– To moja pierwsza wizyta w Erne Rock – odpowiedział Kieran. – Dziękuję – zwrócił się do Adalego, który podał mu kieliszek wina.

– Spotkaliśmy Kierana na przejażdżce – wyjaśnił William.

– Już nam to wyjaśnił, kochanie – cierpliwie powiedziała lady Jane. Boże! Czy William musi wychodzić na głupca przy księżnej? – Jestem pewna, że nie będzie mógł zostać, kiedy już zaspokoił swoją ciekawość. Gdzie jest Fortune?

– Ależ skądże! Pani pasierb musi zatrzymać się u nas przynajmniej na jedną noc – odpowiedziała Jasmine. – Zawsze byłam znana z gościnności, moja droga lady Jane. Miło mi będzie gościć pani rodzinę. Mam nadzieję, że później poznam również państwa córki.

– Tylko Colleen jest w Irlandii – rzekła lady Jane. – Mary i moja Bessie są w Anglii, gdzie mieszkają ich mężowie. Colleen zamieszkuje pod Dublinem, w Pale. Jej mąż ma tam niewielką posiadłość. Tylko ona będzie w stanie przyjechać na wesele.

– Jeśli będzie wesele – zauważyła Jasmine. Kieran Devers spostrzegł, że macocha lekko pobladła. A więc to, co Jane Annę Devers uważała za pewnik, wcale nie było przesądzone. Ciekawe. Dziewczyna była niezwykle atrakcyjna ze względu na swoje bogactwo, o urodzie nie wspominając, ale Jane Annę była przekonana, że z jakichś powodów Fortune nie mogła wyjść za mąż w Anglii i dlatego rodzina Lesliech przybyła do Irlandii w poszukiwaniu tu męża dla córki. Zdaniem jego macochy angielski małżonek był najbardziej pożądanym kandydatem. Udało jej się wydać za mąż za Anglika jego starszą siostrę Moire, którą od dnia ślubu z ich ojcem nazywała Mary, oraz własną córkę Bessie. Jednak Colleen wymknęła się jej i zakochała w sir Hughu Kellym. Na szczęście Hugh miał matkę Angielkę i był protestantem, więc Jane Annę łaskawie zgodziła się na jeden irlandzki ożenek w rodzinie.

– Oczywiście, że będzie wesele – z uśmiechem rzekł William. – Zamierzam zdobyć względy Fortune. Jest cudowną dziewczyną i już ją uwielbiam!

– Kogo uwielbiasz? – zapytała Fortune, wchodząc do komnaty w czystej zielonej sukni, z gładko zaczesanymi włosami podtrzymywanymi złocistą siatką.

– Ciebie, naturalnie – szczerze odparł William. Fortune uśmiechnęła się.

– Jesteś głupcem, Willu Deversie – skarciła go, ale Kieran zauważył, że zrobiła to łagodnym głosem.

Kieran w myślach zachęcił młodszego braciszka, żeby wypróbował na dziewczynie swój czar. Ale kiedy ponownie zerknął na Fortune Lindley, która z niesfornego łobuziaka przedzierzgnęła się w elegancką, młodą dziewczynę, pomyślał nagle, że jest zbyt wielkim wyzwaniem dla młodszego brata. Ich małżeństwo postawiłoby Willa w niezwykle trudnym położeniu. Znalazłby się pomiędzy silną matką, która przez całe życie mówiła mu, co ma robić i myśleć, a upartą młodą żoną, która z pewnością sama decydowała o swoim życiu i która będzie chciała kierować także jego poczynaniami. Wojna, która wybuchnie pomiędzy obiema kobietami, zabije jego miłego przyrodniego braciszka.

Głos wewnętrzny podpowiadał mu, że powinien się przyznać przed samym sobą. Dziewczyna zaintrygowała go i chciałby ją mieć dla siebie. Chciałby ją mieć nawet wówczas, gdyby niczego nie posiadała. Ale Fortune Lindley to bogata dziedziczka i pewnie uważa się za zbyt dobrą dla takich jak on. Jest dumną jędzą, ale zarazem romantyczką. Osobiście powiedziała mu, że wyjdzie za mąż tylko z miłości. Jednak on niczego nie mógłby jej zaoferować, nie mógł więc poślubić bogatej dziedziczki. Inni mężczyźni pewnie by próbowali, lecz Kieran Devers był równie dumny, jak lady Fortune Lindley.

– Brat Williama zostanie u nas na noc – zwróciła się Jasmine do córki. – To bardzo miłe, prawda, kochanie?

Fortune uśmiechnęła się z trudem. Wyraz jej twarzy wyraźnie mówił, że wcale nie uważa tego za miłe wydarzenie. Jak ten intruz śmiał wciskać się do ich małej grupy w czasie, gdy usiłowała dowiedzieć się czegoś więcej o Willu? Fortune nie była zachwycona. William Devers wydawał się miłym młodzieńcem, ale miał takie niedzisiejsze poglądy, okropną matkę i brata łajdaka. Nie wywołał w niej przyspieszonego bicia serca, czego się spodziewała po miłości swojego życia.

Jego starszy brat budził w niej silniejsze emocje.

Fortune wstrzymała oddech. O Boże! Zerknęła ukradkiem na Kierana Deversa i zamarła, widząc, że patrzy na nią i do niej mruga. Poczuła, że policzki zaczynają jej płonąć, i pospiesznie opuściła głowę. To niemożliwe! Kieran Devers był wielce nieodpowiedni i, co gorsza, był praktykującym katolikiem. Will Devers dużo bardziej nadawał się na męża. Pewnego dnia odziedziczy ziemie i stada swojego ojca, ona zaś wpłynie na niego, żeby był nieco mniej staroświecki w swoich poglądach. W Szkocji i w Anglii nie było nikogo, na kim by jej zależało. Za parę miesięcy skończy dwadzieścia lat. Jeśli nie William Devers, to kto?

Na pewno nie ów ciemnooki przyrodni brat Willa.

Była przekonana, że Kieran Devers nie jest człowiekiem godnym zaufania. Przecież zrezygnował z dziedziczenia majątku po ojcu wyłącznie z powodu religii. Jaki człowiek może być takim głupcem? Cichy głos w jej głowie podpowiadał, ze uczciwy. Fortune pomyślała, że nawet jeśli Kieran jest uczciwy, nie interesuje jej podniecające życie, w którym nie będzie mogła przewidzieć, co przyniesie następny dzień. A takie życie będzie wiodła kobieta u boku Kierana. Fortune pragnęła stabilizacji, nie przygody.

– Mamo, czy Will może siedzieć koło mnie przy kolacji? – zapytała słodkim, proszącym tonem.

Im szybciej przełamie swoją rezerwę wobec Williama Deversa, tym szybciej się pobiorą.

– Oczywiście – odrzekła Jasmine, zastanawiając się, o co chodzi córce.

Widziała, jak Kieran Devers zaczepia Fortune, budząc w dziewczynie popłoch. Potem na twarzy córki pojawił się wyraz zastanowienia. O czym myślała? Jasmine doszła do wniosku, że jeśli Fortune wcale nie jest pewna swojej decyzji i zmusza się do poślubienia Williama, może to jedynie doprowadzić do nieszczęścia.

Jasmine postanowiła więc w myślach, że posadzi Williama po prawej ręce Fortune, a Kierana po lewej. Ostatnio, w czasie, gdy spokojniej podchodziła do kwestii małżeństwa, Fortune oświadczyła, że wyjdzie za mąż jedynie z miłości. Co się stało z jej praktycznym, rozsądnym dzieckiem? Zawsze jednak lepsza miłość do nieodpowiedniego mężczyzny niż długie, nieszczęśliwe życie z odpowiednim. Jeśli Fortune była zainteresowana Kieranem, lepiej żeby zdała sobie z tego sprawę teraz i nie wychodziła za mąż za Williama tylko dlatego, że był właściwą partią. Jej córka potrafiła być uparta. Jasmine uśmiechnęła się do siebie, myśląc jednocześnie, że łajdak bywa dużo ciekawszym kochankiem niż dobrze wychowany dżentelmen. Doszła do wniosku, że nie może pozwolić córce na popełnienie błędu. Nie może!

Oczywiście, gdyby Jemmie dowiedział się, co się dzieje, byłby wściekły, pomimo swojej obietnicy, że pozwoli Fortune na samodzielne podejmowanie decyzji. Będzie musiała ukrywać przed nim prawdę, jak długo się da.

– Adali – zawołała. – Zanieś rzeczy pana Kierana do pokoju pana Williama. Mogą dzielić pokój i łoże. Na pewno robili tak już przedtem. Erne Rock jest takie małe, ale to cudowne miejsce dla młodej pary i dzieci. Zgadza się pani ze mną, lady Jane?

– Sądziłam, że William i jego żona zamieszkają z nami w Mallow Court. Przecież pewnego dnia będzie to posiadłość Williama, czyż nie, Kieranie?

– Naturalnie, pani – przytaknął pogodnie Kieran.

– Jeśli dojdzie do ślubu – zaczęła Jasmine, ponownie napełniając serce lady Jane obawą – uważam, że młoda para powinna zamieszkać sama w swoim domu. Fortune nie musi mieszkać z krewnymi swojego męża. W Irlandii będzie miała Erne Rock, zaś ja wraz z księciem oczywiście zadbamy o odpowiedni dla niej dom w Anglii – albo w pobliżu siedziby jej brata w Cadby, albo koło Queen's Malvern, majątku jej przyrodniego brata. – Uśmiechnęła się szeroko. – Będziemy chcieli przedstawić ich na dworze.

– Mamo, wiesz przecież, że nie cierpię dworu – zawołała Fortune.

– Jeśli chcesz odnieść sukces ze swoją hodowlą, musisz nawiązać właściwe znajomości, kochanie – przypomniała jej Jasmine. – Nie możesz traktować swoich udziałów w naszej rodzinnej spółce handlowej jak jedynego źródła utrzymania. Chyba nie sądziłaś, że przywiozę cię do Irlandii i zostawię tutaj?

– Nie miałam pojęcia – odpowiedziała Fortune, zdziwiona słowami matki James Leslie i sir Shane weszli do głównej sali. Siedzieli zamknięci w bibliotece, omawiając warunki ewentualnego ślubu ich dzieci. Kieran Devers podniósł się i przywitał z ojcem. Potem, gdy ojciec przedstawiał go Jamesowi Leslie, ukłonił się księciu. Książę dostrzegł w Kieranie Deversie nieujarzmionego Celta i natychmiast poczuł do niego sympatię. Oczywiście chłopak był głupcem, oddając przysługujące mu dziedzictwo, ale trzeba było podziwiać jego wiarę i wytrwałość w trzymaniu się tego, co uważał za słuszne.

– Zadowolony jesteś ze swoich decyzji, chłopcze? – zapytał książę.

– Tak, wasza miłość – odpowiedział Kieran Devers, świetnie wiedząc, czego dotyczyło pytanie. – Mallow Court należy do mojego brata i z radością zrzekłem się go na jego rzecz.

– Ale zostałeś tutaj. – James Leslie był zaintrygowany.

– Chwilowo – odparł Kieran Devers. – Czuję, że moje miejsce na świecie znajduje się gdzieś indziej, ale na razie nie mam pojęcia gdzie. Muszę poczekać, a we właściwym czasie opatrzność mnie tam zaprowadzi. James Leslie skinął głową. Dziwne, ale rozumiał dokładnie, o czym ten młody człowiek mówi. Irlandczycy byli jeszcze bardziej szaleni niż Szkoci. Skoro Kieran Devers czeka! na objawienie, w końcu na pewno się go doczeka.

– Obiad podany, milordzie – odezwał się Adali.

– Panowie – rzekł książę i poprowadził gości do stołu.

ROZDZIAŁ 4

Williama Deversa zaskoczyło, jak szybko zdołał się zakochać w Fortune Lindley. Tak, był pewien, że jest w niej zakochany. Była najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Podobały mu się jej ogniście rude włosy, bez względu na to, co mówiła jego matka, a lady Jane miała wiele do powiedzenia po powrocie do domu. W powozie zachowywała się spokojnie, gdy wracali do Lisnaskea, okrążając jezioro. Zupełnie jakby się obawiała, że księżna może ją usłyszeć. William był zdumiony, że matka została tak zastraszona przez Jasmine Leslie. Sam patrzył na księżnę z przyjemnością i uważał, że jest czarująca w obejściu. Poślubię Fortune najszybciej, jak tylko się da – oświadczył rodzicom, gdy wieczorem zasiedli w domu przy kominku.

Nie – powiedziała matka – nie poślubisz jej! Wypowiada się o wiele zbyt śmiało jak na kobietę. Typowa wykształcona, szlachetnie urodzona sawantka. To nie jest dziewczyna dla ciebie. Twoja kuzynka, Emily Annę, jest dużą lepszą partią Williamie. Może nie jest tak bogata jak Fortune Lindley, ale żadne pieniądze nie zrekompensowałyby nam wejścia lady Fortune do naszej rodziny!

Jestem tego samego zdania – wsparł macochę Kieran Devers. – Pierwszy raz w czasie całej naszej znajomości zgadzam się z tobą pani. Doprawdy? – Jane Devers była podejrzliwa. – Czemu, u licha, miałbyś się ze mną zgadzać, Kieranie? Niewątpliwie nigdy dotąd nie zgadzałeś się ze mną w niczym, chociaż robiłam, co tylko mogłam, żeby dać ci właściwe wychowanie, pomimo twoich katolickich skłonności.

Roześmiał się. Istotnie wypełniała swoje obowiązki jako macocha, przynajmniej oficjalnie, musiał też przyznać, że nigdy nie była okrutna. Nic nie mogła poradzić na to, że wolała swojego syna. Dziwne, ale Kieran nie czuł się specjalnie przywiązany do swojego domu. Gdzieś w świecie czekało na niego coś innego.

– Zgadzam się z pani wnioskami, bo są poprawne, madam. Fortune Lindley jest piękną, zepsutą dziewczyną wysokiego rodu. Zniszczy Williama, wcale tego nie chcąc. Tymczasem kuzynka Emily Annę od dziecka kocha naszego Willa. Jest o prawie trzy lata młodsza od lady Fortune. Będzie zachwycona, mogąc mieszkać w Mallow Court i słuchać twoich wskazówek. Nie tak, jak lady Fortune.

– Sam jej pragniesz! – oskarżył William brata. – Chcesz jej dla siebie, Kieranie. Nie myśl, że tego nie widzę! – Twarz poczerwieniała mu z gniewu.

– Owszem, przyznaję, że mnie intryguje, ale dzikość zawsze mnie fascynowała, Willy. Wątpię jednak, żeby książę Glenkirk, w którego żyłach płynie królewska krew i którego łączą bliskie związki z monarchą, chciał wydać swoją piękną i bogatą córkę za kogoś takiego, jak ja. Nie tak zawiera się związki w towarzystwie. Jak doskonale wiesz, nie mam nic, co mógłbym zaoferować szanowanej kobiecie. Toteż mogę sobie jej pragnąć, a i tak jej nie dostanę. Ty zaś nie bądź głupi i nie proś o jej wyperfumowaną rączkę.

– Poproś o nią. – William Devers zwrócił się do ojca. – Poproś, bo jeśli tego nie zrobisz, opuszczę ten dom i już nigdy nie wrócę!

– Kochanie! – Lady Jane dotknęła twarzy syna. William odskoczył od niej jak oparzony.

– Fortune Lindley będzie moją żoną! Po ślubie zamieszkamy w Erne Rock i w Anglii, bo to się jej spodoba. Nigdy więcej moja noga nie postanie w tym domu, dopóki nie umrzesz, madam. Nigdy więcej nie będziesz mną rządzić!