– Przyjedzie mama, a jeszcze lepiej będzie, kiedy przybędzie India. Fortune była przy niej, gdy India rodziła swoje pierwsze dziecko. Poproś ją kiedyś, żeby ci o tym opowiedziała. – Uśmiechnął się do Kierana. – Czy otrząsnąłeś się już z szoku? Wyobrażam sobie, że nie jest ci łatwo pogodzić się z myślą, iż poślubiłeś taką herod – babę.

– Nie jestem herod – babą – rzekła Fortune, wkraczając z powrotem do jadalni. – Jak możesz mówić coś takiego? Przecież Kieran wie lepiej. Jej mąż uśmiechnął się.

– Pewnie, że wiem, kochanie. Dobrze nam się rozmawiało z Charliem. Musimy usiąść i ustalić, w jaki sposób zorganizować wyprawę, jeśli ty pozostaniesz tutaj. Fortune uśmiechnęła się do obu mężczyzn.

– Wiedziałam, że dasz się przekonać, Kieranie – mruknęła. – Cieszę się, że Charlie ci wszystko wyjaśnił. A teraz do roboty, nie mamy ani chwili do stracenia! Charles Frederick Stuart, książę Lundy, wyszczerzył zęby do szwagra ponad rudą głową siostry. Przesłanie było jasne: „Sam widzisz, musisz tylko pozwolić jej decydować”.

ROZDZIAŁ 15

Najszybciej, jak to tylko było możliwe, posłali wiadomość do Maguire's Ford, żeby ludzie chcący wyruszyć z nimi byli gotowi wsiąść na „Różę Cardiffu” za kilka miesięcy. Rory Maguire otrzymał szczegółową listę rzeczy, jakich będzie potrzebował każdy osadnik, którą Deversowie dostali od lorda Baltimore. Jedyną kobietą która miała z nimi popłynąć, była lekarka, pani Jones, gdyż w czasie tych pierwszych miesięcy jej usługi mogły okazać się bezcenne. Poradzono, żeby zabrała ze sobą nie tylko swoje suszone zioła, korzenie i korę, ale także sadzonki roślin, gdyż nie wiadomo było, jakimi roślinami leczniczymi będzie dysponowała w nowej kolonii Mary's Land.

Pozostałe kobiety i dzieci miały pozostać w Ulsterze aż do przyszłego lata, kiedy „Róża Cardiffu” powróci po nie. Popłyną wówczas w towarzystwie drugiego statku, „Highlandera”, na który można będzie załadować konie i inne zwierzęta. Planowano, że w czasie zimy zostanie wzniesiony dom dla Deversów i innych, aby po przybyciu kobiet i dzieci miały bezpieczne schronienie.

Po dopłynięciu do celu na drugim brzegu morza, mężczyźni mieli kupić w Wirginii mleczną krowę i konia dla Kierana. Dzięki temu po nadejściu wiosny można by zaorać ziemię. Dotarły już do nich pogłoski, że koloniści z Wirginii nie są zbyt przyjaźnie nastawieni, bowiem zazdroszczą specjalnego statusu Mary's Land. Fortune wiedziała jednak, że pieniądze przezwyciężą największą niechęć, poradziła więc mężowi, by starał się ubić jak najlepszy interes, ale to, co naprawdę potrzebne, kupował bez względu na cenę, bo od tego zależał ich sukces bądź porażka.

– Jesteś taka zapobiegliwa, kochanie. Żałuję, że nie możesz ze mną jechać – powiedział pewnego dnia Kieran, gdy przeglądali listę rzeczy, które udało się już załatwić.

Fortune uśmiechnęła się do niego.

– Tak bardzo bym chciała wyruszyć z tobą, ale zrozumiałam, że tak będzie lepiej. Musisz całkowicie się skoncentrować na zagospodarowaniu naszej posiadłości, żeby przynosiła nam zyski, Kieranie. W moim aktualnym stanie byłabym dla ciebie ciężarem, bo przez cały czas trząsłbyś się nade mną. Położył dłoń na jej brzuchu, który ostatnio zaczął się zaokrąglać.

– Trudno mi się pogodzić z myślą, że nie będzie mnie tutaj przy narodzinach naszego syna – rzekł. – Pamiętam, jak mój świętej pamięci ojciec opowiadał, iż akuszerka wyjęła mnie z łona matki i podała mu w objęcia. Chciałbym być tutaj i zrobić to samo, kochanie. – Czule gładził jej brzuch. – Mój syn – dodał, niemal z nabożnym podziwem.

– Nasze dziecko – poprawiła łagodnie. – To może być dziewczynka albo chłopiec. Jest mi to obojętne, byle tylko dziecko było zdrowe.

Delikatnie pocałował ją w usta.

– Zgadzam się, Fortune. Popatrz, w tym czasie w zeszłym roku zakochaliśmy się w sobie.

Zaśmiała się radośnie.

– Jesteś najbardziej sentymentalnym mężczyzną, jakiego znam, Kieranie Deversie – oświadczyła. – Wiedziałam, że słusznie robię, oddając ci serce, na wet jeśli kosztowało mnie to Maguire's Ford.


*

Skończyło się lato. Jasmine wraz ze swoją maleńką córeczką Autumn Rosę Leslie przybyła na południe Anglii, do Queen's Malvern. Książę i jego najstarszy syn pozostali w Glenkirk, ale księżnej nie można było odwieść od pomysłu, żeby być u boku brzemiennej córki. Z Autumn, która miała już prawie rok, mogła podróżować dość wygodnie. Kieran czuł się lepiej, wiedząc, że matka Fortune będzie z dziewczyną przy porodzie.

– Oboje jesteście rozsądni, że zdecydowaliście się opóźnić wyjazd Fortune.

Przy pierwszym dziecku nigdy nie ma pewności, kiedy się urodzi. Lepiej, że Fortune zostanie tutaj z nami. Niedługo Charlie wyjedzie na królewski dwór i będziemy miały Queen's Malvern tylko dla siebie – powiedziała Jasmine.

Charles Frederick Stuart obchodził dwudzieste urodziny. Jego brat, Henry Lindley, markiz Westleigh, starsza siostra India, hrabina Oxton i jej małżonek, Deveral Leigh, przyjechali, aby uczcić okazję wraz z niezbyt królewskim Stuartem. Tej nocy Jasmine rozejrzała się po jadalni. Oto czwórka jej najstarszych dzieci. Kiedyś byli sobie tak bliscy. Teraz, już dorośli, robili wiele zamieszania wokół Jesieni Róży, najmłodszej z nich wszystkich. Jasmine spojrzała na swojego syna, którego miała ze Stuartem.

– Jesteś wierną kopią ojca – powiedziała Charliemu. – Gdy umarł, miał dwadzieścia lat. Dzięki Bogu masz silniejszą konstrukcję. Kiedy się urodził, traktowano go w Szkocji jak jakieś hinduskie bóstwo. Służba nosiła go na rękach dopóki nie skończył czterech lat. Wyznał mi kiedyś, że kiedy w końcu zostawiali go samego na noc, wstawał z łóżka i biegał w tę i z powrotem po pokoju. Gdyby tego nie robił, miałby tak słabe nogi, jak jego młodszy brat. Twój biedny wuj Karol był mniej pomysłowy i okropnie cierpiał, ucząc się chodzić. Czy zauważyłeś, że nawet dzisiaj porusza się dziwacznym krokiem?

– Ciekaw byłem, skąd się to wzięło – odpowiedział Charlie. – Mamo, byłaś starsza od ojca, prawda?

– O trzy i pół roku, ale nikt się nad tym za bardzo nie zastanawiał – odpowiedziała Jasmine. – Chyba wszystkim ulżyło, że w końcu wziął sobie kochankę i udowodnił, iż jest prawdziwym mężczyzną. Znasz plotki, które zawsze krążyły wokół twojego dziadka, króla Jakuba. – Uśmiechnęła się i poklepała go po ręce. – A ty, synu? Czy jakaś dama skradła ci serce?

Charlie się zaczerwienił.

– Jestem królewskim bratankiem. Nieważne, że pochodzę z nieprawego łoża, nadal jestem jego bratankiem i damy zawsze są wobec mnie niezwykle miłe – odparł niezbyt królewski Stuart z błyskiem w oku.

– Szkoda, że mama nie wyszła za mąż za księcia Henry'ego – wtrącił Henry Lindley. – To ty byłbyś teraz królem i chyba lepszym niż biedny król Karol. Jeśli jest czegokolwiek pewny, to swojego autorytetu, ale nie potrafi podjąć żadnej politycznej decyzji, zanim rozważy najdrobniejsze szczegóły. I niech nikt nie śmie się z nim nie zgadzać. Z trudem znosi wszelkie odmienne sugestie i krytykę.

– Nie jest złym monarchą – broniła króla Jasmine.

– Owszem, jest – powiedział markiz Westleigh – nawet jeśli chce dobrze, mamo. Ale przynajmniej naszemu Charliemu udało się uniknąć Henrietty Marie jako żony. Przesadnie dumna i nabożna katoliczka. Już samo jej istnienie stwarza kłopoty – roześmiał się.

– Henry! Pamiętaj, że twój szwagier jest katolikiem. Nie po to cię wychowałam, żebyś teraz prezentował takie uprzedzenia – Jasmine skarciła swojego najstarszego syna.

– Nie jestem przeciw katolikom, mamo. Jestem praktyczny i mówię prawdę. Powiedziałbym to samo, gdyby była nabożną purytanką. Ekstremizm nie jest zdrowy dla kraju i dla rządu. Anglia się zmienia, a ja nie mam pewności, czy podobają mi się zachodzące zmiany – rzekł markiz.

– Anglicy od wieków pokazywali tylko jedną stronę religii – zabrał głos Kieran. – Może nie lud, ale władcy.

– Lud też – rzekł ponuro Henry Lindley.

– Wydawało mi się, że przyjechaliście tutaj, by świętować moje urodziny – rzeki z uśmiechem Charlie. – Nie chcę rozmawiać o polityce czy o religii. Nigdy już nie spotkamy się wszyscy razem. Niedługo nasza siostra opuści nas, żeby udać się do Nowego Świata. Dziś wieczorem chcę jeść, pić i wspominać. Pamiętacie, jak wszyscy uciekliśmy do Francji, bo moi dziadkowie, król Jakub i królowa Annę doszli do wniosku, że Jemmie Leslie jest idealnym mężem dla mamy?

– I dwa lata zajęło mu odnalezienie nas, bo nikt nie chciał mu powiedzieć, gdzie jesteśmy – roześmiała się India.

– Dopóki madam Skye nie zaczęła udzielać wskazówek tak wyraźnych, że musiałby być zupełnie głupi, żeby nas nie odszukać – zarechotał Charlie.

– Znalazł nas tylko dlatego, że śledził naszą prababkę, która przyjechała do Francji, by powiedzieć mamie o śmierci pradziadka – rzekła Fortune. – Ale tata był istotnie właściwym mężem dla mamy i idealnym ojcem dla nas!

– Z wyjątkiem tych momentów, kiedy jest tak uparty, że kompletnie nie daje się z nim dyskutować – dodała India.

– Na Boga, Indio! – zawołał Henry Lindley do starszej siostry. – Chyba nie żywisz ciągle urazy do biednego Glenkirka? Myślałem, że już dawno mu wybaczyłaś. Zrobił to, co uważał za właściwe.

– Oczywiście, że mu wybaczyłam – odpowiedziała India. – Po prostu przypomniałam sobie, jak przez niego omal nie straciliśmy z Devem naszego pierworodnego.

– Wolę wspominać nasze dzieciństwo – stwierdziła Fortune. – Ależ to były czasy, kiedy mama przebywała na dworze, a my musieliśmy zostać u madam Skye i pradziadka Adama. Pamiętasz czarnego kucyka, którego ci podarował, Indio? India zachichotała.

– Błagałam o tego kucyka od dnia, w którym się urodziłaś. Pamiętam, jak mu oświadczyłam, że wolałabym czarnego kucyka niż małą siostrę. Czy przypominasz sobie, Fortune, kiedy miałaś trzy latka i udało ci się, do dziś nikt nie wie, jakim sposobem, wdrapać się na grzbiet kuca? A potem wyjechałaś na nim ze stajni na podwórko, piszcząc z zachwytu.

– Ty zaś byłaś wściekła, że śmiałam się przejechać na twoim kucyku. Toteż następnego dnia pradziadek Adam kupił mi dereszowatego kucyka z ciemnymi plamami na zadzie. Nazwałam go Piegus.

– Jak udało ci się dosiąść mojego kucyka? – zapytała India.

– Henry mi pomógł.

– Henry? – Zdumiona India spojrzała na brata. Markiz Westleigh roześmiał się.

– Nie spodziewałem się, że Fortune wyjedzie na podwórko – powiedział. – A ona tak bardzo chciała znaleźć się na końskim grzbiecie. Byłem przerażony, że mama o wszystkim się dowie. Toteż wymknąłem się ze stajni tylnym wyjściem i udawałem, że jestem równie zaskoczony jak pozostali, gdy wyjechała na zewnątrz. Fortune nigdy mnie nie wydała, za co jestem ci do dziś bardzo wdzięczny, siostrzyczko. Ku ich zaskoczeniu Jasmine zaczęła się śmiać z tej historii.

– Ależ mieliście szczęście, mając siebie nawzajem. Moja biedna maleńka Autumn będzie wzrastała jak jedynaczka. Jej najmłodszy brat Leslie jest od niej o dwanaście lat starszy. W Glenkirk został już teraz tylko Patrick, który ma szesnaście lat i bardziej go interesują dziewczęta, z którymi może się przespać, niż młodsza siostrzyczka. – Uśmiechnęła się do czwórki swoich najstarszych dzieci.


*

Następnego dnia Henry Lindley wrócił do swojego domu w Cadby, jego siostra India z mężem udali się do Oxton, a Charlie wyruszył na królewski dwór. Wieczorem w Queen's Malvern pozostali tylko Jasmine, jej obie córki i Kieran. Piękny, zbudowany z cegieł dwór pogrążył się w zadumie. Fortune i Kieran trzymali się razem. Jasmine rozumiała ich. Tak niedługo będą musieli się rozstać.

Pewnego dnia dotarła do nich wiadomość, że wyprawa do Mary's Land wypływa w połowie października z Gravesend.

– Nie ma sensu jechać do Londynu, skoro „Róża Cardiffu” cumuje w Liverpoolu. Tam pojedziesz, Kieranie – oświadczyła Fortune, a jej matka potakująco pokiwała głową. – Statek popłynie po kolonistów do Dundalk i możecie spotkać statki Leonarda Calverta… – Przerwała zakłopotana. – Gdzie, mamo?

– Przy Cape Clear, u wybrzeży Irlandii. Wyprawa do Mary's Land będzie płynęła tamtędy po wypłynięciu z kanału Świętego Jerzego na pełne morze – spokojnie odpowiedziała Jasmine.

– Rano będziemy musieli posłać umyślnego do lorda Baltimore, żeby potwierdzić te plany. Drugi posłaniec wyruszy do Maguire's Ford, aby nasi ludzie przybyli do Dundalk o właściwej porze. A posłaniec musi wrócić od lorda Baltimore na tyle wcześnie, byś miał czas dojechać do Liverpoolu. Pojadę z tobą.

– Nie – zdecydowanie sprzeciwiła się Jasmine. – Ja pojadę, ty zaś musisz pożegnać się z Kieranem tutaj. Nie możemy teraz przygotowywać dla ciebie powozu, a konno nie pojedziesz w tak długą drogę. To zbyt niebezpieczne, Fortune. Przecież chcesz urodzić zdrowe dziecko, które latem przyszłego roku będzie mogło odbyć długą i niebezpieczną podróż do Mary Land.