Kiedy się przedstawił, brama Lynmouth otworzyła się. Gdy dotarł do domu, zsiadł z konia, rzucił wodze stajennemu i wszedł do środka. Powitał go niezbyt głębokim ukłonem pompatyczny majordomus.

– Jestem markiz Westleigh, przyjechałem zobaczyć się z siostrą, markizą d'Auriville. Gdzie ona jest?

– Jej lordowską mość jeszcze nie przyjmuje. Nie wstała jeszcze – odparł służący.

– Nie pytałem, czy się obudziła – stwierdził spokojnie Henry. – Zapytałem, gdzie jest. Nie będę pytał dwa razy.

Poczerwieniał na twarzy i wyglądał naprawdę groźnie. Betts skłonił się, ale stał niewzruszenie na swoim miejscu.

– Pójdę powiedzieć jej lordowskiej mości, że pan przyjechał.

– Zaprowadzisz mnie do niej natychmiast – rzucił markiz, chwycił służącego za ramię i pchnął na schody.

Pokonany Betts uległ i zaprowadził pana Lindleya do pokoju jego siostry. Zastukał, potem skłonił się po raz trzeci i uciekł, nim ktokolwiek zdążył otworzyć drzwi.

Otworzyła Lily i szybko dygnęła na powitanie. Widząc ponury wyraz twarzy markiza, domyśliła się, po co przyjechał.

– Panie – mruknęła i cofnęła się.

– Gdzie ona jest?

– W sypialni, panie – odparła drżącym głosem Lily.

– Obudziła się?

Lily tylko skinęła.

Markiz Westleigh przeszedł obok niej, otworzył drzwi do sypialni i wszedł do środka.

– Dzień dobry, czy może raczej dobry wieczór, siostro – odezwał się.

– Mów nieco ciszej, Henry – odparła z zamkniętymi oczyma. Na czole miała mokrą ściereczkę. – Mam migrenę. Pulsują mi skronie.

Ta pewność siebie nieco go zaskoczyła, ale postanowił zacząć rozmowę natychmiast.

– Czy to prawda? Tylko nie próbuj mnie zbyć byle czym, Autumn.

– Jeśli pytasz mnie o to, czy jestem obecnie kochanką króla, odpowiedź brzmi: tak. Proszę cię natomiast raz jeszcze, byś mówił nieco ciszej. Niedługo muszę być na dworze. Jeśli będę zmuszona pójść tam z migreną, nie będę szczęśliwa.

– Jezu! – jęknął i usiadł, poprawiając złotą grzywkę włosów opadających na czoło. – Nie masz za grosz wstydu?

– Dlaczego? Jeśli ktoś ma zająć miejsce Barbary Palmer, skoro niedługo ma urodzić królewskiego bękarta, to dlaczego tą osobą nie mam być ja?

– Jesteś za dobra na takie życie, siostro – odparł zdesperowany. – Barbara Palmer nie jest córką księcia, a ty owszem!

– Barbara Palmer ma tytuł i własny dom, Henry. Ja nie mam nic. Jestem markizą wdową d'Auriville. Tytuł markizy tak naprawdę przypadł Madeline, choć jest jeszcze za młoda, by go używać. Chermont nie należy do mnie. To dom mojej córki. Ja nie mam nic. Gdy na wiosnę Barbara Palmers wróci na dwór, król mnie odprawi. Gdy to uczyni, będzie hojny. Będę miała angielski tytuł i własny dom – rzuciła ostro. – Wiem, że mogłabym sobie kupić dom, ale tytułu nie kupię. Mogę go tylko zdobyć, plugawiąc mój honor z królewskim ogierem. Gdy mężczyzna plugawi swój honor, by coś zyskać, nie robi się wokół tego wielkiego hałasu, Henry. Dlaczego z kobietami musi być zawsze inaczej? Mam zamiar zachować się jak mężczyzna.

– Zrobiłaś się cyniczna – zdziwił się.

– Charles zarzuca mi to samo, ale co właściwie mam robić?

– Mogłabyś ponownie wyjść za mąż – odparł.

– Mogę wyjść za mąż jedynie z miłości, ale wątpię, bym kiedykolwiek pokochała kogoś uczuciem tak wspaniałym jak to, którym darzyłam Sebastiana. To nie zdarza się dwa razy w życiu. Nie, Henry, będę zadowolona, jeśli zdobędę tytuł i dom. Będę sobie żyła spokojnie, większość roku spędzała w Anglii, a lato we Francji. Nie mogę zaniedbać dziedzictwa Maddie. Margot zaś kiedyś będzie musiała wybrać między Anglią a Francją. Sama podejmie decyzję, mimo iż Ludwik twierdzi, że znajdzie jej męża. Myślę, że teraz, gdy się ożenił, zapomni o tej obietnicy. Ja muszę zadbać o siebie sama.

Henry Lindley potrząsnął głową ze smutkiem.

– Co się z tobą stało, Autumn? Gdzie jest ta słodka dziewczyna, którą znałem?

– Już dawno zniknęła. Nie jestem nią od tak dawna, że już siebie takiej nie pamiętam. Zdaje się, że zaczęłam dorastać, gdy zamordowano Bess. Od dnia jej śmierci nic już nie było takie samo.

Zdjęła z czoła mokrą szmatkę i podała Orange.

– Jak mam cię przekonać, żebyś porzuciła życie, jakie teraz wiedziesz i pojechała ze mną do domu?

Roześmiała się szczerze ubawiona.

– Najdroższy bracie, jesteś prawdziwym prowincjuszem. Kochanka Karola Stuarta nie może go porzucić. Zostaje oddalona, kiedy król się nią znudzi i ani chwili wcześniej. – Poklepała go po ramieniu. – Jestem całkiem szczęśliwa, Henry. Nikt nie może mnie skrzywdzić, bo moje serce nie jest w to wszystko zaangażowane. A król nie ma serca. Lepiej, żebym go nie pokochała.

Usłyszawszy te słowa, Henry poczuł, że łzy napływają mu do oczu i odwrócił się szybko. Jak bardzo musi być nieszczęśliwa, pomyślał natychmiast. Na swój niezwykły sposób była bardzo dzielna i podziwiał ją za to. Nie takiego życia pragnął dla Autumn jej ojciec, ale jak wszystkie kobiety w tej rodzinie, ona też potrafiła przetrwać najgorsze. Mógł być z niej tylko dumny.

– Matka o tym nie wie – powiedział.

– Nie chcę, żeby wiedziała, póki to wszystko się nie skończy. Jestem już za stara na to, żeby wszyscy się o mnie martwili, Henry. To dlatego wysłałam Charliego do Glenkirk po dzieci. Mama będzie miała zajęcie. Podobno Sabrina jest zupełną dzikuską i trzeba ją nauczyć manier. Jeśli chcą ją wydać za mąż, będzie musiała nauczyć się zachowywać jak dama. Mama jest odpowiednią osobą do takiego zadania. To zajmie ją na tyle, że nie będzie miała czasu myśleć o mnie. Ma dwoje moich dzieci i będzie wkrótce miała trójkę Charliego. Dom znów będzie pełen dzieci, a mama to uwielbia.

Uśmiechnęła się do niego, a Henry nagle zdał sobie sprawę, że Autumn jest najpiękniejszą z jego sióstr.

– Nie masz swojego pokoju w Whitehall? – zapytał.

– Nie, nie chcę tam mieszkać. Charles upierał się, żebym zamieszkała w jego apartamentach, ale ja wolę być u kuzyna Johnniego.

– Dlaczego nie w Greenwood i kim jest ten kuzyn Johnnie?

– Greenwood zostało skonfiskowane podczas Protektoratu, a król obiecał, że nie odbierze nikomu majątku podarowanego ze skonfiskowanych dóbr. A Johnnie to obecny hrabia Lynmouth, uroczy człowiek, bardzo podobny do męża madame Skye, Geoffreya Southwooda. Bardzo go lubię. Gdzie ty zamieszkasz i na jak długo?

Wzruszył ramionami.

– Jeśli nic nie mogę zrobić, po prostu wrócę do Cadby. Nie daj Boże, żeby mama odkryła moją nieobecność i zaczęła zadawać pytania. Wiesz, że Rosamunda nie potrafił utrzymać tajemnicy, a w szczególności nie znosi kłamać. Mama wydusiłaby z niej wszystkie plotki na twój temat i zaraz przyjechałaby do Londynu, robiąc wokół sprawy wiele szumu.

– Biedny Adali, Rohana i Toramalli musieliby ciągnąć się za nią – zachichotała Autumn.

– Nie zapominaj o Red Hughu i jego bracie – roześmiał się Henry.

– Zostań dziś tutaj, Henry. Johnnie nie będzie miał nic przeciwko temu. Potem możesz pójść ze mną na dwór i poznać króla. To byłoby bardzo dyplomatycznie. W tym na pewno mama się ze mną zgodzi.

– Dobrze więc – przytaknął. – Pewnie kuzyn Johnnie znajdzie trochę miejsca dla moich ludzi. Nie chciałem podróżować samotnie. Jest ich tylko czterech.

– Oczywiście. – Autumn pociągnęła szarfę dzwonka. Lily i Orange przyszły natychmiast, a ich pani wydała odpowiednie rozkazy. Miały poinformować Bettsa, że markiz Westleigh i jego ludzie zostaną na noc, poprosić hrabiego, by przyszedł poznać swego kuzyna i natychmiast przygotować kąpiel. – Na dziś ma być fioletowa suknia i naszyjnik z brylantami i ametystami. Henry, pora wyjść z łóżka. Musisz wyjść, bo jestem naga.

Znów się roześmiała, gdy brat poczerwieniał na twarzy i w pośpiechu opuścił jej sypialnię.

John Southwood nie był na tyle młody, żeby być synem Henry'ego, ale obaj mężczyźni szybko się polubili. Johnnie szczerze podziwiał Autumn i zdradził jej bratu, że martwi się o nią. Obiecał opiekować się kuzynką jak własną siostrą. Henry odetchnął z ulgą, stwierdzając, że Autumn jest w dobrych rękach. Dwie godziny później obaj mężczyźni przebrali się, a Autumn przygotowała się do wyjścia.

Jej suknia była piękna i naprawdę elegancka. Górę udekorowano bogato jasnymi kokardami ze srebrnymi nitkami. Do rękawów przymocowano takie same. Dekolt był głęboki, dzięki czemu piersi uwypuklały się nad obszytym srebrną koronką brzegiem. Bufiaste rękawy ze wstążkami wykończono szerokimi, srebrnymi mankietami, a spódnica w głębokim odcieniu fioletu pięknie układała się na wielu warstwach halek. Na szyi miała naszyjnik z brylantami i ametystami, a w uszach pasujące do niego klipsy. Włosy jak zwykle upięła w prosty kok, z którego na lewe ramię wypuściła dwa kuszące loczki. Peleryna z fioletowego aksamitu ze srebrnymi ozdobami i futrem z norek zakrywała ją aż do krańca sukni. Fioletowe rękawiczki ze skóry pięknie pachniały, a w gronostajowej mufce trzymała wachlarz i chusteczkę. Pod halkami nikt nie widział pończoch w fioletowe i srebrne paski podtrzymywanych podwiązkami ze srebrnymi różyczkami, z których każda miała wewnątrz drobny ametyst. Buty z fioletowej skóry miały obcasy ozdobione perłami.

– Takich strojów nie widziałam od czasu, kiedy jako młody chłopiec bywałem na dworze – zauważył z odrobiną zadumy Henry Lindley. – Jesteś piękna, Autumn.

Gdy dotarli do Whitehall, Henry zdziwił się, widząc, jak wiele osób podchodzi do jego siostry. Była czarująca i miła dla wszystkich. Witała się z każdym i pamiętała ich nazwiska. Jak ona mogła je wszystkie spamiętać? – zastanawiał się.

Podszedł do nich książę Buckingham.

– Dobrze pamiętam pańskiego ojca – odezwał się Henry. – Był przyjacielem mojej matki i ojczyma.

– Miło mi to słyszeć, zważywszy, w jaki sposób zginął – odparł George Villiers.

– To straszne! Straszne! – zgodził się Henry Lindley, przypominając sobie zabójstwo księcia.

– Przyjechałeś na dwór na dłużej, milordzie?

– Nie, tylko na jeden dzień. Chciałem zobaczyć się z Autumn.

– Och, więc płotka dotarła już na wieś? – zaśmiał się George Villiers.

Henryk skinął głową.

– Teraz jednak zobaczyłem, że Autumn świetnie sobie radzi i mogę wracać bez obaw do domu.

– Jest twarda jak diament i radzi sobie z królem – rzekł książę. – Wie, że nie wolno jej się zakochać.

– Teraz już to wiem. Musiałem się tylko upewnić. Nie chcemy, żeby mama się o tym dowiedziała, przynajmniej do czasu, gdy wszystko się zakończy.

– Wasza matka kochała Henryka Stuarta, prawda?

– Tak – odparł Henry, nie wdając się w szczegóły. Do sali audiencji wszedł król i wszyscy skłonili się nisko. Karol Stuart natychmiast pomógł Autumn wstać i ucałował jej dłoń, pożerając ją wzrokiem.

– Przeszłaś dziś samą siebie, madame - rzekł. Ciszej dodał: – Jakie masz podwiązki?

– Obawiam się, że Wasza Królewska Mość będzie musiał poczekać, żeby odkryć tę tajemnicę – odparła z uśmiechem. – Ale obiecuję, że nie będziesz, panie, zawiedziony. Zresztą nieważne. Ubieram się po to, by sobie samej sprawić przyjemność. Uśmiechnęła się uwodzicielsko.

– Gdzie jest Garwood? – zapytał na głos król.

– Pewnie siedzi gdzieś smutny w kącie – odparła szybko. – Obawiam się, że za mną nie przepada.

– Ależ on cię lubi – zapewnił ją król z błyskiem w oku. – Wydaje mi się, że chętnie znalazłby się z tobą w łożu. Na szczęście jestem od niego ważniejszy i dlatego mogę cię mieć pierwszy. Czy to źle?

– Masz, panie, więcej do zaoferowania – odparła po prostu, śmiejąc się z jego poważnej miny.

– Nie będę drążył tematu, moja droga – odparł ze śmiechem. – Kim jest ten nieznany mi mężczyzna, który dziś z tobą przyszedł?

– To mój brat, Henry Lindley, markiz Westleigh, Wasza Wysokość. – Przyjechał do Londynu, ponieważ usłyszał plotki na mój temat i chciał się upewnić, że nic mi nie jest. To miło z jego strony, prawda?

– Owszem, miło – zgodził się. – Sam mam siostrę w Paryżu. Bardzo ją kocham. – Zwrócił się do Henry'ego: – Choćby przez wzgląd na nią, obiecuję, że będę dobrze traktował lady Autumn.

– Już mnie o tym zapewniła, panie – odparł szybko Henry.

– Tak? – Król uniósł brew ze zdziwieniem. – Czyżbyś zaczęła darzyć mnie uczuciem, moja droga? – zażartował.

– Przenigdy, Wasza Wysokość. Za mądra jestem, by się znów zakochać.

Król roześmiał się.

– Przejdźmy się, madame - rzekł, podał ramię Autumn i odeszli razem.

– On dotrzymuje obietnic – rzekł George Villiers do Henry'ego Lindleya. – Wiem to na pewno, bo wychowywaliśmy się razem od wczesnego dzieciństwa.