– Natychmiast stąd wyjdź! – powtórzyła.

– Zachowujesz się niemądrze, Flanno – powiedział, podnosząc się ze skłębionej pościeli.

– Jestem niemądra, naiwna i rozpustna. Czy masz w zanadrzu inne obelgi, którymi zechcesz łaskawie dziś mnie obrzucić, mój panie? – spytała z sarkazmem w głosie.

– Jeśli narazisz to dziecko swymi humorami… – zaczął, lecz powstrzymała go, unosząc dłoń.

– Podałeś w wątpliwość jego pochodzenie, Patricku. Dlaczego? Ponieważ mnie nie znasz. Jestem tylko dziewczyną, którą poślubiłeś, aby powiększyć swoje włości. Lecz kiedy dziecko się urodzi, a ty spojrzysz w jego twarzyczkę i odnajdziesz w niej siebie, czy wtedy mi uwierzysz? Król może i jest uwodzicielem, nie uwiódł jednak twojej żony. Dziecko, które noszę, jest twoje, Patricku Leslie. Brodie z Killiecairn nie są tak bogaci i wpływowi jak Leslie z Glenkirk, mają jednak swój honor. A teraz, proszę, zostaw mnie samą.

Wyprostowała się na całą wysokość i mimo nagości dostrzegł w niej nagle dziewczynę, którą spotkał jesienią w Brae. Skłonił się formalnie, odwrócił i wymaszerował przez drzwi, łączące ich sypialnie. Ledwie zamknęły się za nim, uświadomił sobie, że zachował się jak głupiec. A wszystko z powodu zazdrości. Flanna wyrażała się o królu tak, jakby był jej bohaterem. Patrickowi Leslie nie spodobało się, że mówi w ten sposób o innym mężczyźnie, nie upoważniało go to jednak do podawania w wątpliwość jej wierności.

Nosi pod sercem jego dziecko! Syna i dziedzica! Przed końcem lata będzie trzymał go w ramionach. Ależ się matka ucieszy! Matka! Zaprzątnięty obowiązkami i żoną nie pomyślał dotąd, by do niej napisać. Lecz nawet gdyby to zrobił, czy list dotarłby do Francji? Nie był tego wcale pewien. Wyjął z komody koszulę, włożył ją i wszedł do łóżka.

Nie spał zbyt dobrze, a kiedy zszedł rankiem do wielkiej sali zastał tam Flannę, jej szwagierkę i braci. Pogratulowali mu, poklepując po plecach i wznosząc toast za następnego księcia Glenkirk. Uśmiechali się szeroko, zadowoleni, że siostra tak dobrze się spisała.

– Pomyślałam, że nie będziesz miał nic przeciwko temu, bym podzieliła się szczęśliwą nowiną z braćmi – powiedziała Flanna słodko, lecz jej spojrzenie pozostało chłodne.

– Jestem z Flanny bardzo zadowolony – powiedział do Brodiech. – Wasz ojciec, niechaj spoczywa w spokoju, wiedział, co robi, upierając się, iż muszę poślubić waszą siostrę, by dostać Brae.

Bracia zaśmiali się rubasznie, lecz Una spytała cicho:

– Co takiego zrobił?

– Podał w wątpliwość pochodzenie dziecka – odparła Flanna szeptem. – Zapytał, czy nie jest aby króla.

– Jak mógł? – westchnęła Una, blednąc.

– Zapytał o to, ponieważ jest zazdrosny – odparła Flanna. – Byłam z królem sama, kiedy przyjechał do Perth. Teraz wiem, jak niemądrze jest trzymać coś w sekrecie. Gdybym od razu powiedziała mu o dziecku, nic takiego by się nie wydarzyło. Ale naprawdę nie byłam pewna, a nie chciałam, by poczuł się rozczarowany.

Westchnęła.

– Nie wspominaj o tym moim braciom. Byliby wściekli, a nie życzę sobie zadrażnień pomiędzy nimi a Glenkirk. Patrick wie, że nie ma racji, ukarzę go jednak tak, że nie odważy się więcej we mnie zwątpić.

– Co zamierzasz? – spytała Una, zmartwiona.

– Nie powiem ci. Masz zbyt miękkie serce, Uno a ja planuję dać mężowi nauczkę.

Parsknęła cichym śmiechem.

– Podążę ścieżką, wytyczoną przez jedną z moich poprzedniczek. Jej mąż był równie uparty, jak mój. Zmusiła go jednak do kapitulacji, tak jak ja zmuszę Patricka.

– Jesteś pewna, że nie oddalicie się przy tym od siebie? – zaniepokoiła się Una.

– Na pewno nie. Obiecujesz, że nie zdradzisz mojej tajemnicy, Uno?

Srebrzyste oczy Flanny wyrażały tak szczere rozbawienie, że Una natychmiast przestała się martwić.

– Doskonale, dziewczyno – odparła ze śmiechem. – Postaraj się nie złamać w nim ducha. Lubię twojego męża, Flanno. Dobry z niego człowiek.

– Kocham go, i tak, zgadzam się, rzeczywiście jest dobry – przytaknęła Flanna.

Brodie wyjechali z Glenkirk w południe. Książę zapraszał ich, by zostali dłużej, Aulay uznał jednak, że skoro dopiero co został nowym lordem, powinien być ze swymi ludźmi.

Patrick zgodził się z nim, acz niechętnie.

– Powiedz swoim, że sfinansuję częściowo ich wyprawę. Niech przywódca grupy zjawi się u mnie jak najszybciej. Jeśli chcą wyruszyć jeszcze w tym roku, będą musieli wkrótce wypłynąć. Podróż zajmie kilka tygodni, a na miejscu będą musieli znaleźć dla siebie ziemię i zbudować schronienie, zanim nadejdzie zima. Jak wiesz, jedna z moich sióstr mieszka z mężem w Marylandzie. Słyszałem jednak, że tereny na południu nadal czekają, by je zasiedlić.

– Dziękuję! – powiedział Aulay, ściskając z wdzięcznością dłoń szwagra. – Doceniam twoją pomoc, książę.

Patrick skinął głową, a potem stał wraz z Flanną na dziedzińcu, dopóki nie zniknęli po drugiej stronie zwodzonego mostu. Ledwie stracili ich z widoku, Flanna strząsnęła opasujące jej barki ramię męża, odwróciła się i weszła z powrotem do zamku. Tej nocy Patrick zastał drzwi pomiędzy sypialniami zamknięte. Zaciskając zęby, położył się do pustego łóżka. Pozwoli dziewczynie trochę się podąsać. Z pewnością wkrótce wróci jej rozsądek.

Flanna zdawała sobie sprawę, iż bez pomocy nie da rady wykonać tego, co zaplanowała. Komu mogłaby jednak zaufać? Angusowi? A jeśli uzna ją za niemądrą i po prostu odmówi? Aggie? A może Ianowi More, któremu wpadła w oko jej służąca? Wiedziała, że musi dobrze się zastanowić, a potem nagle ją olśniło. Nie będzie ukrywała się przed Patrickiem, tak jak jego babka ukrywała się przed dziadkiem. Opuści Glenkirk za zgodą męża. Nie będzie mógł odmówić, gdyż dał jej w tej kwestii słowo. Poleciła, aby przyprowadzono konia, służący wrócił jednak z wiadomością, że Angus zabronił siodłać klacz.

Odszukała więc wuja.

– Dlaczego zapowiedziałeś służbie, że nie mogę dostać mojego konia? – spytała, zirytowana.

– Książę, twój mąż, nie życzy sobie, byś teraz jeździła – odparł Angus. W jego niebieskich oczach zabłysło rozbawienie, wiedział bowiem, że siostrzenicy niełatwo przyjdzie pogodzić się z zakazem. Ku jego wielkiemu zdziwieniu Flanna nie wdała się w pełną oburzenia tyradę, lecz uśmiechnęła się i głęboko westchnęła.

– Jakie to typowo męskie, wuju. Czy mój ojciec też był wobec matki nadmiernie opiekuńczy, kiedy nosiła mnie pod sercem?

– Nie, nie był, lecz miał już wtedy sześciu synów – odparł Angus. – Twój mąż martwi się, co naturalne, że możesz stracić dziecko.

– Zatem musimy się postarać, by zmienił zdanie, wuju. Obiecał, że będę mogła odnowić Brae, a teraz jest właśnie doskonały czas na takie przedsięwzięcie. Nie jestem kobietą, która spędzałaby czas przy kominku i kądzieli. Oczywiście, zważywszy na mój stan, będę musiała się oszczędzać, lecz jeśli Patrick życzy sobie, bym urodziła mu więcej dzieci, będzie musiał pozwolić mi na mniej ryzykowne zajęcia. Tu, w Glenkirk, nie ma dla mnie nic do roboty. Ty i Mary utrzymujecie w gospodarstwie porządek. Muszę mieć jakieś rozrywki, zdecydowałam więc, że pojadę do Brae.

– Co ty znów knujesz? – zapytał Angus podejrzliwie.

– Muszę rozstać się na jakiś czas z Patrickiem, wuju, inaczej go zabiję – odparła Flanna szczerze.

Sprawa wyglądała poważnie, Angus ujął więc dłoń siostrzenicy i spytał:

– Co zrobił, że aż tak cię rozgniewał, dziewczyno?

– Zapytał, czy to król jest ojcem mojego dziecka – odparła Flanna cicho.

– Jezu! – wykrzyknął Angus, zaszokowany.

– Wszystko przez głupią zazdrość – dodała Flanna.

– Ale jak coś takiego przyszło mu do głowy?

– dopytywał się jej wuj.

– Kiedy przyjechał do Perth, byłam z królem sama. Bardzo się rozgniewał, chociaż nie było o co. poza tym nie powiedziałam mu od razu, że spodziewam się dziecka. Chciałam dotrzymać obietnicy danej królowi i zwerbować dla niego żołnierzy, Una przekonała mnie jednak, że przede wszystkim winna jestem lojalność mężowi. I choć żałuję bardzo, że nie pomogę królowi, dziecko jest dla mnie ważniejsze. Powiedziałam o nim jednak Patrickowi dopiero po powrocie z Killiecairn. A wtedy obraził mnie, zadając to pytanie. Oczywiście, w głębi duszy doskonale wie, jak się sprawy mają, nie zamierzam jednak łatwo mu wybaczyć.

Angus skinął z wolna głową. Rozumiał doskonale. Siostrzenica była dumną młodą kobietą.

– Więc postanowiłaś go ukarać, pozbawiając na jakiś czas swego towarzystwa, tak?

– W rzeczy samej, wuju. Patrick Leslie musi dostać nauczkę, inaczej gotów powtórzyć błąd. Jeśli nie zdołam przekonać męża, że jestem wierną i lojalną żoną, nie będzie dla nas nadziei na szczęście. Nie potrafię wymyślić nic gorszego, jak spędzenie reszty życia w cieniu nieustannych podejrzeń. Poza tym babka Patricka miała równie dotkliwy problem i rozwiązała go w podobny sposób.

– Jaki? – zapytał.

– Jej ojciec popełnił błąd, przekazując kawałek ziemi, która należała wyłącznie do córki, jej mężowi. Odmówiła poślubienia Glenkirka, dopóki go jej nie zwróci. Uznał, że zmusi narzeczoną do zamążpójścia, jeśli uczyni ją brzemienną. Tymczasem ona uciekła, a lord uświadomił sobie, że jego dziedzic może urodzić się bękartem. Pobrali się dopiero, gdy była w połogu. Nie mogę tak postąpić, gdyż jestem już żoną Patricka, wiem jednak, że mnie kocha. Będzie za mną tęsknił, i właśnie o to mi chodzi. Wyjadę do Brae pod pretekstem, że chcę odnowić zamek, a potem poszukam wymówki, by tam pozostać. Nie wrócę, póki nie przeprosi za to okropne oskarżenie. Nie życzę sobie, by przypatrywał się nieufnie pierworodnemu, zmagając się z paskudnymi podejrzeniami. Dopiero gdy przeprosi za ten brak zaufania, będę wiedziała, że dziecko jest bezpieczne, my zaś mamy szansę być szczęśliwi. Mogłabym uciec, jak babka Patricka, wolę jednak inny sposób. Patrick będzie wiedział, gdzie jestem, nie wrócę jednak, póki nie przeprosi – zakończyła.

– Oczywiście zabierzesz z sobą Aggie – powiedział Angus.

– Tak, i Iana More'a. Jest młody, lecz muszę mieć kogoś, kto rozmawiałby w moim imieniu z rzemieślnikami – odparła Flanna.

– A jeśli mąż przyjedzie i siłą zabierze cię do Glenkirk? – zatroskał się Angus. – Wiesz, że ma prawo tak postąpić.

– Są w Brae zakamarki, o których nie wiesz nawet ty, wuju – odparła Flanna, uśmiechając się szelmowsko. – I tak jest lepiej – dodała. – Nie narazisz się mojemu mężowi. Ani mnie.

– Kiedy wyjedziesz? – zapytał.

– Muszę dobrze wybrać porę – odparła Flanna.

– Owszem – przytaknął – ja zaś będę musiał udawać po twoim wyjeździe niewiniątko. Cóż, panie, czy nie obiecałeś jej lordowskiej mości, że będzie mogła odnowić i wyposażyć Brae? Wszyscy w Glenkirk wiedzą, że tak było i że twoja szczodrość wielce ją uszczęśliwiła. Nie chcesz, by była szczęśliwa, panie, zwłaszcza teraz, gdy nosi pod sercem dziedzica Glenkirk? – zapytał ze sztuczną troską w głosie.

– Doskonale, wuju – pochwaliła go ze śmiechem. – Nie zadałeś mi pytania, które zadał mąż – dodała, poważniejąc.

– Nie muszę, malutka. Znam cię i wiem, że jesteś kobietą godną szacunku – odparł.

Flanna objęła potężnego mężczyznę, a gdy odwzajemnił uścisk, poczuła się w jego ramionach cudownie bezpieczna. Zawsze tak było, od dzieciństwa. Angus Gordon zawsze był opoką, najpierw dla ukochanej młodszej siostry, potem dla jej córki.

– Kocham cię, wuju – powiedziała. Pocałował ją w czubek głowy i odparł:

– Nie rozklejaj się za bardzo, malutka. Twoja mama była taka sama, gdy cię nosiła.

Uśmiechał się jednak i widać było, że słowa siostrzenicy sprawiły mu przyjemność.

– To jak, mogę dostać konia? – spytała.

– Jutro – obiecał. – Dziś sam wybiorę się do Brae i sprawdzę, czy nadaje się do zamieszkania. Zbadam, co trzeba zrobić, bym mógł wysłać właściwych ludzi, zaopatrzonych we wszystko, co może być im potrzebne.

– Doskonale, wuju. Dzisiejszy dzień spędzę, siedząc grzecznie przy kominku, lecz tylko dzisiejszy.

Roześmiał się i ruszył ku stajniom. Jeszcze niedawno siostrzenica z pewnością poszłaby w ślady babki Patricka. Ognista Flanna nie zawahałaby się ani na moment, by przyczynić mężowi zmartwienia. Ta Flanna była inna. Bardziej rozsądna. I sprytna. Cierpliwa. Cieszyła go ta zmiana. W normalnych okolicznościach nie zgodziłby się jej pomóc, oburzyło go jednak, że Patrick zapytał, czy dziecko jest jego. Prawda, byli małżeństwem od niedawna, powinien był już jednak się zorientować, iż żona jest kobietą przyzwoitą. Zakładając, że może być inaczej, obraził nie tylko Brodiech z Killiecairn, ale Gordonów z Brae.

Wsiadł na konia i wyjechał z Glenkirk. Minął zwodzony most i znalazł się w lesie. Dzień był pogodny, a w powietrzu dało się wyczuć wiosnę. Dojechawszy do jeziora, zatrzymał się i przez chwilę przyglądał stojącemu na wyspie zameczkowi, zbudowanemu za panowania Johna Balliola w 1295 roku. Ze stałym lądem łączył wysepkę drewniany most. Wiązała się z nim pewna legenda. Gordon, który zbudował Brae, planował zbudować także kamienny most. Jego żona zauważyła jednak, że taki most umożliwiłby wrogom dotarcie tuż pod mury zamku. Jeśli zbudują most z drewna, w razie najazdu wystarczy po prostu go spalić. Pan zamku posłuchał rady żony i zaniechał budowy z kamienia.