Król rzucił kości i przegrał ostatnią monetę.

– A niech to! – zaklął, a potem uśmiechnął się. – Zagrajmy ostatni raz. Podwajam stawkę, zwycięzca bierze wszystko. Jeśli wygram, możesz wybrać sobie sam nagrodę. Oczywiście, w ramach zdrowego rozsądku – rzekł i uśmiechnął się do przyjaciela.

– Wiem, że Wasza Wysokość jest człowiekiem honoru, więc zgadzam się na te warunki – rzekł Garwood.

Podał królowi kości, a ten podsunął je Autumn.

– Ucałuj je na szczęście, kochanie – rzekł z uśmiechem.

Autumn roześmiała się.

– Nie wiem, czy mój pocałunek będzie szczęśliwy – ostrzegła.

Król z entuzjazmem potrząsał kośćmi w dłoni, a potem rzucił, spojrzał i uśmiechnął się.

– Trudno jest mieć więcej szczęścia niż to, Gabrielu – zwrócił się do Garwooda.

Książę zgodnie potaknął i jakby od niechcenia rzucił kości na stół. Wszyscy zebrani przy stole westchnęli głośno, bo okazało się, że książę wygrał.

– A niech to – powiedział cicho król. Spojrzał na księcia. – Wygrałeś uczciwie, Gabrielu – dodał wesoło. – Co mi zabierzesz?

– Twoją ladacznicę, panie – rzucił cicho Garwood.

– Co? – Król udawał, że się przesłyszał. Wszyscy przy stole otworzyli usta ze zdziwienia, a Autumn pobladła jak ściana.

– Chcę twoją ladacznicę, panie – mruknął. – Przecież już z nią skończyłeś.

Król skinął głową, choć wciąż był zaskoczony jego żądaniem. Szybko jednak zaczął rozważać wszelkie możliwości.

Autumn podskoczyła.

– Jak śmiesz, panie! Jak śmiesz! Nie jestem ulicznicą, którą można przekazać następnemu!

– Możesz ją sobie wziąć – rzeki król. – Muszę jednak postawić warunki. Wiesz, że jest przy nadziei? To moje dziecko. Uznam je, kiedy się urodzi i dam mu własny tytuł.

– Karolu Stuart! – piszczała z oburzeniem Autumn. – Nie możesz mnie oddać, bo nie jestem twoją własnością. Obiecałeś mi tytuł i dom, kiedy od ciebie odejdę. Jesteś przecież człowiekiem honoru!

– Pani – odezwał się książę. – Masz język ostry jak moja szpada. Pamiętaj, że zwracasz się do króla.

Język ostry jak miecz… Nagle w pamięci Autumn te słowa wróciły z łoskotem. Westchnęła, nie wierząc. To on! Mimo że miał teraz modnie ostrzyżone ciemne loki i był bogato odziany, to przypominał sir Simona Batesa w jego ciemnym mundurze. To on zabił żonę Charliego i jej służącego.

– Ten człowiek nie jest tym, za kogo się podaje. Jest mordercą i zdrajcą! – krzyknęła Autumn. – Oddasz mnie takiemu mężczyźnie?

– Jest dokładnie tym, za kogo się podaje. To Gabriel Bainbridge, książę Garwood – powiedział spokojnie król.

– To sir Simon Bates, który zamordował żonę mego brata! – krzyczała z rozpaczą.

– Nie. To Gabriel Bainbridge, człowiek, który podawał się za swego kuzyna, by pracować jako mój szpieg. Reputacja, jaką mu przypisywano, miała służyć zastraszaniu rojalistów i zjednywaniu zwolenników Cromwellowi – uspokajał ją król, a Autumn uczepiła się nerwowo jego rękawa. – Nie zabił Bess Stuart ani jej służącego. Zrobił to żołdak, który nie usłuchał jego rozkazów. On był wtedy gdzie indziej, z resztą swego wojska. Wiesz dobrze, że taka jest właśnie prawda i musisz się z nią pogodzić. Wszyscy straciliśmy kogoś z rodziny, gdy Cromwell walczył o władzę. Nic już nam ich nie wróci. Nigdy nie złamałem przysięgi danej pięknej kobiecie – uspokajał łagodnie.

Autumn zagryzła wargę, by łzy przestały napływać jej do oczu. Karol Stuart był sprawny w wygrywaniu potyczek z kobietami.

– Łatwo byłoby mi cię znienawidzić, panie – rzuciła z dawną arogancją.

– Będziesz miała tytuł i dom, madame - rzekł z uśmiechem. – Jeśli Gabriel Bainbridge cię pragnie, musi się z tobą ożenić. Będziesz księżną Garwood. Jego rodzinny dom na północy jest naprawdę piękny. Tak mówili mi wszyscy, którzy go odwiedzali.

– Nie – rzuciła uparcie Autumn.

– Zgadzasz się na moje warunki, Gabrielu? Ożenisz się z tą cudowną czarownicą, uczynisz z niej księżnę i zabierzesz z dworu? – zapytał król.

– Tak, panie.

– Więc zgoda. Nie jestem już nic winien żadnemu z was.

– Na nic się nie zgadzam! – krzyczała Autumn. – Nigdy go nie poślubię. Kochałam mego zmarłego męża i wyjdę za mąż tylko z miłości!

– To, moja droga, urocze, ale raczej dziecinne – rzekł król. – Małżeństwo zawiera się dla bogactwa i władzy. Książę Garwood jest ci równy urodzeniem. Ma piękny dom. Na pewno będzie ci się w nim dobrze mieszkać.

– Nie ożeni się ze mną, kiedy dowie się, jakie warunki stawia moja rodzina, panie. Nie mogę poślubić nikogo, kto nie spełnia tych warunków – postanowiła.

– Tę kwestię omówi z twoim bratem, madame. Ja dotrzymałem słowa wobec was obojga. Cóż, Garwood, możesz wziąć moją ladacznicę. Madame la marquise, otrzymałaś tytuł i dom.

Autumn wybuchnęła nagle śmiechem. Zaskoczyła tym wszystkich. Ale cóż innego miała uczynić? Jej królewski kochanek ją przechytrzył. Nie mogła teraz się nawet użalać na swój los. Musiała pogodzić się z jego wolą i odejść dobrze wspominana.

– Mimo francuskiego pochodzenia po swojej matce jesteś, panie, prawdziwym Stuartem. Ród Leslie z Glenkirk nigdy nie wyszedł dobrze na przyjaźni z wami.

– Co masz na myśli? – zapytał rozbawiony.

– Moja matka opowiedziała mi historię o tym, jak twój dziad, król Jakub, zmienił tytuł przynależny właścicielowi Glenkirk z hrabiego na księcia. Stwierdził, że to doskonały prezent dla moich rodziców, bo nic go nie kosztował, skoro Leslie i tak już byli właścicielami zamku i ziemi – wyjaśniła.

Król i jego kompani roześmiali się, ubawieni anegdotą.

– Więc wyjdziesz za księcia Garwood?

– Jeśli wypełni warunki postawione przez moją rodzinę, Wasza Wysokość. Zdaje się, że nie mam innego wyjścia, jeśli chcę mieć dom i tytuł.

Nie była szczęśliwa, ale jako mądra kobieta wiedziała, że lepiej pozostać przyjacielem niż wrogiem króla. Jeśli Garwood nie zgodzi się na postawione warunki, a pewnie jest na to zbyt dumny, to będzie jego wina. Sama kupi sobie dom i do diabła z tytułem.

– Jeszcze jedno, panie – odezwała się znów. – Wolałabym nie wychodzić za mąż do chwili narodzin dziecka.

– Mnie to się wydaje całkiem rozsądne – powiedział Bainbridge.

– Naprawdę? – syknęła.

Król uśmiechnął się. Zawsze lubił niezależność Autumn, ale nigdy nie zniósłby takiego zachowania u żony. Zastanawiał się, jak wytrzyma to książę Garwood, ale przecież sam o nią poprosił. Król nie był nikomu nic winien.

– Możesz odprowadzić madame la marquise do posiadłości Lyndmouth – rzekł król do księcia. Ujął dłonie Autumn. – Więc musimy powiedzieć sobie adieu, kochana. Byłaś mi radością. Dziękuję ci za szczerość i hojność. Na zawsze pozyskałaś sobie przyjaźń Karola Stuarta, madame la marquise. Powiadom mnie, kiedy urodzi się dziecko. Pamiętaj, że obiecałaś mi syna. Jak go nazwiesz? – zapytał z błyskiem w oku.

– Ludwik – rzuciła złośliwie.

Król wybuchnął śmiechem. Śmiał się tak serdecznie, że łzy pociekły mu po policzkach. Kiedy się w końcu opanował, uniósł jej dłoń do ust i powiedział:

– Zgoda, madame. - Potem zwrócił się do księcia: – Zabierz ją do domu, Gabrielu, zanim zmienię zdanie. Muszę przyznać, że tak nie bawiła mnie nigdy żadna z moich kochanek.

Książę podał Autumn ramię, a ona z oporem, ale je przyjęła i razem wyszli z komnaty.

– Mam łódkę – odezwał się Gabriel Bainbridge. – Łatwiej będzie ci podróżować, madame.

– Wyślij więc służącego, by odesłał mój powóz do Lynmouth, panie.

Skinął głową i wydał rozkazy lokajowi, który pośpieszył je wykonać. Razem poszli w stronę królewskiej przystani, gdzie dopływała do brzegu łódka księcia. Pomógł jej wsiąść, a potem usiadł obok w zamkniętej kabinie z witrażowymi oknami. Pod skórzanym siedzeniem umieszczono podgrzane cegły, a na kolanach podróżnych położono futrzaną kapę z lisów.

– Czy łódka należała do wyposażenia domu, kiedy go pan dostał? – zapytała.

– Owszem – odparł.

– Należała do mojej prababki. Greenwood był jej domem, który podarowała mojej matce. Protektorat nie miał prawa go zabierać.

– Cóż, madame, kiedy za mnie wyjdziesz, będzie należał do ciebie i zdaje się, że to załatwi twój problem.

Autumn milczała. Płynęli w górę rzeki. Pomiędzy pływami woda była spokojna i łódź poruszała się spokojnie.

– Nie zgodzisz się na warunki postawione przez moją rodzinę.

– Jesteś pewna?

– Tak! – rzuciła zadowolona z siebie.

– Niesłusznie. Pragnę cię od pierwszego dnia, kiedy cię zobaczyłem, Autumn, kiedy byłaś jeszcze dziewczyną. Domagałaś się kary za śmierć szwagierki i jej służącego. Wciąż cię pragnę, a jestem człowiekiem, który zawsze dostaje to, czego chce.

– Zobaczymy – odparła pewnym siebie tonem, ale jego słowa odrobinę ją przestraszyły. Nie spodziewała się takiej deklaracji z jego strony. Nigdy nie dał jej do zrozumienia, że czuł do niej cokolwiek prócz pogardy.

– Nie kocham cię – powiedziała.

– To przyjdzie z czasem, Autumn, kiedy lepiej się poznamy – zapewnił ją.

Znów zamilkła. Jeszcze nigdy nie poznała kogoś takiego, jak Gabriel Bainbridge, książę Garwood. Nagle poczuła, że jej życie ruszyło nową ścieżką. Nie wiedziała, dokąd zmierza tym razem. Nie była pewna, czy spodoba jej się nowy kurs, ale jaki miała wybór? Przecież on na pewno nie przyjmie warunków postawionych przez jej rodzinę. A może jednak przyjmie?

ROZDZIAŁ 19

Gdy książę Garwood odprowadził Autumn do domu hrabiego Lynmouth, na miejscu zastał jej brata i kuzyna. Obaj mężczyźni, starszy i młodszy, stali obok siebie z podobnym wyrazem twarzy.

– Idź do siebie – rozkazał siostrze Charles Fryderyk Stuart. Ton jego głosu był na tyle surowy, że usłuchała bez zbędnych pytań, co go zresztą zaskoczyło. Spodziewał się, że Autumn zacznie się z nim spierać, ale ona tylko dygnęła i pośpiesznie poszła po schodach na górę.

– Porozmawiamy w bibliotece – rzekł John Southwood i zaprowadził tam gości. – Na stole jest taca. Proszę się częstować – powiedział, nalewając sobie sporą porcję whisky. Podejrzewał, że będzie mu to potrzebne.

Jego kuzyn i drugi z gości uczynili to samo, a potem na zaproszenie gospodarza usiedli przy kominku. Ogień płonął jasno, polana trzaskały. Na zewnątrz właśnie zaczęło padać i krople deszczu uderzały w witrażowe okna.

– Nie było mnie tam – zaczął książę Lundy. – George Villiers powiedział mi jednak, że nazwałeś moją siostrę ladacznicą. Czy to prawda?

Wbił wzrok w Gabriela Bainbridge'a, który odparł tylko:

– To prawda.

– A mimo to chcesz ją poślubić? – mówił dalej Charlie.

– Tak – odparł, również nie spuszczając oczu z rozmówcy.

– Dlaczego? – zapytał Charlie.

– Sam nie jestem pewien – odparł szczerze. – Mogę tylko powiedzieć, że nie potrafię o niej zapomnieć od pierwszego dnia, gdy ją ujrzałem. Nawiedza mnie w snach. Nie wiem, czy to, co mówię, ma jakiś sens.

– Już ci kiedyś mówiłem, że ją kochasz – odparł łagodniej książę Lundy.

– Jak to możliwe, zważywszy jej moralność?

– Biedny głupcze. Kochasz ją, ale nie potrafisz się do tego przyznać nawet sam przed sobą tylko dlatego, że była kochanką króla. Nie była już przecież dziewicą, a mój kuzyn nie był pierwszym królem, którego łoże odwiedzała. Jej młodsza córka, Margot, jest dzieckiem króla Ludwika.

– Jak więc mógłbym kochać taką kobietę? – krzyknął szczerze wzburzony książę Garwood.

– Posłuchaj mnie. Opowiem ci o rzeczach, o których moja dumna siostra może nigdy ci nie powie, ale jeśli macie mieć choćby małą szansę na szczęście, muszę ci to wyjawić. Nie wolno ci nigdy, pod żadnym pozorem przyznać, że to zrobiłem. Autumn była ostatnim dzieckiem mojej matki. Urodziła się, gdy mama sądziła, że już nie może mieć potomstwa. Było nas dziewięcioro, ale tylko ośmioro przeżyło. Pięcioro z nas było już dorosłymi ludźmi, gdy urodziła się Autumn. Dwoje podrostków mieszkało w Irlandii, gdzie mieliśmy majątki. Z całego rodzeństwa tylko Patrick Leslie, najstarszy syn Jamesa Leslie pozostał w Glenkirk, ale on był już mężczyzną, gdy siostra dorastała. Wychowała się, jakby była jedynaczką, rozpieszczana do granic możliwości. Potem przyszła wojna. James Leslie zginął pod Dunbar. Autumn była w Queen's Malvern, gdy to się stało. Mama dotarła do Anglii, by zabrać Autumn do swego zamku we Francji. W Anglii już nic dla nich nie zostało. W nowym kraju poznała męża, Sebastiana d'O1eron. Byli w sobie bardzo zakochani. Wzięli ślub, mieli córkę, Madeline, ale kiedy mała miała ledwie dwa latka, Sebastian zmarł nagle. Moja siostra popadła w rozpacz. Niekiedy nie mogła nawet wstać z łóżka. Mało jadła, ignorowała własne dziecko. A końcu udało jej się dojść do siebie i zainteresować się winnicami Chermont i córką. Niestety, po śmierci Sebastiana król Ludwik postanowił odnaleźć Autumn. Pamiętał ją jeszcze z dzieciństwa, kiedy odmówiła jego zalotom. Zaprosił ją do Chambord. Nie pytał, czy chce zostać jego kochanką, był przecież królem Francji, a ona jego poddaną. Obawiała się, że odbierze majątek jej córki, jeśli nie będzie posłuszna. Ludwik był dla niej dobry i uznał swoją córkę, Margot. Kiedy nasz król wrócił na tron, Autumn postanowiła odwiedzić kraj ojczysty.