– Jestem tego pewien.
– Chciała poznać nazwisko ojca, więc powiedziałam jej, ale najpierw kazałam przysiąc, że nikomu go nie wyjawi, nawet tacie. A zwłaszcza Kate… i tobie.
– Powinnaś…
– Właśnie miałeś się żenić. Nie pamiętasz?
– Małżeństwo zostało unieważnione, zanim minął rok.
– Ale przecież o tym nie wiedziałam, prawda? A w dniu, kiedy się upewniłam, że jestem z tobą w ciąży, przyszło zaproszenie na twój ślub. Wiedziałam tylko tyle, że się żenisz z dziewczyną, którą znasz od dzieciństwa, taką z dobrego domu, należącą do elity, w sam raz dla ciebie.
Nigdy osobiście nie poznała Donny Smythe, widziała tylko ślubne zdjęcie w miejscowej gazecie. Żona Kyle'a była piękna – wysoka, smukła jak trzcina, o krótkich ciemnych włosach. Miała na sobie suknię z pięknej białej koronki, z chyba kilometrowym trenem. Na zdjęciu uśmiechała się do pana młodego, a Kyle, we fraku, wydawał się całkiem niepodobny do tego chłopaka, z którym Sam kąpała się w strumieniu i kochała pod rozgwieżdżonym niebem Wyoming.
Starała się stłumić zadawniony ból. Wjeżdżali właśnie do cienistego parku. Samochody, ciężarówki, przyczepy kempingowe i puste przyczepy do transportu łodzi stały zaparkowane na zakurzonym asfalcie. Jakaś rodzina urządziła sobie piknik nad rzeką. Dzieci brodziły w wodzie, drzewa rzucały miły cień. Sam sięgnęła do klamki, ale Kyle chwycił ją za ramię.
– Zaczekaj.
– Na co? Wydawało mi się, że koniecznie chcesz doprowadzić wszystko do końca.
– Bo tak jest – przyznał cicho. – Ale ponieważ tak szczerze mi wszystko opowiedziałaś, ja też powinienem ci wyjaśnić, co się stało.
– To byłby dobry początek – stwierdziła. Ogarnął ją strach wymieszany z ciekawością.
Kyle zacisnął usta, jakby już żałował swych słów. Zabębnił palcami o kierownicę i spojrzał na Sam przez ciemne okulary.
– Ożeniłem się z Donną, żeby zapomnieć o tobie.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Słowa Kyle'a zawisły w gorącym, suchym powietrzu niczym pomost łączący przeszłość i teraźniejszość. W najciemniejszym zakamarku serca Samanthy zaczął pulsować ból, ale nie zwracała na niego uwagi. Starała się też nie słuchać triumfalnego głosu rozbrzmiewającego w jej głowie. A więc jednak mu na niej zależało.
– To nie ma znaczenia – rzekła głośno.
– Ależ ma.
– Nie potrzebuję przeprosin.
– Wcale cię nie przepraszam. – Jeszcze mocniej zacisnął rękę na jej ramieniu. – Choć raz w życiu mnie wysłuchaj i nic nie mów. Donna od lat się koło mnie kręciła, już w szkole średniej. Ja wtedy wolałem się umawiać z wieloma dziewczynami. Sama zresztą wiesz.
– Owszem, pamiętam.
– Kiedy wróciłem do Minneapolis z Clear Springs, wyczuła, że coś się stało, że się zmieniłem. Byliśmy w country klubie, na przyjęciu zaręczynowym przyjaciela, zamówiła kilka butelek szampana. Oboje wypiliśmy za dużo, wylądowałem w jej sypialni i zapomniałem wyjść. Jej rodzice nakryli nas rano i…
– Żeby ocalić jej cześć, powiedziałeś, że się zaręczyliście. – Sam wyczytała to w jego oczach.
Wzruszył ramionami.
– Mniej więcej tak było, chociaż jej staruszek i tak miał ochotę stłuc mnie na kwaśne jabłko. Nie chciałem się wiązać, ale pomyślałem sobie, że może tak będzie najlepiej. – Zdjął okulary i patrzył na nią swoimi niewiarygodnie niebieskimi oczami. – Wydawało mi się nawet, że w ten sposób łatwiej o tobie zapomnę.
– I zapomniałeś.
– Tak. W końcu o tobie zapomniałem. – Skinął krótko głową.
Przelotna nadzieja, którą jeszcze chwilę temu tak nierozsądnie żywiła, zgasła, przytłoczona przez twardą, okrutną rzeczywistość. Nie kocha jej, nigdy nie kochał. Był przecież tylko mężczyzną, samolubnym bogaczem, przyzwyczajonym do tego, że wszystko układa się według jego myśli. Nie wyswobodził jej ramienia z uścisku i nadal wpatrywał się w jej oczy, jakby chciał zajrzeć do najmroczniejszych zakątków duszy. Wiatr rozwiewał mu włosy jak dziesięć lat temu i przez ułamek sekundy było tak jak dawniej – byli młodzi, śmiali i niecierpliwi, łączyła ich namiętność, a dzieliła przyszłość. Kyle nagle zdał sobie sprawę, że ściska jej ramię coraz mocniej, więc cofnął rękę, a Sam opadła na oparcie fotela.
– Mamo! – rozległ się głośny okrzyk Caitlyn.
Długi kajak z dwiema dziewczynkami i instruktorem przecinał drobne fale na rzece. Siedząca na rufie Caitlyn machała do niej z zapałem, wyjąwszy ociekające wiosło z wody.
Sam natychmiast wyskoczyła z samochodu. Osłaniając oczy przed słońcem, pomachała córce i nie czekając na Kyle'a, szybkim krokiem ruszyła w stronę przystani. Dogonił ją kilkoma krokami i po chwili oboje stanęli na końcu pomostu, a dziewczynki przybiły do brzegu. Caitlyn, z mokrymi włosami i zarumienioną twarzą, wysiadła z kajaka.
– Widziałaś mnie? – zapytała z przejęciem.
– Widziałam.
– A mnie? – dopytywała się Sara. Z jej czarnych loczków kapały krople wody.
– Jasne. – Samantha zwróciła się do Kyle'a. – To jest Sara Wilson, a to pan Fortune.
– Woli, jak go nazywać Kyle – wtrąciła Caitlyn.
– Dziewczynki, nie zapomniałyście o czymś? – Reed Fuller, potężnie zbudowany mężczyzna w średnim wieku, mocował kajak do słupka przystani. Sara i Caitlyn dołączyły do niego, a Reed udzielił im kilku dodatkowych instrukcji. Potem zdjęły kapoki i włożyły je do toreb z ekwipunkiem, które Reed woził w jeepie.
Kiedy już były gotowe, paplając jak sroki usiadły w samochodzie między Kylem a Samantha, co bardzo jej odpowiadało. Im większy dystans między nią a Kyle'em, tym lepiej. Jednak widok chudej, opalonej nogi córki tuż przy osłoniętej dżinsami nodze ojca był dla niej trudny do zniesienia. Patrząc na twarze tych dwojga, tak do siebie podobne, zastanawiała się, jak to możliwe, że nikt, nawet Kate Fortune, nie domyślił się, że w żyłach córki Samanthy płynie krew rodziny.
Ulegając prośbom dziewczynek, Kyle pojechał do starego baru z hamburgerami, gdzie kiedyś spotkał się z Sam. Od tego czasu bar kilka razy zmieniał właścicieli, podawano w nim najróżniejsze rzeczy, od pizzy na wynos do dań kuchni teksańsko – meksykańskiej, ale teraz znów stał się tradycyjnym, typowo amerykańskim barem z hamburgerami i koktajlami mlecznymi.
Dziewczynki zamówiły desery lodowe z lemoniadą. Pochłonęły wszystko błyskawicznie i tylko na ich wargach zostały białe wąsy z rozpuszczonych lodów. Kyle pił kawę, Samantha sączyła dietetyczną colę i zastanawiała się, czy zdarzyła jej się w życiu bardziej krępująca sytuacja. Caitlyn najwyraźniej nie zauważyła, że Kyle jej się przygląda. Prawienie zwracała na niego uwagi, dopóki nie znaleźli się z powrotem w samochodzie. Najpierw mieli odwieźć Sarę. Mieszkała w starym, drewnianym domu, czterokrotnie rozbudowywanym w ciągu minionych pięćdziesięciu lat. Teraz od głównego domu odchodziły trzy osobne skrzydła.
– Jesteś krewnym pani Kate? – zagadnęła Sara, spoglądając na Kyle'a poważnie.
– Jestem jej wnukiem.
– Znałam ją. – Dziewczynka kiwnęła głową, aż jej czarne loczki zatańczyły wokół twarzy. – Moja mama czasami u niej sprzątała, to znaczy, kiedy pani Kate jeszcze żyła.
Kyle spoważniał i w milczeniu patrzył przed siebie, na drogę.
– Lubiłam ją – odezwała się Caitlyn. – Powiedziała mi, że kiedyś będę mogła przejechać się na Jokerze.
Samantha potrząsnęła głową.
– To było dawno temu. Joker należy teraz do kogoś innego.
– Nadal jest na ranczu.
– Wiem, ale nie można na niego wskakiwać ot, tak sobie. Trzeba zapytać właściciela, pana McClure.
– Grant na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu – oznajmił Kyle, a oczy Caitlyn rozbłysły.
Samantha wyczuła, że rozmowa zmierza w niewłaściwym kierunku. Nadal była matką Caitlyn, jedynym rodzicem, jakiego dziewczynka znała.
– Wolałabym, żeby Caitlyn nie dosiadała Jokera. To uparte, nieprzewidywalne zwierzę i… O, tu jest skręt do domu Sary. – Wskazała na polną drogę, o porośniętym dzikimi kwiatami poboczu. Wybujałe chwasty uderzały o podwozie samochodu.
Część rodzeństwa Sary bawiła się na podwórku. Ciemnowłosy, piegowaty chłopiec huśtał się na starej oponie powieszonej na jabłoni, a jego starszy brat pokrzykiwał na niego, siedząc na wyższej gałęzi. Na pobliskim polu pasły się krowy, konie i na dodatek dwie lamy.
Mandy pomachała im z progu domu. Sara pożegnała się i wysiadła z samochodu.
Zostali sami, tylko we trójkę. Niczym modelowa rodzina. Samochód podskakiwał na wybojach, a Samantha czuła coraz większe zdenerwowanie. Jak wyznać Caitlyn, że ma ojca, że jej mama przez te wszystkie lata ją okłamywała i że w każdej chwili można było dziewczynce powiedzieć prawdę?
Zerknęła na Kyle'a i przypomniała sobie, jak bardzo go kiedyś kochała. Z początku była nieufna, ale w końcu oddała mu się całą duszą, wierząc w potęgę miłości. Milion razy pytała się w duchu, jak mogła tak się co do niego pomylić. Nie przyszło jej do głowy, że Kyle po ich gorącym romansie będzie mógł uciec i ożenić się z inną jeszcze w tym samym roku. Zastanawiała się nad tym, co jej powiedział – że poślubił inną, by zapomnieć o niej, biednej dziewczynie ze wsi.
Dlaczego nadal ją to obchodzi? Samochód mknął szosą, a myśli Sam spowijały ją niczym ciemna, ciężka chmura. Zaszła w ciążę pod koniec sierpnia albo na początku września, zaczęła podejrzewać najgorsze w październiku, w listopadzie poznała prawdę i zanim zdążyła zadzwonić do Kyle'a z wiadomością, że zostanie ojcem, zobaczyła zaproszenie na jego ślub. Czy w ogóle o niej myślał?
Kiedy niespełna rok później dowiedziała się, że małżeństwo zostało unieważnione, była już matką i miała pełne ręce roboty przy dziecku. Uparła się, że sama da sobie radę. Była zbyt dumna, by się przyznać, że Kyle miał z nią romans, a potem ją porzucił i wziął ślub z inną kobietą. Cała rodzina Forfune'ów, włącznie z Kyle'em, uznałaby ją za naciągaczkę, której się wydaje, że trafiła na żyłę złota. Nastąpiłyby procedury sądowe, testy na ojcostwo i godziny rozmów z wygadanymi prawnikami, którzy przy okazji też chcieliby trochę zarobić i zyskać sławę.
W tym czasie ojciec Sam nadal pracował dla Fortune'ów i spłacał kredyt zaciągnięty na własne ranczo. Kate była już wdową, nadzorowała działalność wszystkich firm męża i jednocześnie starała się nie dopuścić do rozpadu rodziny. Nie potrzebowała kolejnego stresu – zamieszania, jakie wywołałoby jej dziecko w rodzinie i tak już przeżywającej ciężkie chwile. Sam za nic w świecie nie chciała dopuścić, by jej ukochana córka stała się przedmiotem domysłów i okrutnych komentarzy wygłaszanych przez tych członków rodziny, którym nie w smak byłoby, że Kyle ma nieślubne dziecko.
Czas płynął. Kyle nie przyjeżdżał na ranczo, więc Samantha zdecydowała, że będzie najlepiej, jeśli zajmie się dzieckiem sama. Czuła, że potrafi wychować córkę na mądrą, niezależną kobietę, zwłaszcza przy życzliwej pomocy rodziców.
Kilka lat później, kiedy Caitlyn pytała o ojca, Samantha udzielała wymijających odpowiedzi. Nigdy nie kłamała, lecz tłumaczyła dziecku, że jej ojciec ożenił się z inną kobietą i nawet nie wie, że ma córkę. Nigdy nie zdradziła Caitlyn jego imienia, ale obiecała, że kiedyś będzie mogła go poznać.
Utrzymanie tajemnicy nie było trudne, kiedy Caitlyn była całkiem mała, zanim poszła do szkoły. Ale lata mijały i córka wyrastała na rezolutną dziewczynkę. Ukrywanie przed nią prawdy stawało się coraz trudniejsze, zwłaszcza kiedy w szkole usłyszała takie wyrażenia jak „niechciane” lub „nieślubne dziecko”. Mówiono jej, że jest wynikiem pomyłki. Stała się obiektem kpin i litości.
Samancie pękało z żalu serce, kiedy patrzyła na to, co musi przechodzić Caitlyn, z pozoru tak silna, a przecież tak wrażliwa i bezbronna. Kilka razy niemal się złamała i chciała powiedzieć jej o Kyle'u, jednak zawsze w ostatniej chwili się powstrzymywała, głównie ze strachu, że córka zechce go poznać i przez to zapoczątkuje łańcuch zdarzeń, w które będą wmieszani prawnicy i dziennikarze, aż w końcu narazi się na odrzucenie przez człowieka, który od początku powinien stać przy jej boku.
Oczywiście, padało wiele pytań, i to od chwili, gdy ciąża zaczęła być widoczna. Matka Sam, Bess, zręcznie odpierała złośliwe insynuacje, przypuszczenia i pełne oburzenia komentarze. Nikt nie wiedział, że Sam miała romans z Kyle'em. Owszem, parokrotnie widziano ich razem, ale przecież Kyle pokazywał się w towarzystwie wielu dziewczyn z okolicy.
Kiedy ją o to pytano, wyjaśniała, że jej ciąża jest skutkiem zakończonego rozczarowaniem romansu z miejscowym chłopakiem, który zwiał, kiedy się dowiedział o dziecku. Jej ojciec koniecznie chciał wiedzieć, kim jest ten „tchórzliwy sukinsyn”, ale Bess wytłumaczyła mu, że ujawnienie nazwiska sprawcy w niczym by nie pomogło, a jeszcze zaszkodziło i że wszyscy będą kochali Caitlyn bez względu na to, kto jest jej biologicznym ojcem.
Wszystkie te wyjaśnienia nie były zbyt dalekie od prawdy. Wszyscy podejrzewali, że Sam coś łączyło z Taddem Richterem, chłopakiem o złej opinii, z którym się zaprzyjaźniła, zanim wyjechał razem z rodziną. To, że kilka razy widziano ją w towarzystwie Kyle'a, nikomu nie wydało się podejrzane, ponieważ Kyle spotykał się niemal ze wszystkimi dziewczynami w miasteczku.
"Milioner i prowincjuszka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Milioner i prowincjuszka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Milioner i prowincjuszka" друзьям в соцсетях.