Ale Ariel, nie zwracając na jej słowa uwagi, ochoczo zabrała się do jedzenia.

Dolly nalała sobie filiżankę kawy. Dodała cztery łyżeczki cukru i śmietanki akurat tyle, aby kawa zmieniła kolor na biały. Usiadła po przeciwnej stronie stołu i popatrzyła na Ariel z namysłem.

– Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, by wyprowadzić się z Hollywood?

– I co robić?

– Wiele rzeczy można robić, a ty powinnaś trochę zwolnić tempo. To… co się stało… to żadna katastrofa. Mogłabyś na przykład zająć się teraz modą. Masz doskonałe wyczucie kolorów i wzorów. A może mogłybyśmy założyć jakąś restauracją? Wyłącznie niskotłuszczowe dania. Ja zajęłabym się gotowaniem, a twoja figura byłaby moją najlepszą wizytówką, na pewno nie nudziłybyśmy się. Są też inne rozwiązania, mogłabyś rozpocząć jakąś działalność, w której udałoby się spożytkować talenty ludzi takich jak na przykład Carla. Chcę powiedzieć, że jest wiele możliwości i nie ma powodu do pośpiechu. Wszystko dobrze przemyśl, zanim podejmiesz ostateczną decyzję.

– Co za wspaniała przemowa! Nalej mi jeszcze kawy, proszę. Myślałam już o tym przez cały rok. Ale czy mnie tu czegoś brakuje? A ten interes, czy chciałaś go założyć z myślą o sobie? Jeśli tak, możesz zawsze na mnie liczyć. Jeśli zaś chodzi o mnie, wiem, że tu jest moje życie, mój dom. Nie umiałabym tak po prostu wstać i odejść. Zobaczmy najpierw, jak się sprawdzę jako właścicielka firmy producenckiej. Sądzę, że potrafię grać i reżyserować jednocześnie. Byli już tacy. W tym względzie, moja Dolly, pomaga mi moja niezachwiana wiara w siebie, a to już połowa sukcesu. Wiesz co? Powinnyśmy z okazji otwarcia nowej firmy urządzić tu wielkie przyjęcie, to zapewni powodzenie nowej firmie. Sama się przekonasz, zaczną do nas słać swoje scenariusze, będzie ich całe mnóstwo. A Kenneth Lamantia świetnie poradzi sobie ze wszystkim! Możemy czuć się już tak, jakby wszystko było załatwione. Urządzimy prawdziwą galę. Wyślemy zaproszenia dla całego miasteczka i będziemy się modlić, aby połowa nie przyszła. To przyjęcie powinno przewyższyć świetnością poprzednie, wydane z okazji przyznania mi Oscara. Zobaczysz, jak wszyscy zacznąmi schlebiać. Jak to będzie przyjemnie popatrzeć na świat z przeciwnej strony barykady…

Dolly skrzywiła się lekko w wymuszonym uśmiechu i pokręciła głową.

– Nie, nie chcę się sama tym zajmować. Myślałam o tobie. Nie mogę patrzeć, jak to miasteczko rani twoje uczucia, ono ma na ludzi zgubny wpływ. Sama dobrze o tym wiesz. Chciałam tego interesu dla nas obu. Ale co tam, rób co chcesz i pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć. Jak ma być przyjęcie, niech będzie przyjęcie. A w ogóle muszę przyznać, że nie najgorzej przechodzisz ten trudny dla ciebie okres. Bałam się, że popadniesz w… depresję.

– Było mi naprawdę ciężko. Nie zapominaj, że już od roku przeżywam swoje rozczarowania. Ale dam sobie radę. Odchodzę z własnego wyboru. Wiesz, jak to jest, pewnie od czasu do czasu dostawałabym jeszcze jakieś nieciekawe propozycje, a gdybym nie podjęła decyzji o odejściu, czułabym się zobowiązana je przyjmować. Nie mogę do tego dopuścić i dlatego uważam, że podjęłam słuszną decyzję.

Pospiesznie kończyła pić kawę.

– Już czas na mnie. Postanowiłam odnowić swój gabinet. Chcę, aby wyglądał bardziej kobieco. Zmienimy draperie, kupimy nowy dywan, pozbędziemy się tego potwornego biurka, a na jego miejsce kupimy nowe białe i dwa kolorowe fotele. Dostawimy kilka nowych krzeseł dla klientów, kupimy dużo kwiatów i może zamontujemy żaluzje w oknach, będzie przytulnie, tym bardziej że w pomieszczeniu znajduje się również kominek. Jakiś niski stolik i dwa krzesła, to także bardzo sympatyczny akcent. Jestem taka podekscytowana. Mam do ciebie prośbę, pobiegnij, proszę, do apteki i przynieś mi jakąś maść, muszę przykryć te kropki na twarzy.

– Lepiej, żebyś poszła do lekarza. Przecież to tylko pół godziny. Może będzie potrzebny antybiotyk? Maść nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę, wiesz.

– Na razie spróbujemy maści. Jeżeli okaże się nieskuteczna, pójdę do doktora. Rozumiesz, jest mi trochę głupio iść do niego z powodu kilku małych pryszczy.

Zanim jeszcze Dolly zapowiedziała lunch, Ariel zdążyła puścić w ruch pierwsze działania mając na celu powołanie do życia swej firmy producenckiej. Zamieściła ogłoszenia w „Variety”, wynajęła skrytkę pocztową na nazwisko Dolly i otworzyła konto nowej osoby prawnej o nazwie Perfect Productions. Otrzymała nowy numer identyfikacji podatkowej i, jak stwierdził Lamantia, powinna się przygotować na rychły napływ wielu ton dokumentów.

Weszła do kuchni zacierając ręce. Na stole czekała już kanapka z serem i szynką, sałatka pomidorowa i surówka z kapusty. Podczas jedzenia Ariel stwierdziła, że gryzienie sprawia jej ból, zjadła jednak wszystko.

– Na pewno zrobił mi się ropień pod zębem i stąd te pryszcze na twarzy. Przy śniadaniu jeszcze nie bolało. Powinnam umówić się na wizytę do dentysty, trzeba to sprawdzić. Lunch smakował wybornie. Jedzenie to wielka przyjemność. Mój walker pomoże mi spalić te smakowite kalorie, więc przestań się martwić o moją linię. Jeszcze kilka spraw biurowych. Chcę, abyś poszła do banku i zaniosła tam kilka dokumentów. Także na poczcie trzeba podpisać jakąś umowę i wnieść opłaty za sześć miesięcy z góry. Resztę popołudnia możesz przeznaczyć na te swoje telenowele.

– Postaraj się, aby gabinet wyglądał ślicznie. Może wypijemy tam naszą popołudniową herbatę lub kawę w równie eleganckim stylu jak owe piękne, wystrojone kobiety z reklam kawy?… Fotele posypane brokatem, dookoła dużo świeżych kwiatów, pięknie i elegancko… – rozmarzyła się Dolly.

– Zrobię, co w mojej mocy. Masz motrinę?

Dolly sięgnęła do szafki kuchennej. Wzięła buteleczkę i wysypała na rękę trzy tabletki. Podała Ariel, która od razu je połknęła i popiła resztką wody sodowej.

– Zadzwoń po mnie na obiad. Przyjęcie nazwiemy elegancko: soirée. Ja zajmę się sporządzeniem listy gości. Jutro zaniesiesz ją do drukarni. Mamy jeszcze trzy tygodnie licząc od soboty. Na zaproszeniu napiszę coś w stylu: „Ariel Hart ma zaszczyt prosić o wzięcie udziału w soiree, które odbędzie się dwunastego listopada tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku” – pełna data brzmi bardziej formalnie. A dalej coś w tym rodzaju: – „Uroczystość odbędzie się z okazji powstania Perfect Productions”. Wiem, że słowa nie są jeszcze odpowiednio dobrane, ale rozumiesz mniej więcej, o co chodzi. Jak ci się podoba?

– Brzmi nieźle. Rozumiem, że chcesz zachować tu oficjalny ton, zgadza się?

– Dokładnie tak. Mam zamiar włożyć tę wyszywaną perełkami suknię, którą kazałam sobie uszyć w Hongkongu. A z tobą trzeba będzie pójść na Rodeo Drive, kupimy ci coś niebanalnego. Zastanów się, co chciałabyś włożyć na taką okazję.

– Lepiej nie licz, że uda ci się wcisnąć w tę suknię, jeśli dłużej będziesz jadać tak jak ostatnio. Oglądałam ją, tam nic nie da się poszerzyć.

– Nie ma sensu martwić się na zapas. Jestem taka podekscytowana, Dolly – Mam tyle energii, czuję, że jestem w stanie dopiąć swego. Cóż to będzie za kompromitacja dla tych, którzy kiedyś skreślili mnie ze swoich list! Już widzę, jak zaczynają mi się przypochlebiać. Ależ jestem zarozumiała, prawda? Nieważne. Przyszła wreszcie moja kolej. Jestem dobrej myśli. Ojej, znowu leje. No to z powrotem do pracy i do mojego ciepłego kominka. Tu w kuchni także powinnaś sobie rozpalić. Jak to zrobisz, zjemy tu razem obiad. Chciałabyś na Boże Narodzenie pojechać do Aspen? Zobaczyłybyśmy śnieg, może Carla też będzie miała ochotę pojechać razem z nami.

– Ty naprawdę jesteś w gorącej wodzie kąpana. Wszystko naraz: przyjęcie, Aspen, nowy interes. Zwolnij tempo, przecież ci się nigdzie nie spieszy.

– Owszem, spieszy mi się, Dolly. Muszę mieć dużo zajęć, bo to nie zostawia wiele czasu na myślenie. Nie chcę stać się jedną z tych zgorzkniałych, nadąsanych samotnic, od których aż roi się w tym miasteczku. Kiedy tu przyjechałam, wiedziałam, że każda aktorka musi się z tym liczyć, ale byłam młoda i sądziłam, że dla mnie taki dzień nigdy nie nadejdzie. Jednak nadszedł, a życie obojętnie toczy się dalej. Ale ja się nie poddam, mam zamiar cieszyć się życiem, nie widzę dla siebie innego rozwiązania.

– Dobrze, tylko nie przesadzaj z tempem. Obiecaj.

– Obiecuję. Do zobaczenia o szóstej.

Popołudnie szybko minęło dla Ariel. Z projektantem wnętrz umówiła się na następny ranek, zrobiła rezerwację na siedmiodniowy pobyt w Aspen, potem zadzwoniła do Carli, którą zachwycił wspólny wyjazd na święta. Potem okazało się, że dentysta Ariel wyjechał służbowo do Vegas, więc zamówiła wizytę na następny tydzień. Przed marszem na walkerze postanowiła jeszcze umyć twarz i nałożyć świeży krem. Miała wrażenie, że pryszcze powiększyły się trochę i cera zaczęła wyglądać coraz gorzej. A przecież motrina powinna była już zadziałać. Może lepiej nie odkładać tej wyżyty u dentysty do następnego tygodnia? Zdecydowała ostatecznie, że jeżeli do rana nie będzie żadnej poprawy, umówi się na wizytę do dentysty Dolly, i połknęła kolejne dwie tabletki motriny, którą trzymała w biurku.

Przeszła ledwie pół mili, gdy musiała przerwać z powodu nagłego, intensywnego bólu głowy. Nigdy nie miała zwyczaju martwić się na zapas, ale tym razem była poważnie zaniepokojona. Z jej zdrowiem musi być coś nie w porządku. Boże, a jeśli to naprawdę ropień i trzeba będzie usuwać z zębów cenną osłonę z porcelanowych koronek?

Tylko spokojnie, nie wolno martwić się przedwcześnie – uspokajała samą siebie. – W najgorszym wypadku wstawią coś zastępczego, a ja na jakiś czas zaszyję się w domu, to proste.

Zegar na kominku wybił wpół do piątej. Pora na małą drzemkę przed obiadem. Jutro samopoczucie na pewno będzie lepsze, bo to pierwszy dzień nowej kariery zawodowej. Oby tylko była dla niej równie pomyślna jak ta, z której właśnie zrezygnowała… Chciałabym…

2

Przyjęcie, jak chciała Ariel, zapowiadało się bardzo uroczyście, tym bardziej że termin przez nią wyznaczony zbiegł się ze świętem Halloween. Dolly przystroiła trawnik i drzwi wejściowe imitacją pajęczyny, chochlikami, czarownicami i duchami w prześcieradłach.

Wszyscy zgromadzeni goście czekali na Ariel, która lada chwila miała wrócić z miasta. Wśród nich był doradca finansowy Ariel, Ken Lamantia, agent Sid Berger, makler Gary Kapłan, agent ubezpieczeniowy Alex Carpenter oraz kilku prawników: Marty Friedman, Ed Grueberger i Alan Kaufman, Audrey i Mike Bernstein – od lat prowadzący księgowość Ariel, a także Carla Simmons. Wszyscy rozprawiali gorączkowo o nowym przedsięwzięciu, oferując swój udział i wznosząc toasty świeżutkim cydrem domowej roboty za sukces Perfect Productions.

– Czy przybyli już wszyscy zaproszeni goście? – zapytał Sid.

– Dwieście osób. – Dolly skinęła głową. – Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Jestem pewna, że Ariel zjawi się lada chwila. Ona jest tym wszystkim bardzo przejęta.

Tymczasem zaproszeni goście wyrażali swój podziw i uznanie dla Ariel, która tak znakomicie poradziła sobie z przejściem od aktorstwa do zawodu producenta, i przepowiadali świetną przyszłość Perfect Productions.

– Dokąd ona poszła? – zapytała z ciekawością Carla.

– Na pewno przymierza jakąś kieckę. Wiesz, jak to jest, mogła stracić poczucie czasu. Możliwe też, że zostawiła sobie do załatwienia na ostatnią chwilę coś związanego z przyjęciem. Zaplanowała je przecież zaledwie dwa tygodnie temu. O, chyba słyszałam otwieranie drzwi garażowych. Proszę, częstujcie się cydrem do woli, a ja za chwileczkę wracam.

Dolly otworzyła kuchenne drzwi, które prowadziły do garażu. Zobaczyła Ariel siedzącą w samochodzie z głową opartą na kierownicy.

– Wszyscy już są, Ariel, delektują się cydrem. Jak ci się podobały dekoracje trawnika?

Nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi, nachyliła się i pociągnęła Ariel za ramię.

– Co się stało? – zapytała przerażona.

– Coś bardzo złego. Dolly, idź do nich i powiedz, żeby rozeszli się do swoich domów. Rano do nich zadzwonię. Teraz nie jestem w stanie… nie mogę… proszę, zrób to dla mnie, Dolly.

– Nie, chyba że mi powiesz, co się stało. Poszłaś do dentysty, zgadza się? Mówiłam, żebyś nie odwoływała tej wizyty, ale czyżbyś mnie posłuchała? Nie! Pewnie masz ropień pod zębem i trzeba usuwać z zębów korony. Ależ to nie koniec świata, Ariel. Chodź, jesteś przecież aktorką. Masz teraz świetną okazję, aby to jeszcze raz wykorzystać. Pomyśl choć chwilę o czekających tam na ciebie przyjaciołach i o tym, jak wiele im zawdzięczasz. Nie możesz ich rozczarować. Ariel, czy ty mnie słuchasz?

– Nie byłam u dentysty. Byłam u lekarza. To… coś na mojej twarzy nie jest spowodowane ropniem. To guzy i doktor Dawis chce, abym jak najszybciej poddała się operacji. Jutro rano zrobią mi biopsję. Jestem przerażona, Dolly. To może być… wiesz… O Boże!