– Życzę miłego dnia, madam, życzę miłego dnia, sir Williamie – powiedział i wyszedł. Na dworze odnalazł czekającego na niego zięcia.

– Myślisz, że powiedzą ci, kiedy będzie pogrzeb, chłopcze? – zapytał.

– Będą się starali zachować to przede mną w tajemnicy, ale mam w domu sprzymierzeńców, którzy mnie poinformują – ponuro odpowiedział Kieran.

– Pojadę z tobą do Lisnaskea po ciała twoich sióstr i pani Fitzgerald – powiedział książę.

– Będę wdzięczny za towarzystwo i pomoc – padła odpowiedź. Gdy dotarli do wioski, wstrząsnął nimi widok zniszczeń. Domy spalone do cna, częściowo zwęglone, całkowicie zburzony kościół. Wszędzie roztaczał się zapach śmierci, a jednak ludzie już zaczynali się zabierać za odbudowę. Ocalałe rodziny katolickie zostały zamknięte w zagrodzie dla bydła. James Leslie był wstrząśnięty i nalegał, żeby ich natychmiast uwolniono.

– Co, u diabła, zamierzacie z nimi zrobić? – zapytał gniewnie.

– Sir William mówi, że trzeba ich zabić – odpowiedział wioskowy kowal, Robert Morgan. Książę spojrzał na zagrodę, w której znajdowały się głównie kobiety, dzieci i starcy.

– Otwórzcie tę przeklętą bramę, pozwólcie im zebrać resztki dobytku, które mogły ocaleć z pogromu, i opuścić bez przeszkód Lisnaskea. Czy naprawdę jesteście aż tak głupi, żeby sądzić, iż Pan Bóg uśmiecha się, widząc wasze gwałty i morderstwa?

– Ale to papiści, milordzie. Boga nie obchodzą papiści – argumentował kowal.

– A kto ci to powiedział? – rzucił z pogardą książę. – Na litość boską, człowieku, czcimy tego samego Boga, chociaż w różny sposób.

– Ich Bóg to bożek, milordzie, a nie nasz prawdziwy Bóg. Chyba pan to rozumie? James Leslie na chwilę przymknął oczy. Pomyślał ze znużeniem, że nie warto dyskutować z głupcami. Czy to się kiedykolwiek skończy?

– Natychmiast uwolnijcie te nieszczęsne istoty! – zagrzmiał. – Mam dużo większą władzę niż wasz przeklęty sir Will, i jeśli mnie natychmiast nie posłuchacie, spalę wszystko, co tu jeszcze pozostało! – Stojący za nim zbrojni patrzyli równie zdecydowanie na kowala i niewielką grupkę mężczyzn, którzy skupili się wokół niego.

Kowal rozważał, jak sprzeciwić się temu Szkotowi, ale ku jego przerażeniu książę odezwał się ponownie, a jego słowa zmroziły mu krew w żyłach.

– Człowieku, chcesz, żeby twoje córki spotkał ten sam straszliwy los, co biedną małą Aine Fitzgerald?

– Otwórzcie zagrodę i wypuśćcie ich. Niech wezmą, co do nich należy, i niech opuszczą Lisnaskea – powiedział Robert Morgan.

– I żadnego nękania – przestrzegł mieszkańców wioski James Leslie. – To są kobiety, malcy i ludzie starzy. Żyliście z nimi w pokoju, dopóki nie zaszczepiono w was uprzedzeń. Dzieliliście ze sobą szczęśliwe chwile, razem opłakiwaliście swoich zmarłych. Rodziliście dzieci i tańczyliście na swoich weselach. Pamiętajcie o tych chwilach, a nie o tym, co się stało minionej nocy. – Potem odwrócił się do swoich ludzi, sześciu z nich rozkazał pozostać i dopilnować oswobodzenia ocalałych katolików, sam zaś wraz z Kieranem i pozostałymi ruszył na poszukiwanie ciał zamordowanych. Dotarli do ślicznego ceglanego domu, gdzie ujrzeli wyrwane z zawiasów drzwi frontowe. Gdy weszli do środka, zaskoczyła ich obecność ojca Cullena Butlera. Duchowny wyjaśnił im, że ksiądz z Lisnaskea także został zamordowany ostatniej nocy, podobnie jak protestancki pastor. To właśnie śmierć ojca Brendana rozsierdziła katolików i skłoniła ich do zabójstw. Do tamtej chwili byli zbyt zajęci własną obroną, ale gdy zginął ich ksiądz, wybuchła w nich wściekłość.

– Ktoś musiał przyjść, pomodlić się nad tymi nieszczęsnymi kobietami – spokojnie powiedział Cullen Butler. – Nie będziecie mogli tu ich pochować. Cmentarz został zdewastowany. Nie możecie też pogrzebać ich w Maguire's Ford, bo ich groby za bardzo przypominałyby o straszliwej nienawiści pomiędzy protestantami a katolikami. Muszą spocząć w jakimś spokojnym zakątku, bezimiennie, ale bezpiecznie – rzekł ksiądz. – Sam poświęcę ziemię i powiem, co należy. Najlepiej, żeby zajęli się tym twoi ludzie, Jamesie Leslie, bo wówczas nikt nie będzie wiedział, gdzie została pochowana Molly Fitzgerald i jej córki. Po wyjeździe Kierana nie pozostanie nikt, kto by je opłakiwał. Kieran Devers patrzył na dwa ciała w saloniku. Ksiądz rozłączył oba ze śmiertelnego uścisku i położył je na podłodze. Na niebieskiej sukni Molly widniały ciemne plamy krwi. Nie widział rany Maeve, która została postrzelona w tył głowy.

– Gdzie jest Aine? – zapytał księdza.

– Tam, gdzie zostawił ją William Devers. Biddy zakryła ją, zanim wyszła – padła odpowiedź. Kieran bez słowa wspiął się po schodach i wszedł do pokoju, w którym leżała Aine Fitzgerald. Pozostali na dole usłyszeli jego gwałtowny szloch. Wszyscy wiedzieli, że Colleen i Aine były jego ulubionymi siostrami. Potem usłyszeli odgłosy kroków na dół i Kieran powrócił do saloniku, trzymając w objęciach dziewczynę owiniętą prześcieradłem, które narzuciła na nią Biddy.

– Will musi za to zapłacić – spokojnie oświadczył Kieran Devers.

– Tylko Bóg go osądzi. Teraz masz żonę, chłopcze, a przed sobą jasną przyszłość. Nie daj się uwięzić w irlandzkiej przeszłości. Nie narażaj swojej nieśmiertelnej duszy dla chwilowej zemsty – rzekł Cullen Butler.

– Możesz tego ode mnie żądać, patrząc na ciało tej niewinnej dziewczyny? Zgwałcił ją. Swoją własną siostrę. Ledwie wyszła z dzieciństwa i była czysta niczym wiosenny poranek. A potem ją zamordował. Jak mogę mu to wszystko wybaczyć? – spytał załamany Kieran.

– Musisz, przez wzgląd na swoją duszę – radził ksiądz. – Aine, Maeve i pani Fitzgerald są już bezpieczne w królestwie bożym, bo na pewno sposób, w jaki zginęły, oszczędził im czyśćca. Twój przyrodni brat splamił swoją duszę i odpowie za to, obiecuję ci, Kieranie. Nie obciążaj siebie, uzurpując prawo do ferowania boskich wyroków. Pomsta należy do mnie, powiedział Pan.

– Pochowajmy je – rzekł Kieran, ciągle trzymając na rękach Aine.

– Wezwij wóz – polecił książę jednemu ze swoich ludzi, a kiedy powóz został sprowadzony przed dom, położono na nim zwłoki, żeby je przewieźć na miejsce pochówku.

– Dajcie mi chwilę – poprosił Kieran, wchodząc na powrót do domu. Kiedy się ponownie pojawił, wyruszyli w drogę przez Lisnaskea, aby książę mógł sprawdzić, czy ocaleli katolicy zostali uwolnieni i czy pozwolono im bezpiecznie odejść. Gdy okazało się, że tak się stało, zbrojni księcia dołączyli do konduktu pogrzebowego. Protestanci z Lisnaskea stali po obu stronach jedynej drogi prowadzącej przez wieś i obserwowali ich. Niektórzy mieli ponure, kamienne oblicza, ale paru płakało. Jakiś młodziutki chłopak podbiegł do powozu, zajrzał do środka i na widok zmarłych kobiet wypowiedział tylko jedno słowo:

– Aine.

I oddalił się pospiesznie.

James Leslie zatrzymał procesję, spojrzał na zgromadzonych ludzi, wyciągnął rękę i rzekł:

– Do tego właśnie doprowadziła wasza nienawiść i nietolerancja. Mam nadzieję, że będziecie mogli z tym żyć.

Potem dał znak swoim ludziom i powóz znów ruszył. Za ich plecami ceglany dom Molly Fitzgerald stanął w płomieniach, bowiem Kieran podpalił go, aby ci, którzy ją zabili, nie dostali ani domu, ani rzeczy, będących jej własnością.

Gdy znaleźli się w połowie drogi do Maguire's Ford, w lesie, pośród dębów i jesionów, wykopali jeden duży grób i złożyli obok siebie matkę i córki. Grób został starannie zasypany i zamaskowany dywanem mchu i zeschniętych liści. Przed złożeniem ciał ksiądz poświęcił ziemię, po czym cichym, miękkim głosem odprawił po łacinie mszę żałobną. Kieran modlił się razem z nim. James Leslie ciekaw był, jak głęboko zięć wziął sobie do serca słowa księdza o zemście. Nie mógł spuścić z oczu Kierana, bo nie chciał, aby jego córka była nieszczęśliwą wdową. Doszedł do wniosku, że Ulster jest koszmarnym miejscem. Jedna zbrodnia prowadziła do następnej, ta do kolejnej. Nie było miejsca na żaden kompromis.


*

Tuż po zachodzie słońca książę i jego towarzysze wrócili do zamku Erne Rock. Biddy drzemała przy kominku, przy którym siedziała też Jasmine z córką. Gdy weszli, Fortune zerwała się na równe nogi.

– Sir Shane? Nic mu się nie stało? Na miły Bóg, Kieranie, ale jesteś blady. – Podbiegła do męża i objęła go.

– Pochowaliśmy Molly i dziewczęta – odezwał się.

– A twój tato?

– Nie żyje. Will go zabił – odpowiedział Kieran. Wstrząśnięta Jasmine gwałtownie wciągnęła powietrze.

– To diabeł – mruknęła Biddy, budząc się nagle. – Sczeźnie w piekle za swoją podłość, i wydaje mi się, że już niedługo.

– Znaleźliśmy sir Shane'a uwięzionego we własnym domu – poinformował żonę i córkę książę. – Uwolniliśmy go, ale wtedy zjawił się William. – James Leslie opowiedział dokładnie o całym zdarzeniu.

Fortune wybuchnęła płaczem i przywarła do męża. Oczy Jasmine zwilgotniały. Przyłożyła ręce do brzucha i powiedziała:

– To straszne. Dzięki Bogu Fortune nie poślubiła tego człowieka. Bez wątpienia jest szalony.

Za oknami zapadła noc. Do zebranych w głównej sali dołączył wyraźnie przejęty Rory Maguire.

– Wśród tutejszych protestantów znajdą się gorące głowy. Wraz z naszym zacnym pastorem robiliśmy wszystko, żeby zachować we wsi spokój. Wydaje mi się, że paru młodszych mężczyzn z Lisnaskea przeniknęło do Maguire's Ford, próbując napuścić jednych mieszkańców wioski na drugich – powiedział.

– Przecież nasi protestanci nie mogą być tacy głupi jak ich bracia w Lisnaskea. Kiedy byli bezdomni, daliśmy im tutaj schronienie, chociaż Anglicy nalegali, żeby wracali do Holandii, gdy ich statek „Speedwell” zaczął przeciekać na Morzu Irlandzkim. Jest im tutaj o wiele wygodniej niż w kolonii w Plymouth. Musimy zachować pokój w Maguire's Ford! Nie pozwolę, żeby ludzka nietolerancja zniszczyła dziedzictwo moich synów! – powiedziała Jasmine. Rory spojrzał na nią i na córkę, do której nie mógł się przyznać. Te same przesądy, które wywołały masakrę i tragedię w Lisnaskea, zmuszały Fortune i Kierana do opuszczenia Ulsteru. Na stare lata będzie równie samotny, jak przez całe dotychczasowe życie. Nigdy nie zazna radości patrzenia na dorastanie wnucząt, nawet gdyby nie wiedziały, kim naprawdę dla nich jest.

– Katolicy nie są lepsi, ale przysięgam, że dopilnuję, aby panował tu spokój, milady Jasmine – obiecał gorąco.

– Oboje o to zadbamy, Rory – odpowiedziała. – Nikomu nie pozwolimy zniszczyć tego, co tu zbudowaliśmy przez te wszystkie lata. Cullen, porozmawiasz jeszcze ze swoimi wiernymi?

– Naturalnie, kuzynko – odparł ksiądz. Przez następnych parę dni panował niemal idylliczny spokój. Księżna Glenkirk osobiście ogłosiła swoją wolę w obu kościołach Maguire's Ford.

– Jeśli nie potraficie żyć w pokoju z waszymi sąsiadami, jak dawniej – oświadczyła poddanym – musicie stąd odejść. Nie pozwolę na to, co się stało w Lisnaskea. W imię czego zginęli dobrzy ludzie, katolicy i protestanci.

Przyjaciele, wszyscy czcimy tego samego Boga. Naprawdę wierzycie w to, że nasz Bóg wybaczy gwałty i zbrodnie popełnione na tych, którzy mają odmienne poglądy? Czy Biblia nie naucza miłości i pokoju? Czy piąte przykazanie nie brzmi: nie zabijaj? To przykazanie nie mówi, że nie wolno zabijać, ale z wyjątkiem…

Sir Shane został pochowany bez żadnych incydentów. Colleen Kelly i jej mąż stali niczym bufor pomiędzy lady Jane, Williamem i Emily Annę a Kieranem, Fortune i państwem Leslie. Colleen jasno oświadczyła swojemu przyrodniemu bratu, że nigdy nie wybaczy mu tego, co uczynił ich ojcu i Fitzgeraldom.

– Zawsze byłaś taka jak oni. Ty i twoja rodzina nie jesteście więcej mile widziani w Mallow Court – parsknął sir William.

– Jesteś beznadziejny, Williamie – odpowiedziała spokojnie.


*

Pokój w Maguire's Ford utrzymał się, pomimo codziennie rozpuszczanych plotek i wysiłków prowokatorów obu wyznań, aby wywołać problemy. Ludzie ocaleli z Lisnaskea, którzy mieli rodziny w Maguire's Ford, przybyli błagając krewnych o schronienie i zostali przygarnięci. Zaniepokoiło to niektórych protestantów, obawiających się, iż przybyli mogą chcieć się mścić na wszystkich niekatolikach.

Kieran Devers, któremu zakiełkował pomysł, w jaki sposób rozwiązać choćby część tych problemów, przeprowadził rozmowę z ojcem Cullenem.

– Książę powiedział mi, że byłoby znacznie lepiej, gdybym wyruszy! na wyprawę lorda Calverta, mając własny statek i kolonistów, którzy po dotarciu na miejsce pomogliby zbudować kolonię. Ponieważ ma to być kolonia głównie dla katolików, czemu nie miałbym zabrać ze sobą na statek kobiet i mężczyzn z Irlandii? Fortune w pełni się z nim zgadzała.

– Mam dwa własne statki, które pływają na szlakach handlowych – powiedziała mu. – Jest cudowna, stara, ale całkiem solidna jednostka, „Róża Cardiffu”, która wiele lat temu przywiozła mamę z Indii. Niedługo wyruszy w rejs powrotny z Indii Wschodnich. Na Morzu Śródziemnym mam drugi, nowszy statek „Highlander”. Wiosną będzie wracać do Anglii. – Odwróciła się do ojczyma. – Czy moglibyśmy wyposażyć oba te statki, tato, i popłynąć nimi do Nowego Świata?