– Chyba tak… Ale będę musiała wrócić do San Francisco, bo młodsza siostra i brat chodzą jeszcze do szkoły – odparła.
Choć mówiąc to, wyglądała jak niewinne dziewczę, dla Stone'a była kobietą o twarzy anioła, która przy odrobinie chęci mogłaby uchodzić za wampa. W tej chwili wszakże była cudownie dziecinna, co dodawało jej tylko uroku. Zaloty Malcolma sprawiły, że poczuła się niepewnie.
– Naprawdę powinnam już wracać – powiedziała w końcu, mimo że starał się ją zatrzymać pocałunkami i pieszczotami.
W czasie lunchu dużo pił namawiając także Alexis, która ostatecznie wypiła odrobinę wina w nadziei, że teraz Stone odwiezie ją do domu. Niewielka ilość trunku wystarczyła, aby odkryła, że wino ogromnie jej smakuje, o wiele bardziej niż szampan, toteż popołudnie miało się już ku końcowi, a oni jeszcze siedzieli w hotelowej restauracji, racząc się alkoholem.
Zapadający wieczór zastał ich przy tym samym stoliku nad kolejną butelką – chichoczących i całujących się. Alexis już dawno zapomniała o powrocie do domu. Śmiała się niepewnie, gdy jechali do mieszkania Stone'a. Wszystko wydawało jej się niezwykle zabawne, a zwłaszcza czekająca na nią Bóg wie gdzie Edwina.
W mieszkaniu częstował ją alkoholem i całował mocno, aż zakręciło jej się w głowie i nagle zapragnęła czegoś więcej, tyle że nie wiedziała dokładnie czego. Pamiętała, że udali się gdzieś na chwilę, potem jakby wzięli ślub, ale nie bardzo rozumiała, co się właściwie z nią dzieje. Była nieprzytomna, gdy Stone razem ze swoim bagażem wsadził ją do samochodu. Zastanawiał się przez cały wieczór, jak wybrnąć z sytuacji, i zdecydował się na świetny w jego mniemaniu pomysł, który miał rozwiązać problemy. Na stole zostawił pieniądze należne za czynsz, a samochód, pożyczony od znajomego z ostatniego filmu, postanowił zostawić na dworcu z odpowiednią informacją.
Kiedy tam dojechali, pociąg stał jeszcze na stacji. Alexis dopiero w przedziale na chwilę odzyskała świadomość. Usiadła i rozejrzała się dokoła.
– Gdzie jedziemy? – zapytała. Przedział zdawał się wirować, nie wiedziała, co to za stacja i dokąd jadą.
– Do George'a do Nowego Jorku – rzekł uspokajająco Stone.
– Naprawdę? Dlaczego?
– Nie zawracaj sobie tym ślicznej główki, kochanie-zamknął jej usta pocałunkiem.
Wymyślił doskonały plan: romans z Alexis miał być jego przepustką do kariery filmowej. George będzie musiał mu pomóc, jeśli dostatecznie skompromituje jego siostrę, zwłaszcza teraz, gdy ożenił się z córką Horowitza, nie zechce bowiem z pewnością, by w świecie filmu do bliskiej mu osoby przylgnęła opinia kobiety lekkich obyczajów.
Pociąg ruszył ze stacji. Alexis głośno oddychała, a on przyglądał się jej z cynicznym uśmiechem. Pomyślał, że nieźle mu się trafiło. Była naprawdę piękna.
Rozdział trzydziesty drugi
Dokładnie w chwili, gdy pociąg uwożący Alexis wyjeżdżał ze stacji, Edwina wypytywała bliską łez Fannie.
– Jak to nie wiesz, dokąd poszła?
– Nie wiem… Powiedziała, że umówiła się z przyjaciółką… chyba z kimś z filmu… nie pamiętam… – zaczynała wpadać w panikę.
Teddy jak zwykle, gdy był potrzebny, gdzieś się zapodział.
– Czy kręcił się tu ktoś obcy?
Fannie zaprzeczyła. Była mocno wystraszona, że Alexis przytrafiło się coś złego.
– Wystroiła się i wyglądała bardzo ładnie – dodała.
Gdy Edwina usłyszała te słowa, przebiegł ją zimny dreszcz, natychmiast bowiem przyszedł jej do głowy Malcolm Stonne. Przypomniała sobie, że poprzedniego wieczoru podczas rozmowy z siostrą odniosła wrażenie, iż Alexis kłamie, wtedy jednak nie chciała na nią zbytnio naciskać.
Portier powiedział jej, że Alexis odjechała sprzed hotelu taksówką. O dziewiątej wieczorem wciąż jej nie było, Edwina zadzwoniła więc do Sama. Przeprosiła, że zawraca mu głowę o tej porze, i opowiedziała o swoim kłopocie. Chciała odnaleźć Malcolma i sprawdzić, czy Alexis z nim jest.
Dwie godziny później, gdy Fannie i Teddy dawno już spali, zadzwonił Sam. Od znajomego aktora udało mu się dostać adres Malcolma i okazało się, że Stone mieszka w "zakazanej" części miasta.
– Nie chcę, żebyś sama tam szła. Kiedy mam tam pojechać, teraz czy rano?
Pragnął jej pomóc, Edwina upierała się jednak, że poradzi sobie sama. Przez chwilę sprzeczali się i w końcu przystała, aby jej towarzyszył. Do mieszkania Stone'a dotarli o północy, lecz nie zastali nikogo.
Wtedy Edwina postanowiła powiadomić o zaginięciu Alexis policję, choćby miało to wywołać skandal. Horowitz niechętnie zostawił ją samą z policjantami w hotelu o pierwszej w nocy. Po jego wyjściu starała się przekazać policji wszystko, co mogło mieć związek ze zniknięciem siostry. Niestety, wiedziała niewiele, tylko to, co zdołała wyciągnąć z Fannie: Alexis wybrała się na spotkanie z przyjaciółką i nie wróciła na noc do domu.
Następnego ranka Edwina przelękła się nie na żarty. Nigdzie nie natrafiono na ślad dziewczyny. Policji nie udało się niczego ustalić, nikt nic nie widział ani nie słyszał. I nikt o podanym rysopisie nie trafił do żadnego z miejscowych szpitali. Ale przecież nie rozpłynęła się w powietrzu! Musiała gdzieś być, tylko że Edwina nie miała pojęcia gdzie i z kim. Myślała o Malcolmie Stonie, zdawała sobie wszakże sprawę, że może się mylić. Jeden wypad na granicę meksykańską o niczym nie świadczył, a Stone z pewnością zapamiętał otrzymaną wtedy nauczkę.
W południe zadzwonił Sam Horowitz i to, co powiedział Edwinie, wstrząsnęło nią do głębi. Słusznie podejrzewała Stone'a! Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że opuścił mieszkanie, zostawiając pieniądze, które był winien za czynsz. Horowitz odkrył to przez czysty przypadek: z rana jeszcze raz udał się pod jego adres i zastał tam znajomego aktora, którego samochód, pożyczony Stone'owi, znaleziono przy dworcu. Nasuwało to oczywiście podejrzenie, że szubrawiec opuścił miasto. Tylko czy Alexis z nim wyjechała?
– Mogłabyś zgłosić policji, że ją uprowadził – sugerował Sam, ale Edwina nie chciała o tym słyszeć. Bo jeżeli tak nie było? Jeżeli Alexis oświadczy, że poszła z nim z nieprzymuszonej woli, jak zresztą Edwina przypuszczała, to opinia jej siostry zostanie zrujnowana na zawsze. Jakże brakowało jej w tej chwili George'a!
– Mogę ci w czymś pomóc? – zapytał Sam, jakby czytając w jej myślach.
Odrzekła, że sama spróbuje znaleźć jakieś wyjście i poinformuje go, co postanowiła. Uznała, że nie ma prawa narzucać mu się ze swoimi problemami. Zrobił już dla niej wystarczająco dużo. W końcu to nie jego kłopot! Czuła się upokorzona, że musi przyznać się do porażki – nie potrafiła upilnować siostry. A bardzo jej zależało na opinii George'a, Helen i Sama.
Było już za późno, aby powstrzymać Alexis i Malcolma, za późno, aby ich dogonić. Jeżeli opuścili miasto, Edwinie pozostawało tylko wrócić do San Francisco i tam czekać na wiadomość od siostry. Jeszcze tego popołudnia zadzwoniła do Sama i powiedziała mu o swojej decyzji, a nazajutrz razem z Fannie i Teddym wsiadła do pociągu, który miał zawieźć ich do San Francisco.
W czasie dłużącej się podróży do domu cała trójka siedziała w milczeniu. Edwina martwiła się o Alexis, Fannie zaś wyrzucała sobie, że nie wypytała siostry dokładnie, gdzie idzie, albo nie przekonała jej, by w ogóle nie wychodziła.
– Nie przejmuj się tak-usiłowała ją pocieszyć Edwina. -To, co się stało, jest wyłącznie winą Alexis.
– A jeżeli ona nie wróci?
Fannie zaczęła płakać, a Edwina skwitowała jej wątpliwości smutnym uśmiechem. I pomyślała, że Alexis na pewno wróci, tylko Bóg wie kiedy i w jakim stanie. Już lepiej, żeby istotnie była ze Stone'em, niż żeby miało jej się przytrafić jakieś inne, trudne do wyobrażenia nieszczęście. Przez resztę drogi Edwina układała sobie w głowie listę tych "innych" wydarzeń.
Alexis skontaktowała się z nimi po trzech dniach, gdy Edwina była już bliska szaleństwa. Telefon zadzwonił o dziesiątej wieczorem.
– O Boże! Czy ty zdajesz sobie sprawę, jak bardzo nas zmartwiłaś? Gdzie jesteś? Co się stało? – gorączkowała się Edwina.
Głos Alexis drżał. Była zawstydzona i bała się zadzwonić do domu, ale nawet Malcolm uważał, że powinna. Ostatnie dni były najokropniejsze w jej życiu. Najpierw chorowała w pociągu i zdawało jej się, że lada chwila umrze, a potem Malcolm oznajmił jej, że przespała noc poślubną. Wyjaśnił, że pobrali się tuż przed wyjazdem, i następnej nocy zażądał wypełnienia obowiązków małżeńskich. Było to straszne przeżycie, jakże inne od wymarzonych chwil z ukochanym. Nie mogła zrozumieć, dlaczego za niego wyszła. Zachowywał się zupełnie inaczej niż w Los Angeles. Bez ustanku rozwodził się nad filmami, w których będą grać, i chociaż był przystojny, w jasnym świetle dnia Alexis widziała, że jest stary.
– Mam się dobrze – powiedziała słabym głosem. Nawet przez telefon nie wypadło to przekonywająco. – Jestem z Malcolmem Stone'em.
– Domyślałam się tego – rzekła Edwina, dławiąc się od łez. – Ale dlaczego? Do licha, czemu to zrobiłaś? – wypytywała zastanawiając się, w którym momencie popełniła błąd. – Dlaczego mnie okłamałaś?
– Nie okłamałam, w każdym razie niezupełnie. Na weselu rozmawialiśmy naprawdę niewiele. Tańczyłam z nim tylko i zgodziłam się spotkać na lunchu.
– Ale co się z tobą działo przez tyle dni?
Z pewnością był to najdłuższy lunch w jej życiu. Teraz Edwina nie miała już wątpliwości, co się wydarzyło. Po pięciu dniach przykra prawda musiała dotrzeć nawet do Edwiny, skłonnej wiele siostrze wybaczyć.
– Jestem w Nowym Jorku – mówiła Alexis nerwowo.
W pierwszej chwili Edwina pomyślała, że mogłaby skontaktować się z George'em, szybko jednak odrzuciła ten pomysł. Nie chciała zakłócać młodej parze miodowego miesiąca. Zresztą pośpiech był już zbędny, bo teraz niewiele można było zrobić, a wolała utrzymać -w tajemnicy niechlubny wyczyn siostry. Nie wdając się w szczegóły powiadomi Sama, że odnalazła siostrę, rodzeństwo zobowiąże do milczenia, George'owi zaś w ogóle nic nie powie. Im mniej osób będzie wiedziało o przygodzie Alexis, tym lepiej dla niej. Teraz to było najważniejsze.
– W którym hotelu jesteście? – spytała Edwina, postanowiwszy działać natychmiast.
– W Illinois Hotel – odparła Alexis i podała Edwinie adres na West Side. Z pewnością nie był to luksusowy Plaza ani Ritz-Carlton, bo przecież Malcolm Stone nie był skłonny do szastania pieniędzmi. – Edwino… – głos jej się załamał, pragnęła jednak wyznać siostrze całą prawdę. – Wyszłam za mąż.
– Co takiego? – Edwina z wrażenia aż podskoczyła. – Wyszłaś za mąż?!
– Tak, wzięliśmy ślub przed wyjazdem z Kalifornii. – Nie przyznała się, że była pijana i niczego nie pamięta, doszedłszy do wniosku, że lepiej tego siostrze nie mówić.
– Mam nadzieję, że mimo to wrócisz do domu? – Edwina czując, że Alexis odzyskuje rozsądek, już myślała o unieważnieniu ślubu, przede wszystkim jednak musiała sprowadzić siostrę do domu.
– Nie wiem… – powiedziała Alexis niepewnie, dręczona lękiem przed nieznanym. – Malcolm mówi, że będzie próbował dostać tu rolę w teatrze.
– Rany boskie!… Słuchaj… – Edwina przymknęła oczy i szybko coś sobie przekalkulowała. – Nie ruszaj się stamtąd, jadę po ciebie.
– Zawiadomisz George'a?
Słysząc wstyd w głosie Alexis, Edwina odetchnęła z ulgą.
– Nie, nic nikomu nie powiem i lepiej będzie, jak ty i pan Stone też utrzymacie swój związek w sekrecie. Im mniej osób się dowie, tym lepiej. Przywiozę cię do domu, unieważnimy małżeństwo i zakończymy całą sprawę. – Modliła się, żeby, jak George zażartował kilka miesięcy wcześniej, nie otrzymali "brzdąca" w podarku od Stone'a. – Za pięć dni będę w Nowym Jorku – obiecała i szybko odłożyła słuchawkę.
Alexis, ledwo skończyła rozmowę z siostrą, zaczęła się zastanawiać, czy powinna była do niej telefonować. Malcolm na powrót był dla niej miły, zaczynały jej się też podobać "małżeńskie obowiązki". Nie chciała wracać do Kalifornii, wolała zostać z nim w Nowym Jorku. Mimo że hotel, w którym się zatrzymali, był ciemny i obskurny, a w Malcolmie pewne rzeczy ją raziły – na przykład nie podobało jej się, że tak podstępnie wywiózł ją z domu – chwilami odnosiła wrażenie, że jest w nim zakochana. Był przystojny, choć nazbyt gustował w alkoholu, a kiedy wypił za dużo, stawał się gwałtowny. Ale potrafił też być dla niej miły i wtedy traktował ją jak małą dziewczynkę. To lubiła, poza tym czuła się bardzo dorosła, gdy przedstawiał ją jako swoją żonę.
Nazajutrz po telefonie do Edwiny Alexis była święcie przekonana, że chce pozostać panią Stone, i żałowała, iż skontaktowała się z siostrą, nieopatrznie mówiąc jej, gdzie przebywa. Kiedy jednak próbowała się z nią ponownie porozumieć, telefon odebrała Fannie, która powiedziała jej, że Edwina już po nią pojechała.
– Dlaczego to zrobiłaś, Lexie? – jęczała Fannie do słuchawki.
Alexis przeszedł dreszcz, bo właśnie poczuła dłoli Malcolma posuwającą się w górę jej uda.
"Miłość Silniejsza Niż Śmierć" отзывы
Отзывы читателей о книге "Miłość Silniejsza Niż Śmierć". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Miłość Silniejsza Niż Śmierć" друзьям в соцсетях.