– Spójrz na mnie – zamruczał. Serce tłukło się w niej boleśnie. Zacisnęła konwulsyjnie dłonie, wbijając paznokcie w ciało.

Nie podda się. Nigdy, nigdy! Jeżeli ulegnie, Raf wsadzi ją z powrotem do złoconej klatki, tym razem już na dobre.

Odwróciła głowę i spojrzała mu w twarz. W jej oczach zobaczył mękę pożądania i tęsknoty.

– Postawiłam pewien warunek, Raf – powiedziała ze smutkiem – i nie cofam go. Jeżeli będziesz naciskał, prawdopodobnie ci się oddam, ale to niczego nie zmieni. Nadal nie chcę wrócić z tobą do domu.

Odsunął się z grymasem niezadowolenia. Patrzył zdumiony w jej oczy płonące pełnym zdeterminowania uporem.

– Ale dzisiaj… – Uniósł dłonie w błagalnym geście. Tania nie mogła tego znieść. Odwróciła głowę i patrzyła przed siebie niewidzącym wzrokiem.

– Dzisiejszy dzień był bardzo miły – odezwała się nieswoim głosem. – Dziękuję ci za te parę cudownych godzin, ale przyjemnie spędzony dzień nie jest podstawą, na której można budować życie. Zanim zdecyduję się wrócić do domu, muszę mieć pewność, że załatwiłeś wszystko tak, jak prosiłam.

Raf opadł na oparcie fotela.

– Ostrzegam cię, Taniu! – powiedział ponuro. Jego gniew i frustracja uderzyły w nią ciężką falą, serce ścisnęło się bólem. – Przeciągasz strunę. Nie dam się owinąć wokół palca, a już na pewno nie zrobię czegoś, co uważam za złe.

Pochylił się, włączył silnik i samochód znów pomknął szosą. Droga powrotna zajęła im nie więcej niż pół godziny. Raf nie odezwał się ani słowem, ona także nie. Zagryzła usta, walcząc ze łzami, które podchodziły jej do gardła.

Chciał, żeby pogodziła się z istnieniem tej blond żmii!

Gdyby do niego wróciła, byłby bardziej pobłażliwy i uważny, ale wspaniała sekretarka nadal plątałaby się u jego boku. Chciał kompromisu, by zachować i wdzięki żony, i intelekt asystentki. Po tygodniu rozmyślań zdecydował, że pretensje Tani są bezpodstawne, wrócili więc do punktu wyjścia.

To tyle, jeżeli chodzi o nawiązywanie kontaktu z drugim człowiekiem, pomyślała z goryczą.

Raf odprowadził ją aż do stopni werandy.

– Dziękuję ci za dzisiejszy dzień – powiedział, nie patrząc jej w oczy. – Doceniam… twoje wysiłki.

Tania milczała, nie ufając własnemu głosowi. Skinęła tylko głową i odeszła.

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Nie wszystko było jeszcze stracone. Zaledwie godzinę później Raf zadzwonił. Tania podbiegła do telefonu szarpana na przemian nadzieją i zwątpieniem. Czy to możliwe, żeby zmienił zdanie?

– Chciałbym zaprosić cię na kolację jutro wieczorem – powiedział. – Obiecuję, że nie będę cię męczył. Chcę po prostu być z tobą, dobrze?

– Tak – odparła zastanawiając się, czy za tym zaproszeniem nie kryje się coś więcej. Jutro Raf spotka się z Niką. Może zdecyduje się zakończyć tę sprawę?

Zapytał jeszcze, o której godzinie ma po nią przyjechać, po czym szybko zakończył rozmowę.

– Babciu, co to wszystko znaczy? Bea była zorientowana w sytuacji, gdyż wnuczka zdążyła już wypłakać swą rozpacz na jej ramieniu.

– Może Raf nie chce dać za wygraną? – zasugerowała z niewyraźnym uśmieszkiem.

I miała rację.

Niemal codziennie Raf zapraszał żonę na kolację. Te wyprawy nie miały nic wspólnego z interesami. Zabierał ją do najlepszych restauracji w Sydney w celach czysto prywatnych. Dopytywał się o pracę u Grahama, opowiadał o transakcjach, nad którymi pracuje, rozmawiali na wszystkie możliwe tematy. Dotykał jej tylko wtedy, kiedy wymagała tego uprzejmość. Nie próbował nawet pocałować jej na dobranoc.

Prowadził bardzo sprytną i bardzo dobrze przemyślaną kampanię, której ostatecznym celem było odzyskanie żony. Na początek chciał udowodnić, że nie jest dla niego jedynie „rzeczą”. W pewnym sensie była mu bardzo wdzięczna za te starania, nie mogła jednak zapomnieć, że dokładnie to samo robił przed ślubem. Nie miała już żadnej pewności, że historia się nie powtórzy.

Każde spotkanie było jedną wielką udręką. Spędzali wieczory przy restauracyjnych stolikach, marząc tylko o tym, by paść sobie w ramiona. Narzucony sobie całkowity zakaz jakiegokolwiek kontaktu fizycznego rodził w nich ciężką, stale pogłębiającą się frustrację. Tania wiedziała, że Raf czekał, żeby się załamała.

Jednak Nika Sandstrom była nadal zadomowionym gościem w jego życiu.

– Czy ona ciągle jest z tobą? – zapytała Tania pierwszego wieczoru.

– Tak, Nika ciągle u mnie pracuje. – Położył nacisk na słowo „pracuje”.

Kilka dni później Tania zadała kolejne pytanie.

– Czy Nika Sandstrom wie, że spotykamy się wieczorami?

– Nie mam pojęcia – odparł niedbale. – Jeżeli wie, to nie ode mnie – dodał z naciskiem.

– Czy mam przez to rozumieć, że nie omawiasz z nią naszego życia prywatnego? – dopytywała się, chcąc wyjaśnić tę sprawę do końca.

Wydawało jej się, że dostrzega błysk zawstydzenia w jego oczach. Spojrzał na nią z wyrazem ostatecznej determinacji.

– Żałuję, że to zrobiłem. Uwierz mi, Taniu. Obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy.

Omal się nie załamała. Pragnęła mu uwierzyć, pragnęła tego całym sercem. Niestety, pojawił się nowy problem, który zepchnął w cień wszystkie inne sprawy.

Przestała brać pigułki antykoncepcyjne, ale nie dostała miesiączki. Okres spóźnił się już o dziesięć dni. Myślała z przerażeniem, co stanie się z nią i Rafem, kiedy okaże się, że jest w ciąży. Miała absolutną pewność, że mąż nie chce dziecka, ona zaś nie wyrzeknie się go za nic w świecie.

Odczekała jeszcze parę dni licząc na to, że stres ostatnich tygodni mógł spowodować zaburzenia cyklu. W końcu zdecydowała się zrobić test.

Był pozytywny.

Świadomość, że nosi w sobie dziecko Rafa, nie dała jej radości, o jakiej kiedyś marzyła. Okoliczności nie sprzyjały wybuchowi entuzjazmu. Wprawdzie Raf zgodził się na powiększenie rodziny, ale wiedziała aż za dobrze, że zrobił to pod przymusem. Nie chciał dziecka. Pamiętała, jak zareagował na nalegania Sophii.

Czy Raf uwierzy, że zaszła w ciążę przypadkiem, czy też uzna, że wzięła sprawy w swoje ręce? Nie wróciła do domu tamtej pamiętnej nocy, zapomniała o pigułce. Z całą pewnością obarczy ją winą za to, co się stało, nawet kiedy wytłumaczy mu, jak do tego doszło.

Pomyśli, że oszukała go i będzie oszukiwała za każdym razem, kiedy nie uda jej się postawić na swoim. Nigdy jej specjalnie nie ufał, a teraz przestanie w ogóle. Ale to było jego dziecko i Tania pragnęła, by wychowało się w poczuciu bezpieczeństwa, jakie daje obecność obojga rodziców.

Wiedziała, że Raf nie skrzywdzi własnego dziecka. Zrobi wszystko, by zapewnić mu optymalne warunki, nie dopuści, by było dzieckiem rozwiedzionych rodziców. Ale co stanie się z nimi, z nią i z Rafem? Myślała o tym z trwogą.

Nie mogła odwlekać nowiny w nieskończoność. Musiała podjąć decyzję i powiedzieć mężowi, że wraca, bez względu na to, czy panna Sandstrom zostanie, czy zniknie z jego życia. Dobrze chociaż, że Raf nabrał pewnego dystansu do swej zbyt osobistej sekretarki. Miała nadzieję, że to się nie zmieni i w przyszłości będą mogli rozwiązywać swoje problemy sami, bez niszczycielskiego wpływu jasnowłosej wiedźmy.

Zamęt w jej umyśle sięgał szczytu, kiedy ponownie spotkała Jorgana Jorganssona.

Harry zdecydował, że duński przedsiębiorca będzie interesującym gościem w jego programie, ściągnął go więc do studia na wstępną rozmowę. Chciał zrobić rozrywkowo – informacyjny show i zaprosił Jorganssona na lunch, żeby go zrelaksować. Wychodzili już z biura, kiedy na jednym z korytarzy natknęli się na Tanię.

Zainteresowanie Jorganssona osobą pani Carlton odżyło z nową siłą. Przywitał ją ciepło, a dowiedziawszy się, że jest asystentką Grahama, uparł się, żeby poszła z nimi na lunch. Stawiało to Tanię w dosyć niezręcznej sytuacji. Nie chciała obrazić Duńczyka otwartą odmową, z drugiej jednak strony nie miała ochoty znosić jego umizgów.

Widząc jej konsternację, Harry mrugnął porozumiewawczo.

– Bierz torebkę, zatroszczę się o ciebie. Wyjście do knajpy dobrze ci zrobi.

Słowa Grahama wprawiły Jorganssona w lekkie osłupienie, natomiast Tania odzyskała pewność siebie. Wiedziała, że w towarzystwie szefa nie grożą jej żadne niemiłe niespodzianki.

Pojechali do restauracji w północnej dzielnicy Sydney. Harry jak zwykle stanął na wysokości zadania i tłumił zapędy Jorganssona, który próbował nawiązać z Tanią bliższe kontakty. Na stół wjechały przekąski, kiedy nagle Graham rzucił jej ostre, ostrzegawcze spojrzenie. Potem uśmiechnął się i zauważył niedbale:

– Ta knajpa musi być bardzo popularna wśród biznesmenów. Właśnie zjawił się twój mąż.

Serce podeszło jej do gardła. Tego tylko brakowało, żeby Raf zobaczył ją w towarzystwie dwóch facetów, o których był wściekle zazdrosny! Nie będzie zachwycony. Nawet kryształowa niewinność nic jej nie pomoże. Przywołała uśmiech na twarz i odwróciła się w stronę drzwi.

Raf nie był sam. Nika Sandstrom maszerowała u jego boku. Tania poczuła, że wymuszony uśmiech zamiera jej na ustach. Skoro on mógł przyjść tu z Niką, w celach służbowych oczywiście, ona mogła przyjść z Harrym, w celach służbowych rzecz jasna, i niech sobie Raf myśli, co chce! Do diabła z nim, nie zrobiła przecież nic złego!

Nie dostrzegł jej jeszcze. Niezmordowana asystentka skupiała na sobie całą jego uwagę. Przeszli przez salę, kierując się w stronę zarezerwowanego stolika. Wtem, jakby przyciągnięty siłą jej wzroku, Raf odwrócił głowę.

Jego spojrzenie wyłowiło ją natychmiast z tłumu ludzi. Uśmiechnęła się z wysiłkiem i uniosła dłoń w geście powitania. Raf objął błyskawicznym spojrzeniem stolik i siedzących przy nim mężczyzn. Twarz ściągnęła mu się gniewem, ale po chwili powrócił na nią zwykły spokój. Robienie z siebie widowiska nie leżało w jego charakterze. Odwrócił się ku Nice, powiedział parę słów i ruszył w stronę żony.

Po raz pierwszy w życiu panna Sandstrom straciła rezon. Patrzyła w osłupieniu za oddalającym się szefem. Tania odnotowała ten fakt z prawdziwą satysfakcją.

– Cześć, kochanie – rzekł Raf z uśmiechem.

– Jorgan… Graham – przywitał mężczyzn uprzejmym skinieniem głowy i zwrócił się do żony. – Nie mówiłaś, że tu dzisiaj będziesz. – W jego głosie nie było nawet cienia pretensji, jedynie niewinne zdziwienie, ale Tania wyczuwała jego napięcie, wiedziała, że umysł Rafa wysyła alarmujące sygnały.

– Nie wiedziała – wtrącił dobrodusznie Harry.

– Oderwałem ją od pracy, żeby nam towarzyszyła na wypadek, gdybym potrzebował pomocy. Twoja żona ma nieprawdopodobną pamięć. Potrafi odtworzyć rozmowę z dokładnością co do słowa. Ale co ja ci będę mówił! Wiesz o tym lepiej ode mnie. Musi być dla ciebie bezcenna.

W oczach Rafa błysnęło zdziwienie, ale twarz pozostała kamienna.

– Tak. Nie wiem, co bym bez niej zrobił – odpowiedział gładko.

Kochany, stary Harry. Tania pomyślała o szefie z czułością. Uśmiechnęła się szeroko.

– Nie przeszkadzaj sobie, kochanie. Twoja asystentka patrzy w naszą stronę i czeka na ciebie. Macie na pewno mnóstwo pracy.

Tym razem Raf nie był w stanie ukryć zdziwienia. Zobaczyła w jego oczach ogromny znak zapytania.

– Tak, rzeczywiście. Miłego lunchu, Taniu. – Dlaczego ona przyjęła to tak spokojnie? – Zobaczymy się wieczorem. Jeżeli nadal będziesz miała ochotę – dodał z ledwo wyczuwalną nutą sarkazmu.

– Z całą pewnością – odparła z zapałem. Odprężył się nieco.

– O zwykłej porze? W tym pozornie niewinnym pytaniu kryło się ostrzeżenie pod adresem obu panów: „Ona jest moja, nawet jeżeli chwilowo wymknęła się spod kontroli”.

– Tak – odparła i było to także potwierdzenie tego nie wypowiedzianego roszczenia własności. Należała do niego. Może z nim walczyć, może go nawet znienawidzić za jego ślepotę, buntować się przeciwko jego obsesji posiadania, ale była jego. I powie mu to dzisiaj wieczorem. Miała dość.

Raf uśmiechnął się zimno do obu panów i wrócił do swojego stolika. Tania zobaczyła rozjaśnioną radością twarz Niki. Panna Sandstrom nie traciła nadziei. Jedyną pociechą była myśl, że Raf nie miał zamiaru pójść z nią do łóżka, Tania była tego prawie pewna. W przeciwieństwie do męża wiedziała, z jaką radością gorliwa asystentka spełniłaby rolę pocieszycielki. Po dzisiejszej nocy Raf nie będzie potrzebował niczyjego współczucia, już ona o to zadba.

Harry westchnął teatralnie, aby zwrócić na siebie jej uwagę.

– Ten twój mąż zawsze był dla ciebie wystrzałowym facetem, co? – zauważył chytrze.

– Zawsze będzie jedynym mężczyzną mojego życia – odparła z uśmiechem w oczach.

Harry wyjaśnił Jorganowi sytuację, nie kryjąc nadziei, że Duńczyk przestanie bujać w obłokach i skoncentruje się na problemach zawodowych.

Jorgan Jorgansson był człowiekiem pragmatycznym, nie upierał się przy rzeczach niemożliwych. Wzruszył ramionami. Dlaczego kobiety są takie, jakie są? Raf Carlton był ekspertem w dziedzinie handlu, ale o kobietach nie miał pojęcia, więc dlaczego ona go tak kocha?