– A tobie żadna z tych myśli nie przyszła do głowy?

– W lipcu nic o tobie nie wiedziałam.

– Umówiła nas twoja kuzynka, Bobi. Jest dziewczyną Stu, a Stu jest moim starym przyjacielem. Jedno wynika z drugiego.

Wyrzuciła rękę w górę i podniecona zaczęła chodzić tam i z powrotem.

– Och, jasne! Najpierw sprawdziłam twoją sytuację finansową, a następnie kazałam się jej z tobą umówić, i to w idealny wieczór, żeby zajść w ciążę, po czym uwiodłam cię i posłałam swojego ojca, żeby zebrał plony. – Prychnęła pogardliwie. – Nie pochlebiaj sobie, Forrester! Może cię to zdziwi, ale nie każda dziewczyna, która zachodzi w ciążę, chce wyjść za faceta, który jej to zrobił. Popełniłam błąd wtedy w lipcu, ale to nie znaczy, że popełnię następny, zmuszając cię do poślubienia mnie.

– Jeśli jesteś niewinna, to powiedz mi, skąd, u diabła, twój stary wiedział, do kogo pójść. Ktoś mu wskazał drogę.

– To nie ja!

– To jak na to wpadł? Catherine nagle zamilkła, odwróciła się do niego plecami i obchodząc samochód powiedziała:

– Mimo wszystko dam się podwieźć do domu. – I wsiadła.

On także wsiadł, pozostawiając uchylone drzwi, tak żeby w aucie nadal paliło się światło, kiedy ją przepytywał:

– Nie zmieniaj tematu. Jak to się stało?

– Ja mu nie podałam twojego nazwiska. Nic mu nie powiedziałam!

– Nie wierzę ci. Jak się wobec tego dowiedział? – Clay dostrzegł, jak dziewczyna zagryza dolną wargę i odwraca wzrok.

Catherine starała się z całej siły, by jej usta nie formułowały żadnych wyjaśnień, nie była jednak tą przebiegłą kobietą, za jaką ją uważał.

– Skąd wiedział? – powtórzył pytanie. Nozdrza jej zadrżały, utkwiła wzrok w desce rozdzielczej, w końcu jednak wyznała:

– Piszę pamiętnik. – Ton jej głosu był spokojniejszy, a powieki lekko drżały.

– Co?

– Słyszałeś – powiedziała z twarzą odwróconą do bocznego okna.

– Tak, słyszałem, ale nie jestem pewien, czy zrozumiałem. Chcesz powiedzieć, że go znalazł? – Clay zaczynał pojmować, jakim pozbawionym skrupułów draniem jest jej ojciec.

– Daj mi spokój. Już i tak powiedziałam więcej, niż chciałam.

– Stawka jest wysoka. Muszę poznać prawdę, jeżeli dziecko rzeczywiście jest moje. A teraz mi odpowiedz. Czy go znalazł?

– Niedokładnie.

– Wobec tego co?

Westchnęła, oparła głowę o zagłówek, nadal jednak wpatrywała się w okno. Potem zobaczył, że zmęczona zamyka oczy, prawie z rezygnacją.

– Posłuchaj, to wszystko nie ma z tobą nic wspólnego. To, czym jest mój ojciec, i to, co zrobił, nie powinno być tematem naszej rozmowy. Chciałam tylko sprawić, żeby twoi rodzice nie przystali na jego żądania. Dlatego tu jestem.

– Nie zmieniaj tematu, Catherine. On znalazł pamiętnik i odkrył, jak się nazywam, prawda?

Przełknęła ślinę.

– Tak – szepnęła.

– Jak go znalazł?

– Och, na litość boską Clay, pisałam pamiętnik od czasu, kiedy przestałam nosić pieluchy! Wiedział, że gdzieś tam jest! Nie znalazł go tak po prostu, lecz zdewastował mój pokój.

Clay poczuł w żołądku dziwny skurcz. Głos mu złagodniał.

– Czy nikt go nie próbował powstrzymać?

– Mnie tam nie było. Moja matka nie próbowałaby go powstrzymać, nawet gdyby mogła. Boi się własnego cienia. Nie znasz mojego starego. Nic go nie powstrzyma, jeśli wbije sobie coś do głowy. Jest nienormalny.

Clay zatrzasnął drzwi. Siedział, rozmyślając nad tym wszystkim, z rękami na kierownicy. W końcu spojrzał na nią przez ramię.

– Aż boję się zapytać… co w nim było?

– Wszystko. Z cichym jękiem oparł czoło na kierownicy.

– Och, Boże, Boże…

– Tak – powtórzyła cicho. – Och, Boże…

– Przypuszczam, że lepiej zapamiętałaś tę noc niż ja? – zapytał, teraz sam zakłopotany.

– Nie różnię się od innych dziewczyn. To był dla mnie pierwszy raz. Obawiam się, że całkiem jasno opisałam swoje odczucia i wydarzenia tamtej nocy.

Milczenie przedłużało się, a opanowanie Catherine ulotniło się bezpowrotnie. Zaniepokoiło ją to, że on jej współczuje; wolała, gdy się na nią złościł. Po pewnym czasie Clay wyprostował się w fotelu, westchnął z drżeniem i potarł nasadę nosa. W długiej, pełnej napięcia ciszy pamięć przywoływała prowokacyjne obrazy ich pierwszej randki, aż w końcu Clay zmusił się do powrotu do rzeczywistości.

– Żąda więc zadośćuczynienia – powiedział, myśląc ojej ojcu.

– Właśnie tak, lecz bez względu na to co mówi, czym grozi, nie wolno ci się zgodzić na jego żądania. Nie dawaj mu pieniędzy! – poprosiła żarliwie.

– Posłuchaj, teraz to już nie ode mnie zależy. Wplątał w to mojego ojca, a mój ojciec jest… mój ojciec jest najbardziej uczciwym człowiekiem, jakiego znam. Albo zmusi do zapłacenia mnie, albo sam zapłaci, ile twój ojciec zażąda.

– Nie! – krzyknęła, powstrzymując się, by nie schwycić go za ramię. – Nie wolno ci!

– Nie rozumiem. Cały wieczór przekonywałaś mnie, że nosisz moje dziecko, a teraz błagasz, żebym nie dawał pieniędzy twojemu ojcu. Dlaczego?

– Ponieważ mój ojciec jest łajdakiem! – Jej słowa były ostre niczym nóż, nóż, który jednak ma dwa ostrza, gdyż słowa, jakie była zmuszona wypowiedzieć, głęboko zraniły ją samą. – Ponieważ nienawidzę go od tak dawna, jak sięga moja pamięć, i jeśli nawet miałaby to być ostatnia rzecz, jaką uczynię, chcę mieć pewność, że on na mnie nie zarobi. Całe lata czekał na taką okazję. Kiedy w końcu nadeszła, cieszę się, że będąc już tak blisko, zostaje z niczym!

Clay nagłe się zaniepokoił.

– Co masz na myśli mówiąc, że jest to ostatnia rzecz, jaką zrobisz?

Udało się jej ironicznie zaśmiać.

– Och, niech się pan nie martwi, panie Forrester, że z tego powodu popełnię samobójstwo. To by i tak w najmniejszym stopniu nie zdenerwowało mojego ojca.

– Cóż więc?

– Wystarczy pozbawienie go pieniędzy z tytułu reparacji. Nie znasz go, w przeciwnym bowiem razie zrozumiałbyś. Warte to nawet tego… – przerwała w porę, by nie dać się ponieść nienawiści, jaką odczuwała z powodu wspomnień, których nie zamierzała ujawnić.

Clay znowu zaczął pocierać nasadę nosa, walcząc z większym zaangażowaniem się w jej przeszłość, niż było to konieczne. Jednakże mściwość, jaką okazała, obraźliwy sposób, w jaki ojciec ją traktował, oskarżenia, którymi bezpodstawnie ją obrzucał, wszystko to tworzyło klasyczny obraz człowieka nieobliczalnego. Clay nie chciał współczuć Catherine. Jednak nawet wtedy gdy zakazał sobie dalszego zagłębiania się w jej przeszłość, to, czego się dowiedział, zaczęło nabrzmiewać w ciemności i ciszy niczym wrzód. Złościło go, że wpakował się w tak dramatyczną sytuację. I tak niepotrzebną, pomyślał. Naciskając nasadę nosa, Clay zdał sobie sprawę, że zaczyna go boleć głowa.

Wziął się w garść i ponownie objął kierownicę ramionami.

– Ile masz lat? – zapytał znienacka.

– A co to ma do rzeczy?

– Ile? – powtórzył z naciskiem.

– Dziewiętnaście. Z jego ust wydobył się ni to śmiech, ni to jęk.

– Dziewiętnaście lat i nie miała tyle rozumu, żeby jakoś się zabezpieczyć – powiedział do sufitu.

– Ja?! – warknęła. Poczuła nagły gniew, który sprawił, że krzyknęła głośniej, niż to było konieczne w małej przestrzeni samochodu. – A dlaczego ty tego nie zrobiłeś? To ty miałeś rzekomo doświadczenie w tej dziedzinie!

– Niczego nie planowałem na tę noc – powiedział, nadal zdegustowany.

– Cóż, ja także nie!

– Żadna dziewczyna, jeśli ma choć krztynę zdrowego rozsądku, nie szuka seksu nie będąc przygotowana.

– Nie szukałam seksu!

– Ha! Ma dziewiętnaście lat, jest dziewicą i utrzymuje, że nie szukała seksu!

– Ty zarozumiały draniu, myślisz…

– Zarozumiałość nie ma z tym nic wspólnego – przerwał jej. W ciasnej przestrzeni samochodu siedzieli twarzą w twarz. – Po prostu nie chodzi się na przypadkową randkę bez jakiegoś środka zapobiegawczego!

– Dlaczego?! – krzyknęła. – Dlaczego ja? Bo jestem kobietą? Dlaczego nie ty? A co by się stało, gdybyś trochę pomyślał, taki doświadczony ogier jak ty?

– Już drugi raz nazwałaś mnie ogierem, droga pani, i wcale mi się to nie podoba!

– A ty po raz drugi nazwałeś mnie panią, i mnie także się to nie podoba!

– Zbaczamy z tematu, którym było twoje zaniedbanie.

– Uważam, że tematem było twoje zaniedbanie.

– Zazwyczaj kobieta troszczy się o zabezpieczenie. Naturalnie założyłem…

– Zazwyczaj! – jęknęła, wyrzucając w górę ręce. – I to on nazywa mnie rozwiązłą!

– Chwileczkę… Tym razem ona mu przerwała.

– Powiedziałam ci, że to był dla mnie pierwszy raz. Nawet nie wiedziałabym, jak użyć środka zapobiegawczego.

– Nie wciskaj mi takich rzeczy! To nie wiktoriańska Anglia! Wystarczyło otworzyć książkę telefoniczną i sprawdzić, gdzie można się tego dowiedzieć. A nie słyszałaś, że kobiety już dorosły? Większość z nich udowadnia to, wykazując zdrowy rozsądek przy pierwszej przygodzie. Gdybyś ty tak samo zrobiła, nie znaleźlibyśmy się dzisiaj w tarapatach.

– Co dobrego przyjdzie z tych wszystkich oskarżeń? Powiedziałam ci – stało się, to wszystko.

– Jasne, że się stało, a ja miałem takiego pecha, że stało się to z nieuświadomioną dziewczyną, która nie zna znaczenia słów „kontrola urodzin”.

– Niech pan posłucha, panie Forrester, nie muszę tu siedzieć i wysłuchiwać pańskich kazań! Jesteś równie winny jak ja, tyle tylko że obwinianie mnie przychodzi ci znacznie łatwiej niż siebie. Wystarczy, że muszę znosić twoje śledztwo i nie mam ochoty bronić się przed zarzutem o ignorancję! Wiesz, że do tego trzeba było nas dwojga!

– W porządku, uspokój się. Może za bardzo na ciebie napadłem, ale wszystkiego można było tak łatwo uniknąć.

– Cóż, nie uniknęliśmy. To fakt, z którym musimy żyć.

– Mądrze mówisz – szepnął.

– Posłuchasz mnie przez chwilę? Zawieź mnie po prostu do domu. Jestem zmęczona i nie chce mi się już tutaj siedzieć i kłócić z tobą.

– No a co z dzieckiem – co zamierzasz z nim zrobić?

– To nie twoja sprawa. Zagryzł wargi i zapytał szybko, zanim stracił odwagę:

– Czy przyjęłabyś pieniądze na aborcję? Milczenie poprzedzające jej odpowiedź prawie uczyniło ją zbędną.

– Och, tak, tego byś chciał, prawda? Wówczas miałbyś czyste sumienie. Nie, nie przyjmę pieniędzy na aborcję!

Poczuł się jak skończony łajdak.

– W porządku, w porządku, przepraszam, że zapytałem. – Nie potrafił jeszcze powiedzieć, czy jej odpowiedź zmartwiła go, czy przyniosła mu ulgę. Westchnął. – No a co zrobimy z twoim ojcem?

– Jesteś taki mądry, wymyśl coś. – Catherine wiedziała, że pojutrze, kiedy ona – jako karta atutowa Herba Andersona – zniknie, jego statek straci wiatr w żaglach. Ale niech ją licho porwie, jeśli powie o tym Clayowi Forresterowi. Niech się trochę pomartwi!

– Nie potrafię – powiedział prawie pokornie. – I nie jestem taki mądry, i przepraszam, że nazwałem cię ignorantką, i przepraszam, że nazwałem cię rozwiązłą, i wiem, że nie powinienem był tak wybuchnąć, ale który mężczyzna nie zdenerwowałby się w takiej sytuacji?

– Byłbyś usprawiedliwiony, gdybym czegoś zażądała, ale nie robię tego. Nie przystawiam ci do głowy rewolweru ani do niczego nie zmuszam. Nie zamierzam jednak przyjąć od ciebie łaski – zakończyła z sarkazmem.

– A co to ma znaczyć?

– Znaczy to, że może mój ojciec miał rację, odczuwając do was niechęć, ponieważ jesteście bogaci. Oznacza to, że nie podoba mi się twój sposób myślenia. Uważasz, że szybka aborcja wszystko załatwi. Bardziej bym cię szanowała, gdybyś nigdy tego nie zasugerował.

– Teraz jest to dozwolone.

– Ale nadal jest to morderstwo.

– Na ten temat opinie są podzielone.

– I jak widać, moja różni się od twojej.

– Zamierzasz więc zatrzymać dziecko?

– To nie twój interes.

– Jeśli to moje dziecko, to i mój interes.

– Mylisz się – powiedziała takim tonem, że pojął bezskuteczność dalszych prób wydobycia z niej czegoś więcej. W milczeniu prowadził wojnę z własnym sumieniem. Kiedy się odezwał, jego słowa wyraziły większą prawdę, niż którekolwiek z nich się tego spodziewało.

– Posłuchaj, nie chcę, żeby ten dzieciak wyrastał w tym samym domu, w którym mieszka twój ojciec.

Można było usłyszeć, jak z pociemniałych gałęzi zwieszających się nad drogą spada liść. W ciemności rozległ się cichy głos Catherine:

– Proszę, proszę…

W odpowiedzi zapalił silnik, wrzucił bieg i próbował szybką jazdą zniweczyć swą frustrację. Zamyślony, znowu jedną ręką trzymał kierownicę, jadąc tylko trochę za szybko, ale nie tak jak poprzednio. Catherine oparła się w fotelu i w milczeniu przyglądała drzewom, szybko umykającym do tyłu. Straciła poczucie kierunku i na chwilę oddaliła od siebie smutne myśli. Samochód zwolnił i skręcił w ulicę, przy której mieszkał Clay.

– Czy sądzisz, że twoi rodzice nadal tam są?

– Nie mam pojęcia.