– Ale twój mąż wierzy – powiedział Aulay – ty zaś jesteś zobowiązana być mu w tej kwestii posłuszna.

– Przede wszystkim winna jestem lojalność królowi – odparła Flanna.

– Przede wszystkim, lady Leslie, winna jesteś lojalność Bogu – poprawił ją pan Dundas, prezbiteriański duchowny. – Podpisałaś Kowenant, prawda?

– Oczywiście – odparła Flanna szybko i bez wahania – i król także, drogi panie! Widziałam, jak go koronowano. Składał przysięgę z takim przekonaniem, że najbardziej zatwardziali z jego krytyków mieli łzy w oczach. To było wspaniałe!

– Spotkałaś się z nim? – zapytał sceptycznie brat Flanny, Ranald.

– Przed koronacją i po niej – pochwaliła się.

– Jak do tego doszło? – zapytał tym razem Aulay.

– Przyszedł do gospody, gdzie się zatrzymałam i Charlie nas sobie przedstawił. Potem, ponieważ wiedział, że muszę szybko wrócić do domu, przyszedł po uczcie, by się pożegnać i podziękować mi za lojalność. To wtedy poprosiłam, aby udzielił mi zgody na werbowanie żołnierzy i ją otrzymałam – wyjaśniła, nie śmiejąc wdawać się w szczegóły, aby nie zaszokować braci.

– Byłaś z królem sama? – zapytał znowu Aulay.

– Oczywiście, że nie! – odparła, udając oburzenie. – Za kogo mnie uważasz, by choć rozważać taką możliwość? Za pierwszym razem był z nami lord Stuart, a za drugim mój mąż. Jestem zaszokowana, Aulayu, że mogłeś uznać mnie za tak głupią albo źle wychowaną, iż zachowałabym się w obecności króla niestosownie i skompromitowała obie nasze rodziny.

Zacisnęła wargi i potrząsnęła z dezaprobatą głową.

– Wybacz, siostro – powiedział nowy lord.

– Oczywiście, że ci wybaczam – odparła, uśmiechając się nieznacznie. – A teraz, skoro już tu jestem, zapraszam każdego dzielnego mężczyznę, który chce odmienić swoje życie, a może nawet zdobyć majątek, by przyłączył się do oddziałów króla. Będzie trochę plądrowania, lecz tylko w miastach, które nie pozostały wobec Stuartów lojalne – wyjaśniła. – Co czeka was w Killiecairn? Nie macie nic własnego, gdyż wszystko należy do Aulaya. Nie macie bydła ani owiec, gdyż one także należą do Aulaya. Żyjecie i umieracie zgodnie z jego wolą i choć mój brat to dobry człowiek, to on jest teraz w Killiecairn panem, po nim zaś naczelnikiem zostanie jego najstarszy syn. Nie będziecie mieli szansy poprawić swojej sytuacji, jeśli tu zostaniecie.

Umilkła i omiotła spojrzeniem salę, zatrzymując wzrok na młodszych bratankach. – No, dalej, chłopcy, gdzie jest powiedziane, że Brodie nie potrafią docenić dobrej awantury? Ta rodzina zawsze była lojalna wobec swoich władców. Nikt nie ważyłby się zasugerować, że któryś z jej członków mógłby być zamieszany w zdradę. Przewidują, że wojna będzie krótka, gdyż ludzie chcą, by ich król wrócił i wstydzą się, że zamordowali jego poprzednika.

– Jeśli Anglicy chcą swego króla z powrotem – przemówił jeden z młodszych kuzynów – dlaczego po prostu do nich nie wróci? Jest synem Jamiego Stuarta, lecz nie urodził się w Szkocji. Nosi jego nazwisko, lecz powiadają, że nie wygląda jak Stuart. Nie jest Szkotem, ale Anglikiem.

– Przede wszystkim jest królem Szkocji – odparła Flanna. – Gdybyś mógł go zobaczyć, Ianie, i z nim porozmawiać, jak dane było mnie, tobyś zrozumiał. Podobno brat mojego męża wygląda jak jego ojciec, książę Henry Stuart, a król, prawdę mówiąc, nie przypomina z wyglądu Charliego. Ale co za różnica? Jest przecież królem! Potrzebuje naszej pomocy!

– Dlaczego mielibyśmy pomóc mu w tym, by mógł nas opuścić, siostro? – zapytał Aulay. – Stuartowie to ludzie bez charakteru. Wolą żyć sobie wygodnie w Anglii, niż władać Szkocją. Jeśli Karol Stuart chce być królem Szkocji, proszę bardzo, nie pomogę mu jednak wrócić do Anglii.

– Anglicy zamordowali jego ojca! – krzyknęła Flanna. – Nawet duchowni to potępili. Czy my, Szkoci, mamy siedzieć bezczynnie, miast wywrzeć na tych nikczemnikach zemstę?

– Żyjemy w odosobnieniu, Flanno – zawołał jej brat w odpowiedzi – lecz nie aż takim, byśmy nie wiedzieli, co się dzieje. Cromwell i jego poplecznicy nadal okupują Edynburg. Król przybył w zeszłym miesiącu do Aberdeen, gdzie próbował zwerbować oddziały, i to mu się nie udało. Nic nie rozumiesz, siostro, albo oczarowały cię jego gładkie maniery i wymowa. Stuartowie to najlepsi kłamcy w chrześcijańskim świecie, zwłaszcza wobec kobiet. Był czas, że prawie w każdej szkockiej rodzinie chował się królewski bękart. To czarusie, siostro, i ciebie Karol też oczarował. Podejrzewam, że twój mąż zjawił się w Perth w samą porę, inaczej mogłabyś zostać uwiedziona – zakończył ze śmiechem.

Sala rozbrzmiała serdecznym śmiechem.

Flanna poczuła, że ogarnia ją gniew. Aulay nie zdawał sobie sprawy, jak bliski był prawdy, nie zamierzała jednak dopuścić, by pokrzyżował jej plany. Pomoże królowi i odzyska dla swej rodziny tytuł lorda Brae. Odczekała, aż wesołość ucichnie, a potem powiedziała z pogardą:

– Nie sądziłam, że nadejdzie dzień, kiedy Brodie z Killiecairn stchórzą, Aualyu. Bogu niech będą dzięki, że nasz ojciec tego nie dożył.

Twarz Aulaya pociemniała z gniewu.

– Gdybyś była mężczyzną, Flanno… – zaczął głosem zduszonym z gniewu.

– Tobyś mnie wyzwał? – spytała kpiąco. – Zrób to! Nie byłeś nigdy dobry w szermierce, Aulayu. Pokonałabym cię z jedną ręką przywiązaną za plecami. Pokonałabym każdego z was! A teraz, kto ma dość odwagi, by udać się ze mną do Brae, gdzie zacznę zbierać dla króla żołnierzy?

Odwróciła się plecami do nowego lorda, który wyglądał, jakby miał dostać apopleksji.

– Wolicie zostać tutaj, być niczym i niczego nie mieć?

I znowu odezwał się Ian.

– Nie jesteśmy tchórzami, Flanno, ale zmęczyły nas wojny, które nie mają z nami nic wspólnego. Jeśli z tobą pójdziemy i pewnego dnia uda nam się wrócić, co zyskamy? Możemy zostać kalekami, gdyż niewielu udaje się wyjść z bitwy nietkniętym. Nawet jeśli zdobędziemy dla siebie trochę łupów, w niczym nie zmieni to naszego położenia. Istnieje jednak sposób, by zyskać niezależność. Możemy popłynąć do Nowego Świata. To szansa dla ludzi, którzy chcą i potrafią pracować. Nie brakuje tam ziemi i można się dorobić. Nie oddam życia za zdetronizowanego angielskiego króla o szkockim nazwisku, Flanno, ale nie braknie mi odwagi, by przebyć morze i chętnie powitam każdego, kto zechce mi w tym towarzyszyć!

W sali zapadła pełna zdumienia cisza, a potem bratankowie Flanny zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego:

– Ja z tobą popłynę, Ianie! Ja!

– Widzisz, czego narobiłaś, nieznośna dziewczyno! – powiedziała z gniewem Una. – Ile matek będzie cierpiało przez to, co tu dzisiaj zaczęłaś?

– Nie zrzucaj winy na mnie – zaprotestowała Flanna gorąco. – Ja chcę, by pozostali w Szkocji i walczyli za króla. To Ian Brodie mówi o wyjeździe.

– Nie miałby odwagi o tym mówić, gdybyś nie uświadomiła młodym, że mogą umrzeć za króla, pozostać tutaj z niczym albo wyjechać i szukać szczęścia gdzie indziej – odpaliła Una.

– Jeśli nie chcą walczyć za króla, niech jadą, dokąd chcą – odparła Flanna. – Skoro wolą służyć sobie, zamiast swemu królowi i ojczyźnie, niech odejdą i wezmą swoją hańbę ze sobą! Ojciec spaliłby się ze wstydu widząc, że Brodie z Killiecairn zachowują się w ten sposób!

– Jeśli naprawdę w to wierzysz – wtrącił z gniewem Aulay – to zupełnie go nie znałaś. Przetrwanie było dla niego naczelną wartością, podobnie jak jest nią dla Lesliech z Glenkirk. Klan nie mógłby przeżyć, gdyby wysyłał ludzi na każdą wojnę, jaką rozpęta król. Karol Stuart nie ma ze mną nic wspólnego, lecz jeśli ktoś z was chciałby przyłączyć się do oddziału mojej siostry, nie będę go zatrzymywał, tak jak nie będę zatrzymywał tych, którzy zdecydują się wyruszyć z Ianem. Jesteśmy dużą rodziną i prawda wygląda tak, że nie będziemy w stanie zadbać należycie o wszystkich. Może już czas, by część z was odeszła. Zrobię, co w mojej mocy, aby wam pomóc, Ianie, lecz musisz przyrzec, że pomożesz każdemu, kto zechce udać się do Nowego Świata za tobą.

– Masz moje słowo, wuju – obiecał Ian, uśmiechając się z zadowoleniem. – Daj nam pięć lat, a poślemy po wszystkich, którzy zechcą do nas dołączyć, i po żony. Na razie popłyną tylko mężczyźni, gdyż kobiety mogłyby nie wytrzymać trudów.

– A kto podąży za królem? – spytała Flanna, zdecydowana się nie poddać.

Odpowiedziała jej cisza.

– Tchórzliwe łotry z was, co do jednego! – wrzasnęła, oburzona.

Callum Brodie zerwał się z ławy i krzyknął na siostrę:

– Nie waż się nas oskarżać, Flanno Leslie! Brodie zawsze wywiązywali się ze swych zobowiązań względem klanu i ojczyzny. To ty nie dopełniłaś jeszcze obowiązku względem męża. Wracaj do domu i rodź dzieci, jak na przyzwoitą kobietę przystało! Jakim prawem domagasz się od nas, byśmy wysłali synów i wnuki jako mięso armatnie dla angielskiego króla!

– To królewski Stuart! – zawołała w odpowiedzi.

– To Anglik! – odparł Callum, a w sali dał się słyszeć szmer aprobaty.

– Skoro tak, pojadę jutro do Gordonów – wypaliła Flanna. – A potem do Campbellów, Hayów i każdego, kto zechce mnie wysłuchać. Dałam królowi słowo i go dotrzymam!

– Jutro – powiedział Aulay spokojnie – wrócisz do Glenkirk, siostro. Sam cię odwiozę.

– Nie pojadę! – zaprotestowała z uporem.

– D licha, dziewczyno, spodziewasz się dziecka! – wykrzyknął Aulay, sfrustrowany.

– Ja… nie wiem, o czym mówisz! – zaprotestowała Flanna, oblewając się rumieńcem.

– Ale ja wiem! – wtrąciła Una Brodie. – Powiedziałam ci już, że potrafię poznać, kiedy dziewczyna jest w ciąży, Flanno Leslie! Co więcej, doskonale wiesz, że tak jest, nie wspomniałaś jednak o tym mężowi, by nie próbował powstrzymać cię przed popełnieniem głupstw, które sobie zamierzyłaś! Cóż, pojadę jutro z tobą do Glenkirk, a jeśli nie wyznasz Patrickowi, że spodziewasz się potomka, sama mu powiem, tak jak powiedziałam mężowi, przed którym nie mam tajemnic. A teraz usiądź i bądź wreszcie cicho!

Zebrani parsknęli zgodnym śmiechem. Flanna rozejrzała się z furią po sali, usiadła jednak i powiedziała do Uny:

– Nie jestem dzieckiem.

– Więc nie zachowuj się jak dziecko – odparła Una cicho. – Będziesz spała dziś ze mną. Nie zaryzykuję, że się obudzę, a ciebie już w Killiecairn nie będzie. Nie dopuszczę do tego, by twój mąż miał do Aulaya pretensje.

– Ale, Uno, ja obiecałam królowi – poskarżyła się Flanna niemal z płaczem.

– Nie sądzę, by jakikolwiek monarcha, nawet król Szkocji, potraktował zbyt poważnie obietnicę złożoną przez wiejskie dziewczę – zauważyła cierpko Una. – Aulay ma rację. Stuartowie to uroczy mężczyźni, a król był po prostu uprzejmy. Jestem pewna, że twoja oferta bardzo go wzruszyła, świadczy bowiem, iż jesteś swemu krajowi oddana, nie sądzę jednak, by choć przez chwilę wierzył, że zdołasz dotrzymać obietnicy. A teraz masz doskonałą wymówkę. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może oczekiwać, że kobieta w odmiennym stanie będzie przemierzała okolicę, werbując żołnierzy. Poklepała pocieszająco dłoń Flanny.

– Jesteś zmęczona, Flanno, gdyż wczesne miesiące bywają trudne, zwłaszcza przy pierwszej ciąży. Wypełniłaś jednak obowiązek względem swego ojca. Chodź, położę cię do łóżka.

Wstała i wyciągnęła do Flanny dłoń. Flanna westchnęła i także wstała.

– Rzeczywiście, czuję się znużona – przyznała.

– Dobra dziewczynka – pochwaliła ją Una, gdy wychodziły z sali. – To niełatwy czas, gdy nosi się pod sercem pierwsze dziecko. Najlepszy, a zarazem najgorszy. Przynajmniej ja tak właśnie się czułam. Twój mąż będzie bardzo szczęśliwy, zwłaszcza jeśli urodzi się chłopiec.

– Będzie, jak Bóg da – odparła Flanna. Do licha, rzeczywiście, nagle poczuła się zmęczona. Była też jednak skonsternowana. Co stało się z mężczyznami z jej rodziny? Sądziła, że ochoczo skorzystają z okazji, by stanąć w obronie swego króla. Lecz odmówili, a młodsi zaczęli otwarcie mówić, że chcą opuścić Killiecairn i Szkocję, aby poszukać dla siebie szansy w Nowym Świecie. Nie ośmieliliby się wystąpić z czymś podobnym, gdyby stary Lachlann nadal żył, pomyślała.

– Jesteś podejrzanie milcząca – zauważyła szwagierka, kiedy zaczęły się rozbierać. – O czym tak rozmyślasz?

Flanna skorzystała z nocnika i wdrapała się na łóżko, które miała dzielić z Uną.

– Nie rozumiem tego – przyznała.

– Czego mianowicie? – spytała Una, kładąc się obok młodszej kobiety.

– Mężczyźni Brodiech zawsze odpowiadali na wezwanie. Walczyli za swego króla, wykazując się odwagą. Dlaczego nie chcą już tego robić? – spytała, wzdychając.

Una także westchnęła, a potem zaczęła wyjaśniać:

– Od wieków klany walczyły pomiędzy sobą. W Szkocji każda piędź ziemi nasiąkła krwią. Podobnie jak Glenkirk, Killiecairn uniknęło najgorszego, gdyż znajdowało się na uboczu. Nasi sąsiedzi, Gordonowie i Leslie, są od nas o wiele potężniejsi, dlatego nie uważają nas za zagrożenie. Kiedyś mieli tu swoje włości także Hayowie, lecz dawno odeszli, a ich ziemie zostały podbite albo stracone na posagi. Urodziłam się w roku, gdy w Anglii zmarła stara królowa, a nasz król Jakub odziedziczył tron. Ledwie mógł się doczekać, aby opuścić Szkocję. Nie jest to spokojny kraj, a ludźmi trudno rządzić. Więcej Stuartów zginęło gwałtowną śmiercią, niż zmarło spokojnie w łożu. Król Jakub miłował pokój, wyjechał zatem do Anglii, zabierając królową i potomstwo. O ile wiem, nigdy tu nie wrócił, ale ponieważ Szkocja należy do Stuartów, od czasów tego króla nie mamy rezydującego monarchy.