– No właśnie, dlaczego? – Leks zapytał z uśmiechem. – Zobaczymy się rano. Śpij dobrze, Ariel – pocałował ją delikatnie w czoło. – Chciałem ci już wcześniej powiedzieć, że pięknie pachniesz. Zupełnie jak ogród tonący w kwiatach lub rozgwieżdżona noc.

– Naprawdę? Nikt nie powiedział mi jeszcze czegoś równie miłego.

– Jeśli tylko dasz mi szansę, mogę cały czas obsypywać cię równie pięknymi określeniami.

– Dobrze, ale lepiej zrób to jutro – powiedziała Ariel, wsuwając się pod kołdrę. W sekundę później już spała głęboko.

– Śpij dobrze, Ariel – powtórzył Leks. Zgasił światło i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Zszedł na dół i postanowił sprawdzić, co się dzieje z Dolly. Znalazł ją śpiącą w wannie. Nie obudziła się, gdy ją stamtąd wyciągał i przenosił do łóżka. Sprawdził jeszcze, czy ze Snookie wszystko w porządku, i ułożył się na sofie obok stolika, na którym leżał pistolet Ariel. Tej nocy śnił wiele o kobiecie nazwiskiem Ariel Hart, która, z kolei, śniła o ciemnookim, młodym chłopcu, nie zdając sobie jeszcze sprawy, jak wiele miał on wspólnego z mężczyzną czuwającym właśnie nad bezpieczeństwem domu i jej samej.

9

Obudziła się tuż przed świtem. Wszystkie wydarzenia z poprzedniej nocy przemknęły przez jej głowę jak błyskawica. Usiadła na łóżku z opuszczonymi nogami, ale zaraz tego pożałowała. Poczuła przenikliwy ból głowy i żołądka, a w ustach smak starych gumowców. Trzy razy szorowała zęby, zużywając w tym celu połowę czyszczącego płynu, i połknęła z obrzydzeniem trzy aspiryny, obficie popijając je wodą.

Raz jeszcze wyszczotkowała zęby, przysięgając sobie solennie, że nigdy więcej się nie upije.

Kiedy szła pod prysznic, każdy rok z jej pięćdziesięciu ciążył jak kamień, ale zaraz potem poczuła się dużo lepiej. Parujący strumień wody znacznie zmniejszył sztywność nieśni. Wskoczyła w dżinsy i koszulkę z krótkimi rękawami, a potem podeszła do balkonowych drzwi, aby wypuścić Snookie na świeże powietrze. Stanęła przy balustradzie, podziwiając słońce wynurzające się spoza linii horyzontu. Oto wstaje nowy dzień. Dzięki Bogu. Ten dzień, podobnie jak wszystkie minione, przeżyje tak, jak sama zechce.

Snookie trąciła ją nosem. Ariel poklepała lekko jej wielki łeb.

– Ach, Snookie, zrobiłam parę głupstw w życiu, ale ostatnia noc przewyższa wszystkie. Dałam ci piwo i sama się upiłam, choć przecież dobrze wiem, że ani jednego, ani drugiego nie powinnam robić. Jednak najgłupsze było to, że użyłam pistoletu, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, czym to grozi; byłam pijana. Oto powód, dla którego ludzie nie powinni trzymać w domu pistoletów. Przecież mogłam zabić Leksa Sandersa! Jeśli ciebie bym nie upiła, szczekaniem dałabyś mi znak, że on jest na zewnątrz. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Powinnam być odpowiedzialną, dorosłą osobą, ale czy moje postępowanie o tym świadczy? Zachowuję się jak jakiś zakochany podlotek. No, chodź, malutka, dam ci coś do jedzenia, a sobie przygotuję trochę kawy. Aha, na temat twojego wczorajszego wyczynu czeka nas jeszcze osobna rozmowa, ale odłożymy ją na później. Jestem szczęśliwa, że mnie kochasz, naprawdę jestem.

Snookie kroczyła dostojnie po schodach obok swojej pani. Ale gdy tylko znalazły się na dole, sierść na karku najeżyła się jej groźnie. Warknęła głucho, czekając na komendę Ariel.

– Wszystko w porządku, Snookie. To buty Leksa. Jest pewnie w kuchni. – Ariel uklękła i rękami objęła psią głowę. – On jest przyjacielem. No, powąchaj te buty, złap ten zapach i zapamiętaj go. Leksem także powinnaś się od tej pory opiekować. O tym facecie mam zamiar z tobą porozmawiać, ale jeszcze nie teraz. Jesteś taka wspaniała, świetnie nadawałabyś się do filmu, choć miałabyś przez to zrujnowane życie. Nic, tylko wieczny pośpiech, zmiana imienia. A ja musiałabym wrócić do Hollywood, i może nawet byłoby to niezłym pomysłem?… Tylko po co zawracać sobie głowę mrzonkami? Rozpoczęłyśmy tu nowe życie i, ogólnie rzecz biorąc, jest ono całkiem ciekawe.

– Widzę, że wypoczęłaś, Ariel – odezwał się Leks. – Pozwoliłem sobie przygotować kawę – nalał jej filiżankę. – Muszę już wracać na ranczo. Nie zapomnij wezwać tu szklarza i poinformować o wszystkim firmę montującą alarmy. Nie musisz się niczego wstydzić. Każdemu przynajmniej raz w życiu zdarza się zrobić coś… głupiego. A tak naprawdę to moja wina. Powinienem był zawołać czy zapukać, w jakiś sposób dać wam znać, że jestem na zewnątrz. Twoja reakcja była przecież naturalna.

– Mogłam cię zabić. Jest mi naprawdę bardzo przykro. Ostatnia noc była dla mnie kulminacją wielu rzeczy, których nie powinnam była robić, i wierz mi, że to się więcej nie powtórzy. I owszem, bardzo się wstydzę. Zachowałam się nierozsądnie. Bardzo przepraszam i dziękuję, że zostałeś na noc i że przygotowałeś kawę.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Czy wciąż jesteśmy umówieni na randkę w sobotę?

– Mam nadzieję.

Leks mrugnął do niej i uśmiechnął się.

– Muszę tylko znaleźć swoje buty i już mnie nie ma.

Snookie natychmiast wybiegła z kuchni ze sznurówkami w zębach. Położyła buty przed Leksem i stanęła przed Ariel.

– „Oto twoje buty, a teraz pokaż, jak umiesz się spieszyć”. Niesamowity pies.

– Wiem o tym.

– Zadzwoń do mnie, jeśli coś się wydarzy. Aha, Dolly zasnęła wczoraj w wannie. Zaniosłem ją do łóżka, ciekawe, czy coś z tego pamięta.

– Wygląda na to, że dobrze wiesz, jak postępować z pijanymi kobietami – powiedziała spokojnie Ariel, różowiejąc na twarzy ze wstydu.

– Ja także nie jestem tu bez winy. Do zobaczenia w sobotę.

– Będę czekać z niecierpliwością.

Myślała, że ją pocałuje na pożegnanie, lecz on uśmiechnął się tylko i wyszedł. Ona także się uśmiechnęła, ale dopiero na widok Snookie, która natychmiast ułożyła się pod drzwiami; oparła głowę na przednich łapach i spojrzała na Ariel, zupełnie jakby chciała powiedzieć, że dopiero teraz jest wszystko w porządku.

Ten tydzień dla Ariel minął bardzo szybko i ani się zdążyła obejrzeć, jak była już sobota. W Able Body Trucking wszystko szło właściwym trybem, a wieczór z Leksem zapowiadał się bardzo ciekawie.

– To ma być zwykła randka – rzekła Ariel. – Według mnie Leks Sanders nie jest typem faceta, który lubi chodzić w garniturze i krawacie. Widziałam, że z wielką ulgą przyjął moją propozycję, abyśmy zjedli jakąś potrawę włoską lub chińską, a potem wzięli do domu kasetę wideo z filmem. Dlatego też włożyłam moją ulubioną kolorową spódnicę, białą bluzkę z krótkim rękawkiem i niebieską płócienną marynarkę. Do tego sandały i lekka torebka. Nie można już chyba wyglądać bardziej zwyczajnie, a zdążyłam się zorientować, że wygodę oboje cenimy sobie najbardziej.

– Absolutnie się z tym zgadzam. A Harry wciąż się nie odzywa i nie wiem, czy nasz związek jeszcze istnieje czy też nie. Nieważne, niech będzie, co ma być. Ale muszę przyznać, że dobrze się bawiłam tamtego wieczoru, gdy byliśmy razem i jestem teraz z jego powodu… może nie tyle zdenerwowana, co rozdrażniona. Ale czy to nie to samo? Eee, nie ma o czym gadać.

– Dolly, czy widzisz, jak obie tracimy niepotrzebnie energię? Wciąż jesteśmy takie… zestresowane. Nawet teraz, gdy wszystko idzie jak trzeba, można by pomyśleć, że nic tylko ciągle się o coś martwimy. Dobrze, że mamy trochę odłożonych pieniędzy w banku, zawsze tego rodzaju zabezpieczenie poprawia samopoczucie.

– Posłuchaj mojego scenariusza. Ty wychodzisz za Leksa Sandersa i odtąd mieszkasz na jego ranczo, ja wychodzę za Harry’ego i mieszkam z nim, nie wiem jeszcze gdzie. Pan Able z radością staje się na powrót właścicielem Able Body.

– Mój Boże, Dolly powinnaś pisać scenariusze. Jesteś w tym bardzo dobra. Czy naprawdę mówiłaś, że wyjdziesz za Harry’ego i wyprowadzisz się stąd? Przeżyłyśmy razem tak wiele… Co ja bym bez ciebie zrobiła? Dopiero razem jesteśmy coś warte, potrafimy uzupełniać się nawzajem jak dobrana para. I Snookie tak cię kocha… Ach, Boże, Dolly, teraz będę się bała, aby Harry ci się nie oświadczył.

– To nie jest kwestia najbliższych dni. Może nie stanie się to nigdy, jeśli nie będę w stanie przełamać pewnych zahamowań w stosunku do jego osoby. Ja za bardzo to wszystko przeżywam. Ale wiem, że on naprawdę mnie lubi, kobiety czują takie rzeczy. Podobnie jak ty czujesz, że Leks szaleje za tobą. Wiesz, ja już zupełnie zapomniałam, jak to jest, być z facetem… Pomyśl sama, załóżmy, że wychodzisz za Leksa, co wtedy ja mam ze sobą począć? Leks ma przecież własną gospodynię, która pracuje u niego od wielu lat. Nie zechce jej zwolnić, a mnie dobrze znasz, nie umiem dzielić się pracą.

– Jeśli nawet tak się stanie, obie coś wymyślimy. Nigdy w życiu nie zostawiłabym cię na lodzie, i to bez względu na okoliczności. Za wiele razem przeżyłyśmy na tym świecie, dlatego nic ani nikt nie może nas rozdzielić. Czy to dlatego jesteś ostatnio taka rozkapryszona?

– Trochę z tego powodu, ale również wydaje mi się, że wstępuję w okres przekwitania. Nocami zdarzają mi się napady gorąca i, masz rację, rzeczywiście jestem nieznośna i rozdrażniona. Atu jeszcze ten Harry… Chciałabym, żeby coś z tego wyszło, wiesz, ale jakoś mi… sama nie wiem. Mam nadzieją, że to z powodu hormonów albo ich braku czuję się w ten sposób.

– Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Zamówimy sobie wizytę u ginekologa od razu w poniedziałek rano. Przepisze ci jakieś pigułki, da ci estrogen czy coś innego na nagłe wypieki i rozdrażnienie. Nie musisz tego znosić. Na litość boską, Dolly, myślałam, byłam przekonana, że sama poszłabyś do doktora, gdyby tylko pojawiły się pierwsze oznaki.

– Trudno mi było przyznać się, że to już ten okres w moim życiu. Zresztą ciągle jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Ale masz rację, powinnam była pójść do doktora kilka miesięcy temu. A co z tobą, Ariel?

– Jak do tej pory wszystko w porządku. Próbuję nie myśleć o tym, ale kilka dni temu wściekłam się na agenta Navaro. Kiedy dostałam wypieków, pomyślał, że ma to związek z przekwitaniem, podobnie jak z dolegliwościami jego żony. Ale wiesz, co sobie pomyślałam? On wcale nie ma żony! I nie pytaj, skąd to wiem czy dlaczego w ogóle zawracam sobie tym głowę. Po prostu, wiem to i już. Być może ze mną też się już to zaczyna, a ja jestem za głupia, żeby to przyjąć do wiadomości. Na okrągło dostaję rumieńców. Wściekam się z powodu drobiazgów. Napad na drodze nie irytuje mnie nawet w połowie tak bardzo jak widok, że została tylko resztka śmietanki do kawy. Nie rozmawiajmy już więcej o tym, dobrze?

– Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? Świadomość, że połowę życia ma się już za sobą, przy czym ta druga jego część na pewno będzie gorsza, bo… trzeba przejść przez to wszystko. Człowiek powoli zaczyna się kończyć, skóra wiotczeje i koniec z rodzeniem dzieci. Wszystko ma się już za sobą, można się już tylko starzeć, nic więcej. Coraz częściej zaczyna się myśleć o śmierci, przemijaniu. Ariel, powiedz sama, co ja zrobiłam w życiu? Niewiele. Ale każdy będzie wiedział, kim była Ariel Hart, ty przejdziesz do historii. Powinnam była posłuchać twojej rady i pójść na studia, może na mojej płycie nagrobkowej znalazłoby się coś więcej oprócz imienia i nazwiska.

Ariel ze zdenerwowania rozbolał żołądek. Dolly koniecznie musi teraz usłyszeć coś pokrzepiającego. Tak, tylko co to ma być? Boże, proszę, dopomóż, aby dobrze wypadło to, co powiem.

– Nie wiem, czy moja kariera to kwestia przeznaczenia, ale wiem na pewno, że bez ciebie nie udałoby mi się tak wiele osiągnąć. Byłaś dla mnie wspaniałą opiekunką i przyjaciółką na dobre i na złe. Nie umiałabym dać drugiej osobie tyle, ile ty z siebie dajesz mi przez cały czas. Pan Bóg widzi to wszystko i ma nas obie w swojej opiece. Równie dobrze to ty mogłaś zostać aktorką, a ja twoją opiekunką, tylko wiem dobrze, że ja już po pierwszym dniu wyleciałabym od ciebie z pracy. Ach, Dolly, należysz do tych rzadkich wspaniałych osób, które potrafią opiekować się innymi, okazywać im przyjaźń, udzielić właściwej rady. To tak wiele. Nie jest sztuką mieć wielu przyjaciół, którzy nie sprawdzają się w potrzebie. Ale jeden oddany, dobry przyjaciel czyni człowieka naprawdę bogatym. Jesteś jedyną osobą na świecie, której z zaufaniem powierzyłabym swoje dzieci, gdybym je miała, i pieniądze. Jesteś moją rodziną, siostrą, której nigdy nie miałam, matką, babcią i ciocią. Potrafisz troszczyć się o wszystko, i nie tylko o moje potrzeby. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele razy, gdy mi się w życiu nie układało, chciałam być taka jak ty. I ostatnia rzecz: jeśli stanie się tak, że odejdziesz pierwsza, przysięgam, że na płycie nagrobkowej każę wyryć napis: „Dolly Delaney, przyjaciółka, siostra, matka, babcia, ciotka”. Wyliczę to wszystko w hierarchii ważności. Jeśli zaś ja odejdę pierwsza, sama będziesz musiała coś dla mnie wymyślić – tu Ariel próbowała się uśmiechnąć, aby podnieść Dolly na duchu, ale zamiast tego wybuchnęła płaczem. Obie tonące we łzach kobiety przytuliły się mocno do siebie, a Snookie, poważnie zaniepokojona niecodziennym widokiem, z lekkim popiskiwaniem usiłowała się wcisnąć pomiędzy nie.