– Popracujemy nad tym. Będziemy spacerowali, jeździli na rowerach. Pamiętasz, jak kiedyś jeździłeś na rowerze obok mojego domu? Kiedy znalazłeś się na naszym podjeździe, zawsze udawałeś, że złapałeś gumę.

– A więc przejrzałaś mnie, tak?

– Naturalnie.

– Kate, naprawdę jesteś bogata?

– Dobrze mi się powodzi. Nie musimy się martwić, że będziemy głodować. Zatrudniam specjalistę od inwestycji. Nad wszystkim czuwa Ellie. Powinieneś być bardzo dumny z dziewcząt. Betsy… Betsy przewiduje wszystkie posunięcia władz. Nawet nie próbuję zrozumieć, jak ona… Odziedziczyła to po tobie, Patricku. Powinieneś z nią porozmawiać, kiedy będziesz się już czuł na siłach. Ellie mówi, że Betsy jest ekspertką w sprawach polityki międzynarodowej. To chyba znaczy, że wie, jak to wszystko funkcjonuje.

– Spławili mnie, Kate, a ja nic nie mogę zrobić.

– Nie będziemy się tym na razie zajmowali, Patricku. Na razie zignorujemy ich i postaramy postawić cię na nogi. Kiedy staniesz się znów silny, zastanowimy się, jak logicznie i rozsądnie wszystko rozegrać. Nie wierzę, że nic się nie da zrobić. Nie chcę w to wierzyć.

– Staliśmy się niewolnikami systemu. – Kate dosłyszała w jego głosie strach i zareagowała gwałtownie.

– Nie chcę widzieć, jak się wycofujesz, zanim jeszcze zaczęliśmy. Jeśli uwierzymy, że jesteśmy w stanie przeciwstawić się systemowi, to już będzie połowa sukcesu. Nie zawsze liczy się zwycięstwo. Liczy się to, żeby wytłumaczyli się ze swego postępowania, kiedy nadejdzie stosowny moment. Wszystko zależy od ciebie, Patricku.

Reszta drogi upłynęła im w milczeniu, przy szumie klimatyzacji i cichej muzyce z radia.

W szpitalu powiedziano Kate, by przyszła o czwartej po południu. Do tego czasu Patricka przyjmie internista, dentysta i okulista. Badanie słuchu zostawiono na sam koniec. Lekarz zapewnił Kate, że kiedy zgłosi się po swego kuzyna Harry’ego, będzie już miał okulary i aparat słuchowy. Zajmą się również jego zębami.

Mając dużo wolnego czasu, Kate poszła na lunch i długi spacer. W środku dnia wstąpiła na kawę, by móc skorzystać z toalety. Na widok automatu telefonicznego na ścianie serce zabiło jej mocniej. Jeśli będzie miała szczęście, złapie jeszcze Gusa w biurze. Zazwyczaj jadł lunch w redakcji, chyba że pracował w terenie nad jakimś artykułem. Sprawdziła, ile ma drobnych. Starczy, by uzyskać połączenie, ale jeśli Gus zechce porozmawiać, będzie musiał oddzwonić.

Gdy usłyszała jego głos, zaczęła płakać. Ciągle jeszcze płakała, kiedy powiedział jej, by odłożyła słuchawkę, a on za chwilę do niej oddzwoni. Rozmawiali przez pół godziny – o pogodzie, o Betsy i Ellie, o tym że jest pewna, iż kiedy wróci do domu, zastanie w nim Delię.

– Brakuje mi ciebie – powiedziała. – Śniłeś mi się ostatniej nocy.

– Kate, martwię się o ciebie. Poradzisz sobie z tym wszystkim?

– Raz wydaje mi się, że tak, za chwilę myślę, że to beznadziejne. Muszę spróbować. Mówiłeś, że mnie rozumiesz.

– Rozumiem, ale nie przeszkadza mi to martwić się o ciebie. Czy mogę ci jakoś pomóc?

– Jak ci poszło z tym facetem na lotnisku?

– Nie za dobrze. Próbował mnie zastraszyć. Myślał, że można zastraszyć „New York Timesa”. Powiedziałem mu, żeby się odpieprzył. Podpisałem ten cholerny dokument, a niżej umieściłem uwagę „Pod przymusem”. Próbował mi wmówić, że nie wyjdę stamtąd, póki nie podpiszę drugiego oświadczenia. Przez pięć cholernych godzin gapiliśmy się na siebie. Wyszedł, by gdzieś zadzwonić, i w końcu mnie puścił.

– Żałuję, że nie pomyślałam, by zrobić to samo.

– Z nimi można walczyć tylko z pozycji siły. Nie mogłaś im się sprzeciwić. Stawką był powrót twojego męża. Te łobuzy wykorzystały to. Póki u ciebie pozostanie wszystko w porządku, jakoś wytrzymam. Kiedy znowu do mnie zadzwonisz?

– Postaram się za kilka dni. Spróbuję opracować plan dnia. Patrick powinien prowadzić regularny tryb życia. Myślałam o zapisaniu go na zajęcia gimnastyczne. Zawoziłabym go do miasta i czekała na niego. Teraz nie mogę ci powiedzieć nic bardziej konkretnego. Wiesz, że muszę to zrobić, Gus.

– Wiem. Ten biedak zasłużył sobie na wszystko, co najlepsze. Jeśli będę a mógł jakoś pomóc, daj mi znać. Kocham cię, Kate, więcej niż życie.

Kate zacisnęła powieki. Chciała mu powiedzieć, że kocha go równie mocno, może nawet mocniej, ale słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Nie miała prawa tego mówić. Nie teraz. Może już nigdy.

– Dbaj o siebie, Kate. Myśl o tobie nie opuszcza mnie ani na chwilę.

– Nie jadaj za często w barach szybkiej obsługi – wyszeptała Kate zdławionym głosem, nim odwiesiła słuchawkę.

Kiedy usiadła za stolikiem, by dokończyć kawę, rozejrzała się wokoło. Kilku gości, którzy siedzieli, gdy tu weszła, opuściło lokal. Gapił się na nią zza gazety facet, który na odległość wyglądał podejrzanie. Kate popatrzyła na niego wyzywająco. Była bardzo rozczarowana, kiedy mężczyzna zagadnął ją, gdy podeszła do kasy, by zapłacić rachunek.

– Pani Starr?

– Tak.

– Wydawało mi się, że panią poznaję. Nazywam się Timmins, jestem pastorem. Kilka miesięcy temu wykonała pani rysunek naszego probostwa. Zamierzałem napisać do pani list, by poinformować panią, ile pochlebnych uwag otrzymałem od swoich parafian. – Sięgnął ręką do krawata. – Przepraszam, ale dziś mam dzień bez koloratki.

– Każdemu z nas potrzebne są takie dni – powiedziała Kate, uśmiechając się szeroko. Gdy wychodziła na popołudniowe słońce, czuła się jak skończona idiotka.

W szpitalu Kate usiadła w poczekalni, czekając na lekarza. Pojawił się za dziesięć piąta.

– A więc, pani Starr, miło mi zakomunikować, że stan pani kuzyna nie jest taki zły, jak się początkowo obawialiśmy. EKG jest prawidłowe. Ma trochę przekrwione płuca, ale minie mu to po zastosowanym leczeniu. Nerki funkcjonują prawidłowo, układ trawienny również biorąc pod uwagę dziwną dietę, którą stosował. Nasz stomatolog uzupełnił dziewięć ubytków i usunął sześć zębów z przodu. Za trzy dni będzie gotowa proteza. Oczywiście na razie wolno mu jeść tylko miękkie pokarmy. Nie możemy jeszcze usunąć katarakty. Ale po zabiegu laserem odzyska wzrok w lewym oku. Otrzymał już okulary i zupełnie dobrze widzi na prawe oko. Stwierdziliśmy u niego znaczne uszkodzenie słuchu, ale otrzymał najnowocześniejszy aparat słuchowy. Jest nim zachwycony. Umieszcza się go za uchem i jest prawie niewidoczny. Jama ustna pozostanie drętwa jeszcze przez jakieś sześć godzin. Pani kuzyna bardzo zmęczyły badania i zabiegi, drzemie teraz w jednej z sal dla rekonwalescentów. Aha, wstępne wyniki analizy krwi i moczu są dobre. Będziemy mogli coś więcej powiedzieć, kiedy zgłoszą się państwo po protezę. Może pani teraz zabrać swego kuzyna do domu, pani Starr. Tylko przedtem… -machnął jej przed nosem rachunkiem -… proszę wstąpić do biura i oddać im to.

– Dziękuję, panie doktorze – powiedziała Kate i spojrzała na rachunek. Dwa tysiące osiemset dolarów.

Niewygórowana cena za zdrowie Patricka. Wypełniła czek i podpisała się zamaszyście.

Wyszła do poczekalni i stała spokojnie patrząc, jak Patrick drepcze w jej stronę.

– Strasznie się czuję – wymamrotał ustami pełnymi opatrunków.

– I strasznie wyglądasz – rzuciła beztrosko. – Będziesz mógł spać przez całą drogę do domu.

– Słyszę każde twoje słowo – wymamrotał Patrick, na jego twarzy malowało się zdumienie. – Każde słowo. I wyraźnie cię widzę. Jesteś bardzo ładna, Kate, ale trochę za gruba w pasie.

Kate nie wiedziała śmiać się czy płakać, kiedy Patrick trącił ją żartobliwie w ramię.

– Gdybym chciała być złośliwa – odezwała się, próbując ukryć uśmiech – powiedziałabym, że wyglądasz teraz jak kupa nieszczęścia. Miarkuj się więc. – Wsunęła mu rękę pod ramię. Wydał jakiś odgłos. Śmieje się, pomyślała Kate. Naprawdę się śmieje. Wyszczerzyła się od ucha do ucha.

Patrick usnął, kiedy tylko samochód ruszył, i wciąż spał, gdy Kate skręciła na podjazd. Dom był oświetlony jak choinka. W mgnieniu oka wyskoczyła z samochodu widząc w drzwiach pulchną postać Delii. Śmiały się i płakały, obejmowały się i całowały, a potem zaczęły paplać jedna przez drugą. Patrick nadal pochrapywał w samochodzie, podczas gdy one spacerowały po ogrodzie.

– Delio, jesteś mi naprawdę potrzebna, możesz zostać? Zostaniesz?

– Oczywiście. Teraz mnie potrzebujesz. Przedtem to było co innego. Dziewczęta zostawiły taki bałagan, że sprzątanie zajęło mi kilka godzin. Tort zupełnie im się nie udał, wierzch zsunął się na stół. Nawet ptaki nie będą go chciały jeść. Upiekłam drugi. Ugotowałam zupę z kurczaka, i spaghetti, i budyń, i masę innych rzeczy. Wszystko czeka. Powiesiłam ubrania kapitana Starra. Twoje córki mają dobry gust, Kate. Betsy mnie uściskała. Powiedziała, że mnie kocha. Płakałyśmy i płakałyśmy. Wszystko będzie dobrze. Powiedziały mi, że kapitan Starr może mnie nie polubić, bo jestem Meksykanką. Co mogę na to poradzić?

– Chodzi nie tyle o to, że jesteś Meksykanką, ile o to, że nie jesteś Amerykanką. Wszystko załatwiłam. Z początku może zachowywać się trochę wyniośle, ale znam Patricka – pokocha cię tak, jak my cię kochamy. I przestań mówić o nim „kapitan Starr”. Tak między nami, powinnyśmy się do niego zwracać Harry. „Hej, ty” podoba mi się bardziej niż „Harry”.

Były na środku dziedzińca, pod jednym z licznych drzew, kiedy Della spytała:

– A co z Gusem?

– Rozmawiałam z nim dzisiaj – wyznała cicho Kate. – Myślałam, że serce mi pęknie. Powiedział mi, jak bardzo mnie kocha. Chciałam mu się zrewanżować, ale nie potrafiłam. Nie mam prawa mu tego mówić. Nie wiem, co z nami będzie. W drodze do miasta Patrick zwierzył mi się, że kiedy się pobieraliśmy, był bardziej zakochany w idei małżeństwa niż we mnie. Przyznał, że na ogół mnie lubił. Lubił mnie! Delio, jak mogłam się nie zorientować? Czy byłam aż tak głupia? Dałabym się za niego zabić, gdyby mnie o to poprosił. To, co uważałam za rzeczywistość, wyglądało zupełnie inaczej. Musiałam być największą idiotką na świecie. Kobieta powinna wiedzieć, że mąż jej nie kocha. Ale nie ja – tak pochłaniało mnie robienie kurczaczków i kaczuszek, kokardek i falbanek, że nigdy mi to nie przeszło przez myśl. Skąd mam wiedzieć, czy Gus naprawdę mnie kocha? Patrick też mi mówił, że mnie kocha.

Della, zawsze praktyczna, zaproponowała:

– Spytaj go, czy jest w tobie zakochany.

– Nie mogę tego zrobić – zająknęła się Kate.

– W takim razie ja go zapytam – oświadczyła Della.

„- Nie zrobisz tego. – Kate otoczyła staruszkę ramieniem. – Musimy zaprowadzić Patricka do domu i położyć do łóżka. Miał ciężki dzień.

– Widzę, Kate, że tobie też nie było lekko. No cóż, teraz masz mnie. Chciał się z tobą kochać?

– Delio! – krzyknęła Kate. – Wydaje mi się, że seks jest teraz ostatnią rzeczą, o której pomyślałby Patrick.

– Jest mężczyzną – zauważyła Della. – Co zrobisz, kiedy zacznie o tym myśleć?

– Nie chcę o tym rozmawiać, Delio.

– Wcześniej czy później będziesz musiała o tym pomyśleć. Kapitan Starr jest mężczyzną. Stan, w jakim jest teraz, minie.

– Wobec tego pomyślę o tym później. Z całą pewnością nie teraz – oświadczyła wyraźnie rozdrażniona.

Della wzruszyła ramionami.

– Życie nie jest łatwe – stwierdziła filozoficznie.

Serce podeszło Kate do gardła, kiedy wróciły na podjazd, do skąpanego w świetle czerwonego mercedesa. Patrick kulił się na przednim siedzeniu, obejmując się rękami za głowę. Wydawał odgłosy, przypominające te, jakie wydaje schwytane zwierzę.

– To przez światła. Wydaje mu się, że jest przesłuchiwany. Nie lubi ciemności. Widocznie przed wyjściem dziewczęta włączyły lampy – szepnęła Kate.

– Patricku, to ja, Kate – powiedziała łagodnie, zbliżając się do samochodu od strony drzwiczek dla kierowcy. – Pojechaliśmy dzisiaj do szpitala. W drodze do domu usnąłeś. Chcę, żebyś teraz wstał i wysiadł z samochodu. Nikt ci nie zrobi krzywdy. To dobre światło, rozprasza mrok. – Podbiegła do drzwiczek dla pasażerów i otworzyła je.

– Myślałem, że to zły sen – powiedział Patrick.

– Już wszystko dobrze – uspokajała go Kate. – Przyjechała Della, Patricku. Chcę, żebyś się z nią przywitał. Będzie nam pomagała. Zrobi ci zaraz okład na dziąsła. Chodź ze mną.

– Te lampy przedtem nie świeciły tak jasno, prawda?

– Świeciły tak samo, tylko teraz lepiej widzisz dzięki okularom. Delio, to mój mąż Patrick, znany również jako Harry.

– Bardzo mi miło pana poznać, kapitanie Starr. Przez całe lata słuchałam opowieści o panu od pana żony i córek. Wydaje mi się, jakbym pana znała.

Patrick zesztywniał. Kate ścisnęła go za ramię.

– Witaj, Delio – powiedział, niemal natychmiast się odprężając. Weszli do domu, Della z miejsca zaczęła się krzątać, by przygotować okłady z esencji na dziąsła Patricka.

Kiedy Patrick leżał już w łóżku z okładami na dziąsłach, Della stwierdziła:

– Przed tobą długa droga, Kate. Pytanie tylko, co się stanie, kiedy dotrzesz do końca?