– Nie mam do Glenkirka żalu. Rozumiem go lepiej, niż mógłby przypuszczać, w końcu ja także straciłem w tej wojnie ojca. Zgadzam się z tobą, że Flanna będzie dla niego idealną żoną. Moja matka miała nie lada temperament i często posługiwała się nim, a także urokami swego ciała, by skłonić ojca do czegoś, na co nie miał ochoty. Pewnego dnia wrócę do Anglii, a gdy tak się stanie, Leslie z Glenkirk będą na dworze mile widziani. Podobnie jak ty, kuzynie.
– Wasza Wysokość jest dla nas nader łaskawy – powiedział z wdzięcznością Charlie. – Odprowadzę cię, panie, a potem wrócę do gospody, podejrzewam bowiem, że bratu i jego żonie przyda się ktoś, kto mógłby nakłonić ich do zgody. Należy zrobić to szybko, wyruszają bowiem jutro do Glenkirk.
– Oczywiście – przytaknął król. – Mam tylko nadzieję, że nie zabije go przed twym powrotem. Celuje bowiem doskonale. Zastanawiam się, czy nie powinniśmy postawić jej przy dziale.
Roześmiał się, a Charlie ochoczo mu zawtórował.
Jednak nim wrócił do gospody, utarczka pomiędzy bratem a bratową chwilowo wygasła. Flanna udała się na spoczynek, zamykając za sobą na klucz drzwi sypialni. Patrick siedział w karczmie, opustoszałej z racji późnej pory. W dłoni trzymał kufel piwa.
Charlie przyłączył się do brata.
– Zawarłeś rozejm z Flanną? – zapytał, znając odpowiedź.
– Jest niemożliwa – odparł Patrick ponuro. – Nie pamiętam, by mama stwarzała takie trudności.
Charlie roześmiał się serdecznie.
– Masz widać krótką pamięć, braciszku – powiedział. – Nasza matka umiała postawić na swoim. My, potomkowie Skye O'Malley, lubimy silne kobiety. Jeśli już musisz winić kogoś za to, co się stało, Patricku, wiń mnie. Gdybym nie rozwodził się z takim entuzjazmem na temat króla i gdyby Flanną nie czuła się tak onieśmielona widokiem portretów: mamy, babki i Janet Leslie, nic by się nie wydarzyło. Wiesz, co powiedziała mi twoja żona? Nie życzy sobie, by przyszłe pokolenia mówiły o niej jako o księżnej, która niczego nie dokonała, lecz o tej, która zwerbowała dla króla oddział żołnierzy, pomagając mu odzyskać tron. Jest czarująco niewinna, ale i diablo sprytna. Jechała za mną od Glenkirk do Perth, a ja się nie zorientowałem. Nie podejrzewałem niczego, dopóki nie podeszła do mnie na dziedzińcu tej gospody. Roześmiał się.
– Oto wyczyn godny księżnej Leslie. Nie tylko mama, ale Cat Leslie i madame Skye pochwaliłyby ją za tę eskapadę.
– To najbardziej nieposłuszna dziewczyna, jaką znam – burknął Patrick.
– India i Fortune też takie były – zareplikował Charlie. – Byłeś jednak zbyt młody, by zdawać sobie w pełni sprawę, co wyprawiały, doprowadzając naszych rodziców do szaleństwa. Ja doskonale to pamiętam.
– Mam trzydzieści pięć lat, Charlie. Potrzebuję żony, która da mi dziedzica, nie takiej, która będzie się zajmowała polityką, zupełnie się na niej nie znając. Flanna jest naiwna, choć ma dobry charakter. Musi tylko zdać sobie sprawę, że winna jest lojalność przede wszystkim mnie i Glenkirk, nie Stuartom. Cokolwiek o tym sądzi, ta rodzina zawsze ściągała na nas nieszczęścia.
– Obchodź się z nią delikatnie, Patricku – poradził księciu starszy, bardziej doświadczony brat. – A teraz powiedz mi, jak dotarłeś tutaj tak szybko. Flanna sądziła, że zorientujesz się w jej małym podstępie dopiero, gdy będzie już w drodze powrotnej do domu.
Książę uśmiechnął się nieznacznie.
– Muszę przyznać, że plan był dobrze obmyślony i nie przyłapałbym Flanny, gdyby nie Una Brodie. Przysłała do Glenkirk swego męża, Aulaya. Zjawił się w zamku wieczorem tego samego dnia, gdy opuściła go Flanna, przywożąc ubrania dla swego syna, Fingala. Chłopak wyjechał w pośpiechu, Una zaś, będąc dumną kobietą, nie życzyła sobie, abym pomyślał, iż Brodie nie są w stanie zadbać o swoich. Aulaya zdziwiło, że syna nie ma już w Glenkirk, mnie zaś, iż moja żona nie dotarła do Killiecairn. Do rozmowy włączył się Angus Gordon i szybko poskładaliśmy fragmenty układanki. To Angus domyślił się, dokąd pojechała Flanna. Rankiem odesłałem Aulaya do domu, skłaniając go, by mi obiecał, że nie wspomni o eskapadzie siostry. A następnego dnia wyruszyłem z moimi ludźmi do Perth. Jechaliśmy, zatrzymując się dopiero, kiedy stawało się tak ciemno, iż dalsza podróż była po prostu niemożliwa. Spaliśmy, gdzie się dało, pożywiając się tym, co z sobą zabraliśmy. Dlatego dotarliśmy do Perth tak szybko – zakończył.
– Nic złego się zatem nie stało – stwierdził Charlie, starając się ułagodzić brata. – Flanna jest bezpieczna i jutro zabierzesz ją do domu.
– Nic się nie stało? – zawołał Patrick, czując, że znowu ogarnia go gniew. – Zastałem moją żonę w koszuli, z nieznajomym mężczyzną, który swobodnie sobie z nią poczynał!
– Król lubi ładne buzie, taki już jest. Poznał Flannę wczoraj i nie potrafił się powstrzymać, by nie spróbować jej uwieść. Nie masz pojęcia, jak trudne jest teraz jego życie. Prezbiterianie uczynili go praktycznie swoim więźniem, i rzadko udaje mu się choć na chwilę uwolnić od kurateli. Znam jednak twoją żonę, braciszku. Jest uczciwa i choć powinieneś sam ją o to zapytać, zapewniam cię, że królowi nie udało się zaciągnąć jej do łóżka. Nie domyśliłeś się jeszcze dlaczego, Patricku? Flanna zaczyna się w tobie zakochiwać, a ty w niej.
– Nie zakochałem się w nieposłusznej dziewczynie – odparł książę.
– Więc czemu jesteś tak wściekły? – spytał Charlie. Patrick Leslie odstawił z hukiem kufel.
– Nie wiem – przyznał uczciwie – ale nie jestem zakochany, Charlie!
– Owszem, jesteś – stwierdził Charlie nieubłaganie. – Masz szczęście. Flanna urodzi wam gromadkę silnych dzieciaków… w swoim czasie.
– Tego się właśnie obawiam – powiedział Patrick. – W swoim czasie. Nie jestem już młodzieńcem, Charlie.
– To prawda – zgodził się z nim brat. – Lecz Flanna jest wystarczająco młoda.
– A jeśli coś mi się stanie? Jeśli zginę nagle, tak jak nasz ojciec? – spytał Patrick, zaniepokojony. – Glenkirk zostanie bez dziedzica.
– Nic ci się nie stanie, braciszku. Jemmie żył ponad siedemdziesiąt lat i spłodził pięciu synów i trzy córki. Kiedy przyszedłeś na świat, był starszy, niż ty teraz, a po tobie mama urodziła przecież jeszcze czworo dzieci. Poza tym, skoro nie chcesz angażować się w sprawy króla, będziesz w Glenkirk bezpieczny.
Zamyślił się na moment, a potem dodał:
– A nawet gdyby coś ci się przydarzyło, nim spłodzisz dziedzica, masz dwóch młodszych braci. Adam wróciłby z Irlandii do domu i zajął należne mu miejsce.
– Rzeczywiście, udało ci się mnie pocieszyć – stwierdził Patrick kąśliwie.
Charlie parsknął śmiechem.
– Wy, Leslie, dożywacie późnego wieku, o ile nie walczycie za Stuartów. Ty nie masz takiego zamiaru, umrzesz więc pewnie jako zgrzybiały starzec. Lecz nim odejdziesz z tego świata, spłodzisz legion synów, oni zaś spłodzą kolejnych. A Flanna będzie przez cały czas z tobą, niczym rozkoszny cierń w boku.
Patrick musiał się roześmiać.
– Przewidujesz dla mnie szczęśliwą przyszłość, chociaż żyjemy w trudnych czasach. A co z tobą? – dodał, poważniejąc.
Teraz spoważniał i Charlie.
– Zrobię, co tylko będę mógł, by pomóc kuzynowi – powiedział. – Nie jestem politykiem, nigdy nim nie byłem i nie chcę być. Moja przydatność polega na tym, że staram się być dla króla przyjacielem, trwam przy nim, by pocieszać go i dodawać mu otuchy. Pokajałem się publicznie, jak wymagają tego obecne władze, zrobiłem to jednak wyłącznie po to, by móc pozostać w otoczeniu króla. Podążę za nim, dokądkolwiek się uda.
– To znaczy, z powrotem do Anglii – zauważył Patrick.
– Tak, zapewne – zgodził się z nim Charlie. – Pytanie brzmi: kiedy uda mu się odzyskać tron? Nic nie mówię, ponieważ nie do mnie należy radzić królowi, lecz moim zdaniem nie nastąpi to szybko. A póki nie uda mu się zyskać nad Szkocją realnej władzy, będzie musiał tu pozostać. Wykazał wiele cierpliwości czekając, by go ukoronowano, znasz jednak Stuartów, Patricku. Wierzą święcie w to, iż dana im władza pochodzi prosto od Boga. Kuzyn będzie znosił tę próbę do czasu, aż jego cierpliwość się wyczerpie. Jest o wiele sprytniejszy, niż był jego ojciec, a mój stryj. Można skłonić go do kompromisu, chociaż nie lubi ustępować. Książę Glenkirk skinął głową.
– Wszystko to prawda – powiedział – nie wydaje mi się jednak, by prezbiterianie pozwolili mu wyruszyć do Anglii, Charlie.
– Owszem, tylko że oni tracą już wpływy w parlamencie, braciszku. Nie następuje to szybko, wiesz jednak, że Stuartowie, mimo swych słabości, zawsze byli przez naród kochani. Król jest młody i ma charyzmę. Pozyskał już sobie wśród zwykłych ludzi wielu zwolenników. Jeśli ich wezwie, pójdą za nim.
– Są zatem głupcami – powiedział Patrick. – Jak słusznie zauważyła nasza matka, Anglicy nie powitają kwiatami odzianej w kilty i poprzedzanej dźwiękiem dud armii. Zbyt często nasi ludzie zapuszczali się za angielską granicę, grabiąc i mordując. Mieszkańcy pogranicza mają długą pamięć. Gdybym to ja miał decydować, poszukałbym sposobu, by wymordować przywódców tej tak zwanej republiki.
– Ach – odparł Charlie – przemawia przez ciebie Mogoł.
– Cóż, stworzyłoby to w strukturach angielskiej władzy pustkę, którą król mógłby spróbować zapełnić – zauważył książę Glenkirk. – To z pewnością lepszy sposób.
– Ale jak mielibyśmy tego dokonać, braciszku? I ilu zabić? A gdybyśmy poszli tą drogą, czy musielibyśmy usunąć jednocześnie co ważniejszych członków rządu, aby zapobiec temu, iż to oni zapełnią pustkę?
– A ilu zginie, walcząc za króla? – odparował Patrick, a potem dodał z ironią: – No tak, ale to będą zwykli ludzie, a w świecie Stuartów oni się nie liczą. Prawda, Charlie?
– Jezu! – jęknął książę Lundy. – Stałeś się cyniczny, braciszku. Nie jestem pewien, czy to do ciebie pasuje i czy spodobałoby się rodzicom. Oczywiście, to ważne, iż ludzie giną w wojnach, lecz wojny muszą być prowadzone, by zwyciężało to, co słuszne.
– Ale kto decyduje, co jest słuszne, Charlie? Kto dal tym ludziom prawo podejmowania decyzji za innych? Spójrz tylko na nas: mamy różne poglądy, lecz czy to źle, że postrzegamy rzeczy w inny sposób? Pomyśl, ile nieszczęść spowodowały spory religijne. Naprawdę sądzisz, że Bóg przedkłada jedną religię nad inne? Mimo to ludzie walczą o to, by mieć papieża czy biskupów lub żeby ich nie mieć. A każda ze stron wierzy, iż mordowanie w imię Boga daje im prawo do szerzenia przemocy. Co gorsza, wierzą, że Bóg ich za to wynagrodzi! Ileż nieszczęść spowodowali i jak anioły muszą płakać, bracie! Mówisz, że Stuartowie nie przynoszą pecha, ja jednak twierdzę inaczej. Czy w Szkocji wszyscy nie walczą ze wszystkimi, i to od niepamiętnych czasów? Król z lordami, lordowie pomiędzy sobą, klan z klanem? Ilu władców z dynastii Stuartów zmarło młodo, ponieważ zostali zamordowani albo zginęli w niepotrzebnej bitwie? Tymczasem na południe od nas leży kraj, który pozostaje silny i wciąż się rozwija. Szkocja nie przeżywała dotąd takiego rozkwitu. Walczyliśmy przeciwko sobie nawzajem i przeciw Kościołowi, takiemu czy innemu. Stary król Jakub nie mógł się doczekać, by odziedziczyć tron Bess. Ilu spośród szlachty podążyło za nim na południe? I z jaką spotkali się tam pogardą'? Zawlekliśmy do Anglii niezgodę, która zabija nasz kraj od stuleci. I do czego to doprowadziło? Anglicy zamordowali kolejnego Stuarta, a jego potomka wygnali, powołując do życia coś, co nazwali republiką.
– Republika zostanie zniszczona, a ci, którzy zamordowali króla, straceni – odparł z mocą Charlie.
– Lecz kiedy to się stanie i ilu ludzi zginie, Charlie? – zapytał spokojnie Patrick.
– Nie wiem – padła równie spokojna odpowiedź. Patrick skinął głową.
– Nikt tego nie wie – zauważył. – Dlatego, Charlie, zabiorę moją zapalczywą żonkę i wrócę z nią do Glenkirk. Przystąpiłem do prezbiterian już przed kilkoma miesiącami. Duchowny ich wyznania, człowiek spokojny i nieszkodliwy, odprawia w naszej kaplicy modły. Przestrzegam prawa i nie wadzę się z sąsiadami. Nie zażądam od moich ludzi, by ryzykowali życie dla Stuarta. Uznamy w nim króla, lecz nie będziemy za niego walczyć, nie pomaszerujemy też do Anglii, gdyż do tego wszystko zmierza, wspomnisz moje słowa. Nim skończy się ten rok, król spróbuje zrzucić jarzmo splamionych krwią rządów Cromwella. Klęska pod Dunbar sprawiła, że Anglicy zajęli Edynburg i nadal tam są. Módlmy się, by następne posunięcie twego królewskiego kuzyna nie doprowadziło Szkocji do całkowitego upadku.
– Nie dopuszczę, by ta sprawa nas poróżniła – powiedział Charlie.
– Dlaczego miałoby się tak stać? Rozumiem, że jesteś wobec króla lojalny, Charlie. Szanuję twoje stanowisko, lecz muszę dbać o Lesliech i o Glenkirk. To, że mamy inne poglądy nie zmienia faktu, że jesteś moim starszym bratem i cię kocham.
Oczy Charliego zwilgotniały, pokonał jednak wzruszenie i nawet się uśmiechnął.
– Zapominam czasami, że jesteśmy dorośli – powiedział cicho.
"Nazajutrz" отзывы
Отзывы читателей о книге "Nazajutrz". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Nazajutrz" друзьям в соцсетях.