– Faceci zawsze tak mówią, szczególnie po rozwodzie. Dla takiego nie możesz być nikim więcej, a tylko, jak to oni mówią, przelotną znajomością, jeśli zaś chcesz czegoś więcej, musisz zastawić na niego sidła. Pytasz, jak go widzę w łóżku. Według mnie to powolny i precyzyjny typ kochanka. I jest naprawdę przystojny. To, co teraz powiem, może zabrzmieć głupio, ale on wydaje mi się bardzo podobny do agenta Navaro, nie wiem dlaczego, może to kwestia ubrania. Ale to nie musi mieć sensu, takie tam moje domysły. Agenci z wiekiem chyba popadają w rutynę. Wiesz, o co chodzi, gotowe odpowiedzi, historyjki, które każdemu opowiadają. Nie lubię tego Navaro. W firmie zachowywał się jak impertynent. A wracając do Harry’ego, on chyba jest pozbawiony wyobraźni. Jeśli przez długi okres był żonaty, na pewno zapomniał, podobnie jak większość mężczyzn, co to jest gra wstępna. A co ty sądzisz o Leksie? Napijmy się jeszcze piwa, skoro mamy zamiar rozmawiać o… tak poważnych sprawach.
– Dobra, zaraz przyniosę. Papierosy też?
– Weź od razu więcej piw, to może potrwać dłużej. I dużo papierosów! – zawołała Ariel, odciągając z odrazą cieniutkie ramiączko swojego stanika.
– Według mnie – powiedziała Dolly, wymachując butelką piwa corona – mężczyźni to głupcy. Nie łapią sygnałów. Weźmy chociażby tego Harry’ego… te bokserki będą stanowiły problem. Czuję to. Zadałam mu kilka naprowadzających pytań, ale on nic nie załapał albo też ja nie wyrażałam się dostatecznie jasno. On w ogóle nie jest domyślny. Mężczyźni muszą być domyślni. Co ty co o tym myślisz, Ariel? Zaraz będę tak samo pijana jak ty. Wiesz, że masz już błędny wzrok?
– No i co z tego? Jakie było pytanie? Dałaś Snookie trochę piwa? Pamiętasz zasadą: co dla nas, to i dla niej.
– Nie, nie dałam. – Dolly wolno cedziła słowa. – Ktoś tu musi być trzeźwy. Co zrobimy, jeśli Jakiś tam” przyjdzie i spróbuje się tu włamać?
– Snookie go złapie, a ja wezmę pistolet i go zastrzelę. Jak ci się podoba ten scenariusz?
– Może być, pod warunkiem że nie kręci ci się w głowie. Ładna ta koszula, mogłabyś chodzić w niej zamiast sukienki.
– Też tak myślałam. Powinnaś jeszcze zobaczyć mój biustonosz i majtki. Jakże fantastycznie obmyśliłam sobie dzisiejszy wieczór i nic z tego nie wyszło. – Ariel spojrzała na pustą butelkę i poprosiła Dolly o następną. – One wyglądają jak żołnierze ustawieni w szeregu. Ładnie to zrobiłaś, Dolly.
– To wprawa – czknęła Dolly, otwierając kolejne piwo dla Ariel. – Ten twój przyjaciel, no jak mu tam, zamówił dużo piw. Na pewno spodziewał się, że zostanie tu całą noc, ale po tym jak Snookie odstawiła ten swój numer, cały plan spalił na panewce. To było bardzo zabawne, Ariel.
– Co zabawnego jest w tym, że siedzimy tu w bieliźnie i żłopiemy piwo? W tym nie ma nic śmiesznego, zapewniam cię, Dolly – stwierdziła Ariel, pociągając mocno z butelki. – No, może tylko troszkę. Zwykle to był mężczyzna i jego pies, a teraz kobieta i jej suka! A niech to cholera!
– Och, Ariel, przykro mi z twojego powodu. Opowiedz mi o swoich fantazjach. Pamiętasz je jeszcze? – spytała Dolly, zaglądając do swojej butelki z piwem. – W ogóle nie jestem napalona, a ty?
– Ani troszkę. O co mnie pytałaś, Dolly?
– Nie pamiętam. Popatrz, wypiłyśmy dziesięć butelek piwa. To bardzo dużo. – Dolly miała sztywny język. – Słyszałaś coś?
– Nie. O co pytałaś?
– Pamiętam. Pytałam cię o… twoje… rusz głową, Ariel. O, popatrz, udało mi się wypuścić śliczne kółeczko z dymu.
– Jest śliczne. Powinnyśmy zapalić skręta. Pamiętasz, kiedy paliłyśmy „maryśkę”?
– Może miałyśmy wtedy trzydzieści, a może dwadzieścia pięć lat. Czy to takie ważne, aby dokładnie wiedzieć kiedy? – zapytała nerwowo Dolly. – Słyszałam coś. Lepiej weź swój pistolet, Ariel.
– Jeśli coś słyszałaś, to dlaczego Snookie nie szczeka, hę?
– Jest pijana, dokładnie tak jak my, ot co.
– Wstydziłabyś się, Dolly, upiłaś mi psa. I kto nas teraz obroni?
– Ty i ten twój pistolet – powiedziała niefrasobliwie Dolly. – Już sobie przypomniałam. Opowiedz mi o swoich fantazjach, wszystko i ze szczegółami.
– Wszystko?
– Ja opowiedziałam ci nawet o bokserkach Harry’ego, więc tobie też nie wolno niczego pominąć. Obiecałaś, że powiesz. Czy to, co masz w tej chwili na nogach, jest wygodne?
– O tak – westchnęła Ariel. – Nie mam rajstop, bo nie lubię ich wkładać ani zdejmować – zachichotała, pokazując Dolly swą zgrabną nogę w pończoszce. – Ta nieprzyzwoita bielizna kosztowała mnie fortunę i, jak dotąd, nie miałam stosownej okazji, aby ją włożyć, dopiero dziś… i co z tego wyszło? Nic! Miałam zamiar pozwolić mu ją zdjąć.
– Całą? – Dolly, udając zaszokowaną, zakryła ręką usta.
– Jasne. A potem miałam zamiar sama go rozebrać. Wszystko, zdjęłabym mu nawet szorty.
– A jeśli okazałoby się, że nosi bokserki? – wymamrotała Dolly.
– Byłabym bardzo rozczarowana – zanuciła Ariel. – Lubię patrzeć na ciasno opięte, wiesz jakie, wystające części ciała, w bokserkach nie miałabym takiej możliwości. Podzielasz mój pogląd?
– Aha. I co potem?
– Potem miałam zamiar… no wiesz… sprawdzić czy duży, czy mały… jakikolwiek i zabrać go do łóżka. Czule, delikatnie, wiesz o co chodzi. Zaraz, zaraz, jak to się stało, że opowiadam ci swoje fantazje?
– Zwyczajnie, zapytałam cię o to – odpowiedziała spokojnie Dolly. – Znowu coś słyszę. Snookie, obudź się! Ariel, ona nie może wstać.
– Bo jest pijana. Czy chcesz, abym wzięła pistolet?
– O tak!
– W porządku, ale nie pójdę na dwór. Ktokolwiek tam byłby, musi wejść do środka, a ja wtedy – bum i go zastrzelę. Poczekamy na niego wewnątrz, zgadzasz się, Dolly?
– Tak.
Dolly otworzyła dwie ostatnie butelki piwa i patrzyła, jak Ariel pobiegła do kominka po pistolet. Dmuchnęła mu w lufę jak prawdziwy kowboj i zatknęła go sobie między piersiami.
– To nie jest dobry pomysł, Ariel. Jesteś tak pijana, że mogłabyś ustrzelić sobie brodawkę, i co wtedy? – Dolly ze śmiechu zgięła się we dwoje.
– Byłabym bezbrodawkowa. Pierś bez brodawki. Różowe koniuszki, tak właśnie w romansach określa się brodawki. Niech leży sobie na schodach tuż za nami. Dziś pewnie tu będziemy spać, więc nie jest to chyba zła skrytka. Dolly, czy zauważyłaś, że ten salon jest jakiś krzywy? Nie zauważyłam tego do tej pory.
– No i co z tego? Czy to jest dla ciebie takie ważne? Lepiej powiedz, co jeszcze miałaś zamiar zrobić temu facetowi.
– Leksowi?
– Tak, tak, właśnie o niego mi chodziło – zachichotała Dolly.
– Miałam zamiar się z nim kochać. Miałam zamiar być rozpustna i zrobić z nim wszystkie te rzeczy, które w romansach bohaterki robiły swoim bohaterom. O tak, z tych książek wiele się można nauczyć.
– Kon-kret-niej pro-szę – powiedziała Dolly.
Na zewnątrz domu, w krzakach, pod zabitym oknem siedział Leks Sanders. Zerkał, co się dzieje w domu, przez szparę między dwoma kawałkami dykty, którą on sam i Harry przymocowali do okiennej framugi. Zatykał usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem i nie zdradzić swojej obecności. Nie pojechał do domu, z powodu wybitego okna, postanowił więc wrócić i sprawdzić, co porabiają Ariel i Dolly, a zaraz potem przespać się w samochodzie i czuwać nad domem. Jednak po tym, co zobaczył, nie mógł oprzeć się chęci wysłuchania do końca jakże interesującej sceny. Poza tym, kto położy obie panie do łóżka? Ledwo trzymały się na nogach. Jeszcze tylko chwila i muszą pójść do łazienki. Nigdzie nie zauważył pistoletu, jedynie Snookie głęboko uśpioną przy schodach. I słuchał dalej.
– Byłabym dzika, rozpustna i grzeszna. I wszystko bym z nim robiła, Dolly. Wszystko, czego nigdy dotąd… no, wszystko. Potrójny orgazm. To możliwe. Czytałam o tym w „Cosmo” w poczekalni dentystycznej. On ma jeden, a ja w tym czasie trzy.
– Ale jak to się robi?
– Jak? Trzeba trochę popracować. W tym cała rzecz. On także musi popracować. Opowiem ci, jak przeżyję coś takiego, a wtedy powiesz Harry’emu, żeby zrobił ci tak samo. To taki eksperyment. Oj, niedobrze mi. Ta pizza musiała mi zaszkodzić. Muszę iść do łazienki. Oooo, ten pokój naprawdę jest jakiś krzywy – narzekała, przytrzymując się barierki.
Na zewnątrz, w krzakach, Leks klepnął się po nodze i gwizdnął cicho. Aż trudno uwierzyć, że to ta sama Ariel Hart – jego obiekt pożądania. A jednak. Właśnie przenosił ciężar ciała z jednej nogi na drugą, gdy kot z sąsiedniej posesji, sycząc i pomiaukując, skoczył z krzaków i znalazł się tuż przy nim. Potem wydał z siebie tłumiony skowyt – i już go nie było. W tej samej chwili Leks usłyszał świst przy uchu, a silny prąd powietrza zrobił mu przedziałek we włosach. Leks runął na ziemię. Kiedy spojrzał do góry, w świeżo zamocowanej dykcie zobaczył cztery małe otworki.
– Jezus, Maria! – krzyknął.
Ariel popatrzyła na Dolly i na rewolwer, który trzymała w ręku.
– Zabiłam kogoś. Ktoś tam jest. Trafiłam i nawet nie wiedziałam, w kogo strzelam. Dolly, chodź, zobaczymy, kogo zastrzeliłyśmy.
– Cóż to znaczy „my”? Zresztą po co miałybyśmy na niego patrzeć? Niech sobie leży na zewnątrz, rano przyjadą tu z mlekiem, to go znajdą.
– Dobrze – zgodziła się Ariel. – Ktoś dzwoni.
– Jeśli strzelisz przez drzwi, prawdopodobnie przestanie dzwonić. Tego też nie będziemy oglądać, dopiero rano.
Ariel podniosła pistolet na wysokość ramienia, zmrużyła oczy. Nagle usłyszała swoje imię, które wykrzykiwał ktoś po drugiej stronie drzwi. Odwróciła się natychmiast.
– Ariel! Ariel! To ja, Leks Sanders. Otwórz te cholerne drzwi!
Obie kobiety spojrzały na siebie.
– To Leks. Ariel, posłuchaj, masz jeszcze szansę, aby być dziką, rozpustną… jak to było? Ta trzecia rzecz?
– Grzeszna.
Ariel z trzaskiem otworzyła drzwi.
– Leks! Co ty tutaj robisz?
– Przyjechałem, aby sprawdzić, co u was słychać. Nie chciałem zostawiać was samych z tym wybitym oknem. Strzelałaś przez dyktę! Dlaczego, na litość boską?
– On chce wiedzieć, dlaczego – zaszczebiotała Ariel.
– Jeśli chce wiedzieć, powinnaś mu powiedzieć.
– Ale co mam mu powiedzieć?
– Prawdę – wystękała Dolly. – Wszystkie trzy rzeczy, o których rozmawiałyśmy. Trzeba było nie pić tego ostatniego piwa, Ariel. Chce mi się wymiotować.
– Mnie też – jęknęła Ariel, biegnąc w stronę ubikacji na dole; Dolly pobiegła do łazienki położonej przy kuchni. A Snookie spała dalej.
Leks z założonymi na piersiach rękami oparł się o framugę drzwi. Gdy tylko Ariel skończyła wymiotować, wycisnął odrobinę pasty do zębów na szczoteczkę i podał jej.
– Musiałeś tam stać i patrzeć, jak ja to robię? – zapytała z wyrzutem.
– Musisz wiedzieć, że nie był to przyjemny widok.
– Jedź już do domu – nakazała Ariel z ustami pełnymi piany.
– Podoba mi się twój strój, jest seksowny.
– Też tak myślałam, wkładając go na siebie. Przyjechałeś zbyt późno. Jedź do domu.
– Wiesz, że wszystko słyszałem?
– To znaczy, co?
– Słyszałem, jak rozmawiałaś z Dolly. Naprawdę niezwykle ciekawa rozmowa. Ariel złapała się za głowę.
– Boże, głowa mi pęka. Nie powinieneś wierzyć w ani jedno słowo. Przecież stałeś za oknem obitym dyktą, a każdy wie, że dykta zafałszowuje samogłoski… słowa,… całe wyrażenia. Boże!
– Doprawdy? Nigdy o tym nie słyszałem. Jesteś tego pewna? – zapytał niewinnie.
Ariel jęknęła.
– Chodź, pościelę ci łóżko. Sam prześpię się na dole, na kanapie. Miałem zamiar całą noc przesiedzieć w samochodzie, ale nie mogę zostawić cię w takim stanie pod opieką pijanego, uśpionego psa.
– Sama potrafię wejść do łóżka, panie Sanders.
– Gdzieżbym śmiał wątpić! Ale schody dla kogoś w twoim stanie nie zawsze i są przyjazne. Lepiej żebyś nie spadła z góry na tego Bogu ducha winnego psa.
– No dobra, możesz mi pomóc wejść po schodach, ale gdy tylko będziemy na górze, odwrócisz się i zostawisz mnie samą, jasne?
– Jasne. Trzymaj mnie za rękę. Widzisz? A mówiłem, że schody potrafią płatać figle – stwierdził, gdy obie jej stopy osunęły się nagle na jego nogę.
– Wcale się nie wstydzę.
– To dobrze. Jeszcze tylko trzy stopnie, no… ładna dziewczynka. Udało ci się.
– Czyżbyś przypuszczał, że nie zrobiłabym tego? – zapytała Ariel.
– Nie będę ukrywał, że miałem pewne wątpliwości.
– Phi, też mi mądrala – prychnęła Ariel. – To mój pokój. Doprowadziłeś mnie na miejsce całą i zdrową, a teraz zmykaj. Żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w rachubę.
Leks zajrzał z uśmiechem do pokoju Ariel.
– Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawało mi, że lubisz porządek. Tiki na pewno nie pozwoliłaby sobie na coś podobnego.
– Nic mnie to nie obchodzi. Posłuchaj, każdą kobietę wiele kosztuje randka. Trzeba przymierzać… trudno się zdecydować… a w ogóle, dlaczego ja ci o tym wszystkim mówię? Jedź wreszcie do domu!
"Lista życzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lista życzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lista życzeń" друзьям в соцсетях.