– Jest z rodu Stuartów – przypomniał matce. – Zbyt niebezpiecznie byłoby przewozić ją teraz przez Szkocję i Anglię. Trzeba jeszcze poczekać. Niedługo król wróci na tron. Wtedy pojadę po dzieci z zabiorę je do domu. Wrócę do Queen's Malvern, mamo i nauczę Sabrinę wszystkiego, co młoda dama wiedzieć powinna. Ma jeszcze czas. Jej wielki posag zdobędzie każdego mężczyznę, którego zapragnie.

– Właśnie tego problemu chcemy uniknąć, synu – ostrzegała matka. – Jeśli w ciągu roku król nie wróci na tron, musisz zorganizować przyjazd Sabriny do Francji.

Nadeszła wiosna i w winnicach pojawiły się znów oznaki życia. Krótko po pierwszych urodzinach Margot nadeszły wieści o wielkiej bitwie pod Dunkierką, zwanej Bitwą Wydm. Rozegrała się pomiędzy zjednoczoną armią Cromwella i Francuzów a Hiszpanami i angielskimi rojalistami pod wodzą księcia Yorku, Jakuba. Czternastego czerwca Francuzi pod wodzą marszałka Turenne pokonali Hiszpanów dowodzonych przez francuskiego księcia de Conde.

Podpisano traktat pokojowy. Francuzi zdobyli Roussillon, Artois i kilka oddalonych warowni na północnej granicy hiszpańskiej części Niderlandów. Traktat Pirenejski zawierał również ustalenia dotyczące ślubu króla Ludwika z hiszpańską infantką Marią Teresą. Cromwellowi obiecano Dunkierkę, ale zmarł trzeciego września i obietnicy nie dotrzymano.

Z chwilą śmierci Cromwella król Ludwik publicznie ogłosił swoje poparcie dla króla Karola II i wsparł generała Monka, który walczył o powrót króla do kraju. Richard Cromwell nie miał ani charyzmy ojca, ani jego siły charakteru i nie był w stanie utrzymać władzy nad antyrojalistami. Sprawa wymagała wielomiesięcznych negocjacji, ale pewne było już, że król Karol wróci do Anglii. Jego poplecznicy, którzy rozproszyli się po całej Francji, szybko znaleźli się z powrotem u jego boku, by wraz z nim powrócić do kraju. Jednak trzeba było jeszcze trochę poczekać.

W przypływie entuzjazmu król Karol oświadczył się księżnej Henryce Katarzynie, siostrze swego szwagra, księcia Orange. Kiedy w listopadzie zorientowano się, że sprawy Karola nie idą tak, jak się spodziewano i negocjacje się przedłużają, zaręczyny zerwano. Henryka Katarzyna poślubiła Jana Jerzego Anhalt – Dessau. Królowi było przykro, ale musiał o niej zapomnieć. Tak samo jak w Europie, w Anglii po śmierci Cromwella zapanował spokój, ale po jakimś czasie wszyscy zrozumieli, że Richard Cromwell, zwany również Dickiem Nieudacznikiem, nie radził sobie z rządami w kraju.

Sojusznicy Karola II pragnęli jego powrotu, ale było jeszcze za wcześnie. Wśród rojalistów panowały wieczne niesnaski. Wybuchł skandal, gdy dowiedziano się, że sir Richard Willys, jeden z założycieli Stowarzyszenia Pieczęci, organizacji rojalistów, która potajemnie działała w Anglii pod rządami Cromwella, okazał się zdrajcą. Wszystkich dziwiło, jak udało mu się tak długo działać na dwie strony i obawiano się, co może z tego wyniknąć. Na ujawnienie tej informacji wybrano najgorszy czas, ponieważ opóźniła ona powrót króla. Niewielka grupa rojalistów pod wodzą sir George'a Bootha próbowała w czasie żniw wzniecić powstanie. Szybko je opanowano i zmniejszono nadzieje na powrót króla, choć nie zniweczono ich do końca.

Charlie wyjechał z Chermont, by dołączyć do Karola. Wrócił na święta Bożego Narodzenia, by opowiedzieć matce i siostrze, co się dzieje. W Anglii był tylko jeden człowiek, któremu król ufał na tyle, by powierzyć mu zorganizowanie powrotu. Był nim generał George Monk. Charlie opowiedział o nim rodzinie. Był to żołnierz, który walczył jeszcze w czasach Karola I. Przewodził Cromwellowskim wojskom w Szkocji i był sprawiedliwym wodzem. Wierzył w porządek i dobre wykonywanie swojej pracy.

Za czasów Cromwella nie otrzymał nadań z tego, co zabrano rojalistom i Kościołowi. Nie brał udziału w zamordowaniu króla Karola I i nie podpisał nakazu jego aresztowania. Nie był sędzią w jego procesie. Generał pragnął przywrócić monarchię, ponieważ obawiał się, że Anglia znów pogrąży się w wojnie domowej. Jego brat, duchowny z Kornwalii, prowadził w jego imieniu potajemne rozmowy z królem.

– Zostanę z wami do wiosny – poinformował siostrę Charlie. – W tym roku, w październiku, król tak skutecznie zniechęcił się do powrotu, że chciał już szukać szczęścia w Hiszpanii. Przekonaliśmy go, by tego nie czynił, a on postanowił poczekać na generała Monka, aż ten uczyni pierwszy krok. – Spojrzał na siostrę. – Widziałaś się ze swoim królem, siostrzyczko?

– Oczywiście – roześmiała się. – Przyjechał w październiku, ale był bardzo smutny. Kardynał i królowa rozdzielili go w końcu z jego przyjaciółeczką, Marią Mancini. Zdaje się, że Maria sądziła, iż przeciwstawi się woli wuja i schwyta króla w szpony małżeństwa. On naprawdę ją lubił, bo była sprytna, inteligentna i dowcipna, jak słyszałam. Nawet Ludwik mówił, że urodę ma raczej pospolitą. Podobno wygląda jak zwykła dziewka z tawerny.

– Ślub króla wyznaczono na przyszłe lato – przypomniał sobie Charlie.

– Wiem – odparła. – Ludwik powiedział, że powinnam przyjechać z mamą. Nie wiem, czy w tych okolicznościach wypada mi się tam pojawić.

– Jeśli otrzymasz zaproszenie, będziesz musiała pojechać – odparł brat. – Nie odmawia się zaproszeniu króla.

– Wydaje mi się, że kardynał i królowa będą nadzorowali ustalenia co do listy gości, więc mało prawdopodobne, by nas zaproszono – wtrąciła się Jasmine. – Nie wiadomo też, kiedy znów zobaczymy króla, gdy już będzie małżonkiem. W przyszłym roku z pewnością nie przyjedzie do Chambord, bo będzie dopiero kilka miesięcy po ślubie. Mnie teraz zależy na powrocie do domu. Chciałabym zobaczyć się z Indią i Henrym oraz z ich rodzinami. Tak długo nas tam nie było.

– A co z Patrickiem? – zapytała Autumn. – Co z Glenkirk?

– Chcę zobaczyć wszystkie moje dzieci, ale nie wiem, czy mogę już wrócić do Glenkirk.

Jak przewidziała Jasmine, nie zostały zaproszone na ślub króla z hiszpańską infantką. Król angielski, Karol II został przywrócony na tron trzynastego maja roku tysiąc sześćset sześćdziesiątego. Charlie wrócił do kuzyna i już był w Anglii. Chciał, żeby matka i siostra również wróciły. Autumn słusznie odczekała do zbiorów, a potem wyjechała z Chermont z dziećmi i osobistą służbą.

– Kiedy pani wróci, madame la marquise? - zapytał swoją panią Lafite. – Kiedy wróci panienka?

– Wrócę – obiecała. – Moje córki też wrócą, Lafite. Są w końcu Francuzkami. Poza tym mademoiselle d'Oleron jest prawowitą właścicielką tego zamku. Mademoiselle de La Bois jest córką króla Ludwika. Na pewno wrócimy.

Skłonił się.

– Będziemy z niecierpliwością wyglądać pani powrotu, madame la marquise - rzekł ze smutkiem.

ROZDZIAŁ 16

Autumn spoglądała ze wzgórza na dom swego brata, Queen's Malvern. Majątek był opuszczony, zaniedbany i zarośnięty chwastami. Skrzynio zamku, wiele lat temu podpalone przez okrągłogłowych, popadło w zupełną ruinę. Ocknęła się z zamyślenia, gdy koń poruszył się pod nią. Wyciągnęła rękę i dotknęła dłoni brata.

– Na litość boską, Charlie, czy tu da się w ogóle zamieszkać? Wygląda strasznie. Cieszę się, że mama i dzieci zostały w Worcester.

– Jeśli nawet na razie nie da się zamieszkać, wkrótce to naprawimy – zapewniał ją brat. – Dzięki Bogu, nie muszę prosić króla o pieniądze na odbudowę Queen's Malvern. Biedny Karol sam nie ma pieniędzy, a jego poplecznicy, wracający do kraju, i ci, którzy nie uciekli, wciąż proszą go o wsparcie. Powiedział mi, że jestem jedynym spośród jego przyjaciół i rodziny, który o nic go nie prosił – zaśmiał się książę Lundy. – Odbudować dom będzie łatwiej, niż wyprosić pieniądze od króla. – Ponaglił konia do stępa. – Jedźmy, Autumn i sprawdźmy, w jakim stanie jest mój dom.

Zjechali ze wzgórza pod dom, zsiedli z koni i przywiązali je do drzew. Charlie wyjął z kieszeni spory klucz i wsunął do wielkiego, żelaznego zamka w drzwiach wejściowych. Przekręcił. Ku jego zdziwieniu zamek puścił z łatwością.

– Ktoś regularnie smarował zamek – mruknął pod nosem, otwierając drzwi.

Wszedł do holu. W środku było czysto. Pozbawione dywanów podłogi ktoś musiał regularnie zamiatać i pastować. Przechodzili z pokoju do pokoju. Meble zakryto prześcieradłami, zasłony były zaciągnięte i wpuszczały do środka tylko tyle światła, by można swobodnie poruszać się w każdym z pomieszczeń. Książę odsłonił jedną z zasłon, a promienie słoneczne natychmiast wypełniły pokój.

– Ktoś zajmował się Queen's Malvern – stwierdził, zwracając się do siostry.

– A jakże mogłoby być inaczej? – usłyszeli za sobą głos. Odwrócili się, a mężczyzna stojący za nimi padł na kolana, chwycił dłoń Charliego i ucałował ją. – Witamy w domu, książę panie – rzekł Becket.

W jego oczach dostrzegli łzy wzruszenia. Zaczęły płynąć po policzkach na sfatygowany czarny przyodziewek.

Charles Fryderyk Stuart pochylił się i podniósł mężczyznę, który przed nim klęczał. Popatrzyli sobie w oczy, a Charles mógł powiedzieć wiernemu służącemu jedynie: – Dziękuję. – Uścisnął mu dłoń i poklepał go po plecach.

– Jak ci się udało utrzymać dom w tak dobrej kondycji, Becket? Okrągłogłowi nie oddali go żadnemu ze swoich ludzi?

– Owszem, wasza lordowską mość. Jakiemuś ważnemu i bardzo pobożnemu człowiekowi o nazwisku Dunstan. Och, jakże jego rodzina cieszyła się z nowego domu. Bardzo chcieli go zmienić na swoją modłę. Najpierw usunęli portrety lorda i lady Marisco, które wisiały w salonie. Lady Dunstan powiedziała mi, że ponoć lord Marisco był piratem, a jego żona zwykłą… cóż, domyśla się chyba pan, co powiedziała. Cóż, wkrótce potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Nagle otwierały się drzwi, choć nikogo przy nich nie było. Równie gwałtownie się zamykały. Portrety lady i lorda Dunstan powieszone w miejscu portretów pańskich pradziadów nagle spadały, nieważne, jak mocno je przymocowywano. Z kominka wydobywał się dym, choć nikt w nim nie rozpalił ognia. Służba, którą Dunstanowie przywieźli ze sobą, przysięgała, że widziała ciemnowłosą kobietę o niespotykanie zielonych oczach, jak przechadzała się korytarzem. Ale tak naprawdę przestraszyło intruzów dopiero to, co zdarzyło się w noc Trzech Króli. Ponieważ sam to widziałem, mogę potwierdzić. Lord Dunstan wzniósł kielich za zdrowie protektora Cromwella. Cóż, nim ktokolwiek zdążył powtórzyć toast, kielichy lorda i lady Dunstan same uniosły się ze stołów i wylały swoją zawartość na ich głowy!

Autumn wybuchnęła śmiechem. Becket uśmiechnął się i mówił dalej:

– Po chwili ciszy, oburzona i wystraszona lady Dunstan podskoczyła i powiedziała mężowi, że ani chwili dłużej nie spędzi w tym domu. Według niej dom jest nawiedzony przez demony i jeśli go chcą, to niech sobie biorą, bo ona go już nie chce. Stwierdziła, że zamek i tak jest zbyt staromodny, jak dla niej i są w nim okropne przeciągi. Potem, ze strasznym łoskotem, znów spadły ich portrety. Kobieta z piskiem wybiegła z salonu. Jej pokojowa spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i w ciągu godziny wyjechały z Queen's Malvern. Następnego dnia z resztą rzeczy wyjechał jej mąż. Na szczęście po tym wypadku nikt już tu nie chciał mieszkać. Razem z żoną zamknęliśmy dom i staraliśmy się utrzymać go w porządku do powrotu waszej książęcej mości. Gdy Dunstanowie wyjechali, powiesiliśmy z powrotem portrety rodzinne. Od tego czasu w domu nic nie spadło.

– Kiedy dom będzie gotowy do zamieszkania, Becket? – zapytał książę.

– Jutro, wasza książęca mość – odparł majordomus. – Wezwę dawną służbę. Jeszcze nie są za starzy do pracy. Pozostałe stanowiska zajmą ich krewni. Wszyscy czekaliśmy na pański powrót, milordzie. Spodziewamy się przyjazdu dzieci?

– Nie, jeszcze nie. Przyjechaliśmy tylko ja, moja matka i siostra z dwiema córkami. Dzieci i moja matka są jeszcze w Worcester, a my tam wrócimy i przyjedziemy jutro. Znajdź ogrodników do pracy. Trzeba się pozbyć tych chwastów. Wszyscy zbyt starzy do pracy mają wrócić do majątku. Dostaną wynagrodzenie i własne chatki. Nie zapomnę o ludziach, którzy przez wiele lat wiernie służyli mojej rodzinie i nie opuścili jej nawet w najcięższych czasach. – Chodź, Autumn – zwrócił się do siostry.

– Wasza lordowską mość… – odezwał się majordomus.

– Tak, Becket?

– Nie zdążyłem powitać pani w Queen's Malvern. Cieszę się, że panią tu znów widzę. Czy pani mąż również przyjedzie?

– Dziękuję, Becket. A mój mąż nie przyjedzie. Jestem wdową. Jestem teraz madame la marquise d'Auriville.

– Tak jest, proszę pani – powiedział Becket i skłonił się nisko.

– Jeszcze jedno, Becket – odezwał się książę. – Ci Dunstanowie… wracali tu po tym, jak uciekli? Król obiecał, że nikt nie zostanie pozbawiony majątku, a nie chciałbym, żeby dom dostał się w ręce kogoś innego.