoim łożu, pozwól mi przynajmniej na zachowanie pozorów. Ludzie mogą sobie myśleć, co chcą, ale jeśli mama będzie ze mną, nigdy do końca nie będą pewni, czy byłam w twoim łożu.

– Czy to dla ciebie takie ważne, ma bijou? - zapytał.

– Tak, Wasza Wysokość, bardzo ważne – odparła spokojnie.

– Więc twoja mama pojedzie do Chambord – postanowił. – A teraz pocałuj mnie w podzięce. Otwórz usta, żebym mógł dotknąć językiem twojego języka. Och, ileż to pieszczot będę mógł cię nauczyć, ma bijou! Nauczę cię rzeczy, których pewien jestem, że twój dobry mąż nie chciał uczyć swojej szanowanej francuskiej żony. Nie wątpię, że będziesz doskonałą uczennicą. Jesteś niezwykle namiętna, Autumn. Chętnie ogrzeję się przy ogniu twojej namiętności. – Pocałował ją znów i po chwili podskoczył z uśmiechem. – Zmieniłem się, prawda?

– Kiedy cię ostatnio widziałam, byłeś jeszcze chłopcem. Owszem, zmieniłeś się, Wasza Wysokość. Jesteś przystojnym mężczyzną, ale ja wciąż jestem od ciebie siedem lat starsza.

– Pamiętasz tę historię o Diane de Poitiers, która była pierwszą właścicielką Chenonceaux? – zapytał.

Autumn uśmiechnęła się.

– Oui, Wasza Wysokość, pamiętam. Więc ja mam być teraz twoją Diane?

– Nie będziesz nieszczęśliwa, ma bijou - obiecał. Skłonił się elegancko i wyszedł z salonu.

Autumn westchnęła. Zaskoczyły ją wydarzenia kilku ostatnich minut. Ludwik naprawdę się zmienił. Był mężczyzną średniego wzrostu, niezbyt barczystym, miał długie, czarne włosy i piwne oczy o ciepłym wyrazie. Twarz miał raczej pociągłą, orli nos, a tuż pod nim znajdowały się wydatne usta. Tak bardzo różnił się wyglądem od Sebastiana. Otworzyły się drzwi salonu i weszła jej matka.

– Co się stało? – zapytała Jasmine.

– Odjechali?

– Tak, król uśmiechał się pod nosem, wsiadając na konia. – Usiadła obok niej na kozetce. – Opowiadaj.

– Chce ze mnie uczynić swoją kochankę – odparła szczerze. – Obiecałam, że przyjedziemy do Chambord, ale co ja mam właściwie robić, mamo?

– Nie masz wyjścia, ma fille - rzekła Jasmine. – Gdybyś tu była tylko jako cudzoziemka, i tak byłabyś zdana na łaskę króla. Jako wdowa po Sebastianie, który był Francuzem, jesteś Francuzką, więc musisz słuchać swego suwerena.

Autumn przygryzła wargi.

– Mogłybyśmy wrócić…

– Nie możemy wrócić do domu, póki siły Cromwella wciąż rządzą Anglią. Zostaniemy tu, póki król Karol nie odzyska tronu – stwierdziła spokojnie Jasmine. – Mogłybyśmy wyjechać do Niderlandów, albo do Rzymu, ale co z Madeline? Czy ma stracić prawo do Chermont? Zaryzykujesz jej spadek po ojcu z powodu takiej sprawy? Nie jesteś już dziewicą, broniącą swojej czystości, ma fille. Jesteś kobietą, a kobiety muszą czasami dokonywać niemiłych dla nich wyborów.

– Czy tak było z tobą i księciem Henrykiem, mamo? – zapytała z zaciekawieniem Autumn.

Jasmine potaknęła.

– Uważałam, że jest przystojny i czarujący, ale oburzyło mnie, gdy dowiedziałam się, czego ode mnie oczekuje. Pamiętam jak mój ojczym, hrabia BrocCairn powiedział mojej matce, że czarujący, przystojny mężczyzna chce się ze mną kochać, a ja muszę ulec temu, co nieuniknione. Zbeształ mnie za moją pruderię, jak to nazwał. Stwierdził tylko, że nikt nie oczekuje, że oddam za to życie lub majątek. Gdyby Alex nie zamknął mnie w Cadby w moim pokoju, pewnie bym uciekła – zaśmiała się na to wspomnienie. – Och, byłam na niego wściekła. Rzuciłam w niego wazonem z kwiatami. O ile pamiętam, to były róże. Byłam taka zła. Przyszedł książę Henryk i nim się zorientowałam, uwiódł mnie. Był taki czarujący. Twój brat Charlie jest równie uroczy – stwierdziła z uśmiechem.

– Kochałaś go, mamo?

– Tak, ale nigdy mu o tym nie powiedziałam. Widzisz, moja droga, mimo iż byłam córką monarchy, wedle standardów angielskich moje pochodzenie było raczej wątpliwe. Tylko w Indiach byłam kimś ważnym. Henryk mnie kochał, ale nigdy by mu nie pozwolono się ze mną ożenić. Gdybym przyznała, że go kocham, nigdy nie ożeniłby się z księżniczką o odpowiednim pochodzeniu. Koniec końców, nie miało to żadnego znaczenia, bo zmarł nagle po narodzinach Charliego. Jego młodszy brat został królem. To niefortunne zrządzenie losu. Król Ludwik jest jeszcze bardziej bezpośredni niż mój książę, ale jest przecież królem. Nie znalazłaś się w tej sytuacji z własnej woli, Autumn, ale to ty musisz jakoś rozwiązać ten problem.

– Co byś zrobiła, mamo, gdybyś była na moim miejscu? – zapytała z poważną miną Autumn. – Oddałabyś się temu mężczyźnie?

– Tak – odparła Jasmine równie poważnie. – To sytuacja tymczasowa, Autumn. Królowa i kardynał starają się ożenić Ludwika, by dał Francji legalnego potomka najszybciej jak to możliwe. Są już dwie kandydatki do miejsca u boku króla: księżniczka hiszpańska Maria Teresa i księżniczka Marguerite de Savoy. Jeśli nawet król znajdzie sobie teraz kochankę, gdy tylko się ożeni, będzie musiał ją oddalić. Król nie powinien zawstydzać królowej utrzymywaniem oficjalnej metresy. Kuzynki mówiły mi też, że siostrzenica kardynała, Marie Mancini, również wpadła w oko królowi. Ten król cię nie weźmie sobie na zawsze, zaledwie dostarczy ci na krótko przyjemnej rozrywki. Nie byłaś z nikim prócz Sebastiana, niech Bóg ma jego duszę w opiece. Teraz masz możliwość sprawdzić, jak jest z innym mężczyzną, nim pewnego dnia powtórnie wyjdziesz za mąż. Nieważne, co teraz o tym myślisz, ma fille, kiedyś na pewno kogoś pokochasz.

– Mamo, bardzo mnie zadziwiasz. Nigdy nie sądziłam, że usłyszę od ciebie takie stwierdzenie.

Jasmine zaśmiała się wesoło.

– Dlaczego dzieci zawsze sądzą, iż rodzice nie prowadzili ciekawego życia przed ich narodzinami? Kiedy się urodziłaś, miałam czterdzieści jeden lat. Wiodłam dość interesujące życie, nim ty się w nim pojawiłaś. Przyznaję, od twoich narodzin było raczej spokojne, ale te lata nie zmieniły mnie w głębi duszy. Mój charakter i zachowanie wynikają z tego, kim byłam przez całe życie. Wiesz tylko, że urodziłaś się w Maguire Ford w Ulsterze. A wiesz, że urodziłaś się za wcześnie? A wszystko dlatego, że kilka godzin przed porodem odparłam cały tłum wściekłych i żądnych krwi mężczyzn.

– Nigdy mi o tym nie mówiłaś – stwierdziła zaskoczona Autumn.

– Nie musiałaś o tym wiedzieć. Mówię ci to teraz, ponieważ chcę, żebyś zrozumiała, że życie jest nieprzewidywalne. Ma swoje zwroty, mniej i bardziej gwałtowne, jak każda droga. Jak dotąd udało ci się iść prostą ścieżką, ma fille. Z Ludwikiem twoja droga stanie się stroma i kręta. Musisz stąpać ostrożnie. Wiem, że sobie poradzisz, w końcu jesteś moją córką. – Jasmine pochyliła się, pocałowała ją w policzek. – Gdy się skończy twoja znajomość z królem, wycofaj się z wdziękiem i postaraj, byście zostali przyjaciółmi. To najlepsze, co możesz uczynić. Autumn westchnęła.

– Każę Lily i Orange spakować moje rzeczy na wizytę w Chambord – powiedziała zrezygnowanym tonem. – Madeline będzie przez te kilka dni bezpieczna w Chermont.

– Oczywiście – zgodziła się Jasmine, choć dobrze wiedziała, że jej córka nie wróci do domu za kilka dni, jeśli król będzie z niej zadowolony.

Tę kwestię Autumn będzie musiała załatwić sama, kiedy już rozpocznie się jej romans z Ludwikiem. Och, pomyślała starsza pani, cudownie byłoby znów być młodą i mieć namiętnego kochanka! Uśmiechnęła się. Jemmie śmiałby się, gdyby znał jej myśli. Choć może wcale nie. Honor był dla niego Jak ważny, że z tego powodu dał się zabić. Córka jest do niego bardzo podobna. Niedługo sama zrozumie, że musi nauczyć się myśleć inaczej. Bez giętkości charakteru i dyplomacji trudno kobiecie przetrwać w świecie rządzonym przez mężczyzn.

Następnego dnia, nim wyjechały, odwiedziły je madame de Belfort i madame St. Omer. Jasmine i Autumn zaskoczył widok obu dam. Madame St. Omer od razu chciała zaspokoić swoją ciekawość.

– Dotarły do nas słuchy, że król był tu wczoraj. Po co was odwiedził, mes cousines? Przyjechał jedynie przekazać kondolencje? Jak to miło z jego strony. Królowa Anna i kardynał wychowali go na porządnego człowieka.

Autumn zaczęła się śmiać.

– Jak służba to robi? – zapytała na głos. – Wiem, że nie da się przed nimi utrzymać niczego w tajemnicy, ale jakim cudem wieści dotarły z Chermont do Archambault tak szybko, że zdążyłyście przyjechać tu wcześnie rano?

Madame St. Omer milczała chwilę, a potem potrząsnęła głową.

– Nie wiem, ma petite. Dowiedziałam się o wizycie króla wczoraj od mojej pokojowej. Czy to prawda? – Spojrzała na stojące w holu kufry. – Gdzie się wybieracie?

– Król poprosił Autumn, by przyłączyła się do jego towarzyszy w Chambord – odparła Jasmine.

– Mon Dieu! - wykrzyknęła madame de Belfort i wytrzeszczyła błękitne oczy ze zdumienia, gdy nagle zrozumiała, co się za tym kryje.

– Dopóki pozostanie z nią Jasmine, wszyscy będą plotkować, ale nikt nie będzie pewien, co się naprawdę dzieje – stwierdziła spokojnie madame St. Omer. – Ty, oczywiście, musisz wszystkiemu zaprzeczać, ma petite - doradziła. – Pojedziesz z nim do Paryża?

– A dlaczego miałabym tam jechać?

– Jeśli zostaniesz jego metresą…

– Król zaproponował jedynie kilka dni na wsi, a ja nie planuję nic więcej, tantes. Co więcej, nie mam ochoty jechać do Paryża. Tu jest mój dom i powinnam być z córką. To nic poważnego.

– Zobaczymy – skwitowała madame St. Omer. – Plotka głosi, że to wyśmienity kochanek, ma petite. Masz mi o wszystkim opowiedzieć, kiedy wrócisz z Chambord – zaśmiała się.

– Och, siostro, jak możesz być taka niedelikatna? – zaszczebiotała madame de Belfort, a policzki zaróżowiły jej się ze wstydu.

– Cóż, siostro, nie chcesz wiedzieć, czy plotki są prawdziwe? – zapytała otwarcie madame St. Omer.

– Jeśli król zostanie moim kochankiem, nie powinnam chyba poddawać w wątpliwość jego męskości – odezwała się z uśmiechem Autumn.

– Nie publicznie – zgodziła się ciotka. – Jednak prywatnie musisz mi koniecznie wszystko opowiedzieć.

Autumn i jej matka pożegnały się z ciotkami i ruszyły w drogę do Chambord. Podróż zajęła im prawie cały dzień. Autumn słyszała, że Chambord to królewska chatka myśliwska, do której Ludwik jeździ każdej jesieni. Jego ojciec podarował ją kiedyś wujowi, Gastonowi d'Orleans, który obecnie jej nie używał. Król, choć pozostawał w uprzejmych stosunkach z wujem, nigdy nie zapomniał mu, jak trudnym uczynił jego dzieciństwo i jak intrygował przeciwko jego matce. Nie zapomniał mu też oddalenia kardynała Mazarin i narażenia całej Francji na wojnę. Późnym popołudniem powóz markizy zajechał pod zamek. Autumn i jej matka oniemiały z wrażenia na widok myśliwskiej siedziby króla, ponieważ był to najwspanialszy i największy zamek w całej dolinie Loary. Sam budynek i okoliczny las otoczono po – naddziesięciokilometrowym murem. Z niekończącego się, jak się wydawało, dachu zamku sterczały liczne wieżyczki, mansardowe okna, szpice, latarenki, balkoniki i kominy.