Lekarka, pani Happeth Jones, przyniosła Fortune specjalny podarunek w postaci dwóch krzewów różanych.

Przywiozłam ich tuzin z Irlandii i dobrze przyjęły się w tutejszym klimacie – wyjaśniła. – Proszę mnie odwiedzić w najbliższym czasie, milady, to dam pani wzmacniającą miksturę dla pani i dziecka, które pani nosi pod sercem. Przyszłą wiosną urodzi się mnóstwo dzieci. Wygląda na to, że wszyscy mężowie byli bardzo szczęśliwi widząc znów swe żony, milady. – Jej piwne oczy błysnęły zza okularów. Fortune roześmiała się radośnie.

Nie mów nic jeszcze Kieranowi. Moja Rois również spodziewa się dziecka. Czyż Mary's Land nie jest najcudowniejszym miejscem, Happeth Jones?

Była szczęśliwa. Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej czuła się szczęśliwsza.

Ten ich Nowy Świat zdawał się być ziemią obiecaną. Gleba była niebywale żyzna. Na polach rósł tytoń. Ogromne, szpiczasto zakończone jak uszy lisa, ciemne liście wkrótce gotowe będą do zbioru. Kukurydza wybujała, a pędy dyni splątane były tak gęsto ze sobą, iż nie widać było pod nimi ziemi. Rosnąca na tyczkach fasola owocowała obficie przez całe lato. Wszystko rosło doskonale. Nasiona marchwi, buraków i zielonego groszku dawały obfity plon. Sałata lepiej rosła na wiosnę i powinna dobrze rosnąć na jesieni. Kapusta była już okrągła i zielona. Uprawiali słodkie kartofle i coś, co nosiło nazwę ziemniaków. Od Indian dowiedzieli się, że ziemniaki można przechowywać w chłodnym miejscu niemal przez całą zimę, a pieczone w popiele lub gotowane są smakowitym daniem.

Okoliczne lasy pełne były indyków i saren. W zatokach gnieździły się kaczki i gęsi. W wodzie żyły rozmaite gatunki ryb, małże i ślimaki, a także kraby i homary. Kieran dbał o to, żeby każdy z jego ludzi oddawał część swoich zbiorów do wspólnych spichrzów. Resztę magazynowali sami. Indianie pokazali im, jak mielić kukurydzę na mąkę, z której można robić chleb i inne przetwory.

Comfort Rogers nie lubiła Indian. Twierdziła, że się ich boi, zwłaszcza ich zainteresowania jej jasnymi włosami. Fortune nie bała się ich zupełnie. Chętnie rozpuszczała swoje długie, rude włosy, żeby Indianie mogli je obejrzeć i rozdawała obcięte krótko kosmyki Indiankom na pamiątkę. W rewanżu otrzymała od nich nowe imię, które oznaczało Dotknięta Ogniem.

– Pewnego dnia obudzi się pani bez skalpu na głowie – powiedziała Comfort do swojej pani, starając sieją przestraszyć. Fortune roześmiała się.

– Są tylko ciekawi – odpowiedziała. – Przecież wszystkie ich kobiety są ciemnowłose. Nigdy nie widzieli takich włosów jak nasze, blond czy rudych. Czemu się ich boisz?

– Brudne istoty. I kątem oka posyłają mi złe spojrzenia. Wiem, o czym myślą. Zastanawiają się, jak by się czuli, mogąc mnie dosiąść i słysząc moje krzyki – odparła z niesmakiem Comfort.

– Mają swoje kobiety, które są bardzo urodziwe. Wydaje mi się, dziewczyno, że ponosi cię wyobraźnia. Chyba musimy ci znaleźć męża, Comfort. Najwyraźniej dojrzałaś już do tego. Może silny mężczyzna w łóżku sprawi, że poczujesz się bezpieczniejsza – odpowiedziała Fortune.

– Wybrałam już sobie mężczyznę – rzuciła zuchwale Comfort.

– Doprawdy? – Fortune wcale nie była zdziwiona.

– Kto to jest?

– Pan jest idealnym mężczyzną dla mnie. Ty, pani, nie dasz rady mieszkać długo w tym Nowym Świecie. Niedługo wrócisz do Anglii, a wtedy wezmę go sobie. Pani jest zbyt wielką damą, żeby tu przeżyć. Jest pani miękką, rozpieszczoną damulką i nie zasługuje pani na niego. Ja zasługuję. A kiedy znajdzie się pomiędzy moimi nogami, od razu o pani zapomni! Zaskoczona zuchwałymi słowami Fortune wymierzyła dziewczynie siarczysty policzek. Wiedziała, że Comfort ma słabość do Kierana, ale sądziła, że to tylko młodzieńcza fascynacja. Przecież wykupił ją i traktował przyzwoicie.

– Moim domem jest Mary's Land, Comfort, a mój mąż nigdy nie będzie twój. Nie porzuci mnie nigdy, bez względu na okoliczności. Mamy dziecko. Spodziewam się następnego. Chyba muszę porozmawiać z panem o tobie. Może będziesz szczęśliwsza gdzie indziej, nie w Kaprysie Fortuny.

– Nie odsprzeda mnie nikomu innemu. Pan mnie lubi. Chociaż pani tego nie dostrzega, to ja widzę, jak na mnie patrzy – z satysfakcją rzekła Comfort.

– Idź wypolerować meble w salonie – warknęła Fortune. – Zaniedbujesz swoje obowiązki, wszystko jest tam zakurzone. Tej nocy, leżąc w ramionach Kierana, wypowiedziała słowa, na które tak bardzo czekał.

– Znów spodziewam się dziecka, kochany.

– Czy tym razem dasz mi syna? – zapytał, jakby mogła w tym momencie zagwarantować mu spełnienie jego życzenia.

– Tak – odrzekła łagodnie. – Tym razem noszę chłopca. Serce mi to podpowiada. Jest inaczej, niż przy Aine.

– Kiedy się urodzi, podaruję ci księżyc, gwiazdy i wszystko, czego tylko sobie zażyczysz, moja najdroższa Fortune.

– Chciałabym coś na konto twojej obietnicy – zażartowała.

– Powiedz swoje życzenie, kochanie – zachęcał ją.

– Chciałabym, żebyś odsprzedał komuś Comfort – odpowiedziała Fortune. Nie był zaskoczony jej prośbą.

– Czym zdenerwowała cię ta dziewczyna, Fortune? Wiem, że zaślepia ją uczucie do mnie, ale to tylko szesnastolatka, która miała ciężkie życie. Przecież nie jesteś o nią zazdrosna, kochanie? – Z miłością pieścił jej piersi.

– W Comfort nie ma nic dziewczęcego – rzekła Fortune. – Jest stara jak Ewa i ma zimne serce dziwki. Wiesz, co miała czelność mi dziś powiedzieć? Bał się, ale zapytał, i był zaszokowany tym, co usłyszał.

– Nie wykonuje swoich obowiązków w domu, a pani Hawkins twierdzi, że trzeba ją zmuszać do tego, żeby pomagała w kuchni. Znika na całe godziny i nikt nie wie, gdzie się podziewa. Nie pasuje do naszego domu i nie chcę jej tutaj, Kieranie. Czuję już rozwijające się we mnie nowe życie i nie mogę, nie chcę walczyć z tą dziewczyną.

– Nie będzie łatwo znaleźć kogoś, kto ją odkupi. Kupiłem ją w Wirginii i w jej cenę wliczony był koszt jej przejazdu do Mary's Land. Kiedy minie okres jej niewoli, muszę dać jej pięćdziesiąt akrów ziemi, wołu, strzelbę, dwie motyki, perkalową sukienkę, buty, pończochy, niebieski fartuch, lnianą koszulę, dwa płócienne czepki i trzy beczki zboża. Nie wiem, czy ktoś tutaj będzie ją chciał – powiedział z namysłem.

– Zawieź więc ją z powrotem do Wirginii i sprzedaj ją tam – z irytacją rzuciła Fortune. – Albo, jeszcze lepiej, kiedy następnym razem przypłynie tu „Róża Cardiffu”, dajmy jej sakiewkę z pieniędzmi i odeślijmy do Anglii. Kto będzie wiedział, że została tu zesłana za kradzież? Sama na pewno nikomu o tym nie powie, żeby nie wtrącono jej na powrót do Newgate. Za otrzymane od nas pieniądze może założyć mały sklepik albo znaleźć sobie męża, który zaspokoi trawiące ją żądze.

– Pozwól mi się rozejrzeć, czy nie znajdzie się ktoś, kto skłonny byłby ją ode mnie odkupić. Nie chciałbym tracić wszystkiego, co zainwestowałem, a przecież odpracowała już dwa lata kary. Nie dostanę za nią pełnej kwoty, Fortune – rzekł Kieran.

– Nie obchodzi mnie, czy coś w ogóle za nią dostaniesz. Jeśli znajdzie się ktoś, kto ją zechce, oddaj mu ją bezpłatnie. Chcę tylko, żeby znikła z mojego domu! – oświadczyła Fortune.

– Obiecuję, że zniknie, kiedy zaczną się żniwa – odpowiedział.


*

We wrześniu ścięto tytoń i rozwieszono w szopie, żeby wysechł. Potem związano go w małe pęczki i zapakowano do dużych beczek, żeby je wysłać do Anglii na pokładzie „Róży Cardiffu”. Kompania handlowa O’Malley – Small zainwestowała ostatnio w branżę tytoniową, co okazało się niezwykle intratnym posunięciem. „Róża Cardiffu” miała również zabrać do Anglii baryłki ze zbożem. Kolonia produkowała więcej zboża, niż potrzebowała, a zastrzyk gotówki zawsze był mile widziany. Zebrano plony z ogrodu, warzywa korzeniowe i kapustę złożono na zimę w piwniczkach. Mężczyźni polowali na sarny i dzikie ptactwo, żeby mieć mięso na zimę. „Highlander” powrócił z trzema mlecznymi krowami, dwoma parami wołów, dwoma tuzinami kur i z kogutem.

Wokół nich coraz więcej było oznak zbliżającej się zimy. Gęsi zbierały się w ogromne, gęgające stada, wypełniające wody zatoki. Liście drzew zaczynały czerwienieć. Klony zabarwiały się na złoto i na czerwono. Dęby stawały się czerwone i rude. Brzozy i buki przybierały cudowną, głęboką barwę złota, niemal dokładnie taką, jak odcień suszonego tytoniu. A Fortune zaczynała kwitnąć w oczekiwaniu na dziecko, podobnie jak jej pokojówka Rois.

Pewnego popołudnia, gdy obie kobiety siedziały przed domem, szyjąc ubranka dla dzieci, w polu widzenia pojawiła się Comfort Rogers. Wyglądała wyjątkowo niechlujnie. We włosach miała sosnowe igły i w jej wyglądzie było coś takiego, co skłoniło Rois do powiedzenia:

– Ciekawa jestem, milady, z kim dzisiaj spała.

– Do licha! – zaklęła Fortune. – Jeśli dorobi się brzucha, Kieran nigdy nie będzie mógł się pozbyć tej małej łajdaczki!

– Zamierza ją odsprzedać? – zapytała Rois. – Cieszę się! Powinna pani widzieć, jak ta dziewucha gapi się na mojego Kevina. Ociera się o niego przy każdej nadarzającej się okazji. Chętnie wydrapałabym jej oczy, ale nie będę robiła żadnych scen, żeby nie sprawiać ci kłopotu, milady. Nie będę płakała, kiedy stąd odejdzie! Mężczyźni plotkują między sobą, że za pół pensa Comfort Rogers rozłoży nogi przed każdym. Fortune cicho zaklęła pod nosem. Potem zapytała:

– Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? Tak jak podejrzewałam, dziewczyna jest ladacznicą. Musimy się jej pozbyć i to im szybciej, tym lepiej!

– Nie mogę znaleźć na nią kupca – przyznał Kieran, gdy wieczorem żona poruszyła tę kwestię.

– Rois powiedziała mi, że dziewczyna kładzie się na plecach dla każdego – gniewnie rzuciła Fortune.

– Wiem – przyznał nieszczęśliwym tonem. – Właśnie dlatego nie mogę znaleźć nikogo, kto chciałby ją odkupić. Żadna przyzwoita kobieta nie zechce mieć takiej dziwki w swoim domu. Przepraszam, kochanie, chciałem ci tylko zapewnić tutaj służbę, do jakiej przywykłaś w swoim domu. Nie chciałem, żebyś była nieszczęśliwa w Mary's Land. Fortune ze smutkiem potrząsnęła głową.

– Cóż, nie ma innego wyjścia. Będziemy musieli odesłać ją z powrotem do Anglii i dać jej pieniądze. Nie mogę pozwolić, żeby się łajdaczyła w naszym domu. Gdyby się rozniosło, że na to pozwalamy, zepsułoby to nam reputację. A jak mamy ją pohamować bez zakładania kajdanów? – Przerwała. – Może powinniśmy ją uwięzić, żeby stale nie uciekała. Sądzę, że należałoby ją wy chłostać i zakuć w dyby. Wszyscy zobaczyliby wówczas, że nie tolerujemy jej złego zachowania. A potem skulibyśmy jej nogi, żeby nie mogła się włóczyć.

– Zgadzam się, choć to bardzo drastyczne – powiedział. – „Róża Cardiffu” przypłynie jeszcze raz w tym roku. A kiedy będzie odpływać, na pokładzie statku znajdzie się Comfort Rogers, obiecuję ci to. Nie możemy zawracać sobie głowy nieobliczalną dziewczyną.


*

Następnego ranka Fortune wezwała swoich służących.

– Doskonale się orientuję, że niektórzy z was się źle prowadzą. Uprzedzam, że dłużej nie zamierzam tego tolerować. Odsprzedam każdego, kto nie zachowuje się po chrześcijańsku. – Obrzuciła surowym spojrzeniem czterech mężczyzn, którzy, chociaż utrzymywali, że są purytanami, byli równie rozwiąźli, jak wszyscy inni. – Comfort Rogers, nie wolno ci opuszczać domu bez mojego pozwolenia. Rozumiesz?

Comfort łypnęła ponuro na swoją panią, ale nic nie powiedziała. Fortune nie drążyła tematu. Decyzja dotycząca dalszych losów Comfort już zapadła.

– Najwyższy czas – zwróciła się do Dolly pani Hawkins. – Nie zdziwię się, jeśli stąd wyjedzie, i to szybko.

– Naprawdę sądzisz, że pani ją odsprzeda? – zapytała Dolly.

– Jeśli tylko znajdą kogoś, kto będzie chciał wziąć tę zdzirę. Jest mi niedobrze od słuchania o tym, jak to pan na nią spogląda. Mówię ci, że tej dziewczynie potrzebne jest solidne lanie – rzekła pani Hawkins.

– Pewnie nie miałaby nic przeciwko temu, żeby to pan przetrzepał jej skórę – zachichotała Dolly. – Aua! – Potarła ramię, które pani Hawkins uderzyła drewnianą chochlą.

– Za co to?

– Pilnuj swego języka, Dolly – ostrzegła ją kucharka. – Nasza pani bardzo kocha pana, a on ją. Nie chcę słuchać takiego gadania. Wstydziłabyś się.

– Nie miałam nic złego na myśli – odparła dotknięta Dolly.

– Wiem. A teraz bądź dobrą dziewczyną i pomóż mi. Mam do wypatroszenia i nafaszerowania kilka kaczek na dzisiejszy obiad. Stojąc w cieniu za drzwiami, Comfort słyszała rozmowę obu kobiet. Pani Hawkins to stara krowa, a Dolly była za miękka i za głupia. Comfort pomyślała, że gdy zostanie panią tego domu, odprawi je obie. To ona będzie mogła je odsprzedać. Pan Kieran nigdy jej nigdzie nie odeśle. Przecież ją kocha, ale nie może się do tego przyznać. Przez nią, przez tę jego nadętą żonusię z jej ognistą głową i bladą cerą. Nienawidziła jej! Jak na nią mówią Indianie? Dotknięta Ogniem. To jest to! Ciekawe, czy któryś czerwono skóry byczek chciałby się zabawić pomiędzy jej mlecznymi udami. Ależ by krzyczała. Gdyby stąd znikła, pan Kieran zwróciłby się ku Comfort. Wiedziała to! Czyż Fortune nie powiedziała, że nie wolno jej się nigdzie oddalać bez jej zgody? Pokaże jej! Będzie chodziła, kiedy i gdzie zechce. Nie pozwoli żadnej przeklętej damulce sobie rozkazywać! Dała nauczkę swojej dawnej pani w Londynie, pokaże i tej!