Jeff poczuł ucisk w gardle. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek tak się rozczulił.

– Bardzo bym chciał, żebyście u mnie zostały. Ashley wsunęła córeczce za ucho niesforny loczek.

– Maggie, bardzo cię kocham. Zawsze będę cię kochała.

– Wiem, mamusiu. Ja też cię kocham.

– Ale również kocham Jeffa. A on kocha nas obie. Zamierzam wyjść za niego za mąż.

Jeff, z zamarłym sercem i ściśniętym gardłem, czekał na reakcję małej. Ustalili z Ashley, że na razie nie powiedzą o dziecku. Uznali, że mała potrzebuje trochę czasu. Powinna najpierw przywyknąć do swojej nowej rodziny, zanim się dowie, że będzie miała rodzeństwo.

Maggie spojrzała na niego wzrokiem pełnym nadziei.

– Zostaniesz moim tatusiem, jak ożenisz się z mamusią?

Owładnęły nim dziwne uczucia. Nie potrafił określić żadnego z nich. Miał pustkę w głowie. Przełknął kilka razy ślinę, zanim zaczął:

– Chciałabyś, żebym był twoim tatą?

Mała rzuciła się mu w objęcia.

– Kiedy poszliśmy do kościoła na Wielkanoc, poprosiłam Bozię, żeby mi załatwiła nowego tatusia. I zrobiła to!

Wdrapała mu się na kolana i oplotła go rączkami za szyję. Jeff przytulił ją czule.

– A więc wszystko w porządku, tak? – spytała Ashley. – Cieszysz się, że wychodzę za mąż za Jeffa?

– Za tatusia – poprawiła ją Maggie, składając lepki pocałunek na jego policzku. – Wychodzisz za mąż za tatusia.

Oczy Ashley napełniły się łzami. Objęła ich oboje ramionami. Po raz pierwszy od wielu lat Jeff poczuł, że dzieje się w jego życiu coś ważnego i szczególnego. Został ojcem. Słowo to brzmiało dziwnie, a jednocześnie tak miło.

Uniósł się z miejsca i sięgnął po marynarkę, która wisiała na oparciu krzesła. W prawej kieszeni znajdowało się małe pudełeczko. W drodze do domu wpadł na chwilę do jubilera. Wyjął pudełeczko i podał je Ashley.

Obie wpatrywały się z ciekawością w sześcianik z ciemnoniebieskiego aksamitu.

– Co to jest? – spytała Ashley.

– Jak myślisz?

Wzruszyła ramionami. Dotknęła delikatnie wieczka.

– Może zaręczynowy pierścionek?

– Zgadłaś za pierwszym razem.

– Jeff poczuł się raptem zmieszany. Może powinien był poczekać i najpierw zapytać ją, czy nie ma nic przeciwko temu, że kupi jej pierścionek? Albo wziąć ją ze sobą na zakupy? Wszedł do jubilera spontanicznie, żeby się trochę rozejrzeć, i wtedy rzucił mu się w oczy elegancki pierścionek, według niego wprost wymarzony dla Ashley.

– Zajrzyj do środka – powiedział.

Ashley wzięła od niego pudełeczko i otworzyła je. Obie z Maggie aż jęknęły z zachwytu, gdy ich oczom ukazał się przepięknie rżnięty szmaragd w platynowej oprawie, otoczony wianuszkiem malutkich diamentów, które lśniły od promieni światła odbitych w szmaragdzie.

– Jest cudowny – westchnęła Ashley.

– Naprawdę ci się podoba?

Przyglądała się zdumiona klejnotowi przez dobrą chwilę. Dopiero potem zarzuciła Jeffowi ramiona na szyję i przytuliła się do niego.

– Jest nie tylko przepiękny, ale o wiele za drogi. Niepotrzebnie wydałeś na mnie tyle pieniędzy.

– Kiedy miałem na to ochotę.

– Dziękuję ci. Sprawiłeś mi wielką przyjemność.

Jej zapach, dotyk ciała, ust były mu tak bliskie. Napełniały go ufnością, której dotychczas nie zaznał. W takiej chwili czuł, że potrafiłby zmierzyć się z całym światem i wygrać.

– Och, Jeff.

Ashley objęła go czule w łóżku. Położyła mu głowę na ramieniu i spojrzała na zaręczynowy pierścionek.

– Nadal uważam, że wydałeś za dużo pieniędzy.

– Jestem innego zdania. Zresztą to moje pieniądze. Przynajmniej dopóki się nie pobraliśmy.

Odwróciła się i spojrzała na niego.

– Nie. To będą zawsze twoje pieniądze. Chcę, żebyś zatrzymał dla siebie wszystko, co zarobiłeś przed ślubem.

Jeff zmarszczył brwi.

– Dlaczego miałbym to zrobić?

– Bo nie chcę, żebyś sobie myślał, że wychodzę za ciebie dla pieniędzy. Kocham cię. Gdybym raptem zaczęła mieć wymagania albo zaczęła rościć sobie prawo do twoich rzeczy, mógłbyś powziąć jakieś wątpliwości. Sprawy potoczyły się tak szybko. Twoje doświadczenia małżeńskie nie są zbyt pozytywne. Chciałabym, żeby nasze małżeństwo wyglądało inaczej. Aby okazało się trwałym związkiem. Dlatego musisz mieć do mnie zaufanie.

Odsunął włosy z jej twarzy.

– Ufam ci bezgranicznie – powiedział.

Czyżby nie zdawała sobie sprawy, że to wcale nie jest kwestia zaufania?

– W porządku. W takim razie przepisz na siebie wszystko, co posiadasz, wtedy nie będzie to stanowiło nigdy kwestii spornej. Zresztą za kilka lat zacznę i tak zarabiać taką forsę, że zacznę się obawiać, czy przypadkiem nie jesteś ze mną dla pieniędzy.

Zachichotała radośnie i nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Czy to nie cud, że spotkał na swojej drodze tę piękną, oddaną mu kobietę? Jak udało mu się zdobyć serce jej i jej córki?

– Skoro już mówimy o mojej karierze zawodowej, czy też jej początkach, to chcę ci powiedzieć, że za parę tygodni mam egzaminy końcowe. – Położyła mu dłoń na piersi i oparła brodę o rękę. – Powinnam się przyłożyć do nauki, dlatego uważam, że możemy się pobrać dopiero po dyplomie. Chyba że wolisz poczekać ze ślubem jeszcze dłużej?

– Ożenię się z tobą, kiedy tylko zechcesz – oznajmił. – Jeżeli chodzi o mnie, to może być i po egzaminach. Jak wyobrażasz sobie nasz ślub?

– Ashley zmarszczyła nos.

– Wolałabym jakąś skromną uroczystość. Dla świętego spokoju trzeba będzie zaprosić kilku przyjaciół. Może byśmy potem poszli gdzieś na obiad?

– A co z podróżą poślubną? Uniosła brwi.

– Masz jakiś pomysł?

– Co powiesz na kilka upojnych nocy, gdzieś w kraju? Moglibyśmy wyskoczyć na przykład do San Francisco. A potem spędzić gdzieś tydzień razem z Maggie.

Westchnęła zadowolona.

– Dlatego właśnie pragnę zostać twoją żoną. Jesteś wspaniałym człowiekiem, Jeff. Troskliwym i opiekuńczym. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ważne jest dla mnie to, że liczysz się z Maggie.

– Przecież to oczywiste.

– Cieszę się, że tak podchodzisz do tej sprawy. – Przeczesała palcami włosy na jego piersi. – Myślisz, że dobrze zrobiliśmy, nie mówiąc jej o dziecku? Wiem, że mamy jeszcze mnóstwo czasu. Nie będzie po mnie nic widać gdzieś do czwartego miesiąca.

– Uważam, że postąpiliśmy słusznie. Ślub to dla niej wystarczająco ekscytująca nowina.

– Też tak sądzę – zajrzała mu w oczy. – A jeśli chodzi o twoich bliskich? Zamierzasz powiedzieć im o naszym ślubie? Prawdę mówiąc, niewiele wiem o twojej rodzinie, bo nigdy o niej nie mówisz. Nie utrzymujesz z nią kontaktu?

Rodzina? Od kilku lat w ogóle o niej nie myślał.

– Nie ma mowy o żadnej waśni rodzinnej – powiedział. – Moje wizyty były krępujące, dlatego przestałem ją odwiedzać.

– Dlaczego?

– Z tego samego powodu rozwiodła się ze mną Nicole. Zbytnio się różnimy.

– Założę się, że chętnie się z tobą znowu zobaczą – stwierdziła. – Nie widzieliście się już tyle czasu, na pewno się za tobą stęsknili. Może powinieneś dać im szansę.

Jeff wzruszył ramionami. Właściwie nie miał na ten temat zdania.

– Twoim rodzicom z pewnością na tobie zależy – nie dawała za wygraną Ashley. – Jesteś ich synem. Kochają ciebie.

– Tak sądzisz? – spytał, ponieważ nie był tego pewien. – Co to właściwie znaczy kochać? Co wtedy czujesz? Skąd wiesz, że kogoś kochasz?

Ashley wybuchnęła śmiechem. Przekręciła się na plecy.

– Poznaję to po gwiazdach. Kiedy jesteśmy razem, słyszę szum oceanu, nie mówiąc już o chórach anielskich.

– Nie, mów poważnie. Co czujesz? Skąd o tym wiesz?

Usiadła na łóżku, oparła się o zagłówek i podciągnęła w górę kołdrę, przykrywając nagie piersi. Jej oczy spochmurniały.

– To nie są żarty? Naprawdę chcesz wiedzieć, co czuję, kiedy mówię, że cię kocham?

Skinął głową.

– Jeff? – zawiesiła głos i oblizała wargi. – Dlaczego mnie o to pytasz?

Ledwie ją było słychać. Delikatna żyłka na szyi pulsowała szybko. Serce zaczęło jej bić przyspieszonym rytmem i zrobiła się blada jak ściana.

Jeff uprzytomnił sobie, że popełnił straszną gafę, drążąc ten temat. Gdyby tylko mógł, cofnąłby swoje słowa i skierował rozmowę na inne tory.

– Ty mnie nie kochasz – wyszeptała, zaciskając dłonie na kołdrze. – Boże drogi, jak mogłam nie zauważyć tego wcześniej? Nie kochasz mnie. Chcesz się ze mną ożenić jedynie ze względu na dziecko.

– Nie – zaprzeczył zdecydowanie, chociaż to była prawda. – Bardzo mi zależy na tobie i na Maggie. Jesteście dla mnie ważniejsze niż ktokolwiek inny na świecie. Pragnę, abyście uczestniczyły w moim życiu, chcę się o was troszczyć. Chcę coś znaczyć dla ciebie, twojej córki i naszego dziecka. Chcę nauczyć się być dobrym mężem i ojcem.

Jej orzechowe oczy napełniły się łzami.

– Ale nas nie kochasz.

Strach ścisnął mu serce. Zdawał sobie sprawę, że jeśli powie jej prawdę, może ją stracić. Nie potrafił jednak kłamać.

– Sam nie wiem. Nie wiem, co to znaczy miłość. Wiem, że coś czuję – wyznał, chwytając się za pierś. – Pragnę ciebie. Tęsknię za tobą, gdy cię nie ma. Chcę jak najlepiej dla ciebie, Maggie i naszego dziecka. Czy to jest miłość?

Ashley poczuła łzy na policzkach. Powinna jakoś zareagować, narobić krzyku, uciec, ale nawet nie drgnęła, tak była zszokowana. Przez całe życie marzyła tylko o jednym – aby ktoś pokochał ją ponad wszystko na świecie. Jak idiotka oddała serce Jeffowi, wiedząc, że nie potrafi odwzajemnić jej miłości. Kiedy się jej oświadczył, puściła wodze fantazji, wyobrażając sobie, że darzy ją Bóg wie jakim uczuciem. Myślała, że w końcu znalazła swoje szczęście, pomyliła się jednak. Okazuje się, że była to czysta iluzja.

– Nie mogę… – wykrztusiła, nie bardzo wiedząc, co chce powiedzieć. Że nie może z nim zostać? Wyjść za niego za mąż? Złapać oddechu?

Chciała wstać, lecz nogi miała jak dwie kłody drewna – poczuła w łydkach kłujące mrówki. Zmusiła się do wysiłku i dźwignęła się z łóżka. Sięgnęła po ubranie. Bolało ją całe ciało i sprawiał jej trudność każdy krok.

– Ashley, gdzie ty idziesz?

– Do swojego pokoju. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. – Chciała zrozumieć, jak to możliwe, że sprawy wzięły tak fatalny obrót.


Jeff leżał w ciemnościach, wsłuchując się w panującą w domu ciszę. Ashley zostawiła go samego kilka godzin temu. Wiedział, co się stało, nie miał jednak pojęcia, jak naprawić swój błąd. Powinien pójść za nią do jej pokoju? Starać się jej wyjaśnić sytuację? Czy to jednak miało jakikolwiek sens?

Ashley chciała, aby oddał jej swoje serce. Zdawał sobie z tego sprawę. Nie zawahałby się ani chwili, gdyby to tylko było możliwe. Ale ten delikatny narząd, uważany za siedlisko uczuć, już dawno w nim obumarł, czyniąc go człowiekiem, który był jedynie pustą skorupą. Dzięki temu Jeff potrafił znieść koszmary, których był świadkiem oraz których doświadczył na własnej skórze. Zabijając w sobie bezlitośnie wszelkie ludzkie uczucia, stał się maszyną, która miała za cel tylko jedno – przetrwanie. Teraz sytuacja wymagała, aby stał się czułym człowiekiem, lecz nie umiał się na to zdobyć.

Wstał z łóżka i podszedł do okna. Niebo nocą było zadziwiająco przejrzyste. Studiował pilnie gwiazdy, jakby szukał w nich odpowiedzi. Od szyb wiało chłodem. Przeszedł go dreszcz.

Ashley od niego odejdzie.

Oparł czoło o zimne szkło, dławiąc w sobie krzyk bólu. Nie, pomyślał. Nie wolno jej tego zrobić. Gdyby od niego odeszła, nie przeżyłby tego. Bez niej stałby się znowu robotem ze swoich nocnych koszmarów. Bez niej nie miał najmniejszej szansy przetrwać.

Nie zwlekając ani chwili, wyszedł z pokoju i pospieszył do jej sypialni. Światło było zgaszone, ale Ashley nie spała. Usłyszał cichy płacz. Bez słowa wślizgnął się do jej łóżka i wziął ją w ramiona. Przygarnęła go do siebie i wtulając się w niego czule, przycisnęła policzek do jego piersi.

– Zostań – wyszeptała.

– Dobrze. Tylko nie odchodź ode mnie.

Wdychał jej zapach, chłonął jej ciepło, potrzebował jej, by wypędzić z siebie chłód. Lód jednak nie chciał stopnieć.

Rozdział 15

Trzy dni później Ashley czuła się tak samo urażona i zakłopotana jak w chwili, kiedy po raz pierwszy uprzytomniła sobie, że Jeff jej nie kocha. Zastanawiała się, co powinna zrobić. Zostać przy nim? Mimo wszystko wyjść za niego za mąż? Spodziewali się przecież dziecka, co dla niej dużo znaczyło. Myślała, że dla niego też. Poza tym Maggie go uwielbiała.

Odsunęła na bok książkę o teorii rachunkowości i wstała z krzesła. Nauka przychodziła jej z trudem. Postanowiła sobie zrobić małą przerwę.

Wyruszyła na poszukiwanie Jeffa i Maggie. Zaproponował jej, że zajmie się wieczorem małą, żeby mogła się pouczyć. Była mu bardzo wdzięczna i chętnie się zgodziła. Nie tylko dlatego, żeby wetknąć nos w książki, ale by odpocząć trochę od jego towarzystwa, które ją ostatnio męczyło. Zwłaszcza że nie udawało jej się zgłębić jego myśli i uczuć.