– Książę Jemmie by tego nie pochwalał – wypaliła Lily, a potem zaczerwieniła się. Wstyd jej było, że śmiała powiedzieć to na głos.

– Pewnie nie, Lily – zgodziła się Autumn. – Gdyby posłuchał matki i nie poszedł na wojnę, gdyby nie zginął pod Dunbar, byłby teraz bezpieczny w Szkocji. Ale nie posłuchał mamy. Teraz leży w grobie w Glenkirk, a my jesteśmy tutaj na dobre i złe. Postarajmy się, żeby nam było jak najlepiej. Wszyscy twierdzą, że bycie metresą króla to co innego niż bycie kochanką zwykłego mężczyzny. Ja nie widzę różnicy. Cudzołóstwo to cudzołóstwo.

– Och, madame, przecież bycie faworytą króla to naprawdę wielki honor! – odezwała się nagle Orange. – Och, gdyby to mnie wybrał…!

– Gdyby twoja ciotka to usłyszała, wzięłaby na ciebie leszczynową witkę – fuknęła Lily. – U nas takie zachowanie nie jest przyjęte.

– Idźcie już obie spać – rozkazała Autumn. Miała ochotę się roześmiać. Lily była typową Szkotką, a Orange typową Francuzką. Dziwne, że w czymkolwiek się zgadzały, a mimo to razem dobrze jej służyły. Machnęła ręką, by wyszły, a one dygnęły i opuściły jej sypialnię.

Autumn poczuła, że jej zimno. Weszła do łóżka pod ciepłą kołdrę. Pod plecami miała miękką poduszkę z gęsich piór, oparła się więc o nią i na wpół leżała. Łoże było prawie tak wygodne jak jej własne. W kominku płonął ogień, a obok łóżka Lily zapaliła kilka świec.

Usłyszała stuknięcie i małe drzwi ukryte w ścianie skrzypnęły, jakby w proteście. Król wszedł do sypialni. Był tak samo nagi jak ona. Autumn po raz pierwszy mogła się mu przyjrzeć. Był mężczyzną średniego wzrostu, mocno zbudowanym. Ciemne włosy, zwykle sczesane do tyłu, teraz opadały luźno na ramiona. Naprawdę miał piękne włosy. Opuściła wzrok na jego męskość, długą, grubą i swobodnie opuszczoną. Szybko odwróciła wzrok i spojrzała mu w oczy, gdy podszedł do łóżka. Ucałował jej dłoń.

– Bonsoir, ma bijou.

– Bonsoir, Ludwiku – odparła i przesunęła się, by mógł usiąść obok niej.

Ledwie wsunął się do łoża, a już chwycił ją w ramiona i zaczął namiętnie całować, mrucząc do ucha:

– Pragnę cię zaraz, teraz. Czekałem cały wieczór, by zaspokoić ten głód!

Odsłonił kołdrę i szybko ułożył się między jej nogi, rozsunął je i zanurzył pomiędzy nimi głowę. Palcami rozsunął jej wargi i zaczął gwałtownie drażnić językiem wrażliwe miejsce.

Autumn pisnęła zaskoczona, ale jego język pieścił ją z takim doświadczeniem, że już po chwili poczuła podniecenie. To okropne! To skandaliczne, niecywilizowane zachowanie! Czuła się jak ladacznica, ale nic nie mogła na to poradzić. Prawie natychmiast zaczęła pojękiwać z niewysłowionej rozkoszy. Zachęcony odgłosami Ludwik zakończył pieszczoty i położył się na niej. Jak się okazało, jego miłosny oręż gotów był już do walki. Wsunął go silnie w jej wnętrze i powtarzał to coraz mocniej i mocniej, aż zaczęta szlochać i jęczeć z rozkoszy. Z głośnym okrzykiem napełnił ją swoim nasieniem.

Wyszedł z niej i głęboko westchnął z zadowolenia.

– Och, ma bijou, było cudownie! Za chwilę to powtórzymy, muszę tylko złapać oddech. Przynieś mi, proszę, wina, chérie.

Autumn wstała na drżących jeszcze nogach, powoli przeszła przez pokój do stołu, na którym stała karafka z winem i dwa kielichy. Nalała w oba spore porcje, potem spojrzała w stronę miski z wodą, wzięta mokrą ściereczkę, umyta się, a potem poszła umyć jego męskość. Powróciła za chwilę z winem.

– Żadna z moich kochanek nigdy jeszcze się mną tak czule nie zajmowała – powiedział i wypił spory łyk wina.

– To zwyczaj z kraju mojej matki – odparła.

– Uroczy zwyczaj, chérie. A teraz chodź do łoża, bo nie mogę się już doczekać drugiego razu. – Przyciągnął ją do siebie i zaczął pieścić piersi. – Urocze – powiedział. – Są po prostu urocze. Piersi każdej kobiety są inne. Uważam się za eksperta w tej kwestii.

Autumn roześmiała się i ku zaskoczeniu króla usiadła na nim.

– Naprawdę jesteś ekspertem w dziedzinie kobiecych piersi, Ludwiku?

Ujęła swoje piersi w dłonie i uniosła je, by mógł tym łatwiej je podziwiać.

– Ostrożnie, chérie - ostrzegł, marszcząc ciemne brwi i przybierając jak najgroźniejszy wyraz twarzy.

W odpowiedzi Autumn wzięła kielich z winem z jego dłoni. Zsunęła się na jego uda, wylała kilka kropli rubinowego płynu na jego klatkę piersiową i brzuch i zaczęła zlizywać. Jędrny język drażnił jego skórę.

– Mmm – mruknęła. – Jesteś smakowity, Ludwiku. Zsuń się w dół i pozwól się pieścić. – Kiedy to uczynił, zaczęła zabawę od nowa, pochyliła się nad nim i dotykała delikatnie jego ust brodawkami piersi. Uniósł głowę, zamknął usta na brodawce i zaczął ssać. Delikatnie ściskał zębami miękkie ciało, a Autumn czuła dreszcze rozkoszy przebiegające po kręgosłupie. Przestał całować pierś, ujął ją dłońmi w pasie, uniósł i posadził na swojej męskości. Autumn poruszała się z doświadczeniem, obejmując całą sobą jego męskość, wsuwając się i zsuwając gwałtownie, póki nie zaczął pojękiwać z rozkoszy. Nie mogąc się powstrzymać, z głośnym krzykiem rozkoszy napełnił ją swoim nasieniem.

– Och, ty wiedźmo – odezwał się później. – Mąż dobrze cię wyuczył. Takiej rozkoszy nie dały mi nawet najlepiej wyszkolone ladacznice z Paryża, ma bijou. Musisz tam ze mną pojechać, kiedy skończy się polowanie.

– Nie. Jestem kobietą z prowincji, Ludwiku. Obiecałeś mi wiejski romans, krótką idyllę, która miała trwać tylko tak długo, jak długo ty pozostaniesz w Chambord. Kiedy wyjedziesz, wrócę do Chermont, do mojego dziecka i do winnicy. Gdy znów nadejdzie październik, a ty wrócisz do Chambord, będę znów do twojej dyspozycji, monseigneur.

– Jesteś trudna do okiełznania – odparł i pogładził ją po włosach.

– Jestem rozsądna, Wasza Wysokość, pragnę, by moja reputacja pozostała bez skazy. Nie chcę by wszyscy we Francji wskazywali mnie palcem, mówiąc: Oto idzie madame la marquise d'Auriville, królewska nałożnica. Jestem od ciebie starsza, Ludwiku i wiem, że mimo całego twojego obycia w świecie, jestem od ciebie mądrzejsza. Zaufaj mi w tej kwestii i zostańmy przyjaciółmi.

– Dobrze, ma bijou - zgodził się, choć słychać było w tonie jego głosu, że czyni to niechętnie.

Pomyślał, że mądra z niej kobieta, skoro woli jego przyjaźń od udawanej miłości. Mazarin często mawiał, że madame d'Auriville przydałaby się jako królewski szpieg. Zaczynał rozumieć, co kardynał dostrzegł w tej kobiecie. Spojrzał na nią i powiedział:

– Przynieś mokrą szmatkę, chérie, bo zaraz będę miał ochotę znów się z tobą zabawić.

Autumn była zaskoczona.

– Ludwiku! Jesteś najbardziej niezaspokojonym mężczyzną, jakiego widziałam! Jak możesz chcieć jeszcze po dwóch kolejnych razach?

– Poznałaś pod tym względem tylko dwóch mężczyzn, ma bijou. Muszę ci przypomnieć, że mam dopiero osiemnaście lat. Mężczyźni w moim wieku znani są z jurności. Ja mam zamiar pozostać taki na zawsze. Sacrebleu, jakie kuszące są twoje usta, chérie. Pocałuj mnie!

Autumn pochyliła się ze śmiechem i go pocałowała. Pomyślała, że to będzie bardzo długa noc. Postanowiła rano zapytać matkę, czy naprawdę mężczyźni w wieku króla są tacy jurni, czy tylko sobie z niej żartował. Przed świtem odpowiedź na jej pytanie była oczywista. Polowanie ruszyło bez niej.

ROZDZIAŁ 15

– O Boże – jęknęła Autumn nad miską trzymaną przy jej twarzy przez Lily.

Na pobladłej twarzy lśniły krople potu.

– Należało się tego spodziewać – stwierdziła spokojnie jej matka.

– Czego się należało spodziewać? – zdziwiła się Autumn.

Odsunęła się od miski, ale głowa wciąż ją bolała, a w brzuchu kręciło nieznośnie.

– Na litość, dziewczyno, przecież już rodziłaś! Nie rozumiesz, że właśnie spodziewasz się dziecka? – zapytała nieco poirytowana Jasmine.

– To niemożliwe! – jęczała Autumn.

– Oczywiście, że możliwe – odparła zniecierpliwionym tonem jej matka. – Nie byłaś z królem w Chambord jedną noc, ale sześć tygodni, ma fille. Czy choć raz miałaś tam swoje miesięczne przypadłości?

Autumn potrząsnęła niepewnie głową. Nagle poczuła się wyczerpana. Brzuch przestał ją boleć. Chciała jedynie położyć się do łóżka i zasnąć na wieki.

– Kiedy ostatnio miałaś kobiecą klątwę?

– Tuż przed wyjazdem do Chambord – odparła z trudem.

Jasmine zmarszczyła brwi i w milczeniu liczyła.

– Dziecko narodzi się między połową lipca a połową sierpnia – obwieściła.

– O Boże! – Autumn zaczęła szlochać. – Co ja mam teraz począć, mamo? Teraz wszyscy będą wiedzieli! Jestem skończona! A co z Madeline! Jej reputacja też jest zrujnowana!

– Dziedziczka potężnego majątku nie może mieć zrujnowanej reputacji w wieku trzech lat. Poza tym, nie ma nic złego w tym, że kobieta urodzi królewskiego bękarta, Autumn. Wiesz, że mówię z doświadczenia. Musisz natychmiast napisać do króla. Trzeba go o tym powiadomić. On na pewno zadba o dziecko.

– Napisać do Ludwika? I co ja mam mu napisać? Nie może się przecież ze mną ożenić. To nie Anglia, a Ludwik to nie Henryk Stuart.

– Nie, to nie Anglia, a Francuzi nie są mniej niż Anglicy liberalni w kwestii królewskiego potomstwa, z prawego czy z nieprawego łoża. Jutro wigilia Trzech Króli. Hrabia de Montroi na pewno jest jeszcze w swoim zamku. On zawiezie twój list do Ludwika. Dzięki temu ominiemy niedyskretnych urzędników i cała sprawa pozostanie między nami.

– Między nami? – pisnęła Autumn. – Latem będę wielka jak locha. Jak sobie wyobrażasz zachować dyskrecję w takiej sytuacji? To niedorzeczne!

– Jesteś nieobyta w świecie – stwierdziła jej matka z irytacją. – Tak się dzieje, kiedy się wychowuje córkę w Glenkirk i nie zabiera jej na królewski dwór. Twoje siostry bywały w świecie. Popełniłam błąd, nie wyjeżdżając z tobą nigdzie. Było mi tak wygodniej, ojciec też tak wolał. Teraz dopiero widać rezultaty naszego samolubnego zachowania. – Jasmine westchnęła głęboko. Po chwili odezwała się do córki już bardziej cierpliwym tonem. – Gdybyś była przy nadziei z mężczyzną nikomu nieznanym, to co innego, choć damy o naszym statusie społecznym radzą sobie i z takimi sprawami. Tu jednak będziesz matką dziecka króla Ludwika. Nieważne, czy wydawało ci się, iż można zachować dyskrecję w sprawie waszego związku. To nigdy nie było możliwe, choć nasi sąsiedzi są zbyt uprzejmi, by głośno o tym rozmawiać. Kiedy twoja ciąża będzie widoczna, wszyscy będą wiedzieli, że to dziecko Ludwika. Guy Claude pomoże nam przekonać o tym wszystkich sąsiadów. Najważniejsze jednak, ma fille, by król uzna! dziecko za swoje. Nie zaprzeczy przecież, że uwiódł szanowaną wdowę z Chermont i że przyjmował ją u siebie w Chambord przez sześć tygodni w październiku i listopadzie. Każ Marcowi jechać do zamku Montroi i sprowadzić tu hrabiego. Powiedz Guy owi prawdę i poproś, by przekazał wiadomość Ludwikowi. To naprawdę bardzo prosta sprawa, Autumn.

– Naprawdę, mamo? – zapytała, a łzy napłynęły jej do oczu.

– Oui - odparła Jasmine i objęła córkę, by ją pocieszyć. – To najprostsza w świecie sprawa, ma bébé.


*

Król patrzył ze zdziwieniem na niewielki kawałek papieru z czterema słowami: Je suis enceinte. Podpisano Bijou. Nic więcej. Cztery krótkie słowa. Proste, ale wiele znaczące. Przez krótką chwilę poczuł dreszcz podniecenia. Ciekawe, czy to córka, czy syn. Był bardzo zadowolony z wieści, które przyniósł mu hrabia de Montroi.

– Wiesz, co napisała w tym liście? – zapytał.

– Oui, Wasza Wysokość.

– Jak ona się czuje?

– Jest piękniejsza niż zwykle. Do twarzy jej w tym stanie – odparł. – Jest zdrowa – dodał szybko.

– Zawieziesz odpowiedź do Chermont, Guy Claude, a potem zostaniesz u siebie w domu, póki nie będziesz mógł przynieść mi wieści o narodzinach dziecka. Potwierdzisz moje ojcostwo wszystkim plotkarzom w okolicy. Kiedy wszyscy dowiedzą się prawdy, przestaną trajkotać na jej temat.

– Wybrała już imiona i prosi o zgodę Waszą Wysokość. Chciałaby, żeby dziecko zostało ochrzczone zaraz po narodzinach. Jeśli to będzie syn, proponuje James Louis, po swoim zmarłym ojcu i Waszej Wysokości. Jeśli dziewczynka, Małgorzata Ludwika. Zdaje się, że pierwsza żona Henryka IV była chrzestną babki Autumn. Powiedziała mi, że w takiej sytuacji, imię dla dziewczynki, z żeńskim odpowiednikiem imienia Waszej Wysokości, będzie właściwe dla dziewczynki.

– Bardzo odpowiednie – zgodził się król. – Nie wiedziałem o tym szczególe z historii rodziny madame la marquise. Więc jednak nasze rodziny były jakoś ze sobą powiązane dawno temu. Jakaż szkoda, że ona sama nie pochodzi z królewskiej rodziny, Montroi. Byłaby doskonałą królową.