– Oczywiście, ja tak tylko powiedziałem, zresztą wszyscy tak mówią. Moja żona, podobnie jak pani, też się na to złości. Ale czasami zapominam. Tu wszyscy tak mówią, jeszcze trochę i przestanie to panią razić, sama się pani przekona.

– To zwykła wymówka, panie Norbert. Ale od tej pory zna pan już moje zdanie na ten temat. Niech mi pan powie, dlaczego Chet podburza robotników? Co chce przez to uzyskać?

– To jest szczwany lis. Asa trzymał go w firmie, bo jest jednym z najlepszych kierowców w okolicy. W przeciwieństwie do innych, lubi brać niebezpieczne materiały, na przykład chemikalia, bo lepiej mu za to płacą. Ma własną ciężarówkę, „te zmiennika, więc może jechać non stop. Słyszałem, ale to tylko pogłoski, że Prowadzi dwa dzienniki przebiegu. On i jego partner w ogóle nie zwracają uwagi na limit siedemdziesięciu godzin jazdy non stop. Dla Asy był on istną maszynką do robienia pieniędzy. Słyszałem, że kilka tygodni temu złapali go, jak wiózł zapalniczki do papierosów przez tunel w Pensylwanii. Z własnej kieszeni musiał wyłożyć tysiąc dwieście dolców kary. Zresztą nie pierwszy już raz zapłacił karę. Kiedyś Asa często sam wyciągał go z tarapatów, a teraz Chet się niepokoi, że pani nie będzie dla niego równie łaskawa. Dobrze pani dziś jeździła – zmienił temat – oby tak dalej, a za kilka tygodni będzie pani mogła przystąpić do egzaminów. Ariel, na przekór samej sobie, uśmiechnęła się z zadowoleniem.

– Do zobaczenia, do jutra, panie Norbert.

Przed upływem dwudziestu minut zdołała przyjechać do Able Body Trucking, aby zabrać Dolly. W drodze na zajęcia ze strzelania piła z butelki dietetyczną pepsi bez cukru i zajadała ze smakiem kanapkę hot-pocket.

– Wożenie pistoletu w ciężarówce jest nielegalne, ale robią to wszyscy kierowcy. A gliny przymykają oko. Dzisiaj się dowiedziałam wszystkiego. Ja już dziesięć dni temu kupiłam pistolet, ale noszę go przy sobie dopiero od dwóch dni. Dziewięciomilimetrowy glock. Norbert powiedział, że jest zrobiony z jakiegoś specjalnego gatunku tworzywa i jest lekki. Dla ciebie też kupimy coś takiego.

– Ależ ja nie mogłabym nikogo zabić! – Dolly jęknęła przerażona.

– Mogłabyś, jeśli tylko ktoś dybałby na twoje życie. Pamiętasz jeszcze rolę, którą grałam wiele lat temu w filmie pod tytułem „The Lady and the Thief’? Jak ja to przeżywałam! W chwili gdy jakiś czarny charakter miał zepchnąć mnie z dachu, wyciągnęłam swój rewolwer rekwizyt i zastrzeliłam go. Ale coś takiego musiałabyś przeżyć osobiście, żeby zrozumieć, o czym mówię. Na razie miejmy nadzieję, że żadna z nas nie będzie musiała go użyć. Jak ci idą zajęcia z komputera?

– Okropnie. Jest na przykład coś takiego, co się nazywa mysz. Należy suwać ją dookoła, co robiłam właściwie, ale przecież i tak skasowałam cały plik! Całe szczęście, jak później wyjaśnił mi nauczyciel, pracowałam akurat na dysku A, a twardy dysk C został nienaruszony. A podręcznik też jest dla mnie niezrozumiały, istna chińszczyzna. Ja tak sobie myślę, Ariel, że dobra jestem jedynie w prowadzeniu domu i gotowaniu. Nie chciałabym cię rozczarować, ale nie potrafię prowadzić ogromnej ciężarówki, a moje kości są zbyt kruche i nie nadaję się do uprawiania walki wręcz. A do tego już na sam widok pistoletu jestem sparaliżowana ze strachu. Dla zabawy mogę ci towarzyszyć, ale nie chciałabym, byś była zła, gdy coś sknocę.

– A chciałabyś poświęcić się pracy biurowej i dać sobie spokój z całą resztą?

– O tak, z samym komputerem na pewno dam sobie radę. Nauczyciel twierdzi, że już dzieci z pierwszej klasy znają się na komputerach. To będzie dla mnie świetne wyzwanie. Aha, Ariel, czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś właścicielką dziewięciuset wózków i trzech tysięcy półciężarówek? Trzeba już wymienić niektóre z nich na nowe. Asa Able kupił kiedyś naraz sto pięćdziesiąt wózków czy, jak to tutaj mówią, ciągników siodłowych i robił na tym świetny interes. Po przebiegu dwustu tysięcy mil, zamiast przydzielać taki wózek grupie ludzi, przekazywał go jednemu człowiekowi, który robił na niej następne sto tysięcy mil. Potem przekręcało się licznik i sprzedawało za prawie taką samą cenę, za jaką był kupiony. Teraz to nawet ja widzę, że decydując się na prowadzenie tej firmy, podejmujemy pewne ryzyko. Według mnie powinnyśmy kupić sto pięćdziesiąt nowych wózków, a firma sama będzie szła, gdy tylko wprowadzimy wszystkie dane do komputera. Aha, dowiedziałam się dziś rano, że te prostytutki, które kręcą się po obrzeżach terenu firmy, biorą dwadzieścia dolarów, a Chet jest ich najlepszym klientem. Trzeba się ich pozbyć. Pan Able dawno już by to zrobił. Teraz ta sprawa leży w twoich rękach.

Ariel opowiedziała Dolly o rozmowie z Norbertem.

– Weź dziś do domu akta tego Cheta. Po zajęciach ze strzelania przywiozę cię do biura i samodzielnie zrobię sobie lekcję z walki wręcz. Dla mnie to tylko kwestia przypomnienia. Mój mistrz uważa, że mogę już podchodzić do egzaminu na brązowy pas. Jestem najlepsza w całej grupie – dodała z dumą – bo też i od samego początku miałam przewagę. Wszystko zaczyna się jakoś układać, a bałam się, że będę do tego potrzebowała całych miesięcy, może nawet lat. Zdarzają się chwile, gdy zaczyna mi się podobać to moje nowe życie.

– Bardzo mnie to cieszy, Ariel. Nie zapominaj jednak, że ludzie to tylko aktorzy na olbrzymiej scenie życia.

– Tak, ale ja już nie gram. Dopiero teraz zasmakowałam prawdziwego życia, po raz pierwszy od wielu lat.

– Wiedziałam, że to się stanie – powiedziała Dolly z zadowoleniem.


* * *

Ariel uśmiechnęła się przez sen. Otworzyła oczy i przeciągnęła się leniwie. Znowu to samo…

Przecież miałam wznowić poszukiwania Feliksa. Ciekawe, czy istnieją jakieś całodobowe agencje detektywistyczne? Tylko… po co go szukać po upływie tylu lat? Kiedyś moje życie wyglądało zupełnie inaczej. A teraz… może okazałby się wspaniałym partnerem… cholera, znowu gadam do siebie. Próbowałam go odnaleźć, naprawdę próbowałam, ale on także powinien był mnie szukać. Nie mogę zapominać, że naszemu związkowi nie było pisane przetrwać. Ale… teraz wszystko wygląda inaczej. Najlepiej będzie, jeśli dowiem się tylko, czy jest szczęśliwy. A gdy okaże się, że on lub jego rodzina potrzebują pomocy, poproszę księdza z parafii, aby przekazał mu moją anonimową pomoc. I przysięgam, że nie będę wtrącać się do jego życia.

Ariel tym razem potrzebowała zaledwie piętnastu minut, aby wziąć prysznic, ubrać się i zejść na dół. Tam przygotowała kawę, wzięła książkę telefoniczną i wróciła na górę. Znalazła więcej niż jedną całodobową agencję detektywistyczną: – to jej nie zdziwiło, ale gdy mimo wczesnej pory w słuchawce usłyszała zamiast sekretarki automatycznej ludzki głos, zdziwiła się niepomiernie. Zapisała dokładnie wszystkie usłyszane informacje. Cóż, usługi detektywistyczne nie są tonie. Nie tak dawno była kobietą detektywem w bardzo udanym filmie. Potem grała jeszcze w kolejnych trzech częściach tego filmu, bo cieszył się wielkim Powodzeniem. I mimo wielu sceptycznych prognoz wszystkie cztery części były jednakowo udane. To były czasy, gdy za główną rolę dostawała dwieście dolarów cennie plus zwrot kosztów własnych ponoszonych podczas realizacji, co w sumie daje dokładnie tyle, ile obecnie życzy sobie sam Beverly Leroy.

– I wtedy widziałam go po raz ostatni. – Ariel kończyła już opowiadać swoją historią pani z agencji detektywistycznej. – Zdają sobie sprawą, że od tego czasu minęło już trzydzieści cztery lata, ale może uda się wam coś wyjaśnić. Jeszcze dzisiaj prześlą wam czek. Wszelkie informacje proszą kierować pod adres Able Body Trucking listem poleconym. Tak, w zwykłej brązowej kopercie, i bez adresu zwrotnego. Czekam na szybką odpowiedź.

Kolejny, nowy dzień. Jak ten czas szybko leci… aż trudno uwierzyć, że minęło już sześć tygodni, odkąd zaczęła pracę w swojej nowej firmie.

Nie zaczął się najlepiej i szybko się okazało, że dalsza jego część będzie jeszcze gorsza.

Gdy skręciła na podjazd do swojej firmy, otoczył ją ogłuszający hałas. Na parkingu stały samochody ciężarowe z włączonymi silnikami, a ich kierowcy snuli się gdzieś po placu.

– Zanosi się na kłopoty – stwierdziła Ariel, wyskakując szybko z range rovera. – Co tu się dzieje? Proszę natychmiast wyłączyć silniki! Marnujecie paliwo, za które ja płacę. Daję wam trzy minuty i jeśli ktoś nie wykona polecenia, niech bierze pieniądze, które zarobił, i wynosi się z tego terenu! I nic mnie nie obchodzi, czy macie na utrzymaniu rodziny czy nie!

To jest twoja rola, Ariel. Zagraj ją do samego końca. Nie pozwól, aby ta zgraja wilków dyktowała ci, co masz robić.

Ariel odwróciła się i poszła szybko w stroną biura.

– Czy tak właśnie wygląda dziki strajk? Czego oni chcą? Dzwonić na policją czy po kierowników zespołów? Jak najszybciej sprowadźcie tu Stana! – Ariel była równie zdenerwowana jak kiedyś, gdy musiała kręcić scenę wspólnie z jakimś wielkim gwiazdorem Hollywoodu.

Weź głęboki oddech, jeszcze jeden. I pamiętaj, że cokolwiek się stanie, jutro będzie po wszystkim. Rozegraj to najlepiej, jak potrafisz. Dasz sobie radę i zrobisz dokładnie to, co trzeba.

Cicha autoperswazja dała żądany efekt: oddech Ariel wrócił do normy.

– Oni chcą cię wypróbować – powiedziała Dolly. – Myślą, że cofniesz swoją groźbą. Dowiedz się, ile spośród tych ciężarówek jest własnością kierowców. Policja powinna zmusić ich do opuszczenia placu. Do reszty ciężarówek Stan na pewno ma dodatkowe kluczyki, będziemy więc mogli wyłączyć silniki. I nic im nie mów o swoich planach. Jeśli chcesz ich zwolnić, zrób to. Niestety, nie mam zielonego pojęcia o związkach zawodowych czy innych zrzeszeniach pracowniczych. Ale Stan będzie wiedział. Oto i on, może wie, czego oni się domagają.

– Słucham, proszę pani – starszy człowiek ukłonił się z szacunkiem.

– Stan, czy wiesz, co tu się dzieje? Powiedz mi, czy mamy zapasowe kluczyki?

– Oni wystawiają panią na próbą, bo jest pani kobietą. Nie lubią stosować się do poleceń kobiety. Tak najkrócej można ująć to, co się w tej chwili tu dzieje Jeśli zaś chodzi o kluczyki, to owszem, mamy zapasowe.

– Przecież nie wydawałam jeszcze żadnych poleceń – zastanawiała się głośno Ariel. – Do tej pory wszystko idzie normalnym, starym trybem. I nie miałam zamiaru niczego zmieniać, dopóki nie poznam się lepiej na prowadzeniu firmy. Nie chciałabym, aby mnie źle zrozumiano: nie będzie wielu jakichś nadzwyczajnych zmian, ale też nie twierdzę, że wszystko na zawsze zostanie po staremu. Dzwoń na policję, Dolly. Kierowcy, którzy są właścicielami ciężarówek, niech się wynoszą razem z nimi z mojego placu. Nie pracują dłużej w mojej firmie.

– Nawet Chet? – Stan nie ukrywał przerażenia.

– Przede wszystkim Chet. Czy on dla ciebie coś znaczy, Stan?

– Wręcz przeciwnie. Modliłem się, aby zostać w tej firmie na tyle długo, by zobaczyć, jak ten myszołów dostaje za swoje. On nie wierzy, że pani mogłaby to zrobić. A i pana Sandersa bardzo ucieszy ta nowina. Od tej pory już w ogóle nie będzie chciał korzystać z jego usług. Nawet śmieci nie pozwoli mu wywieźć. Kierowcy z naszej firmy dostają od pana Sandersa dwa centy na milę więcej niż inni. To dobry człowiek, uczciwy, czasami wymagający, ale widocznie tak musi być. I na pewno służyłby pomocą, gdyby tylko pani o nią poprosiła.

– Na razie sami damy sobie radę. Czy ten Chet jest niebezpieczny?

– Z nim trzeba być ostrożnym.

Ariel sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej glocka. Stan sapnął głośno na jego widok, a potem jeszcze raz na widok magazynka z nabojami.

– Weź kluczyki, Stan, silniki wciąż pracują.

Ariel wsunęła glocka do tylnej kieszeni dżinsów. Potem otworzyła drzwi i odsunęła się na bok, aby Stan mógł przejść do swojego biura po kluczyki.

To była pozycja rodem z Hollywood. Ariel stała pewnie, w lekkim rozkroku, prawą ręką przesunęła nieznacznie do tyłu daszek baseballówki. Nabrała powietrza w płuca i krzyknęła głośno:

– Może dowiem się wreszcie, o co chodzi? Pytam, żeby wiedzieć, co mówić policji, która będzie tu lada moment. To nielegalny strajk. Nie wykonaliście mojego polecenia i nie poszliście odebrać swoich pieniędzy. Moja decyzja brzmi: zabierajcie się stąd razem z ciężarówkami albo zacznę strzelać w opony. Taka naprawa będzie kosztowała ładnych parę dolarów! – cholera, to prawie jak rola w filmie. Ręce na biodra, Ariel! Podeszła do Cheta tak blisko, że czuła jego cuchnący oddech. Nie pokazuj po sobie strachu – graj do końca. A to jeszcze nie koniec ujęcia. Ustawiła się tak, aby mieć tuż za sobą jego ciężarówkę. Zauważyła namalowany znak na jej boku. Big Red. Mogłaby się założyć o pięć dolarów, że to było jego hasło wywoławcze z kanałów CB-radio.

Warkot silników zagłuszał dosłownie wszystko, ale zaczął maleć, gdy tylko Stan przystąpił do wyłączania silników. Kiedy zamilkła ostatnia ciężarówka, Chet wciąż dumnie przechadzał się po placu, zupełnie jakby był jego właścicielem.