Joanna aż wstrzymała oddech z wrażenia. Podobne wyznanie musiało go wiele kosztować.
– Tylko tobie mogę to zdradzić, bo widziałaś rzeczy, których nikt inny nie dostrzegł – ciągnął. – Znasz mnie lepiej niż inni. Kto wie, czy to nie z tego powodu przyjechałem do Londynu. Potrzebuję rozmów z tobą i twojego wsparcia. Tak, to nie jest zachowanie godne mężczyzny, lecz…
– A cóż godność ma z tym wspólnego? Czemu nie wolno ci poprosić mnie o pomoc? Co w tym złego? Jesteśmy przecież przyjaciółmi. – Ujęła go za rękę. – Opowiedz mi wszystko, co w sobie tłumisz od lat, bo inaczej w końcu oszalejesz.
Miała wrażenie, jakby ponownie dostała szansę, którą przeoczyła przed laty. Gustavo nie oczekiwał od niej miłości, lecz przyjaźni, i Joanna go nie zawiedzie.
– Na początku byłem w siódmym niebie. Crystal wydawała się idealną żoną, śliczną i kochającą, zabiegającą o moje względy, co ja w swojej próżności przyjmowałem za coś naturalnego.
– I słusznie! Sprawianie przyjemności ukochanej osobie to rzecz najzupełniej naturalna, bo kiedy ten ktoś jest szczęśliwy, to my też. Ty zapewne postępowałeś tak samo.
– Owszem. Dlatego pojechaliśmy po ślubie do Las Vegas, chociaż ja wolałbym zaszyć się z moją żoną w jakimś cichym i spokojnym miejscu. Ją pociągało towarzystwo ludzi, zabawy, ciągły ruch… Od początku zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo różnimy się pod tym względem, lecz miałem nadzieję, że miłość pozwoli nam pokonać podobne różnice. I pewnie pokonuje, lecz nie wtedy, gdy jest jednostronna.
– Ale przecież Crystal kiedyś cię kochała.
– Chciałbym w to wierzyć… Chyba czuła do mnie coś żywszego tylko wtedy, kiedy jej ustępowałem. Wtedy jeszcze tego nie dostrzegałem. Zaszła w ciążę, byłem zachwycony. Nie ukrywam, pragnąłem syna, więc gdy urodziła się Renata, przeżyłem rozczarowanie. Trwało bodaj pięć minut, po których zapomniałem o synu.
– A Crystal?
– Kochałaby córkę, gdyby ta przypominała śliczną laleczkę, lecz straciła zainteresowanie zwykłą pyzatą dziewczynką.
– Pyzata być przestanie, a zwykła nie jest z całą pewnością. Nie wyrośnie z niej ślicznotka, lecz kobieta o naprawdę uderzającym wyglądzie, a to jeszcze lepiej.
Oczy mu rozbłysły.
– Ty też to zauważyłaś? Czyli nie tylko ja tak myślę! Ale Crystal opędzała się od niej, mała ją irytowała. Renata robiła wszystko, by zwrócić na siebie jej uwagę, bez skutku.
Joanna zamyśliła się głęboko.
– W takim razie to idealizowanie matki mogło się zacząć już wtedy. Człowiek często fantazjuje, gdy nie potrafi sobie poradzić z odrzuceniem przez bliską osobę. Wyobrażamy sobie, że ona jest blisko nas, okazuje nam uczucie… – mówiła, nie patrząc na niego. – Renata pewnie stworzyła na własny użytek bajkową mamę, która rekompensowała jej chłód prawdziwej. Kiedy Crystal odeszła, jej zmyślona wersja mogła już bez przeszkód wyprzeć realną.
– Tak, to oczywiste! Czemu sam na to nie wpadłem?
– Ponieważ czasem z bliska gorzej się widzi. W dodatku musiałeś uporać się z własnym bólem. A Crystal? Jak ona się czuła?
– Też nie była szczęśliwa. Niepotrzebnie pobraliśmy się tak szybko. Gdybym najpierw przywiózł ją do siebie, pokazał jej nasz przyszły dom, upewnił się, jak będzie się w nim czuła, może zaoszczędziłbym nam wiele bólu. Crystal się tu nudziła, chciała mieć luksusowe apartamenty w Rzymie i prowadzić światowe życie. W tej jednej jedynej kwestii nie ustąpiłem. Jeździliśmy do miasta tak często, jak się dało, mieliśmy tam przyjaciół, lecz wykluczyłem możliwość przeprowadzenia się. Zrobiła mi awanturę, nazwała nudziarzem, zarzuciła, że nie potrafię jej dać tego, czego potrzebuje, spakowała walizki, zamieszkała w najdroższym rzymskim hotelu i czekała, aż się złamię. Nie doczekała się i po sześciu tygodniach wróciła. I tak to trwało latami. Co jakiś czas uciekała do miasta, gdzie trwoniła ogromne sumy.
– Podejrzewasz, że już wtedy była ci niewierna?
– Jestem pewien.
– Czemu nie zdecydowałeś się na rozwód? Wciąż ją kochałeś?
– Nie, o uczuciu nie było mowy, oczy otworzyły mi się dużo wcześniej, lecz wychowano mnie w przekonaniu, że rodzina jest najważniejsza, dlatego należy ratować ją za wszelką cenę. Musiałem też myśleć o Renacie, o cenie, jaką dziecko płaci za rozwód rodziców. Kiedy widzę, co się dzieje z moją córką, utwierdzam się w przekonaniu, że miałem słuszność. Rodzice nie powinni się rozchodzić.
– Co się więc stało?
– Crystal zaczęła bywać na siłowni, podobno chciała zadbać o figurę. Jej trenera widziałem raz. Leo… Wypomadowane włosy i uśmiech żigolaka. Nieoczekiwanie Crystal zaszła w ciążę, pomyślałem, że to szansa dla nas, a kiedy urodził się chłopiec, moja nadzieja na scementowanie rodziny jeszcze wzrosła. Aż któregoś dnia usłyszałem przypadkiem, jak ona rozmawia przez telefon z tym swoim trenerem i wszystko stało się jasne. Z miejsca zażądałem wyjaśnień. W zamian usłyszałem stek wyzwisk. Spakowała rzeczy i wyprowadziła się, zabierając syna, lecz zostawiając Renatę.
– A gdyby i ją chciała wziąć? Zgodziłbyś się?
– Tak. Dla dobra dziecka przystałbym na wszystko. Oczywiście co jakiś czas mieszkałaby też u mnie, to w końcu moja córka.
Joanna spojrzała na niego ze współczuciem, po czym nalała mu solidną porcję whisky.
– Chcesz mnie upić? – spytał z uśmiechem.
– Niewykluczone. To pomoże ci się odprężyć chociaż przez jeden wieczór. Nie obawiaj się, nie powiem nikomu.
Zadzwoniła po obsługę hotelową, pozbierano naczynia po kolacji, a Gustavo, który przesiadł się na kanapę, przez ten czas sączył trunek. Kiedy znów zostali sami, odchylił głowę na oparcie, zmrużonymi oczami zapatrzył się na Joannę i uśmiechnął się dziwnie.
– Słusznie, musisz mi pomóc, w końcu to wszystko twoja wina.
– Moja?
– Owszem, przecież to przez ciebie ożeniłem się z Crystal.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
– Straciłeś dla niej głowę – przypomniała mu Joanna.
– Tak, lecz gdybyś nie zwolniła mnie z danego słowa, wzięlibyśmy ślub i żyli długo i szczęśliwie. Zamiast tego pozbyłaś się mnie z nieprzyzwoitym wręcz pośpiechem, rzucając na pastwę losu.
– Ach, czyli potrzebowałeś niani? – spytała żartobliwym tonem, skoro i on żartował.
– Niektórych mężczyzn trzeba pilnować, by nie popełniali głupstw, widać i ja do nich należę, spójrzmy prawdzie w oczy…
Roześmiali się zgodnie.
– Naprawdę ożeniłbyś się ze mną, gdybym nie zwolniła cię z danego przyrzeczenia i zmusiła do ślubu?
– Ty nigdy nikogo do niczego nie zmuszasz – rzekł cicho. – Ale mogłaś mi przypomnieć, jak powinien postąpić człowiek honoru.
– Przecież postąpiłeś jak człowiek honoru! Po pierwsze zamierzałeś dotrzymać obietnicy, po drugie miłość była dla ciebie ważniejsza niż mój majątek. Nie mogę cię za to nie podziwiać!
Gustavo oniemiał ze zdumienia.
– Aha, i skąd pewność, że żylibyśmy szczęśliwie? Przecież zżerałaby cię tęsknota za Crystal – dodała Joanna.
Przez chwilę panowało milczenie.
– Joanno, czy mogę cię o coś zapytać?
– Słucham.
– Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała odpowiedzieć, bo właściwie nie mam prawa, ale… Dlaczego zgodziłaś się za mnie wyjść?
Przez jedną szaloną chwilę miała ochotę wyznać mu prawdę, na szczęście w ostatnim momencie uświadomiła sobie, że to oznaczałoby nałożenie kolejnego ciężaru na jego barki.
Wzruszyła ramionami z udawaną nonszalancją.
– Tak samo jak ty uległam presji rodziny. Miałam poślubić kogoś wyjątkowego, a trudno było o kogoś lepszego niż ty. Wywarłeś na mnie duże wrażenie.
– Aż zrozumiałaś, jak mało ci zależy na podobnej wyjątkowości… Tak, zgadza się, nie bylibyśmy szczęśliwi, nie mógłbym ci dać tego, czego potrzebujesz. Sama zapewniłaś sobie życie, w którym znalazłaś spełnienie. Praca sprawia ci więcej satysfakcji, niż mógłby to uczynić jakikolwiek mężczyzna.
– Jakbym słyszała Freddy'ego! Mawiał, że prowadzę podwójne życie, a to drugie, zawodowe, jest dla mnie ważniejsze niż on.
– Miał rację? Pokiwała głową.
– Chyba tak… Biedny Freddy! Ja naprawdę nie nadawałam się na jego żonę. Jedyne, co mi zawdzięcza, to Billy.
– Wspaniały chłopak – przyznał szczerze Gustavo. – Jest podobny do ojca?
– Pod pewnymi względami. Po mnie ma logiczny umysł i potrzebę niezależności, po nim nieodparty wdzięk.
– Twój mąż był aż tak czarujący?
– Był? Jest! Freddy będzie absolutnie rozbrajający do końca swoich dni.
Gustavo patrzył zdumiony, jak Joanna uśmiecha się przy tych słowach.
– Ty chyba nadal masz do niego słabość.
– Przepadam za nim, szczególnie od rozwodu. Przesympatyczny, wesoły, dusza towarzystwa. Cudowny kompan, pod warunkiem, że nie jest się jego żoną.
– Czemu się rozstaliście?
– Bardzo się starał dochować mi wierności, ale to wbrew jego naturze. Skoro jednak przestałam być jego żoną, to już mi to nie przeszkadza i możemy się przyjaźnić. Jest świetnym ojcem, Billy go uwielbia, czemu wcale się nie dziwię. Freddy to w sumie duży dzieciak, wieczny marzyciel. Och, on i te jego wynalazki! – Roześmiała się. – Co chwilę wymyśla coś epokowego, ja wykładam fundusze na realizację projektu, po czym następuje spektakularna klapa!
– Wykładasz fundusze – powtórzył zmienionym głosem Gustavo, wyraźnie zły. – Czy po to byłaś mu… Nie! Wcale tego nie powiedziałem! Nic nie słyszałaś, proszę! – Ukrył twarz w dłoniach, nie posiadając się ze wstydu.
– Sugerujesz, że ożenił się ze mną dla pieniędzy? – spytała niewinnie. – No coś ty! Kto robi podobne rzeczy w dzisiejszych czasach?
– Joanno, błagam! Czy musisz mi to wyrzucać?
– Ale co takiego? Ach, to! – zawołała, jakby dopiero w tym momencie pojęła, w czym rzecz. – No tak, przecież właśnie ty zamierzałeś poślubić mnie ze względu na majątek!
Zacisnął szczęki.
– Skoro tak stawiasz sprawę…
– Oczywiście w twoim przypadku było to zupełnie co innego – droczyła się dalej.
– Dobrze, śmiej się ze mnie, ale to naprawdę było co innego. Ja cię od początku ogromnie lubiłem, inaczej w ogóle nie brałbym takiego rozwiązania pod uwagę.
– Wiem o tym doskonale – zapewniła go uspokajającym tonem. – Wybacz, wcale nie zamierzałam sobie z ciebie dworować, no, może troszeczkę, by cię rozbawić. W tej całej nieszczęsnej sytuacji tkwi pewien komizm. Na marne poszło całe… – Nagle urwała i szybko otarła łzę, tak szybko, że on niczego nie dostrzegł.
– Co poszło na marne?
– No… całe planowanie przyszłości.
– A właśnie, co porabiasz w najbliższych dniach? Pytam, bo dostałem zaproszenie na ślub lady Henrietty Rannley. Czy mam rację, sądząc, że ty też się tam wybierasz?
Joanna z trudem ukryła uśmiech, na wszelki wypadek odwróciła głowę.
– Czyżby Billy miał za długi język? Gustavo wolał ująć to dyplomatyczniej.
– Twój syn to bardzo pomocny chłopiec.
Muszę porozmawiać z Billym, postanowiła Joanna. Należą mu się podziękowania.
Rozpierało ją poczucie szczęścia. Gustavo zadał sobie wiele trudu – wyłącznie po to, by być z nią! Nie potrafiła myśleć o niczym innym.
– W takim razie najwygodniej byłoby chyba jechać do Rannley Towers razem, nie sądzisz? – odezwała się w końcu, pozbierawszy się jakoś. – Ja jestem zaproszona na jutro, mam nocować, ty zapewne też.
Kiedy nie usłyszała odpowiedzi, odwróciła się i ujrzała, że on położył głowę na poduszce i zasnął. Widać opadła go nagła senność i musiał się jej poddać, a Joanna nie dziwiła się temu wcale, w końcu miał za sobą wyjątkowo długą podróż. Starając się nie obudzić Gustava, ostrożnie uniosła jego nogi i ułożyła je na kanapie, a potem przykryła go kocem.
Przez chwilę stała nachylona, przyglądając mu się uważnie. Rysy Gustava wygładziły się, znikło z nich napięcie, jakby ta rozmowa przyniosła mu ulgę, zdejmując z jego barków przynajmniej część ciężaru. Zaczynał przypominać tego młodego człowieka, którego obraz Joanna przez tyle lat nosiła w sercu.
Delikatnie pocałowała go w czoło.
– Dobranoc. Miłych snów.
Poszła do sypialni, myśląc o tym, jak była pewna siebie, gdy jechała na to spotkanie po latach. Zamierzała uwolnić się od słabości do Gustava raz na zawsze i czuła się na siłach, by to zrobić. I tak by się stało, gdyby nie ujrzała człowieka głęboko zranionego, który potrzebował jej przyjaźni i pomocy, bo przed kimś takim nie mogła się bronić.
Nie ucieknie przed nim, za późno już na to. Lecz tym razem nie poprzestanie na przyjaźni. Tym razem chce więcej, dużo więcej.
Tym razem chce mieć go całego.
Rano nie znalazła w salonie nikogo. Gustavo zjawił się, gdy kończyła jeść śniadanie.
– Zamierzałem zostawić ci krótki list z przeprosinami za moje prostackie zachowanie, ale nie wiedziałem, jak to ubrać w słowa, więc wymknąłem się cichcem jak złodziej do swojego pokoju – wyznał z zakłopotaniem.
– Nie przejmuj się takimi drobiazgami. Jedziemy do Rannley Towers razem, prawda? Za godzinę będę gotowa do wyjścia.
"Prawdziwy skarb" отзывы
Отзывы читателей о книге "Prawdziwy skarb". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Prawdziwy skarb" друзьям в соцсетях.