– Dlaczego więc zawarł pan z nim znajomość? Na dłuższą chwilę Dalton wlepił wzrok w belkowany sufit, po czym rzucił cyniczną odpowiedź:

– Kiedyś traciłem cierpliwość do ludzi, którzy usiłowali się w jakiś sposób mną posłużyć. Scott akurat nawinął mi się pod rękę w szczytowym momencie niechęci do podobnych zachowań.

– Rozumiem, że postanowił pan udzielić mu lekcji dobrych manier – bąknęła Kate, uświadamiając sobie, jak bardzo Scott nie docenił przeciwnika w osobie Alexa Daltona.

– Pani też przydałaby się taka lekcja.

– Mnie? A co ja takiego panu zrobiłam? Spojrzał na nią zamyślonym wzrokiem, jakby usiłował odtworzyć coś w pamięci.

– Na biurku w gabinecie Scotta stoi pani zdjęcie. Ma pani na nim taką niewinną, rozpromienioną miłością i uśmiechem twarz.

Kate westchnęła i wykrzywiła się w gorzkim grymasie.

– To zdjęcie pochodzi z okresu tuż przed naszym ślubem.

– Tak. Nie jest już pani tamtą dziewczyną z fotografii – skomentował cierpko i ponownie zawiesił wzrok na suficie. – Kiedy patrzyłem na to zdjęcie, myślałem sobie, jakim szczęśliwcem jest Scott, że ma taką żonę. Aż tu nagle zrobił z pani kartę przetargową w interesach. Zastanawiam się, dlaczego. Myślałem, że za pani piękną twarzą kryje się kolejna zepsuta dusza. Kobietom często udaje się ogłupić mężczyzn.

– Mężczyźni wcale nie są pod tym względem gorsi – zauważyła gorzko.

Dalton przeniósł na nią skupiony wzrok.

– Tak. Pani pozbyła się już złudzeń. Muszę przyznać, że mnie pani zaskoczyła. Wczoraj sprawiała pani wrażenie pięknej, doświadczonej i wyrafinowanej kobiety, która celowo nie obarcza się takimi obowiązkami jak, na przykład, potomstwo. Gdyby tak rzeczywiście było, pasowałaby pani do tych wszystkich kobiet, które wczoraj pojawiły się u was na kolacji, a dzisiaj są u mnie. Chciałem panią wybadać pytaniami, ale za każdym razem otrzymywałem jedynie wykrętne odpowiedzi. Zastanawiałem się, czy tym sposobem chce mnie pani do siebie zniechęcić, czy też wręcz przeciwnie. – Dalton zmarszczył brwi w zamyśleniu. – Zapewne Scott przestrzegał panią przede mną, prawda?

Kate uśmiechnęła się z grymasem.

– Scott zawsze uczula mnie na to, żebym była miła dla jego klientów. Wczoraj wieczorem przypatrywał się pańskiemu zachowaniu i doszedł do wniosku, że jeśli pan się mną zainteresuje, to może łatwiej zgodzi się na wspólne interesy. Dopiero kiedy wszyscy sobie poszli… – zadrżał jej głos na wspomnienie incydentu w sypialni.

– Zastosował przemoc – Dalton dokończył z odrazą.

– Tak – wyszeptała, zawieszając na nim puste, pozbawione emocji spojrzenie.

– To okropne – rzekł łagodnie. – Jaki to był rodzaj przemocy? Bił panią?

Dalton powiedział to z takim obrzydzeniem, że Kate aż zadrżała. Spojrzała na niego z niemym błaganiem w oczach. Jej wzrok prosił, aby o nic więcej nie pytał. Zacisnął usta, a w jego wzroku znowu pojawiła się bezwzględność.

– Jutro dam draniowi taką nauczkę, że zapamięta do końca życia. – Zmarszczył brwi i parsknął. – Nie. To mogłoby się niekorzystnie odbić na pani. – Wciągnął głęboki oddech, po czym powoli wypuścił powietrze i pokręcił głową. – Och, Mary Kathleen. Co też pani robi w tym gnieździe szerszeni?

Kate nieśmiało się uśmiechnęła.

– Kiedy wychodziłam za Scotta, myślałam, że jestem w raju. Dopiero teraz wiem, jak bardzo się myliłam.

Przytaknął i odwzajemnił uśmiech.

– A ja przypuszczam, że będę zmuszony uświadomić mu pani niezadowolenie.

– Byłabym wdzięczna, gdyby puścił pan całą sprawę w niepamięć… Zdecydowałam się odejść od męża – dodała cicho.

– Już może mi pani być wdzięczna. Kiedy dzisiejszego ranka weszła pani na pokład, chciałem… – Dalton dostrzegł zmieszanie w oczach Kate i lekko wzruszył ramionami. – No, cóż. Ubrała się pani stosownie do swojego nastroju.

– Tak – westchnęła. – Było mi wszystko jedno, jak wyglądam. Myślałam, że Scott pomylił się w ocenie pana. Po wczorajszej kolacji doszłam do wniosku, że absurdem jest myśleć, iż pan się mną zainteresował.

– Ależ! Była pani wspaniała.

Kate zalała się rumieńcem.

– Ale… pan wcale nie miał zamiaru kochać się ze mną, prawda? To była tylko gra?

– Kiedy prowadzę grę, Mary Kathleen, zostaję na polu walki aż do końca. Nie nazwałbym tego uprawianiem miłości, ale… Tak, zaciągnąłbym panią do łóżka. To była część mojego scenariusza. Pani ma taką piękną skórę.

Ostatnia uwaga Daltona sprawiła, że policzki Kate zapiekły jeszcze bardziej. Alex zachwycił się tym dziewczęcym dowodem wstydu.

– Nie lubię pana, panie Dalton – rzekła chłodno.

– Domyślam się – odpowiedział dostojnie i lekko się uśmiechnął. – Ale za to ja panią lubię, Mary Kathleen. Spędziłem doprawdy fantastyczne przedpołudnie w pani towarzystwie. Bardzo szybko zorientowałem się jednak, że coś nie gra. Mimo zachęcająco rozpiętej koszuli, zachowywała się pani nadzwyczaj sztywno, a każdy mój dotyk wywoływał popłoch. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie Scotta i już poddawała się mi pani bezwolnie. Mówiła pani zbyt szybko i nerwowo, ale mimo to miło mi się z parną rozmawiało, Mary Kathleen.

– Mnie też – przyznała pokornie. – Ale jeśli w pewnym momencie zorientował się pan, że błędnie mnie oceniał, to dlaczego zepsuł pan wszystko tym natrętnym zachowaniem?

– Istniała jeszcze ewentualność, że gra toczy się nadal. Teraz natomiast rozmawiamy już jak równi sobie. – W spojrzeniu Daltona pojawiła się delikatność. – Pragnąłem pani.

Kate zamknęła oczy i z dezaprobatą pokręciła głową.

– Niech mi pani opowie o swoich planach po rozstaniu z mężem. Pewnie pojedzie pani do rodziny…?

Kate doszła do wniosku, że i tak już powiedziała zbyt wiele. Zastanawiała się, co też w nią wstąpiło, że stała się wobec Daltona taka otwarta. Przecież on z łatwością mógłby wykorzystać jej słowa przeciwko niej. Alex Dalton był groźnym przeciwnikiem.

Spojrzała na niego z wyrzutem.

– Myślałam, że gra już skończona.

– Pani mąż poczuje się lepiej, jeśli obydwoje będziemy udawać zainteresowanych sobą.

Kate odetchnęła z ulgą. Pomyślała, że dla świętego spokoju może uchylić mu rąbka tajemnicy.

– Nie. Nie wrócę do rodziny. Moja matka zmarła, kiedy miałam czternaście lat. Ojciec zaś powtórnie się ożenił i ma teraz rodzinę, która żyje własnym życiem. Poza tym oni zamieszkali na Tasmanii. A ja mam tutaj pracę. Muszę zostać i załatwić kilka urzędowych spraw, związanych z naszym rozwodem.

– Nie ma pani żadnych przyjaciół?

– Nie. Moi jedyni znajomi to przyjaciele Scotta… A poza tym chcę być sama – westchnęła. – Mam dość… Och! To nie jest interesująca historia.

– Proszę mówić. Wystarczy mi, że pani mnie interesuje.

– Wcale tego od pana nie wymagam – odparła tępo.

– Alex. Nie możesz udawać, że ze mną spałaś i jednocześnie zwracać się do mnie po nazwisku. To nie pasuje. Musisz się nauczyć swojej roli, Mary Kathleen. I to jak najszybciej.

– W porządku. Niech będzie Alex.

– Grzeczna dziewczynka. – Uśmiechnął się życzliwie, dzięki czemu jego twarz nabrała magnetycznego czaru. Kate przyznała, że Alex Dalton może się podobać kobietom. – A jeśli już mówimy o tym, co nie pasuje, to… – podał jej papierową chusteczkę – wytrzyj szminkę. Przecież się całowaliśmy…

Kate nie mogła powstrzymać chichotu.

– To szaleństwo. Nie potrafię tak udawać.

– Nie musisz. Po prostu bądź dla mnie miła tak jak dzisiaj rano. Jeśli nadarzy się okazja, powiem Scottowi, jaką ma „ wspaniałą żonę”. A szaleństwo polega na tym, Mary Kathleen, że powiem mu czystą prawdę.

Kate odjęła chusteczkę od ust i ściągnęła brwi.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała podejrzliwie. Dalton roześmiał się i ponownie wyciągnął się na łóżku.

– Posłuchaj. Minęła już era kobiet, które dochowują wierności małżeńskim przysięgom. Ten właśnie fakt zasługuje na miano „wspaniałości”.

– Ależ ty jesteś cyniczny, Aleksie Dalton.

– O, tak. – Uśmiechnął się. – Ty też nie jesteś już taka niewinna, Mary Kathleen. Muszę jednak przyznać, że zachowałaś czystą duszę, co zresztą bardzo mi się w tobie podoba. Bardzo rzadko trafiają się nie zdemoralizowane kobiety.

Kate niespodziewanie uderzyła myśl, że rozmowa zrobiła się podejrzanie szczera. Mimo to była zadowolona, że nie musi już uprawiać szermierki słownej. Wreszcie mogła się odprężyć i mówić otwarcie. Wiedziała, że Alex ją rozumie.

Zdała sobie sprawę z tego, że wtargnięcie Daltona do jej małżeństwa w gruncie rzeczy zrobiło wiele dobrego. Alex stał się katalizatorem rozpadu związku ze Scottem. Ale nawet gdyby Kate nie spotkała Daltona, i tak prędzej czy później odeszłaby od męża. Ich małżeństwa nie dało się już uratować.

– Cieszę się, że przyjąłeś zaproszenie Scotta na wczorajszą kolację – powiedziała w zamyśleniu. – Gdyby nie to, pewnie straciłabym kilka kolejnych lat u jego boku.

Niespodziewanie w oczach Alexa rozbłysła czułość.

– Wiesz? Jesteś najbardziej atrakcyjną kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem.

Kate nie była przygotowana na taki komplement. Zawstydzona, opuściła wzrok. Zauważyła, że ze zdenerwowania pomięła chusteczkę i zrobiła z niej zbitą kulkę.

– Sądzę, że… Sądzę, że siedzimy tu już za długo.

– Wątpię, czy moglibyśmy zrobić cokolwiek w tak krótkim czasie – odparł i zamilkł na dłuższą chwilę, po czym westchnął i wstał z łóżka. – Wybacz mi. Czasami zdarza mi się powiedzieć coś zupełnie nie na miejscu. Zostańmy przyjaciółmi, Kate.

Uniosła głowę i mimowolnie się uśmiechnęła.

– Dobrze, ale tylko do końca tego dnia.

– Zgoda. Niech będzie choć to. Na początek. Dalton podniósł się, a Kate podążyła za nim.

– Zachowuj się tak, jak ja. Udawaj, że jesteś zrelaksowana i zadowolona, dobrze?

– Spróbuję – odpowiedziała z wahaniem. – Alex, dziękuję ci za… za…

– Za to, że nie okazałem się tak podły, jak myślałaś?

– Coś w tym stylu.

– No, cóż. Lubię zaskakiwać – odparł sardonicznie. – Chodź. Pójdziemy na górę i wspólnie zaskoczymy parę osób.

Weszli na pokład. Goście zmierzyli ich podejrzliwie, ale nie ośmielili się niczego skomentować. Alex był panem sytuacji. Usiadł z Kate i umyślnie przywołał do siebie kilka osób, stwarzając atmosferę przyjemnej towarzyskiej pogawędki. Kate nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Przyznała, że Alex to doskonały reżyser i aktor zarazem. Dostrzegła też na sobie zaciekawione spojrzenie męża, ale postanowiła na nie nie odpowiadać. Odczuwała dziką satysfakcję, trzymając go w niepewności.

Na czas lunchu rzucono kotwicę. Na stołach pojawił się bogaty wybór mięs i sałatek. Goście natychmiast zajęli się jedzeniem i rozpierzchli po pokładzie z napełnionymi po brzegi talerzami, po czym rozpoczęli nową serię rozmów. W tym momencie przemknął obok wodolot z pasażerami z Manly, lekko opryskując wodą jacht Daltona.

– Boże! Ale sunie – zachwycił się Bob Chardway, spoglądając na maszynę, która kierowała się na wybrzeże, gdzie stał gmach opery. Jego monumentalna sylwetka dominowała na Benelong Point.

– Wodoloty funkcjonują na tej samej zasadzie co odrzutowce. Wypychają za sobą powietrze – skomentował Alex.

– Pewnie wkrótce wyprą poczciwe promy – zachichotał Bob.

– Podróż na Manly zabiera tylko piętnaście minut, zamiast godziny na promie.

– Mniej więcej.

– Ale to nie to samo co podróż promem – zauważyła Jan Lister. – Wolę promy, bo przynajmniej mogę sobie popatrzeć przez okno. A tutaj, o ile nie jest się rosłym mężczyzną, nic nie widać. Okna zalewa woda. Sądzę, że to poważny błąd konstrukcyjny.

– Wodoloty powstały z myślą o prędkości, nie o turystach – rzucił drwiąco Terry Jessell. – Pomyśl, ile czasu mogą zaoszczędzić ludzie dojeżdżający do pracy. Założę się, że znacznie chętniej będą się wylegiwać pół godziny dłużej w łóżku, niż podziwiać krajobrazy przez szyby promu.

– Och, wy mężczyźni! Wszyscy jesteście filistrami. Myślicie tylko o własnych wygodach – odparła Jan z dezaprobatą.

– Musimy, skoro nie możemy zawiesić oka na ładnych kobietach – Scott wtrącił szyderczo. – No, ale przynajmniej dzisiaj możemy do woli rozkoszować się piękną okolicą.

– Nie tylko – dodała Fiona Chardway i wymownie zerknęła na Kate, po czym zaczęła się przymilać do Alexa. – Popływamy po jedzeniu? – zaproponowała zaczepnie.

– Chętnie, jeśli tylko umiesz odstraszać rekiny – odparł z uśmiechem.

Fiona nadęła zmysłowo usta.

– Rekiny są wszędzie, Alex. Nie obawiam się ich. Chętnie podejmę ryzyko – dodała wyzywająco.

Kate bacznie obserwowała Alexa, zastanawiając się, jak zareaguje na tę oczywistą propozycję intymnego kontaktu.

Uśmiech Daltona momentalnie przerodził się w sarkastyczny grymas.

– Jesteś odważniejsza niż ja, moja droga. Bardzo dbam o swoje ciało. I nie wystawiam go na pożarcie byle komu.

Pięknie, pochwaliła go w myślach Kate.

Fiona zacisnęła usta i rzuciła jej wściekłe spojrzenie, po czym skierowała się prosto do Scotta…