– Ślicznie pani wygląda – stwierdziła Rois. – Czy mam podać szkatułkę z biżuterią?
– Tak, proszę – odparła Fortune. Kiedy służąca otworzyła puzderko, Fortune wybrała pojedynczy, długi sznur kremowych pereł i założyła go na szyję. Na jej sukni prezentowały się idealnie. Na lewej ręce zapięła bransoletkę, zrobioną z pereł nanizanych na dwa sznurki. Jej drugą rękę zdobił złoty łańcuszek, wysadzany szmaragdami. Fortune zastanowiła się przez chwilę, po czym wybrała pierścionek z ogromną perłą i okrągłym szmaragdem oraz prosty, złoty sygnet z herbem Lindleyów, przedstawiającym dwa łabędzie z szyjami wygiętymi w kształt idealnego serca.
– Tak – powiedziała ze śmiechem. – To powinno zrobić wystarczające wrażenie podczas pierwszego spotkania.
– Ale pani jest przewrotna, milady – zachichotała Rois, odstawiając na bok szkatułkę z precjozami. Rozległo się ciche pukanie do drzwi, ale zanim Rois zdążyła do nich podejść, otworzyły się, wpuszczając do środka księżną Glenkirk, odzianą w jedwabną suknię w kolorze czerwonego wina, z naszyjnikiem z rubinów wielkości gołębich jajek na szyi i pasującymi do niego rubinowymi kolczykami oraz kilkoma kosztownymi bransoletami i eleganckimi pierścieniami na rękach. Była uczesana tak samo, jak córka, tyle że bez loka nad uchem.
– Wyglądasz cudownie, kochanie – odezwała się, komplementując zarazem córkę i służącą. – Zieleń świetnie pasuje do twoich włosów, oczu i cery. Masz bardzo jasną, typową irlandzką cerę, po O'Malleyach, skarbie.
– Merci, mamo – odpowiedziała Fortune. – Widzę, że ubrałaś się na bitwę – roześmiała się. – Czy to ładnie onieśmielać biedną lady Jane podczas naszego pierwszego spotkania? Już sam tytuł księżnej Glenkirk jest przytłaczający.
– Dobrze poinformowani donieśli mi, że sama lady Jane bardzo lubi onieśmielać, Fortune. Chcę, żeby zrozumiała, że ludzie boją się mnie jeszcze bardziej niż jej i żeby wywnioskowała stąd, iż ty nie pozwolisz się zastraszyć. Ważne jest, żeby te rzeczy zostały ustalone podczas pierwszego spotkania, bo później trudniej jest to przeprowadzić. Musisz pamiętać, że zastanawiasz się nad małżeństwem z młodym Williamem, nie z silną osobowością jego matki. Wspominano mi, że to miły młodzieniec, tak jak jego ojciec. Dzisiaj musimy pokazać twojej przyszłej teściowej, gdzie jej miejsce, żeby później nie stwarzała problemów – wyjaśniła córce Jasmine.
– Posłuchaj matki, milady – nieoczekiwanie odezwała się Rois z nagłą szczerością. – Moja babcia obdarłaby mnie za to ze skóry, ale muszę powiedzieć, że nawet w Maguire's Ford krążą plotki o lady Jane Devers.
– Jakie plotki? – zapytała Fortune.
– Podobno nienawidzi katolików i nie będzie ich tolerować w swoim otoczeniu. Katolicy mieszkający w Lisnaskea muszą ukrywać swoją wiarę, żeby nie stracić domów, pracy, wszystkiego, co mają. Jej pasierb, pan Kieran, może mieszkać z nimi tylko dlatego, że macocha nie wyrzuciła go z domu w obawie przed skandalem. Sir Shane wydziedziczył go, gdy pan Kieran skończył dwadzieścia jeden lat i odmówił przejścia na protestantyzm. Większość ludzi sądzi, że sir Shane uległ wpływom żony – odpowiedziała Rois.
– Jak to się stało, że najstarszy syn sir Shane'a jest katolikiem? – zapytała pokojówkę Jasmine.
– Sir Shane urodził się w czasach, gdy obowiązywała jedna religia – z całkowitą otwartością odpowiedziała Rois. – Jego pierwszą żoną, niech spoczywa w pokoju, była lady Mary Maguire, krewniaczka pana Rory'ego. Miała troje dzieci. Najstarsza była Moira, potem pan Kieran i na końcu Colleen, która zabiła matkę przy porodzie. Starsze dzieci miały sześć i cztery lata, gdy zmarła ich matka. Dwa lata później sir Shane zaczął się starać o względy i zdobył rękę panny Jane Annę Elliot, jedynej córki londyńskiego kupca, który osiedlił się w Londonderry. Miała swój majątek i sir Shane był zafascynowany zarówno jej zamożnością, jak i charakterem. Jedynym warunkiem zawarcia małżeństwa było nawrócenie się sir Shane'a na protestantyzm i wychowanie dzieci w tej wierze. Nieszczęśnik nie był człowiekiem silnej wiary. Miał trójkę pozbawionych matki dzieci. Chociaż miał ziemię i bydło, brakowało mu gotówki, którą posiadał jego przyszły teść, żeby odremontować rozpadający się dwór i kupić więcej bydła. Uległ więc i został powtórnie ochrzczony, tym razem przez protestanckiego pastora, i szybko się ożenił. Obie córki sir Shane'a bez trudu zostały nakłonione do pójścia w ślady ojca i przejścia na wiarę protestancką. Moira miała osiem lat i była oczkiem w głowie ojca. Chciała mu sprawić przyjemność i nie stracić na rzecz macochy. Chociaż trzeba przyznać łady Jane, że była dobra dla dzieci swojej poprzedniczki. Mała Colleen miała zaledwie dwa lata, gdy jej ojciec ożenił się ponownie. Lady Jane jest jedyną matką, jaką pamięta. Ale pan Kieran miał sześć lat i był uparty jak osioł. Ubóstwiał swoją matkę. Pozostały mu po niej dwie rzeczy: niewielka miniatura, którą zawsze nosił na sercu, i jej wiara. Co niedzielę ojciec i macocha zmuszali go do pójścia z nimi do kościoła, ale później chłopak wymykał się na mszę, odprawianą po kryjomu gdzieś w Lisnaskea. Ojciec i lady Jane odkryli to dopiero wiele lat później. Był już wówczas dorosłym młodzieńcem, a kiedy wprost postawili mu zarzut, nie zaprzeczył. I od tego czasu nie uczestniczył z nimi we mszy w kościele protestanckim. Lady Jane obdarzyła męża dwójką dzieci. Pierwsza urodziła się dziewczynka, gdy pan Kieran miał siedem lat. Ma na imię Elizabeth. Pan William przyszedł na świat w następnym roku. Więcej dzieci nie było. Krążą plotki, że sir Shane ma kochankę poza Lisnaskea, niejaką Molly Fitzgerald, która ma z nim dwie córki, ale nikt nie mówi o tym głośno, bo kobieta jest katoliczką. Kiedy w końcu pan Kieran skończył dwadzieścia jeden lat, ojciec postawił mu ultimatum. Miał zrezygnować z wiary katolickiej bądź ze swojego dziedzictwa na rzecz młodszego brata Williama. Powiadają, że ojciec i syn pokłócili się wówczas tak bardzo, że słychać ich było nawet w Ballyshannon. Kieran Devers odmówił zrezygnowania ze swojej wiary w zamian za kawałek ziemi. Ojciec wydziedziczył go więc i uczynił swoim spadkobiercą młodego pana Williama.
– A jednak Kieran wciąż mieszka w domu swojego ojca? – Jasmine była zaciekawiona tą historią.
– Jego macocha nie pozwoliłaby na wyrzucenie z domu pasierba z obawy o to, co powiedzą ludzie. Chciała, żeby wszystko wyglądało na zawinione przez niego. Chciała uchodzić za dobrą i łaskawą panią. Tak więc pan Kieran zajmuje swoje pokoje w oddzielnym skrzydle domu. Chociaż niektórzy są zmartwieni, że straci! prawo do dziedzictwa, nikt nie może stwierdzić z całą pewnością, że to lady Jane jest odpowiedzialna za ten stan rzeczy. Lady Jane bardzo zależy na wizerunku w oczach innych – wyjaśniła Rois. – Biedny pan Kieran nie miał gdzie pójść. Cała rodzina jego matki wyjechała, a pozostała część rodziny ze strony ojca mieszka w Donegal. Ledwo ich zna i nie wiadomo, czy chcieliby go przyjąć. Chociaż jest dumny, to nie głupi. Moja babcia twierdzi, że panu Kieranowi sprawia przyjemność denerwowanie lady Jane, która tylko udaje, że lituje się nad nim. Powiadają, że usiłowała powstrzymać męża przed przyznaniem synowi stałej pensji, aby ocalić duszę młodzieńca. Jednak pan Shane nie posłuchał jej, ponieważ zależy mu na tym, co myślą inni. Nie usunął więc najstarszego syna ze swojego testamentu i co roku wypłaca mu rentę. Podobno ta sowita kwota pochodzi ze spadku, jaki lady Jane otrzymała po swoim ojcu. Doszły mnie też słuchy, że pan Kieran przekazuje dużą część tych pieniędzy na Kościół i bardzo się cieszy z irytacji macochy. – Rois zachichotała. – Nigdy go nie widziałam, ale podobno Kieran Devers jest piekielnie przystojny i diabelnie złośliwy. Ale jest również miły i zawsze gotów nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Najwięcej pomaga ludziom, którzy za wiarę zostali wypędzeni ze swojej ziemi – dokończyła.
– Nigdy dotąd nie słyszałam, żebyś tyle mówiła – zażartowała Fortune.
– Nie było nic do opowiadania, dopóki pani matka mnie nie spytała – odpowiedziała Rois. Jasmine uśmiechnęła się.
– Jesteś konkretną dziewczyną, Rois, jak moja córka. Bride świetnie wybrała cię dla Fortune. Drzwi do komnaty otworzyły się znowu i pojawiła się w nich głowa księcia.
– Powóz Deversów już jedzie przez wioskę – poinformował żonę. – Chodźmy już, jeśli mamy się nie spóźnić i nie okazać niegrzeczni. Chcemy przecież wywrzeć korzystne pierwsze wrażenie, prawda?
– Naprawdę? – zapytała przekornie Fortune.
– Najwyraźniej za mało cię biłem, kiedy byłaś mała – odpowiedział James Leslie.
– Wcale mnie nie biłeś, tato – stwierdziła Fortune, biorąc go pod rękę i uśmiechając się.
– Cóż, chyba jednak powinienem – przekomarzał się z nią książę. Następnie zwrócił się do żony: – Gdzie ich powitamy?
– W głównej sali – odpowiedziała Jasmine. – Adali przyprowadzi ich do nas. To ustali właściwe relacje, bowiem nasza pozycja jest znacznie wyższa niż ich. Powinni czuć się zaszczyceni, że w ogóle myślimy o związku naszej córki z ich synem. Im więcej się dowiaduję o Deversach z Lisnaskea, tym mniej jestem przekonana, że z tą rodziną należy się wiązać. Być może w domu nie przyjrzeliśmy się im dość dobrze.
Nawet jeśli James Leslie był zaskoczony słowami żony, nie dał tego po sobie poznać. Książę wiedział, że Jasmine postawi na swoim bez względu na to, co powie, i że najpewniej będzie miała rację.
Niczego jeszcze nie podpisaliśmy, na nic się nie zgodziliśmy – przypomniał żonie. – Możemy zmienić zdanie, jeśli Fortune nie polubi tego młodzieńca albo jeśli dojdziemy do wniosku, iż się dla niej nie nadaje, kochana Jasmine. Cieszę się, że myślisz tak jak ja, Jemmie – usłyszał w odpowiedzi. Gdy zeszli do głównej sali zamkowej, przez otwarte drzwi wejściowe usłyszeli stukot kół powozu na dziedzińcu. Adali, ubrany jak zwykle w białe spodnie, tunikę i turban, czekał na gości przed domem, dopóki Deversowie nie wysiedli z powozu i nie zaczęli wchodzić po schodach prowadzących do domu. Skłoni! się przed nimi z szacunkiem.
Sir Shane, lady Jane, panie Williamie. Jestem Adali, majordomus księżnej. Witajcie w zamku Ernę Rock. – Odwrócił się. – Proszę za mną. Zaprowadzę państwa do księcia i księżnej, którzy wraz z lady Fortune oczekują w głównej sali zamkowej.
ROZDZIAŁ 3
Lady Jane Devers zerknęła na męża i szepnęła cichutko: Ma ciemnoskórego służącego, Shane? Nie mówiono nam, że otacza się takimi ludźmi.
Jeśli ten człowiek piastuje tak wysoką pozycję w gospodarstwie księżnej, Jane, to oznacza, że jest godzien zaufania jej i księcia – odszepnął Shane Devers. – A teraz zamknij buzię, zanim zdołasz zniszczyć szansę Williama na to małżeństwo. Dziewczyna jest bogatą dziedziczką.
– Też byłam bogatą dziedziczką – padła cierpka odpowiedź.
– Ale nie tak, jak ona – odparował jej mąż, wchodząc do głównej sali zamkowej. Był wysokim mężczyzną o posiwiałych włosach i ciemnoniebieskich oczach.
Miał twarz ogorzałą i wysmaganą wiatrem oraz ogromne dłonie.
Jego żona była drobną kobietą o jasnych włosach i jasnoniebieskich oczach. Miała ładną cerę, chociaż uważała, że wygląda młodziej dzięki delikatnemu różowi nakładanemu na policzki. Ubrana była w staromodną, sięgającą do kostek suknię w kształcie bombki, narzuconą na rozpięte na obręczy halki, z talią osy i długim, szpiczasto zakończonym stanikiem. Kreacja o intensywnym, niebieskim kolorze, uszyta była z materiału doskonałej jakości. Jednak lady Jane, ledwie tylko spojrzała na suknię księżnej, wiedziała, że znalazła się w niekorzystnej sytuacji. Niemal rozpłakała się ze złości. Czemu się nie dowiedziała, jak ubierze się lady Leslie? Cóż, założyła, że przybyła ze Szkocji księżna nie będzie miała lepszego pojęcia o obowiązującej modzie niż ona.
Widząc badawczy wzrok lady Jane, Jasmine poczuła przypływ triumfu. Najwyraźniej lady Jane już czuła się niepewnie. Doskonale! Jasmine jeszcze nie wiedziała, co sądzić o Williamie Deversie, ale skoro miał zostać jej zięciem, uważała, że nie zaszkodzi speszyć jego dominującą matkę. Uśmiechnęła się łaskawie.
– Witam w Erne Rock, sir Shane, lady Jane i młody Williamie. Niech mi wolno będzie przedstawić mojego męża, Jamesa Leslie, księcia Glenkirk, i moją córkę, lady Fortune Mary Lindley. Sir Shane i jego syn pokłonili się swoim gospodarzom, zaś lady Jane dygnęła. Odpowiedziano im powitalnym ukłonem i dygnięciami. Potem odezwał się sir Shane:
– Dziękuję za zaproszenie, wasza miłość. Zawsze byłem ciekaw, jak wygląda wnętrze zamku Erne Rock.
– Wydawało mi się, że pańska pierwsza żona była kuzynką Maguire'ów z Erne Rock – rzekła słodko Jasmine.
– Miała wspólnego pradziadka z Maguire'ami z Erne Rock, ale jej rodzina była bliżej spokrewniona z Conorem Maguirem i jego rodem – odpowiedział.
– Aha – mruknęła Jasmine, po czym uśmiechnęła się do przystojnego młodego człowieka, stojącego obok ojca.
– To William, mój syn i spadkobierca – rzekł sir Shane. Żona dźgnęła go ostrym palcem. – I moja żona, lady Jane – dokończył szybko.
"Pod Naporem Uczuć" отзывы
Отзывы читателей о книге "Pod Naporem Uczuć". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Pod Naporem Uczuć" друзьям в соцсетях.