Natychmiast objął dłońmi pośladki żony i uniósłszy ją, nabił na swą wzwiedzioną męskość. Poczuł, jak zanurza się w nią głęboko i aż jęknął z rozkoszy. Ujęła mokrymi dłońmi jego twarz i całowała go namiętnie, a zarazem czule.

– Ach, dziewczyno – wyjęczał – jesteś niemal tak ciasna, jak w noc poślubną.

A ja zaraz umrę z rozkoszy, dodał w myśli.

Nie powiedziała mu, że w trakcie wędrówek po zamku – przed narodzeniem synów i po porodzie – natknęła się na zeszycik, w którym zanotowano sposoby przygotowywania naparów, maści i różnego rodzaju afrodyzjaków, służących uszczęśliwianiu mężczyzny. Nie była pewna, kto je zanotował, lecz ucieszyło ją, że są skuteczne. Zamknęła oczy, wzdychając, i szybko osiągnęli razem szczyt.

– Och – powiedziała – z pewnością nie jesteś duchem, Patricku Leslie, gdyż żaden duch nie byłby w stanie dostarczyć mi aż tyle przyjemności.

A potem chwyciła za szczotkę i zaczęła męża szorować.

Gdy byli już czyści i wytarci do sucha, przenieśli się na łóżko i spoczęli na nim nadzy, ozłoceni blaskiem ognia z kominka. Patrick pocałował żonę namiętnie, a ich języki starły się w miłosnym pojedynku. Odkrył, że trudno mu się nią nasycić. Dotykał wargami jej sutków, liżąc powoli, z miłością, aż pojawiły się na nich kropelki mleka, a Flanna niemal załkała z tęsknoty i pożądania.

– Och, okrutniku! – wykrzyknęła cicho, zaszokowana, ale i podniecona tym, co robił.

– Jesteś doprawdy rozkoszna, kochanie – powiedział, wchodząc w nią znowu. Tym razem nie był już tak gwałtowny, lecz brał ją powoli, doprowadzając niemal na skraj rozkoszy, a potem się wycofując. Łajała go za to, lecz Patrick tylko uśmiechał się z rozbawieniem. Wreszcie, zdesperowana, wbiła mu paznokcie w skórę i przejechała nimi po plecach, a wtedy wszedł w nią głęboko i pchał, aż zaczęła krzyczeć z przyjemności. Objęła go nogami w pasie tak mocno, że ledwie był w stanie oddychać, a on wsunął się w nią jeszcze głębiej. W rewanżu zacisnęła na nim mięśnie, a kiedy wyczuła, że jest na skraju spełnienia, wyszeptała mu do ucha namiętne: Teraz! Z ulgą poddał się rozkoszy, wystrzeliwując w jej łono nasienie i napełniając je nowym życiem.

Kiedy leżeli potem odpoczywając, a płomienne włosy Flanny niemal zakrywały Patrickowi pierś, powiedziała:

– Poczęliśmy dziś następne dziecko, Patricku Leslie.

– Jesteś pewna? – zapytał, drocząc się z nią delikatnie, po czym ucałował czubek głowy Flanny myśląc o tym, jak bardzo ją kocha.

– Tak – odparła.

– Jeszcze jeden syn dla Glenkirk, malutka. Nie miałbym nic przeciwko temu – zauważył.

– Nie syn, mój panie. Córka. Tym razem urodzi się dziewczynka, jestem tego absolutnie pewna!

– A jak ją nazwiemy? – zapytał z uśmiechem.

– Nie wiem. Będę wiedziała, gdy się urodzi – odparła.

– Nie wcześniej? – dopytywał się żartobliwie. Uniosła głowę i spojrzała na niego poważnie srebrzystymi oczami.

– Nie wcześniej – powtórzyła.

Pocałowała męża i Patrick pomyślał, że to i tak bez znaczenia, gdyż ona go kocha. Będą wiedzieli, jak nazwać córkę, kiedy nadejdzie właściwy czas. I tak jest dobrze. Cudem znalazł dla siebie idealną żonę. Cokolwiek wydarzy się w przyszłości, będzie zależało od losu, i gotów był na to przystać. Chwycił pasmo pięknych włosów Flanny, przyciągnął ją do siebie i zaczął całować, wkładając w pocałunek całą miłość, jaką żywił dla niej w sercu, a gdy odpowiedziała tym samym uświadomił sobie, że cokolwiek stanie się ze światem, jego życie już zawsze będzie doskonałe, a to dlatego, iż zawędrował zeszłej jesieni do Brae i poznał jego dziedziczkę.

EPILOG

Queen's Malvern,

Późne lato roku 1663

Jasmine, owdowiała księżna Glenkirk, spojrzała wprost na syna, Patricka i jego żonę, Flannę.

– Chcę waszą córkę – powiedziała bez ogródek.

– Mamo! – wykrzyknął Patrick, zaskoczony. O co tu, u licha, chodzi? Przebywali w Queen's Malvern od sześciu tygodni.

– Którą? – spytała Flanna, jak zwykle rzeczowa.

– Oczywiście Dianę – odparła teściowa.

– Diana jest naszą najstarszą córką – zaprotestował Patrick. – Po co ci ona, mamo?

– Muszę ocalić ją przed tym, by nie stała się jeszcze bardziej nieokiełznana niż jest teraz – odparła Jasmine spokojnie. – Ponieważ to twoja najstarsza córka i wyraźnie najbardziej kochana, dałeś jej więcej swobody, niż jakakolwiek dziewczyna mieć powinna. Musi zostać jak należy wychowana, jeśli ma zawrzeć kiedyś odpowiednie małżeństwo. Bardzo was kocham, i dobrze o tym wiecie, lecz ani ty, Patricku, ani Flanna nie możecie zrobić dla niej tego, co mogę ja. Zastanawialiście się już, za kogo można byłoby ją wydać?

– Dziewczyna nie ma nawet jedenastu lat! – oburzył się Patrick.

– Jesteś zupełnie jak mój ojciec – zauważyła Jasmine. – Tak bardzo ją kochasz, że nie zdajesz sobie sprawy z upływu czasu. A potem pewnego dnia twoja córeczka legnie wśród wrzosów z zupełnie nieodpowiednim młodym człowiekiem, ponieważ nie została nauczona ostrożności, a wy nie zadaliście sobie trudu, by zaaranżować dla niej odpowiednie małżeństwo. Nie mogę do tego dopuścić, ani pozwolić na to, by tak cudowne dziecko marnowało się przy jakimś nieokrzesanym Szkocie.

– Chyba się z tym nie zgadzasz? – zapytał Patrick z nadzieją, zwracając się do żony.

– Przeciwnie – odparła Flanna – zgadzam się całkowicie. Diana jest z rodu Lesliech, ja zaś, pomimo mego dziedzictwa, zawsze będę córką Brodiech. Moja matka zmarła, gdy byłam w wieku Diany, a potem nikt się mną nie zajmował. Biedna Una nie była w stanie mnie okiełznać. Gdyby nie to, iż pożądałeś Brae, nigdy byśmy się nie odnaleźli. Nie mogę nauczyć Diany tego, co powinna umieć, by zawrzeć związek odpowiedni dla najstarszej córki księcia. Twoja mama to potrafi i jestem jej wdzięczna, że chce się podjąć takiego zadania. Nie pamiętasz, co stało się z Sabriną, gdy była pod naszą opieką? A teraz, spójrz tylko na nią! To prawdziwa dama! Wyszła za lorda Lynmouth i mają piękne dzieci. Chcę tego samego dla Diany, a później także dla Mair. Obie wdały się w Lesliech. Co się zaś tyczy Sorchy, to typowa Brodie, widzę to już teraz, choć ma zaledwie rok. Pozostanie w górach i poślubi porządnego Szkota. A może pewnego dnia wyruszy z młodszymi braćmi do Nowego Świata, kto wie? Ma w sobie żądzę przygód.

Srebrzyste oczy Flanny napotkały spojrzenie turkusowych oczu teściowej.

– Tak, możesz zatrzymać Dianę, mamo, i będę z tego bardzo zadowolona.

Jasmine ujęła dłoń Flanny.

– Nie nauczono cię może eleganckich manier, córko, masz jednak coś, co cenię u kobiety znacznie bardziej: szlachetną duszę. Poznałyśmy się dopiero w tym roku, widzę jednak, że mój syn znalazł sobie znakomitą żonę. Patrzę na dzieci, które mu dałaś: pięciu synów i trzy córki. Ściany Glenkirk rozbrzmiewają ich śmiechem, radując serce ojca. Gdybym chciała znaleźć dla Patricka żonę, nie mogłabym lepiej się spisać. Wybrał doskonale, nawet jeśli kierował się nie takimi, jak trzeba, powodami.

– Kiedy chcesz mieć u siebie Dianę? – zapytał Patrick.

– Natychmiast – odparła. – Nie musi wracać z wami do Szkocji. Od tej pory, dopóki nie wyjdzie za mąż, jej domem będzie Queen's Malvern.

– Charlie nie będzie miał nic przeciwko temu?

– zainteresował się Patrick. Matka potrafiła być czasami nazbyt władcza. Mimo skończonych siedemdziesięciu trzech lat nadal zachowywała się jak córka Mogoła.

– Charlie się ucieszy, podobnie Barbara – zapewniła syna Jasmine. – Freddie studiuje w Oksfordzie, a Willy został paziem na dworze, w domu przyda się więc ktoś młody. Poza tym Diana okaże się z pewnością doskonałą towarzyszką dla Cynary. Są w zbliżonym wieku i łączy je rodzinne podobieństwo. Od razu widać, że to kuzynki. Żona Charliego jest kobietą bardzo elegancką i Diana może wiele się od niej nauczyć.

– Charlie powiedział, że kiedyś twierdziłaś, iż książę Lundy nie powinien żenić się z córką kupca – zauważył Patrick, drocząc się z matką.

– Nie, kiedy w grę wchodzi pierwszy związek – odparła Jasmine – Bess jednak od dawna nie żyje, a ich dzieci są już dorosłe. Charlie kocha Barbarę na tyle, że uznał formalnie ich córkę. Ani on ani Barbara nie są już pierwszej młodości. Zaaprobowałam w pełni to, że się pobrali. Postąpili słusznie, nie tylko ze względu na siebie, ale i na Cynarę. Dziewczyna niedługo dorośnie i powinna zająć, podobnie jak Diana, właściwe miejsce w towarzystwie.

– Zatem wszystko poukładane, tak, mamo? Autumn poślubiła Gabriela i ma bliźniaki. Bliźnięta to w rodzinie Lesliech nic nowego. Czy moja babka Leslie też ich nie urodziła? Na pewno, dobrze to pamiętam. Henry i jego rodzina przetrwali rządy Cromwella, podobnie jak reszta z nas. Teraz jesteśmy już w średnim wieku i wreszcie możemy żyć spokojnie. Żadnych więcej przygód, tak, mamo?

– zapytał ze śmiechem. – Zastanawiam się, co powiedziałaby madame Skye, gdyby zobaczyła, że gromada jej potomków zadeptuje w Queen's Malvern trawniki, jak miało to miejsce podczas rodzinnego spotkania w zeszłym miesiącu. Poznawaliśmy dalszych krewnych, snuliśmy plany przyszłych małżeństw i odkrywaliśmy, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Czy byłaby zadowolona?

– Sądzę, że tak – odparła Jasmine. – Kochała swoją rodzinę. Nie wolno ci martwić się o Dianę, Patricku. Będzie tu bardzo szczęśliwa, a ja dobrze o nią zadbam. Przy tylu potomkach nawet nie zauważysz, że jej nie ma.

– Owszem, zauważę – powiedział Patrick cicho. Zdawał sobie jednak sprawę, że matka postępuje słusznie. Lady Diana Leslie była pięknym dzieckiem, które wyrośnie pewnego dnia na piękną kobietę. Szkoda, by pozostała na zawsze w górskiej samotni. Powinna przebywać na dworze i zwrócić na siebie uwagę bogatego, wpływowego mężczyzny, który zechce ją poślubić. Lub króla.

– Nauczysz ją odrzucać nieprzystojne propozycje, nawet wystosowane przez najpotężniejszych mężczyzn w królestwie, prawda, mamo? – zapytał nerwowo.

Flanna roześmiała się i poklepała dłoń męża.

– Nie będzie naiwną gąską, jak kiedyś jej mama, Patricku. Nie, jeśli jej wychowaniem zajmie się twoja matka.

Jasmine także się roześmiała, Flanna opowiedziała jej bowiem, jak naprawdę wyglądała “audiencja” w Perth. Nie spotkali się od tego czasu i pewnie już nie spotkają, lecz król przywrócił tytuł lorda Brae, nadając go Angusowi Leslie, młodszemu z bliźniaków Flanny. Angus uwielbiał droczyć się z bratem dowodząc, że choć James będzie w przyszłości księciem, na razie jest tylko dziedzicem, podczas gdy on, Angus, ma już własny tytuł. Nie podobało się to przyszłemu księciu, lecz znosił docinki z godnością.

Następnego dnia, a był to dziewiąty sierpnia, zarówno Jasmine jak jej wnuczka Diana świętowały urodziny. W kilka dni później Leslie z Glenkirk opuścili wraz z licznym potomstwem – synami Jamesem, Angusem, Malcolmem, Ianem i Colinem oraz dwiema córkami: Mairghread i Sorchą – Queen's Malvern, kierując się na północ, ku Szkocji. Braciom nieobecność najstarszej siostry nie sprawiała szczególnej różnicy, lecz Mair, licząca sobie niespełna pięć lat, żałośnie płakała.

Diana stała obok babki na żwirowanym podjeździe, przyglądając się, jak rodzina znika w oddali.

Piły ją buty, jednak babka i lady Barbara utrzymywały zgodnie, że dama musi nosić obuwie w obecności innych. Będzie jej brakowało ojca, a także Mair, babcia obiecała jednak, że siostra kiedyś do nich dołączy. Poza tym kuzynka, Cynara Stuart, zapowiadała się na interesującą towarzyszkę.

– Cóż – rzekła Jasmine, gdy pył, wzniecony kołami powozu, opadł – możemy zaczynać.

Spojrzała na wnuczki z błyskiem w pięknych oczach.

Diana odpowiedziała olśniewającym uśmiechem.

– Nie mogę się doczekać, by poznać króla – powiedziała.

– Ja także – zawtórowała kuzynce Cynara.

Jasmine parsknęła śmiechem. Nie będę się nudziła, mając przy sobie te małe diablice, pomyślała.

– Wszystko w swoim czasie, panienki – powiedziała. – W swoim czasie.

Wzięła dziewczynki za ręce i wprowadziła z powrotem do domu.

Bertrice Small

  • 1
  • 46
  • 47
  • 48
  • 49
  • 50