– Tylko latem, sir. Mój dom znajduje się w Szkocji, ale jestem tu teraz z moją córką, której mąż popłynął do Nowego Świata. Ponieważ może do niego dołączyć dopiero w przyszłym roku, postanowiłam pozostać z nią i jej dzieckiem. Mam przy sobie swoje najmłodsze dziecko, bo jest za małe, żeby oddzielać je od matki. A pańska żona? Czy jest z panem?

– Nie zaznałem jeszcze przyjemności małżeństwa, madam – odpowiedział, a Fortune stłumiła chichot. – W dzisiejszych czasach znalezienie żony jest niełatwym zadaniem. Szukam kobiety, która chciałaby mieszkać na wsi. Musi być pobożna, skromna w mowie i stroju, posłuszna mojej woli, musi umieć prowadzić dom, dać mi dobrze wychowanych synów i córki i mieć przyzwoity posag. Uważam, że wiele kobiet w dzisiejszych czasach jest zbyt płochych i zuchwałych.

– Jest więc pan purytaninem – miłym głosem stwierdziła Jasmine.

– Owszem – odparł na wpół obronnie, jakby oczekiwał krytyki.

– My jesteśmy anglikanami – zauważyła Jasmine.

– Pani mąż jest w Wirginii? – sir Christian zwrócił się do Fortune, która trzymała na kolanach Aine.

– W Mary's Land, sir – wyjaśniła Fortune.

– W tej katolickiej kolonii? Król nigdy nie powinien był na to pozwolić i nie zrobiłby tego, gdyby nie podstępne intrygi królowej i jej przyjaciół! Twój mąż jest więc katolikiem.

– Mój mąż jest katolikiem, ale Mary's Land jest miejscem, gdzie każdy mężczyzna i każda kobieta dobrej woli może żyć w pokoju. Większość tamtejszych kolonistów to protestanci, sir – odparła Fortune.

– Chcą, żeby w to wierzyć, madam, ale my znamy prawdę. Lord Baltimore ma nadzieję, że uda mu się najechać na Wirginię i zdobyć ją dla swoich hiszpańskich przyjaciół – rzekł jadowicie sir Christian. Fortune roześmiała się głośno.

– To najzabawniejsza rzecz, jaką słyszałam, sir. Głupotą jest słuchać takich pogłosek. Nie wolno też powtarzać takich kłamliwych plotek.

– Czemu więc, jeśli mogę tak śmiało zapytać, nie jesteś pani ze swoim mężem? – Ciemne oczy jej przeciwnika studiowały ją zuchwale.

– Bo nie ma tam na razie przyzwoitego domu dla nas, sir. Wyjeżdżam na wiosnę, gdy sytuacja ulegnie poprawie. Sir Christian spojrzał na Aine. Wyciągnął dłoń i podniósł do góry jej maleńką bródkę.

– Wasza córeczka zostanie wychowana na katoliczkę? Aine zerknęła na mężczyznę i wybuchnęła płaczem.

– Proszę zostawić moją córkę, sir – spokojnie rzekła Fortune, po czym zaczęła pocieszać dziecko łagodnym głosem.

– Miło nam było pana poznać – powiedziała księżna, odprawiając sir Christiana najgrzeczniej, jak umiała. Wstał.

– Jak może pani pozwolić, żeby pani wnuczka została wychowana na katoliczkę? – spytał cicho.

– Obawiam się, sir, że twoje pytania są stanowczo zbyt zuchwałe – oświadczyła księżna Glenkirk. Sir Christian Denby skłonił się i opuścił komnatę. Aine w końcu przestała płakać.

– Co za niemiły człowiek – zauważyła Fortune. – Mam nadzieję, że go więcej nie zobaczymy.


*

Pod koniec października Autumn Leslie świętowała drugie urodziny. Jasmine i Fortune odbyły dwudniową podróż do Cadby, aby poznać młodą kobietę, którą Henry Lindley planował pojąć za żonę. Nie chciał podać matce jej imienia, przekomarzając się z nią w listach, że to będzie niespodzianka. I rzeczywiście była. Henry Lindley wybrał na żonę Cecily Burkę, córkę lorda Burke'a z Clearfields, wuja matki. Cecily, o trzy lata młodsza od Henry'ego, była śliczną młodą kobietą o ciemnych włosach swojego ojca i typowych w rodzinie, niebiesko – zielonych oczach. Była najmłodszą córką Padraica i Valentiny.

– Ale w jaki sposób?… – dopytywała się autentycznie zaskoczona Jasmine.

– Wiem – odpowiedział Henry. – Nie widzieliśmy się od czasu jakiegoś wielkiego przyjęcia w Queen's Malvern, gdy byliśmy dziećmi. Zeszłej zimy z polecenia Charliego udałem się na dwór królewski, a tam była Cecily, ulubiona dworka królowej, doskonale mówiąca po francusku. Mamo, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Parę razy jeździłem do Clearfields, a Cecily i jej rodzina kilkakrotnie składali wizytę w Cadby.

– I nic mi nie powiedziałeś! – Jasmine nie wiedziała, czy ma się gniewać, czy nie, ale Fortune się roześmiała.

– Nigdy nie podejrzewałabym, że jesteś takim romantykiem, Henry – kpiła ze starszego brata.

– Och, kuzynko, on jest bardzo romantyczny! – wyrwało się Cecily. Wszyscy roześmiali się z tej szczerej uwagi przyszłej panny młodej.

Jasmine zwróciła się do Padraica Burke'a.

– Wuju, nie mogłeś czegoś napisać? Nadal jeszcze potrafisz pisać i nie sprawiasz na mnie wrażenia chorego na umyśle.

– Co miałem napisać? – zapytał lord. – Niczego się nie spodziewałem, dopóki twój syn nie poprosił mnie o wyrażenie zgody. Był bardzo przejęty, bo są przecież kuzynami, na szczęście nie w pierwszej linii, więc uważam, że pokrewieństwo nie ma tu wielkiego znaczenia. Lecz powiedz mi, siostrzenico, jakie jest twoje zdanie w tej sprawie?

– Jestem zadowolona z wyboru syna, chociaż właściwie ja i Cecily należymy do tego samego pokolenia, bo przecież ty, wuju, jesteś starszym bratem mojej matki – zauważyła Jasmine. Cecily Burkę roześmiała się i oczy jej zabłysły.

– A więc dzieci, które będziemy mieli z Henrym, będą należały do jego generacji, prawda, madam? – rzekła przekornie.

– Na miłość boską! – zawołał markiz Westleigh, wywołując atak śmiechu rodziny. Wydano przyjęcie, aby uczcić zaręczyny. Ku zaskoczeniu Fortune pojawił się na nim sir Christian Denby. Przez cały wieczór nie opuszczał dziewczyny, pomimo jej prób odprawienia go.

– Nie powinnaś pozostawać bez towarzystwa, madam – oświadczył.

– Znajduję się w domu mojego brata – odpowiedziała Fortune.

– Twój dekolt jest zbyt głęboki – zauważył, chociaż z trudem mógł oderwać wzrok od jej biustu.

– Czyżby widok moich piersi rozpraszał cię, panie? Zapewniam, że możesz patrzeć gdzie indziej – zakpiła.

– Jak mogę, jeśli tak śmiało wystawiasz swoje ciało na widok publiczny? Czy szukasz dla siebie kochanka na czas nieobecności męża, madam? Mówiono mi, że twoja matka miała kiedyś takie skłonności. Wstrząśniętą Fortune zatkało. Przez chwilę nie była pewna, czy dobrze zrozumiała słowa sir Christiana, ale ten kontynuował.

– Czyż nie była nałożnicą księcia Henry'ego, madam Fortune z całej siły wymierzyła policzek swojemu towarzyszowi, po czym odwróciła się i odeszła. Natychmiast u jej boku wyrósł Henry Lindley.

– Co się stało? – zażądał wyjaśnień.

– Dlaczego zaprosiłeś tego człowieka do swojego domu? – zapytała Fortune.

– Jest kuzynem jednego z moich sąsiadów i jest nowy w okolicy. Szuka żony i mój sąsiad myślał, że taki zjazd w Cadby będzie idealnym miejscem dla sir Christiana, aby obejrzeć lokalne piękności. O co chodzi, Fortune? Dlaczego go uderzyłaś?

– Bo obraził i mnie, i naszą mamę, Henry. – I zrelacjonowała bratu wszystko, co powiedział jej sir Christian Denby. – Jest purytaninem. Chętnie wyrzuciłabym go z domu, ale nie możesz psuć wieczoru Cecily, robiąc scenę i wyprowadzając szubrawca z domu. Po prostu trzymaj go z dala ode mnie! Gdy wróciły do Queen's Malvern, sir Christian Denby złożył im kolejną wizytę, wdzierając się do sali, w której siedziały Jasmine i Fortune.

– Przybyłem, żeby przeprosić obie panie – oświadczył. Fortune wstała.

– Proszę wyjść! – rzekła z gniewem. – Jak pan śmie nachodzić nas w domu bez zaproszenia? Nie jest pan tu mile widziany!

– Tylko troska o ciebie, madam, samotną kobietę, skłania mnie do takiego zachowania – wyjaśnił.

– Trudno powiedzieć, żebym była samotna, sir. Jest ze mną moja matka i siostra. Mam córkę. Dom pełen jest służących, którzy znają mnie przez całe życie, a mój ojczym niedługo przyjedzie ze Szkocji, żeby spędzić z nami miesiące przed moim wyjazdem. Nie jestem samotna!

– Muszę porozmawiać z tobą na osobności, lady Lindley. Obawiam się o twoje dziecko. Nie możesz jej wychowywać jak katoliczki, żeby nie skazywać jej grzesznej duszy na wieczne potępienie i ogień piekielny – z przekonaniem powiedział sir Christian Denby.

– Jeśli naprawdę w to wierzysz, panie, to serdecznie ci współczuję. Jakiego Boga czcisz? Moja córka, tak jak wszystkie niemowlęta, jest wolna od grzechu. Wynoś się stąd! I nie wracaj więcej! – ze złością zawołała Fortune.

– Adali – odezwała się spokojnie Jasmine. – Wyprowadź pana z domu i dopilnuj, żeby już nigdy go tu nie wpuszczono.

– Tak, księżniczko – odpowiedział Adali, podchodząc do nieproszonego gościa i wyprowadzając go sprawnie z komnaty.

– Mój Boże! – z rozpaczą jęknęła Fortune. – Co skłania ludzi do takiego myślenia, mamo? Dlaczego na tym świecie jest tyle nienawiści wobec innej religii, innych ludzi? Nigdy tego nie zrozumiem!

– Ja też nie. Twój dziadek również nie mógł tego pojąć. Chyba powinnyśmy współczuć sir Christianowi, który z pewnością nie jest takim chrześcijaninem, jak zdawałoby się sugerować jego imię – spokojnie rzekła Jasmine.

– On mnie przeraża, mamo. I jego rozwodzenie się nad zbawieniem Aine. Mówił mi o tym także w Cadby, zanim nas obraził. Nie chcę go widzieć koło mojego dziecka. To diabeł! W duszy Jasmine zgadzała się z córką, ale nic nie powiedziała, tylko zaczęła uspokajać Fortune, jak umiała najlepiej. Poleciła jednak Adalemu, żeby jej wnuczka była przez cały czas starannie pilnowana.


*

James Leslie przybył ze Szkocji tuż przed Bożym Narodzeniem. Henry przyjechał z Cadby z Cecily i jej rodzicami, postanowiono bowiem, że młodzi pobiorą się trzydziestego pierwszego grudnia w kaplicy w Queen's Malvern. Radosna uroczystość przywołała wspomnienia wielu rodzinnych spotkań, które odbywały się w Queen's Malvern w czasach Skye O'Malley i jej męża, Adama de Marisco. Rodzinną kaplicę, która widziała niejeden ślub, ogrzewały promienie zimowego słońca. Mała Autumn Leslie kroczyła przed panną młodą w swoim pierwszym publicznym występie.

Kiedy dotarła do barierki przy ołtarzu, nagle odwróciła się i przenikliwym głosem zawołała:

– Mamo, gdzie mam teraz iść.

Rozległ się śmiech zebranych gości i Charles Frederick Stuart, który wrócił do domu na ślub Henry'ego, szybko podniósł malutką siostrzyczkę do góry i powiedział cicho:

– Teraz, moja lady Autumn wskakuje w moje ramiona. – A kiedy Autumn uśmiechnęła się do niego słodko, Charliemu przemknęło przez głowę, czy sam nie powinien zacząć szukać dla siebie żony; szybko jednak odsunął tę myśl, doszedłszy do wniosku, że jest jeszcze za młody. W końcu Henry miał niemal dwadzieścia sześć lat, on zaś zaledwie dwadzieścia dwa.

Trwała zima i chociaż dnie zaczynały być coraz dłuższe, wiały porywiste wiatry, zasypując dom śniegiem. Gdy jednak Aine Mary Devers obchodziła pierwsze urodziny, w ogrodach Queen's Malvern zakwitły narcyzy. Od czasu wizyty kapitana O'Flaherty'ego w lecie nie było żadnych wiadomości od Kierana. Ale Fortune wiedziała, że jej czas w Anglii powoli się kończy.

Pewnego dnia pojawił się gość.

– Jestem Jonathan Kira – przedstawił się, zwracając się do Jasmine. – Prowadzę interesy rodziny w Liverpoolu, milady. Moi ludzie w Irlandii poinformowali mnie, że tydzień temu statek twojej córki, „Róża Cardiffu”, znajdował się jakieś sto mil morskich od przylądka Clear. Pomyślałem, że przyjadę do Queen's Malvern żeby sprawdzić, czy nie mogę w czymś pomóc lady Fortune wybierającej się do Mary's Land oraz żeby prosić o przysługę.

– O jaką przysługę chodzi, panie Kira? – zapytała Fortune.

– Najpierw mam parę pytań, milady – odpowiedział z uśmiechem. – Czy to prawda, że Mary's Land jest dla wszystkich, bez względu na ich wiarę? A jeśli tak, czy zgodziłabyś się, żeby mój drugi syn Aaron popłynął z wami? Jeśli w Nowym Świecie znalazłoby się miejsce, gdzie nie byłby prześladowany, to ród Kira chciałby założyć tam swoją filię. Czy Żyd byłby zaakceptowany w Mary's Land?

– Mogę powiedzieć tylko to, co sama wiem. Lord Baltimore osobiście oświadczył nam, że wszyscy ludzie, bez względu na wyznawaną religię, będą mile widziani w Mary's Land. A skoro tak, to jest tam miejsce także dla pańskiego syna. Z przyjemnością mogę mu zaoferować miejsce na „Róży Cardiffu”, gdy sama będę płynąć. Wasza rodzina od pokoleń robiła interesy z moją rodziną i rodziną mojego ojczyma.

– Dziękuję, milady.

– Proszę zostać u nas na noc – doda! książę.

– Jestem bardzo wdzięczny za gościnność, milordzie. Proszę się jednak nie gniewać, że zjem tylko to, co przywiozłem ze sobą. Nasze zasady są bardzo surowe, więc podróżując, muszę zabierać własne jedzenie, żeby ich nie złamać.

– Jak więc sobie poradzi pański syn na pokładzie statku? – zapytała Fortune. – Będziemy na morzu przez parę tygodni.

– On również zabierze ze sobą swoje jedzenie. Jeśli mu się skończą zapasy, będzie robił wszystko, by trzymać się naszych zasad. W nadzwyczajnych okolicznościach można wybaczyć, że ktoś musiał złamać reguły – wyjaśniał Jonathan Kira. – A ponadto Aaron jest młody i niezbyt często męczą go wyrzuty sumienia. – Uśmiechnął się do Fortune. Do pokoju wpadł Adali, podbiegł do Jasmine, pochylił się i zaczął coś szeptać do ucha swojej pani. Jasmine wyraźnie pobladła.