Krzyknęła z cicha, chowając nogę pod wodę i przycisnąwszy do piersi mokrą szmatkę przyglądała się ze zgrozą wysokiemu, ciemnowłosemu mężczyźnie, który wpatrywał się w nią z wyrazem zaskoczenia na twarzy.

– Do diaska! – wykrzyknął, lecz zaraz się uśmiechnął. – Na Boga, skarbie, cóż za uczta dla oczu!

– Wyjdź, panie! – wrzasnęła Flanna ile sił w płucach. – Natychmiast!

– Och, jakże mi przykro! – zawołała Annie, wchodząc. – To przez tego durnia, kuchcika! Chodź ze mną, panie – dodała, zwracając się do nieznajomego. – Książę jest w karczmie.

– Ale to jego pokoje? – zapytał przybyły.

– Tak, panie. Pójdź, proszę, za mną, to cię do niego zaprowadzę.

– Kim jesteś, moja piękna? – zapytał Flannę, pożerając z uznaniem oczami to, co był w stanie zobaczyć.

– Wyjdź! – powtórzyła Flanna, zniżając jednak nieco głos. Obcy szukał najwidoczniej księcia, nie przyszedł zatem, by ją napastować.

Zamiast wyjść, mężczyzna wypchnął jednak z pokoju Annie, zamknął za nią drzwi i podszedł do wanny.

– Jesteś najwidoczniej przyjaciółką księcia, choć nie potrafię sobie wyobrazić, jak udało mu się znaleźć kogoś takiego w tym pogrążonym w mrokach barbarzyństwa kraju. Czuję się jednak urażony, iż trzymał mnie z dala od tak czarującego towarzystwa wiedząc, jak jest mi trudno i ile będę musiał jeszcze wycierpieć.

– Twoje przypuszczenia są niesłuszne, panie – odparła Flanna. – Wyjdź stąd natychmiast. Annie poszła z pewnością po księcia.

– Zważywszy, że przyszedłem się z nim zobaczyć, doskonale się składa – odparł intruz spokojnie. – Nie będziesz miała nic przeciwko temu, by dać mi małego całusa?

Uśmiechnął się szelmowsko i pochylił nad wanną.

– Och, bezczelny z ciebie typ, panie! – prychnęła Flanna gniewnie. – Gdyby nie to, iż jestem naga, dopiero bym ci przyłożyła!

Mężczyzna roześmiał się, szczerze ubawiony.

– Masz temperament jak na rudzielca przystało, skarbie. Mogę sobie wyobrazić, że w łóżku prawdziwa z ciebie tygrysica!

– Och! – krzyknęła Flanna, rozwścieczona. Chwyciła mokrą myjkę i rzuciła nią w natręta, pozbawiając się tym samym osłony.

– Łajdak! – wycedziła przez zaciśnięte zęby.

– Nie masz manier, aby podglądać damę w kąpieli, sir? Co powiedziałaby na to twoja matka!

– Powiedziałaby, że jestem niepoprawny, co zresztą zawsze podejrzewała – odparł mężczyzna ze śmiechem. – Dalej, moja śliczna, wstań i pozwól mi oszacować twoje skarby. Jestem pewien, iż książę nie będzie miał nic przeciwko temu.

Uśmiechnął się, jak sądził, zwycięsko, ukazując białe zęby.

– Ach, panie, zapewniam, że mój książę bardzo by się zdenerwował, gdybym zrobiła coś takiego – zapewniła Flanna. – Nie masz pojęcia, jak by się rozgniewał, a raczej, jak się rozgniewa, kiedy opowiem mu o tej napaści. A teraz wyjdź, zanim poderwę na nogi całą gospodę!

Drzwi otwarły się ponownie, ale tym razem do saloniku wszedł Charlie. Natychmiast skłonił się przed nieznajomym.

– Wasza Wysokość – powiedział.

– Kuzynie – odparł nieznajomy. – Doszły mnie słuchy, że się tu zatrzymałeś, nie wiedziałem jednak, że masz przy sobie tak czarującą towarzyszkę.

Uśmiechnął się.

– Twoja dama dotrzymała mi towarzystwa.

– Nie jest moja, sir, lecz mego brata. Pozwól, że ci przedstawię: lady Flanna Leslie, księżna Glenkirk.

A potem, zwracając się do szwagierki, dodał:

– Cóż, Flanno, powiedziałaś, że nie wrócisz do domu, dopóki nie spotkasz się z królem. Oto i on.

Flanna spojrzała na Charliego, a potem na intruza. Obaj mieli ciemne włosy, choć król ciemniejsze. A także bursztynowe oczy. Nos Charliego nie był tak wydatny, a cera jaśniejsza, ogólnie rzecz biorąc, byli jednak do siebie bardzo podobni. Zaszokowana, zalała się łzami, wprawiając w zakłopotanie obu mężczyzn.

– Jak mogłeś? – szlochała. – Jak mogłeś?

– Masz pojęcie, z jakiego powodu ta rozpacz? – zapytał król księcia Lundy.

– Najmniejszego – odparł Charlie. – Proponuję, byśmy wycofali się do karczmy na kufel piwa. Zdążyłem się już przekonać, że jest doskonałe.

– Udało mi się uwolnić od opiekunów jedynie na chwilę – poinformował go król. – Nie chcę, by mnie zauważono, gdyż mogłoby to spowodować zamieszanie. Wyjdziemy z pokoju, skarbie, i damy ci czas, byś doszła do siebie i się ubrała. Potem wrócę z Charliem i napijemy się razem czegoś dobrego. Przeproszę za swoje zachowanie, ty mi wybaczysz i zostaniemy przyjaciółmi, dobrze?

Flanna spojrzała na niego i przytaknęła. A potem potężnie kichnęła.

– Przyślę ci służącą – powiedział król uprzejmie.

– Dz…dziękuję – wykrztusiła Flanna, pociągając nosem.

Mężczyźni wyszli, a do pokoju wpadła pospiesznie Annie. Gdy Flanna wstała, służąca owinęła ją zagrzanym przy kominku ręcznikiem, a drugim wytarła. Potem pomogła Flannie włożyć przez głowę czystą koszulę, którą wyjęła z juków.

– A teraz, pani, lepiej się połóż – powiedziała, prowadząc Flannę do sypialni, gdzie na kominku płonął niewielki ogień. Łóżko ogrzano, a w nogach ułożono gorące cegły, owinięte we flanelę.

– Powiem dżentelmenom, że jesteś gotowa ich przyjąć, pani, a potem zejdę do baru i przyniosę dla ciebie trochę grzanego wina – zaproponowała Annie. – Ten nieznajomy śmiało sobie poczyna!

– Dziękuję – odparła Flanna.

Annie opuściła w pośpiechu pokój, a do sypialni wrócili Charlie i król.

– Podaj mi szczotkę, Charlie – poprosiła cicho Flanna. – Jest w moim bagażu, na stołku.

Książę wyjął żądany przedmiot ze skórzanej sakwy, jednak, ku jego zaskoczeniu, król natychmiast mu go odebrał. Usiadł na łóżku, wyciągnął rękę i wyjął szpilki z włosów Flanny, a potem zaczął je wygładzać, przesuwając z wolna szczotką z włosia dzika po gęstych, złotorudych splotach dziewczyny.

– Lubiłem czesać moją siostrę Mary nim wyszła za mąż i wyjechała – wyjaśnił. – Miała ładne włosy, lecz twoje, skarbie, przewyższają wszystko, co dotąd widziałem. Ich kolor jest po prostu wspaniały.

Flannie odebrało mowę, podobnie Charliemu.

– Kuzyn powiedział, że twój mąż mnie nie aprobuje – oznajmił król jak gdyby nigdy nic.

– Nic podobnego, panie! Patrick jest lojalnym poddanym – zaprotestowała Flanna gorąco – twierdzi jednak, że za każdym razem, gdy losy Stuartów i Lesliech splatają się ze sobą, jego rodzinie przydarza się nieszczęście. Ojciec Patricka zginął pod Dunbar, a matka wyjechała z młodszą siostrą do Francji. Został sam i taki stan rzeczy wcale mu się nie podoba. Poślubił mnie dla ziemi, którą wniosłam mu w posagu, nie zrekompensowało mu to jednak utraty rodziny. Obwinia o nią królewskich Stuartów.

– Gdy wrócisz do domu, powiedz mężowi, że mnie spotkał podobny los. Ojca stracono, a matka mieszka z najmłodszą siostrą we Francji, cierpiąc biedę. Bracia przebywają Bóg wie gdzie. Siostra Elizabeth zmarła, gdy pozbawiono ją swobody. Inna siostra, Mary, walczy w obcym kraju, aby uzyskać dla mnie pomoc. Twój mąż i ja mamy ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż skłonny byłbym przyznać, na przykład tego tu brata przyrodniego, mego ulubionego kuzyna, niezupełnie królewskiego Stuarta – powiedział, uśmiechając się nieznacznie. – W końcu i tak zwyciężę, a kiedy to się stanie, nie będę wypominał twemu mężowi, że nie udzielił mi pomocy w godzinie próby. Rozumiem jego stanowisko. Leslie z Glenkirk zawsze byli wobec Stuartów lojalni. Patrick rozpacza po stracie ojca i jest to rozpacz równie głęboka, jak moja.

Mówiąc, nie przestawał przesuwać rytmicznie szczotką po włosach Flanny.

– Patrick nie zamierza pomóc Waszej Wysokości, ale ja tak! – wypaliła Flanna. – Wyruszę w góry i zbiorę dla ciebie żołnierzy, jeśli tylko udzielisz mi na to zgody, panie.

Szczotka znieruchomiała. Król ujął Flannę pod brodę i uśmiechnął się do jej srebrzystych oczu.

– Cóż, skarbie, to wspaniała propozycja. Oczywiście masz moją zgodę, nie mogę jednak dopuścić, byś poróżniła się z mojego powodu z mężem.

Nagle pochylił się i pocałował ją w usta.

Flanna zamarła. Jego usta były ciepłe, i, ku wielkiemu zaskoczeniu Flanny, nader kuszące. Westchnęła, czując, jak jej wargi topnieją pod dotykiem jego ust.

Czarowną chwilę przerwał głos jej szwagra.

– A oto i Annie z winem, Flanno. Przynieść ci kolację do łóżka? Myślę, że tak byłoby najlepiej.

Z początku nie była w stanie się odezwać, w końcu wykrztusiła:

– Tak, Charlie, wolałabym pozostać w ciepłym łóżku. Nie wygnałam jeszcze chłodu z kości.

Król uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak Flanna na niego patrzy. Co za rozkoszna mała księżna, pomyślał, i najzupełniej dojrzała do tego, by ją uwieść. Może Szkocja potrafi jednak dostarczyć mu rozrywki, przynajmniej na tak długo, jak długo będzie musiał tu pozostać.

– Twoja oferta została nie tylko przyjęta, lecz jest też bardzo mile widziana, skarbie – powiedział, próbując przeniknąć wzrokiem materiał koszuli. Cóż za śliczne stworzenie, z tymi złotorudymi włosami, srebrzystymi oczami o gęstych rzęsach i rozkosznie odętymi usteczkami.

Pochylił się i pocałował ją na do widzenia. Odłożył szczotkę, wstał i ukłonił się Flannie.

– Zjesz ze mną, kuzynie? – zapytał Charlie spokojnie, choć wcale nie czuł się spokojny. Widywał już to szczególne spojrzenie, jakim król obrzucił przed chwilą Flannę. Na pewno zastanawia się już, jakby ją uwieść, zwłaszcza iż jego szwagierka miała w sobie tę samą niewinną zmysłowość, co była metresa króla, Lucy Walters. Lucy nie miała jednak męża, który mógłby poczuć się urażony, z Flanną zaś sprawa przedstawiała się inaczej.

– Napiję się z tobą wina, Charlie – odparł król. – Nie mogę znikać moim strażnikom na długo, poza tym przekupywanie służby, bym mógł niepostrzeżenie się wymknąć, kosztuje mnie fortunę.

Odwrócił się na powrót do Flanny.

– Dobranoc, moja droga. Śpij dobrze, a jeśli ktoś ci się przyśni, mam nadzieję, że będę to ja.

Przesłał jej palcami pocałunek, odwrócił się i wyszedł.


*

– Zostań w łóżku i nie wychodź z pokoju, dopóki nie wrócę, by z tobą pomówić – polecił Charlie stanowczo.

– Czy to był… król? – spytała cicho Annie, spoglądając w ślad za wychodzącymi oczami wielkimi jak spodki.

Flanna skinęła głową.

– Przyszedł zobaczyć się z tobą?

– Jest kuzynem mojego szwagra – wyjaśniła Flanna. – Ojcem księcia Lundy był następca tronu, książę Henry Stuart. Umarł dawno temu.

Wzięła od Annie kielich z winem i wypiła łyk. Było mocne i gorące, akurat takie, jakiego potrzebowała.

– Przyniosę kolację – zaoferowała się Annie.

– Nie mów nikomu, kogo tu widziałaś – ostrzegła ją Flanna. – Ci, którzy pilnują króla byliby bardzo niezadowoleni, że wymknął się im, by porozmawiać z kuzynem. Proszę.

– Starcy z nowego Kościoła, którzy rozprawiają wciąż o grzechu cielesnym i napominają nieustająco króla – prychnęła z pogardą Annie. – Nie wspomnę żywej duszy, nawet tatusiowi, że widziałam ciemnego chłopca – przyrzekła.

– Ciemnego chłopca?

– Tak go nazywają, ma bowiem cerę ciemniejszą niż my, Szkoci. Wygląda też bardziej z francuska – wyjaśniła Annie, wychodząc. Nim zamknęły się za nią drzwi, Flanna usłyszała jeszcze, jak chichocze w korytarzu.

Z saloniku dobiegał przytłumiony szmer rozmów, nie była jednak w stanie rozpoznać słów. Wsparta wygodnie o poduszki, sączyła grzane wino, kontemplując wydarzenia ostatniej godziny. Spotkała się z królem, a on ją pocałował. I to nie raz, ale dwa razy! Flanna Brodie, nie, Flanna Leslie, poprawiła się natychmiast, została pocałowana przez króla. Jakby tego było za mało, wyszczotkował jeszcze jej włosy. Westchnęła, rozmarzona.

Zrobię dla niego wszystko, przyrzekła sobie w duchu. Pojadę do Killiecairn, a nawet dalej, i zbiorę oddziały, które wesprą sprawę króla. Może pewnego dnia znów się spotkamy.

Odstawiła kielich i zapadła w lekki sen.

Król pożegnał się z kuzynem. Nim wyszedł, zajrzał jeszcze do sypialni.

– Ależ jest piękna – mruknął, spoglądając na uśpioną Flannę.

– To żona mojego brata. Nie wolno ci jej uwieść – powiedział spokojnie Charlie, kiedy król zamknął na powrót drzwi sypialni. – Patrick będzie wściekły, kiedy się dowie, że ona jest tutaj i zamierza werbować dla Waszej Wysokości żołnierzy. Roześmiał się z cicha.

– Poznał ją, poślubił i odebrał dziewictwo w ciągu jednego dnia, ponieważ pożądał kawałka ziemi, którego nie mógł zdobyć w żaden inny sposób. Dziewczyna dopiero nauczyła się czytać i pisać, trudno też nazwać ją wyrafinowaną, mimo to Patrick się w niej zakochał, choć pewnie sobie jeszcze tego nie uświadamia.

– A ona go kocha? – spytał król.

– Tak uważam. Pragnie, by był z niej dumny. Chce zwerbować dla Waszej Wysokości oddział żołnierzy po to, by nie została zapamiętana jako księżna, która niczego nie dokonała. To jej własne słowa. Pamiętasz, oczywiście, moją matkę. Matka mego ojczyma też była kobietą stanowczą i niezależną, nie wspominając już o najbardziej sławnej z Lesliech, Jane. Legenda głosi, iż jako młoda dziewczyna została porwana i trafiła do haremu tureckiego sułtana. Do Szkocji wróciła już jako staruszka. Nie wiem, ile prawdy jest w tych opowieściach, lecz w Glenkirk wyrażają się o niej z wielkim szacunkiem. Przypuszczam, że to, co się jej przydarzyło, może być równie prawdziwe, jak historia mojej matki, która przed niemal pięćdziesięcioma laty przybyła do Anglii z Indii.