– A może odpowiada panu życie wolnego ptaka? – Kate rzuciła niedbale, po czym odwróciła uwagę od Daltona i zajęła się jedzeniem. To zbyt osobiste pytanie wprowadziło ją w zakłopotanie. Nie była w stanie znaleźć odpowiedniej riposty. A poza tym nie miała najmniejszego zamiaru przyznać się temu mężczyźnie, jak bardzo ją rozczarowało własne małżeństwo.

– A może małżeństwo stwarza okazję do wyrwania się raz na jakiś czas z domowych pieleszy? Ale chyba mąż nie pilnuje pani zbyt nachalnie, prawda?

Prowokacyjny ton i niedwuznaczna sugestia oburzyły Kate.

– Powinien pan być bardziej ostrożny w wydawaniu podobnych sądów, panie Dalton – ucięła krótko.

Na twarzy Alexa pojawił się błysk irytacji.

– Dyplomatyczna szermierka łatwo może popsuć zabawę.

Mam na imię Alex. Spotykamy się jako partnerzy na gruncie towarzyskim i możemy zwracać się do siebie po imieniu.

– Czy ta kwestia była zapisana w pańskim scenariuszu, panie Dalton? Wcześniej dał mi pan do zrozumienia, że odgrywam rolę proszącego o łaskę.

Chytrze zmrużył oczy. Kate wiedziała, że słowa zaczynają wymykać się jej spod kontroli, ale przestała się już przejmować tym, co Dalton może sobie o niej pomyśleć. Sięgnęła po kieliszek z winem. Był pusty, a Scott jak zwykle był zbyt zajęty, żeby zadbać o żonę.

– Scott, mógłbyś podać karafkę? Twoja żona nie ma wina. Scott uniósł brwi w zażenowaniu.

– Kochanie! Ależ nieładnie z mojej strony, że tego nie zauważyłem.

Natychmiast podniósł się i demonstracyjnie podszedł do Kate z karafką. Chciał pokazać, jak bardzo się o nią troszczy. Dolał wina Daltonowi, podziękował mu za uwagę, a następnie napełnił kieliszki pozostałym gościom, ze śmiechem ignorując sprzeciwy. Scott zachłystywał się swoją wyszukaną gościnnością. Zapomniał jednak, że znaczną część przyjęcia finansowała ze swojej kieszeni Kate. Sączyła wino i marzyła już tylko o tym, żeby ta kolacja wreszcie dobiegła końca.

– No więc widzę, że chce pani postawić na swoim – kontynuował Dalton.

– Tak jak wszyscy – odparła beznamiętnie.

– To zależy, czy działa się z pozycji tego, kto ma siłę. – Dalton uśmiechnął się złośliwie. – Ile ma pani lat?

– Czy zawsze zadaje pan tak niedyskretne pytania? Czyżby nie wiedział pan, że kobiet nie pyta się o wiek?

– Pani nie powinna się jeszcze przejmować wiekiem. Niech zgadnę… Ma pani dwadzieścia pięć lat.

– Dwadzieścia siedem, a właściwie prawie osiem – poprawiła z nutą przygnębienia w głosie. – Czas tak szybko płynie.

– Od jak dawna jest pani mężatką?

– Od pięciu lat – odpowiedziała, a w myślach dodała: od pięciu długich, jałowych lat.

– Nie chce pani mieć dzieci? W jednej chwili wszystkie atomy frustracji wezbrały w Kate jak wzburzone morze. Przybrała teatralną maskę obojętności.

– Gdybym była bezpłodna, bardzo obraziłby mnie pan tym pytaniem. Proszę jednak przyjąć do wiadomości, że niektórzy nie chcą sobie komplikować życia dziećmi. I pan zapewne też należy do takich osób. W przeciwnym razie ożeniłby się pan.

– Ale pani ma męża – Dalton sparował cios Kate.

– Owszem. – Spojrzała na Scotta, który zabawiał Fionę Chardway zmysłową opowiastką. Kate już ją kiedyś słyszała. Scott umiał opowiadać podobne historyjki. Zawsze zawieszał głos tuż przed finałem. Fiona wybuchnęła śmiechem i w dowód uznania dla jego błyskotliwości poklepała go po ramieniu. Oto cały mój mąż, pomyślała gorzko Kate.

Potem przeniosła wzrok na Boba Chardwaya, partnera jej męża w interesach. Chciała sprawdzić, czy dostrzegł swobodne zachowanie swojej żony. Nie. Bob wdał się w ożywioną dyskusję z Jan Lister i Terrym Jessellem. Kate zapragnęła, żeby ktoś odwrócił od niej uwagę Alexa Daltona. Nie miała nastroju na kąśliwe rozmowy.

Scott podniósł wzrok i pochwycił spojrzenie żony. Odwrócił głowę w kierunku kuchni. Nadszedł czas, żeby sprzątnąć ze stołu. Kate zrozumiała niemą sugestię męża. Przeprosiła towarzystwo i zabrała się do pracy. Nie miała nic przeciwko temu, żeby to zrobić. Wreszcie będzie mogła zostać sama w kuchni.

Bez pośpiechu sprawdziła temperaturę w piecu przed włożeniem doń sufletu z pomarańcz. Potem przybrała tacę z serami najokazalszymi truskawkami i przesunęła na bok stos brudnych talerzy. Powróciła myślami do rozmowy z Daltonem.

Nawet gdyby Scott zgodził się na dziecko, Kate nie była pewna, czy chciałaby nosić w łonie jego potomka. Zaczęła się zastanawiać, kiedy tak naprawdę wygasła jej miłość do męża. Ale nie mogła sobie przypomnieć ani dnia, ani godziny. To uczucie zamierało w niej powoli, po wszystkich kłamstwach, dowodach niewierności, aroganckich odzywkach i lekceważeniu jej potrzeb. Tępa pasywność, w którą popadła Kate, była jak śmierć. Wiedziała jednak, że któregoś dnia będzie się musiała otrząsnąć z marazmu i zacząć życie od nowa. Zanim nie będzie za późno. Zanim nie stanie się robotem.

Wróciła do jadalni z tacą serów. Towarzystwo upajało się dyskusją o jachcie zakotwiczonym przy Sydney Harbour. Kate postanowiła milczeć i jedynie słuchać rzucanych od niechcenia uwag. Zauważyła, że wszyscy w wyjątkowy sposób liczą się ze zdaniem Alexa Daltona. Z tego, co słyszała od Scotta, ten człowiek mógłby sobie pozwolić na kupno niejednego luksusowego jachtu.

– Naturalnie, przyjdzie pani? – zapytał Dalton.

– Moja skóra nie toleruje ostrego słońca – na poczekaniu wymyśliła usprawiedliwienie.

– Część tarasu jest zadaszona. Proszę się nie martwić. Zadbam o panią – zapewnił.

Scott wtrącił się do rozmowy i odpowiedział za nią:

– Żona kocha wodę. Na pewno przyjdzie, Alex. Kate zamarła. Jej oczy przypominały teraz dwa sople lodu, gotowe przeszyć Scotta na wylot.

– No więc umowa stoi – Dalton rzekł z cieniem satysfakcji. Nie wszczęła sporu. Nie nadszedł jeszcze odpowiedni czas.

– Pewnie jako dziecko musiała pani cierpieć z powodu kłopotów ze skórą – niespodziewanie zagadnął Alex.

– Tak. Zawsze musiałam ją ochraniać. Któregoś razu nie dopilnowałam i w rezultacie miałam poparzenie drugiego stopnia. To była dla mnie nauczka do końca życia.

Dalton zerknął na nagie ramiona Kate. Biała suknia na ramiączkach kusząco odsłaniała ciało.

– Nie widzę blizn.

– Zniknęły. Jasna karnacja zawsze była dla mnie przekleństwem. Nie mogłam chodzić na plażę, ani nawet wykonywać pewnych prac poza domem.

– Ośmielam się zauważyć, że posłużyło to pani, bowiem rozwinęła pani inne sprawności domowe – stwierdził ironicznie. – Nie nazwałbym tego przekleństwem. Pani skóra błyszczy jak najprzedniejsza porcelana… A może nawet lepiej. Cały wieczór tłumię w sobie chęć dotknięcia pani ramion.

– Cieszę się, że się pan przed tym powstrzymał – roześmiała się. – Nie jestem figurką z porcelany, panie Dalton, ale też nie lubię się bawić w obmacywanie.

Dalton na chwilę zawiesił na Kate przenikliwe spojrzenie, po czym rzekł szeptem:

– To ciekawe, co pani powiedziała. Proszę mnie oświecić i powiedzieć, jakie zabawy pani lubi. Zaintrygowała mnie pani.

– Lubię gry w otwarte karty. Polecam je panu – warknęła, zniecierpliwiona insynuacjami.

– Och, naturalnie. Wypróbuję je na pewno, kiedy przyjdzie na to czas – odparł sarkastycznie.

Kate zorientowała się, że powinna zajrzeć, jak się piecze suflet. Zadowolona, że znalazła wykręt, popędziła do kuchni.

Suflet wyrósł znakomicie. Dumna z – siebie, wniosła go uroczyście do jadalni. Wszyscy goście pochwalili jego smak i sposób podania. Nawet Scott zdobył się na komplement.

– Kobieta, która tak dobrze gotuje, jest na wagę złota – zauważył Alex Dalton.

– Zaraz po ślubie Kate zrobiła kurs Cordon Bleu – odparł Scott. – Uwielbia gotować, prawda, kochanie?

– Tak.

– Obawiam się, że mój talent niestety nie rozwinął się w tym kierunku – westchnęła Fiona.

Kate ściągnęła usta. Założę się, że nie, pomyślała i zabrała się za pałaszowanie sufletu. Rzeczywiście, deser okazał się wyborny – ostry aromat pomarańcz rozpływał się na języku.

Pozostało tylko podanie kawy. Kate miała nadzieję, że goście nie zasiedzą się i nie przedłużą kolacji do późnej nocy. Rozmowa zeszła na temat różnych restauracji i ich specjałów. Kiedy Alex Dalton popisywał się zdolnością krasomówczą i bogatą kulinarną wiedzą, Kate przypomniała sobie, co opowiadał o nim Scott.

Dalton zaczął budować imperium finansowe od interesu na sokach owocowych. Zrobiwszy na nich spore pieniądze, wykupił udziały w sieci restauracji szybkiej obsługi w Australii, co otworzyło nowy rynek dla jego towarów. Scott miał nadzieję zainteresować Daltona urządzeniami mikrofalowymi, odświeżającymi i przywracającymi kruchość pieczywu. Był to jeden z tych niedorzecznych pomysłów, który rzekomo miał zaprowadzić Scotta do wrót fortuny. Sam fakt, że Alex Dalton przyjął zaproszenie na kolację, Kate uznała wręcz za nieporozumienie.

– Zamyśliła się pani? O czym to pani myśli? – Dalton zapytał szeptem.

Zaskoczona łagodnością jego głosu, Kate odparła tępo:

– Zastanawiałam się, dlaczego pan tutaj przyszedł? Na twarzy Alexa zagościło zdziwienie, które po chwili przerodziło się w znużony, cyniczny uśmiech.

– Pani przecież zna powód mojego przyjścia. Po prostu przyjąłem zaproszenie pani męża.

– Równie dobrze mógłby pan tego nie zrobić. – Kate wzruszyła ramionami.

– A jednak. Powiedzmy, że miałem taki kaprys.

– Czy przyjęcie na jachcie również jest pana kaprysem? Dalton na moment zamilkł. Powędrował wzrokiem w kierunku Scotta, i w jego oczach pojawiła się bezwzględność pomieszana z napięciem.

– Nie – uciął wyjaśnienia. – Postanowiłem odwzajemnić się Scottowi za jego niezwykłą gościnność.

– Rozumiem – burknęła. Pomyślała, że jej mąż będzie szalał z radości, gdy mu to powtórzy…

– Wątpię, Mary Kathleen – odparł łagodnie.

Kate posłała mu zmieszane spojrzenie, na które on odpowiedział pełnym sarkazmu uśmieszkiem. Przy okazji zauważyła, że Dalton ma bardzo zmysłowe usta.

– Ale jestem pewien – kontynuował niskim, ściszonym głosem – że do jutra osiągniemy porozumienie.

– Wątpię, panie Dalton. Dochodzenie do porozumienia byłoby dla nas obydwojga zwykłą stratą czasu. – Zwróciła wzrok na drugi koniec stołu. – Scott, mam tutaj podać kawę?

– Nie, kochanie, Dziękuję ci. Przeniesiemy się do salonu – odparł, po czym podniósł się i pomógł wstać Pionie.

Scott dał gościom sygnał do wyjścia z jadalni. Kate kolejny raz powędrowała do kuchni. Po krótkiej chwili wtoczyła wózek z dzbanami i czekoladkami i zajęła się serwowaniem kawy. Scott natomiast zaoferował gościom likiery, ale większość wolała napić się kawy.

Alex pierwszy poderwał się do wyjścia. Mimo nalegań gospodarza, żeby został i wypił jeszcze kawy, brandy, spróbował likieru lub czegokolwiek innego, Dalton pozostał nieugięcie przy swojej decyzji. Kate w milczeniu odprowadziła go do drzwi., Z całego serca pragnęła, żeby reszta gości też się już wyniosła. Na odchodnym Alex odwrócił się i ujął ją za rękę. Przenikliwe spojrzenie błękitnych oczu zdawało się żądać od Kate chwili uwagi. Jednocześnie Dalton zupełnie zignorował Scotta.

– Dziękuję. Mam nadzieję, że wkrótce się spotkamy – dodał przyciszonym głosem, wypełnionym zmysłową intymnością.

Kate zatrzęsła się z oburzenia. Już chciała wyrwać dłoń z uścisku i cofnąć się na bezpieczną odległość, ale wtem Scott objął ją namiętnie wpół.

– Czy mówiłem ci już, że mam wspaniałą żonę?

Zazgrzytała zębami ze złości, że jej mąż jest takim hipokrytą. Scott był jedynie żałosnym pozerem. Niczym więcej.

– Zgadzam się. – Dalton drwiąco spojrzał na Scotta. – Masz wspaniałą żonę. Do jutra.

– Doskonale.

Zdegustowana Kate krytycznie spojrzała na podekscytowanego męża. Alex Dalton posłał jej pytające spojrzenie, po czym odwrócił się i odszedł.

Scott wyszczerzył zęby w triumfalnym uśmiechu.

– Słyszałaś? Zaprosił nas na jacht! Kate odwzajemniła jego uśmiech jedynie gorzkim grymasem.

– Chyba nawet więcej. Nie wiem, co on zamierza zrobić, ale na twoim miejscu byłabym jutro ostrożna.

Nagle entuzjazm na twarzy Scotta ustąpił miejsca cynicznemu spojrzeniu.

– Wiesz? Ty mu się podobasz – rzekł z pogardą. Podniosła dumnie głowę i rzuciła mężowi wyzywające spojrzenie.

– Jesteś głupcem. Na dzisiaj przedstawienie skończone. Idę spać.

– Nie mów do mnie takim tonem – ostrzegł. Kate zlekceważyła tę uwagę.

– Lepiej idź zabawiać Fionę – rzuciła przez ramię i weszła na schody, prowadzące do sypialni.

– Zazdrosna?

– O ciebie?! – Popatrzyła na niego znużonym wzrokiem. – Możesz sobie z nią romansować. Masz na to moje błogosławieństwo. Ale o tym pomówimy później. Najpierw pożegnaj się ze swoimi znajomymi.

ROZDZIAŁ DRUGI

Kate poszła do łazienki zmyć makijaż. Podniecony głos Scotta, dobiegający z dołu, oznaczał, że wychodzi ostatni gość. Z pewnością wytłumaczył nagłe zniknięcie żony bólem głowy, co nie byłoby wcale kłamstwem. Jutro ów ból pewnie przerodzi się w migrenę, pomyślała.