Wyślizgnął się z pościeli, ubrał cicho, a potem ukląkł przy łóżku, wpatrując się w otwartą, pełną ufności twarz ukochanej. Delikatnie ucałował ją w czoło, starając się jej nie obudzić.

– Spróbuj mi wybaczyć – szepnął.

Joanna obudziła się, lecz nie otworzyła oczu, starając się przedłużyć tę noc. Zrozumiała podczas niej, że nigdy nie przestała kochać Gustava, ani na jeden moment, ale na szczęście nie musiała się już dłużej oszukiwać, gdyż on również ją kochał. Nie miała co do tego wątpliwości, wszystko o tym świadczyło – jego pieszczoty, które rozpaliły w niej coś, czego dotąd nie znała, niezborne słowa, jakie mu się wyrywały, uniesienie, z jakim brał i dawał. Wiedziała, że za chwilę ujrzy jego oczy utkwione w sobie, a w nich miłość.

Z uśmiechem wyciągnęła rękę w bok i nie znalazła nikogo.

Zamarła, po czym usiadła gwałtownie i rozejrzała się. Nie, to niemożliwe, by tak ją zostawił! Chwileczkę, nie reaguj tak dziecinnie, rzekła sobie. On pewnie chciał zaoszczędzić ci zakłopotania, gdyby ktoś dostrzegł go opuszczającego twój pokój, dlatego wymknął się wcześniej. Ale czemu nie odgadł, że powinien ją obudzić i pożegnać się z nią?

Wstała, otuliła się szlafrokiem i podeszła do okna. Ku swemu zaskoczeniu ujrzała znajomą sylwetkę daleko pod lasem. Zrobiło jej się zimno, ponieważ wyglądało to tak, jakby Gustavo starał się znaleźć jak najdalej od niej. Nie, to na pewno tylko złudzenie. Dowie się wszystkiego, gdy zejdzie na śniadanie.

W jadalni wszyscy gadali jednocześnie. Freddy zamierzał spędzić dzień na terenie wykopalisk, dzieci chciały jeździć konno pod opieką Luki, stajennego, Hal wiele sobie obiecywał po tym, jak poprzedniego dnia dotarli do nowej części odkopywanego pałacu. Gustavo stał przy oknie, na widok Joanny uśmiechnął się, lecz jakby z pewnym dystansem. Podeszła do niego.

– Wyszedłem wcześnie, by nikt mnie nie zauważył -rzekł cicho, po czym spojrzał na nią jakoś dziwnie, a Joanna odniosła wrażenie, że Gustavo nie jest z nią zupełnie szczery. – Wszystko w porządku? – spytał, widząc wyraz jej twarzy.

– Nie, jeśli nie masz mi do powiedzenia nic więcej.

– Musimy porozmawiać, ale nie tutaj i nie teraz. Jest coś, o czym powinnaś wiedzieć.

– Daruj sobie wyjaśnienia – oświadczyła, dotknięta jego powściągliwością. – Zdaje się, że nie mamy o czym mówić.

– Joanno.

Nie zważając na brzmiącą w jego głosie prośbę, dziarskim krokiem podeszła do swojej ekipy, by omówić z nimi plan działania na ten dzień. Starała się myśleć wyłącznie o pracy i koło południa jej się to udało, gdyż Hal odkrył głucho rezonujący fragment muru, co mogło oznaczać, że znajduje się poza nim pusta przestrzeń, a to natychmiast wywołało wielkie poruszenie całej ekipy. Jednakże wkrótce zjawił się Gustavo, któremu udało się w końcu pochwycić spojrzenie Joanny i dać jej znak wzrokiem, by poszła za nim. Bez chwili wahania zostawiła Hala i innych.

Gdy odeszli kawałek, Gustavo odezwał się:

– Wiele o tym myślałem… Nie byłem pewien, czy ci to mówić… Nie wiedziałem, jak zareagujesz…

Narastał w niej coraz większy niepokój.

– Czy to coś, co powinieneś był mi powiedzieć przed ostatnią nocą?

– Tak – odparł po chwili. – Tak sądzę…

– Lepiej późno niż wcale – rzuciła z udawanym uśmiechem, by ukryć niepokój.

– Boję się, że możesz mnie źle zrozumiesz… Postąpiłem wobec ciebie niewłaściwie, powinienem był pomyśleć wcześniej… Otóż kiedy wczoraj zjawiła się Crystal… Co to za odgłos?

Odwrócili się oboje.

– Ktoś galopuje na złamanie karku. – Joanna zapatrzyła się w dal. – To Luca! Ale gdzie dzieci?!

Rzucili się oboje w kierunku stajennego, który chwilę później ostro osadził konia na ich widok.

– Wypadek! – wyrzucił z siebie Luca, łapiąc powietrze.

– Billy! – krzyknęła przeraźliwie Joanna.

– Nie, nic mu nie jest, to Renata spadła z konia, chyba złamała rękę… Jadę po pomoc, chłopiec został przy niej.

– Gdzie? – spytał gwałtownie Gustavo.

Luca wyjaśnił, w którym miejscu zdarzył się wypadek. Książę czym prędzej zawrócił do swego samochodu, po drodze dzwoniąc z telefonu komórkowego po ambulans. Luca zostawił konia i pojechał razem z księciem oraz Joanną.

– Co z jej głową? Czy nie zraniła się w głowę? – dopytywał Gustavo.

– Nie, Wasza Książęca Mość, nie wydaje mi się – odparł zgnębiony Luca. – Tylko w rękę.

Znaleźli dzieci nad strumieniem. Siedziały na pniu zwalonego drzewa, Renata trzymała się za rękę i płakała, Billy ją pocieszał. Gustavo upadł na kolana przed córką, wyciągając ramiona, by ją objąć.

– Kochanie, już dobrze, tata jest przy tobie.

– Ja chcę do mamy! Do mamy! – Przytuliła się do Billy'ego, szlochając jeszcze rozpaczliwiej.

Gustavo wstał i odwrócił się, zaś Joanna, która rozumiała, co musiał przeżywać, łagodnie położyła mu dłoń na ramieniu.

– Każde dziecko potrzebuje matki w takiej chwili, to naturalne. W tej sytuacji ona przyjedzie, prawda?

– Masz rację. – Wyjął z kieszeni komórkę, wybrał połączenie, chwilę później sposępniał jeszcze bardziej. – Ma wyłączony telefon.

– A stacjonarny?

– Nie znam numeru, bo nie wiem, gdzie się zatrzymała w Rzymie. Będę musiał ją znaleźć przez jej prawnika… Dzięki Bogu, jest karetka!

– Jechać z wami?

– Dziękuję, ale nie.

Joanna domyśliła się, że wolał zostać sam z Renatą, postrzegając to jako szansę przekonania córki do siebie, więc odsunęła się i kilka minut później patrzyła w ślad za oddalającym się ambulansem. Potem zabrała Billy'ego na teren wykopalisk, spędzili tam kilka godzin. Gustavo nie dawał znaku życia, choć Joanna po cichu liczyła na telefon ze szpitala. Niedługo po tym, jak ekipa wróciła po południu do pałacu, nadjechała taksówka i wysiadł z niej Gustavo, niosąc w ramionach śpiącą Renatę.

– Proste złamanie kości przedramienia – wyjaśnił Joannie i Laurze, które pospieszyły ku niemu z niepokojem.

– Założyli jej gips, nawet nie chcieli jej zatrzymać na noc w szpitalu. Dostała leki uspokajające, zrobiła się senna, trzeba ją od razu położyć.

Joanna poszła przed nim, otworzyła drzwi do sypialni dziewczynki, a potem razem z Laurą przebrała Renatę do snu, gdy Gustavo czekał na zewnątrz. Akurat gdy ją przykryły, dziewczynka rozbudziła się i zaczęła wołać mamę. Kiedy zamiast tego zjawił się tata i próbował ją utulić, odepchnęła go zdrową ręką, zanosząc się rozdzierającym łkaniem. Mama i mama, nic innego nie istniało, chociaż ojciec uspokajająco gładził ją po głowie.

– Kochanie moje, proszę…

– Ja chcę do mamy!

Joanna cofnęła się dyskretnie i przyglądała się tej scenie, próbując pozbierać myśli. Gustavo zamierzał jej coś powiedzieć, coś dotyczącego Crystal. Czyżby pragnął jej powrotu? Przecież dla dobra córki nie chciał się z nią rozwodzić, a Crystal w końcu rozstała się z kochankiem, więc… Czy to dlatego unikał Joanny po tym, jak się kochali?

Powrót Crystal pomógłby mu również finansowo. I Renata byłaby szczęśliwa.

Joanna zebrała się na odwagę. Nie ma się nad czym zastanawiać. Skoro on tego chciał, to decyzja została podjęta właściwie poza nią. Podeszła do łóżka, gdzie Gustavo siedział ze zwieszoną głową, niezdolny pomóc ukochanej córce, która płakała z tęsknoty za matką, jakby serce jej miało pęknąć.

– Gustavo, jedź po Crystal – zażądała cicho. – Musisz ją tu przywieźć.

Przez chwilę patrzył jej w oczy.

– Masz rację.

ROZDZIAŁ JEDENASTY

– Wszystko przez to zwalone drzewo – wyjaśnił Billy przy kolacji. – Uparła się, że je przeskoczy. Luca jej zabronił, a ona hop! I zleciała.

– Takie są kobiety – stwierdził Freddy i obaj zgodnie pokiwali głowami.

– Upadek Renaty wyglądał strasznie, naprawdę, bałem się, że już po niej.

– Bardzo dzielnie się zachowałeś, zostając z Renatą – pochwaliła Joanna.

– Cały czas mówiła o mamie, że teraz to już na pewno przyjedzie i ją zabierze. A potem ryczała jeszcze bardziej. Wiecie, ja myślę, że ona zaczyna kumać, jak to jest naprawdę z tą jej mamą, ale prędzej umrze, niż się przyzna.

– Crystal przyjedzie do niej, więc może jeszcze wszystko się ułoży – odparła Joanna. – A teraz kończ kolację i idź spać.

Billy próbował oponować, ale Freddy klepnął go przyjaźnie po plecach i zabrał na górę.

Gustavo wrócił późno, przywożąc straszliwie nadąsaną Crystal, którą praktycznie wepchnął siłą do sypialni córki. Renata obudziła się, słysząc hałas, krzyknęła z radości na widok matki i chwilę potem zatonęła w jej objęciach. Stojąc na korytarzu, Joanna słuchała ze zdumieniem, jak Crystal grucha słodko, zapewniając „biedne maleństwo" o swej ogromnej miłości.

Gustavo wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

– Prawda, jaka jest przekonująca? – rzucił, zauważywszy pytające spojrzenie Joanny. – Poudaje trochę kochającą matkę i zniknie, kiedy jej się to znudzi, a ja będę musiał sprzątać pobojowisko, jakie po sobie zostawi.

– Czyli nie chciała przyjechać?

– Nie, ale ją przekonałem. – Oczy błysnęły mu złowrogo. – Kazałem jej też zabrać trochę ubrań, żeby mogła tu pomieszkać przez jakiś czas, czy jej się to podoba, czy nie. Tamto dziecko zostało z niańką, żadna krzywda mu się nie stanie.

Przez parę następnych dni Joanna starała się trzymać z dala od pałacu. Wychodziła do pracy rano, wracała tak późno, jak tylko się dało, a przez cały ten czas starała się nie myśleć o tamtych dwojgu, by nie oszaleć. Nie miała pojęcia, jak się dogadują.

Któregoś wieczoru usłyszała dobiegającą z salonu muzykę, w uchylonych drzwiach mignęła jej sylwetka tańczącej Crystal. Czyli tak się sprawy mają, pomyślała Joanna, zamierając w pół kroku, jednak po chwili zrozumiała swą pomyłkę, gdyż to nie Gustavo tulił Crystal w tańcu, lecz Freddy. Całkiem do siebie pasowali, trzeba przyznać. Pan domu siedział przy stole, pisząc coś, ale wiedziony szóstym zmysłem, uniósł głowę i ujrzał stojącą w holu Joannę.

– Chodź do nas – zaprosił, a w jego głosie wydawała się brzmieć ulga. – Zjemy razem kolację.

Zadzwonił po służbę i natychmiast podano posiłek, co wskazywało, że był od jakiegoś czasu gotowy, a Gustavo tylko czekał na Joannę.

– Ponieważ jest tyle osób i wszystkie na tym skorzystają, kazałem oczyścić basen i napuścić do niego wody. Nawet nie zauważyłaś, bo pracowałaś cały dzień, ale dzieci już się tam dzisiaj bawiły.

– Renata również? – spytała Joanna.

– Tak, czuje się znacznie lepiej – zapewniła wesoło Crystal. – Pozwoliłam jej pochlapać się w płytkiej wodzie, chociaż biedactwo chciało iść na głębszą do Freddy'ego i Billy'ego.

– Na pewno było jej bardzo przyjemnie posiedzieć z tobą. To dla niej takie ważne, że tu jesteś.

– Oczywiście – zgodziła się słodko Crystal. – Przecież matki nikt nie zastąpi.

Radio znowu nadało jakiś melodyjny kawałek, więc Crystal zerwała się od stołu i zaczęła z wdziękiem kręcić piruety po całym salonie, w ogóle nie wyglądając na swój wiek. Freddy dołączył do niej, bawili się beztrosko jak para nastolatków. Joanna szybko dokończyła kolację, gdyż wolała iść do siebie, niż dłużej przebywać w towarzystwie tych trojga, a w dodatku leciała z nóg. Niedawno odkryta i bardzo obiecująca ściana okazała się grubsza, niż myśleli, więc nie zdołali jeszcze odkryć, co się za nią znajduje, ponieważ każdą cegłę trzeba było ostrożnie wyjąć, obejrzeć, prześwietlić, nadać jej numer, by potem trafiła z powrotem na swoje miejsce.

Nim wyszła, Gustavo zaproponował, by ekipa zrobiła sobie dzień przerwy i odpoczęła nad basenem, za co Joanna podziękowała mu w imieniu swoich ludzi, gdyż naprawdę potrzebowali zregenerować siły.

Następny dzień upłynął wszystkim bardzo miło na pływaniu, chlapaniu się, opalaniu… Prawie wszystkim.

– Jo, nie widziałaś jeszcze mojej kruszyny, prawda? – zawołała Crystal, która pokazywała córce nieduży albumik ze zdjęciami. – Renata chciała zobaczyć zdjęcia swojego braciszka, zawsze je noszę przy sobie.

Toni okazał się prześlicznym dzieckiem, na każdym zdjęciu uśmiechał się słodko, najczęściej spoczywając w objęciach mamy, która patrzyła na niego z takim zachwytem, jakby go chciała zjeść.

– Crystal, chodź do nas! – zawołał z basenu Freddy, więc aż pisnęła z uciechy, zostawiła swoje towarzyszki i skoczyła do wody.

Renata natychmiast zaczęła przetrząsać torebkę matki, robiąc to coraz bardziej gorączkowo, wreszcie odepchnęła ją od siebie i skuliła się, głęboko nieszczęśliwa. Gustavo na ten widok zbliżył się do nich szybko.

– Co się stało? – spytał cicho Joannę.

– Właśnie odkryła, że Crystal nosi w torebce tylko zdjęcia Toniego – odszepnęła.

Gustavo zaklął pod nosem, po czym usiadł obok Renaty, która tym razem nie odwróciła się do niego plecami, a nawet obdarzyła go czymś w rodzaju uśmiechu. Joanna oddaliła się, by im nie przeszkadzać. Popływała trochę, potem zjadła coś, gdyż Gustavo zadbał o to, by pod markizą zastawiono stół przekąskami i napojami.