– Dobrze, ale najpierw…

– Tak, niech pan do niej idzie. Pójdę kupić kawę w barku, jeśli oczywiście dziennikarze mi pozwolą. Wszyscy rzucili się na tę sprawę. – Potrząsnął zmęczony głową. – Właściwie to interesowali się nią od samego początku. Spotkamy się na dole.

– Dobrze. – Adam skinął głową.

Caitlyn nie spała. Leżała na plecach, z podłączoną kroplówką. Włosy miała potargane i wyglądała, jakby w ciągu ostatniej doby straciła pięć kilo. Spojrzała na niego uważnie i zobaczył, że jest wściekła jak diabli.

– Wiedziałeś – zaatakowała, zanim zdołał się odezwać. – Wiedziałeś o rozdwojeniu jaźni! Nie martw się, żeby wszystko było jasne, jestem teraz Caitlyn, nie Kelly.

– Nie wiedziałem. Myślę, że powinienem był się domyślić, ale dowiedziałem się dopiero, gdy znalazłem dyskietkę Rebeki. Miałem ci powiedzieć jak tylko…

– Ty draniu!

– Wiem, jak się czujesz…

– Skąd możesz wiedzieć? Jesteś szalony? – Usłyszała własne słowa i przewróciła oczami. – Nie masz pojęcia, jak się czuję i przez co przeszłam. – Zrobił krok do przodu, ale powstrzymała go spojrzeniem. – A jeśli chodzi o moją terapię, to też udawałeś? Udawałeś? Wiem, że byłeś mężem Rebeki. Nie obchodziłam cię. Chciałeś po prostu odnaleźć swoją żonę i…

– Byłą żonę.

– Wszystko jedno. Zależało ci na niej, byłeś gotów przyjechać tutaj i okłamać mnie, i… i…

– I zakochałem się w tobie – powiedział spokojnie.

Nagle w pokoju zaległa cisza.

– Zakochałeś się? – wyszeptała podejrzliwie.

– Tak.

Przewróciła oczami.

– Daj spokój.

– Zgoda, na początku było inaczej, miałem inne plany, ale przysięgam, Caitlyn, tak się stało.

– Między tymi wszystkimi morderstwami, porwaniami, cholernymi kłamstwami?! Zejdź na ziemię, Adamie. – Zacisnęła szczęki. Zaledwie kilka dni temu dostrzegł w jej oczach błysk szczęścia. Teraz obawiał się, że nigdy więcej go nie zobaczy.

– Przykro mi. – Włożył ręce do kieszeni dżinsów.

– To dobrze. Ale i tak ci nie wierzę.

– Posłuchaj, Caitlyn, naprawdę nie dziwię się, że jesteś zdenerwowana. – Starał się opanować i nie przekonywać jej na siłę, jak bardzo mu na niej zależy. – Posłuchaj, chcę, żebyś wiedziała. Wyślę do ciebie poleconym wszystkie notatki Rebeki, jej zapiski i dyskietkę. Zrobisz z tym, co zechcesz, przekażesz psychiatrze albo policji, jak uważasz. To cenne informacje. Twój przypadek jest wyjątkowy. Bardzo zainteresował Rebekę. Miała już nawet agenta i wydawcę.

– Więc ona też traktowała mnie jak obiekt badań. – Caitlyn próbowała powstrzymać łzy. Udało się, ani jedna nie spłynęła po policzku. – I kosztowało ją to życie.

– Nie wydaje mi się, żeby tak było od samego początku, ale przejrzysz wszystko i sama ocenisz. – Chciał dotknąć jej dłoni, ale wściekłość w jej oczach podpowiedziała mu, że to nie jest dobry pomysł. – Kiedy stąd wyjdziesz i będziesz chciała jeszcze o coś zapytać, z chęcią…

– Nie sądzę – ucięła. Nie nalegał. Przeszła przecież prawdziwe piekło.

– Będę czekał.

– Naprawdę, nie rób sobie kłopotu.

Uśmiechnął się lekko.

– Żaden kłopot.

– Wracaj do Wisconsin czy Ohio, czy skąd tam jesteś, i zostaw mnie w spokoju.

– Czy tego naprawdę chcesz?

– Tak. – Patrzyła na niego. – A skoro już zapytałeś, to powiem jeszcze, że chcę zapomnieć o tym koszmarze. – Zacisnęła usta. – Chcę odzyskać moją córeczkę. Chcę, żeby moje rodzeństwo i matka żyli. Chcę spotkać się z Kelly, a nie być nią… chcę, żeby to wszystko nigdy się nie zdarzyło, ale przecież się zdarzyło. Nie wiem jak, ale będę musiała nabrać do tego dystansu. I żeby poczuć się lepiej, naprawdę lepiej, będę potrzebowała czasu, mnóstwo czasu.

– Mogę poczekać.

– Daj spokój – powiedziała. – Nikt nie byłby w stanie czekać tak długo.

Dotknął jej dłoni i delikatnie uścisnął.

– Przekonasz się.


Reed nie lubił zbytnio Hunta, ale podczas rozmowy w bufecie nawet poczuł do niego sympatię. Albo Hunt był cholernie dobrym aktorem, albo naprawdę zależało mu na Caitlyn Bandeaux. Komuś w końcu powinno. Kobieta straciła prawie całą rodzinę. Przeżył Troy, no i może jeszcze Hannah wyliże się z tego, choć jej stan jest krytyczny. Straciła mnóstwo krwi. Nawet jeśli wyzdrowieje, blizna na szyi będzie stale przypominać jej o drugiej bliźnie – tej na duszy. Boże, czy po czymś takim można jeszcze być normalnym?

Więc nawet jeśli przeżyje, co z jej psychiką… Cholera, ocalali Montgomery zapewnią miejscowym psychiatrom tyle pracy, że do końca życia stać ich będzie na najnowsze modele bmw. Morrisette miała rację. Pieprzone świry.

Adam Hunt – nie kłamał, że jest psychologiem, Morrisette sprawdziła go – siedział zgarbiony na plastikowym krześle i skubał pusty kubek po kawie. Na pewno nie miał nic wspólnego z zabójstwami, ale Reed musiał mu zadać jeszcze kilka pytań.

– Więc nie przekaże mi pan notatek na temat Caitlyn Bandeaux?

– Nie. Już panu mówiłem, to tajemnica lekarska. Musi pan mieć nakaz sądowy.

– Będę miał.

– W porządku. – Usta Adama zacisnęły się w wąską kreskę.

– Chcemy zrozumieć, dlaczego zginęła pańska żona.

– Była żona. Byliśmy już dobrych kilka lat po rozwodzie.

– Ale przyjechał pan tutaj, żeby sprawdzić, co się z nią dzieje.

– Zgadza się.

– Powinien był pan pójść na policję.

Reed wzruszył ramionami.

– Łatwo radzić po fakcie.

Reed zdawał sobie sprawę, że jeszcze będzie musiał spotkać się z Huntem. Choć zadał mu już tyle pytań, wciąż niewiele wiedział na temat Caitlyn czy Kelly. Hunt nie chciał przekazać policji czy komukolwiek innemu notatek dotyczących Montgomerych. Wyglądało na to, że jest zdecydowany koczować w szpitalu, aż Caitlyn zostanie wypisana do domu. Świetnie. Może pomoże mu odeprzeć atak dziennikarzy.

Reed wrzucił pusty kubek do kosza na śmieci, wyszedł przez tylne drzwi i zobaczył Nikki Gillette czatującą przy radiowozie.

– Detektywie Reed – zawołała, machając ręką. Boże, czy ona nigdy nie rezygnuje?

– Bez komentarza.

– Nawet nie zadałam pytania.

– To dobrze. – Wsiadł do samochodu.

– Niech pan posłucha, mieszkańcy Savannah muszą poznać prawdę.

– Rzecznik policji wystosuje oficjalne oświadczenie.

– Ale to pan prowadził śledztwo. Może mogłabym porozmawiać z panem kilka minut, postawię panu kawę…

– Nie, dziękuję. – Siedział już za kierownicą. Najwyraźniej kobieta nie rozumiała słowa „nie”. Odjechał, spojrzał w tylne lusterko i zobaczył, że dziennikarka stoi nieruchomo z rękami splecionymi na piersiach.

W komisariacie wrzało. Wchodząc pośpiesznie tylnymi schodami, uciekł przed kolejnym dziennikarzem, aroganckim sukinsynem o kwadratowej szczęce. W swoim gabinecie zastał Morrisette.

– Masz coś? – zapytał.

– Sporo. – Wyglądała na piekielnie zmęczoną. – Przeszukują rzekę koło domu, który wynajęła Caitlyn Bandeaux, Kelly alias Kacie Griffin. Jezu, wyobrażasz sobie, żeby ktoś wynajmował dom dla wytworu własnej wyobraźni? Zastanawiam się, ile ona naprawdę o sobie wiedziała. W każdym razie jakiś wędkarz zauważył coś w rzece i wysłaliśmy tam nurków. Znaleźli białą mazdę. Ma numer rejestracyjny samochodu Marty Vasquez.

– Czy w środku jest jej ciało?

Morrisette spojrzała mu prosto w oczy.

– Jest jakieś ciało.

– Montoya wie?

– Już tam jest.

– Cholera. Jedziemy.


Pognali niemal z prędkością dźwięku. Za kierownicą siedziała Morrisette, dając sobie jednocześnie radę z papierosem, komórką i samochodem. Kiedy przyjechali na miejsce, akurat wyciągano z wody samochód. Za kierownicą tkwiły zwłoki w takim rozkładzie, że nie można ich było zidentyfikować. Kolejna ofiara Amandy Montgomery, tej cholernej psychopatki. Reed widział jej sterylny gabinet z makabrycznym drzewem rodowym. Pokój zabezpieczono i teraz specjalna ekipa badała ślady.

Patrząc na wyłowiony samochód, Reed uświadomił sobie, że ludzie Diane Moses będą mieli dużo pracy.

Montoya już był na miejscu. Wyprostowany jak struna wpatrywał się w samochód. Morrisette i Reed podeszli do niego.

– Wszystko w porządku? – zapytała Morrisette, sięgnęła do torebki po papierosy i poczęstowała Montoyę.

Wziął papierosa i zapalił.

– Tak.

Akurat! – pomyślał Reed.

– To jej samochód?

– Tak.

– Przykro mi – powiedziała Morrisette.

– Wszystkim nam przykro. – Montoya zacisnął szczęki. Zasugerowano mu, żeby nie oglądał ciała w takim rozkładzie, ale on stał nieruchomo i ciemnymi oczami patrzył na to, co zostało z jego dziewczyny. Minie trochę czasu, zanim zostanie sprawdzona dokumentacja dentystyczna, jednak najprawdopodobniej za kierownicą znajdowało się ciało Marty Vasquez. Mięsień na twarzy Montoi drgał nerwowo, ale policjant szybko zaciągnął się papierosem i opanował drżenie.

Ani Reed, ani Morrisette nie mogli już nic więcej zrobić.

Nikt nie mógł.


Caitlyn nie mogła się doczekać powrotu do domu. Męczyła ją bezczynność, telefony od dziennikarzy, oglądanie swoich zdjęć w gazetach, badania i ciekawskie spojrzenia psychiatrów. Nawet część personelu traktowała ją inaczej. Kiedy wszyscy myśleli, że śpi, podsłuchała, jak pielęgniarki plotkując niej.

Nie, żeby w domu było lepiej.

Przeleżała w szpitalu pięć dni i lekarze zgodzili się ją wypisać. Czy jej się to podoba, czy nie, musi zacząć nowe życie. Jako jedna osoba. Żadnego rozdwojenia… taką przynajmniej miała nadzieję. Adam większość czasu spędzał w szpitalu. Powtarzała mu, żeby poszedł do domu, ale nie miała serca go wyrzucać, chociaż przemknęła jej taka myśl przez głowę. Adam zadbał też o Oskara, dawał mu jeść i wyprowadzał na spacery.

Ale Caitlyn nie ufała mu. Jeszcze nie. Wciąż mu nie przebaczyła.

To prawda, nadal dręczyło ją podejrzenie, że w innych okolicznościach nawet mogłaby się w nim zakochać…

…ale okoliczności były takie, jakie były.

Nie mogła zapomnieć, że Adam jest wierutnym kłamcą. Perfidnym. Była dla niego tylko interesującym, wyjątkowym przypadkiem. Gdyby napisał o niej książkę, o jej dziwacznej chorobie, mógłby zyskać sławę i pieniądze. Jeśli jego zainteresowanie nie wynika z tego, że jest chciwym sukinsynem, to być może wysiaduje w szpitalu z poczucia winy.

Nie bez wysiłku włożyła krótkie spodenki i koszulkę. Jeszcze przez kilka tygodni będzie musiała nosić na brzuchu opatrunek, ale dren został już usunięty, a lekarze ocenili stan jej zdrowia jako dobry. Kondycja psychiczna to zupełnie inna sprawa. Od lat jednak nie czuła się tak silna psychicznie jak teraz, osobowość Kelly nie dawała już o sobie znać… ale za to wyostrzył jej się język, stała się bardziej uparta, co było wyraźną pozostałością po silnym charakterze Kelly.

Szczęśliwie Hannah będzie żyła. Nielicznym Montgomerym udało się uniknąć losu, jaki zgotowała im Amanda-Atropos.

W drzwiach pojawiła się pielęgniarka z wózkiem. Spodziewając się protestów, powiedziała stanowczo:

– Takie są zalecenia szpitala. Czy ktoś po panią przyjedzie?

– Mój brat ma tu być o dziesiątej. – Adam zaproponował, że ją odwiezie, ale odmówiła. Wolała, by przyjechał po nią Troy.

– Więc lepiej chodźmy już. – Pielęgniarka spojrzała na zegarek. – Jest już pięć po.

Salowa ze strzechą mocno skręconych włosów upiętych spinkami pozbierała osobiste rzeczy Caitlyn, pocztówki i kwiaty i położyła na wózku.

Caitlyn wciąż brała środki przeciwbólowe i nasenne. Wciąż śniły jej się koszmary i lekarz polecił jej pewnego psychiatrę. Pierwsza wizyta miała się odbyć za ponad tydzień. Zastanawiała się, czy to się kiedyś skończy, czy kiedykolwiek odzyska równowagę.

Po tym, co przeszłaś, to raczej mało prawdopodobne… nie śpiesz się.

Jadąc na wózku, zastanawiała się nad tym, co się stało w ciągu ostatnich dziesięciu dni. W windzie zadała sobie pytanie, czy kiedykolwiek będzie mogła o tym wszystkim zapomnieć. Boże, jak trudno przyjąć, że Amanda to Atropos, morderczyni, która zabiła tyle osób. Josha. Jamie. W tyle rzeczy trudno było jej uwierzyć… że Rebeka Wade chciała napisać o niej książkę, że Adam był mężem Rebeki, że Amanda chciała ją wrobić. Ukradła jej szminkę, wyciągnęła z kontaktu wtyczkę zegara, wykradła króliczka, przez telefon udawała Jamie i próbowała doprowadzić Caitlyn do szaleństwa – do jeszcze większego szaleństwa.

I wciąż ją bolało, że Adam tak ją okłamywał. Na samą myśl gotowała się ze złości.

Nie roztrząsaj już tego. Patrz przed siebie.

Daj Adamowi szansę.

Prychnęła z odrazą. Adam ją okłamał. Wykorzystał. Tak jak wszyscy mężczyźni w jej życiu.

Ale od pewnego czasu nie odstępuje cię ani na krok. Czy to nic nie znaczy?

To był jej głos, nie brzmiał już jak głos Kelly. Caitlyn zastanawiała się, czy kiedykolwiek należał do Kelly. Kelly nie żyje. Chociaż jej ciała nie znaleziono, wszyscy pogodzili się z tym, że zginęła. Tylko Caitlyn nie chciała tego zaakceptować. Powiedziano jej, że czekają ją lata terapii i że w końcu uda jej się wchłonąć osobowość Kelly. Trochę to potrwa, ale wreszcie stanie się jedną osobą, szczęśliwą i pewną siebie.