Wyszła na zewnątrz.
W hali lotniska było jak w ulu. Przeciskając się przez tłum, podążała w kierunku miejsca, w którym umówiła się z Natem. Nie widziała go, jednak nie zaniepokoiło jej to. Na pewno był tam, gdzie powinien, spokojny, wręcz obojętny wśród dzikiej, rozwrzeszczanej plątaniny ciał. Opoka w oku cyklonu.
Wreszcie usłyszała jego głos:
– Wszystko w porządku, Purdy?
Opierał się o barierkę schodów, czekając na resztę bagaży.
– Oczywiście. Tylko ta nieprzespana noc daje się trochę we znaki.
Nat stłumił uśmieszek. Purdy wierciła się w samolocie, ziewała, aż wreszcie opadła Natowi na pierś i zapadła w błogi sen. Dotąd czuł jej dotyk i słodki zapach.
– Wyśpisz się w domu.
– Cleo niepotrzebnie się uparła, że wyjdzie po nas na lotnisko – westchnęła Purdy.
– Chce zobaczyć siostrę, to zupełnie zrozumiałe.
– Chce zobaczyć ciebie – sprostowała. – Nawet nie wiesz, co cię czeka. Najpierw dokładne oględziny, a potem skrupulatne przesłuchanie.
– Dam sobie radę.
– Nie wątpię, ale co przeżyjesz, to twoje.
Nat nieco się zaniepokoił, bo Purdy wcale nie żartowała, tylko mówiła ze śmiertelną powagą.
No cóż, dobrze znała swoją kochaną rodzinkę. Matka i siostry nie spoczną, póki nie dowiedzą się o Nacie wszystkiego: co robi, co nosi, co jada, o której godzinie kładzie się spać… Co sprawiło, że zakochał się w Purdy, kiedy się jej oświadczył, co do tej pory przeżyli, jak planują wspólne życie… A czy wie, że Purdy jest trochę dziwna i nieodmiennie towarzyszy jej pech? Musi więc uważać… Bez dwóch zdań, nie pozostawią na nich suchej nitki. Wiedziała, że ślub Cleo i Aleksa nie zdoła przyćmić jej sensacyjnego narzeczeństwa.
Na koniec posadzą go na kanapce w salonie, włożą do ręki stary, rodzinny album i każą słuchać głupich dykteryjek z dzieciństwa Purdy.
Jak Nat to wytrzyma? Chyba wymaga od niego zbyt wiele.
– Nie boisz się, że nie damy" rady? – zapytała cicho.
– A niby dlaczego miałbym się bać? – Spojrzał na nią uważnie. – Ashcroftowie i twoja rodzina na pewno uwierzą w nasze narzeczeństwo. Co w tym dziwnego, że zamierzamy się pobrać?
– Co do Ashcroftów pewnie masz rację, ale moje siostry… – Naprawdę ogarniała ją panika. – Nie znasz ich. Pierścionek ich nie przekona, uwierz mi. Są czujne i spostrzegawcze, i jeśli cokolwiek wzbudzi ich podejrzenia, a na pewno tak się stanie, nie spoczną, dopóki nie dotrą do prawdy.
– Jeśli dobrze zagramy zakochaną parę, co może je zaniepokoić? Purdy, przyjeżdżasz do rodziny, przedstawiasz narzeczonego… Toż to najnormalniejsza rzecz w świecie.
– Niby tak, ale… jako kochająca się para… będziemy narażeni… na bardzo niezręczne sytuacje – wy dukała z trudem.
– Nie rozumiem. – Był naprawdę zdumiony.
– Wiesz przecież… – zaczęła niepewnie, okręcając nerwowo pierścionek wokół palca. – Taka para… one nie uwierzą… jeśli… jeśli nie będziemy…
– Jeśli nie będziemy się przytulać i całować?
– Tak – potwierdziła z ulgą. – Wiesz, wszystkie te rzeczy, które…
Spojrzał na nią. Miała dwadzieścia pięć lat, przemierzyła pół świata w pogoni za szczęściem, a była kompletnie onieśmielona i zawstydzona faktem, że kilka razy będzie musiała pocałować się z facetem. Taka to już z niej dziwaczka, pomyślał z rozczuleniem
– Masz rację, to istotny problem – powiedział z poważną miną. – Zaniedbaliśmy ten szczegół, więc musimy to nadrobić.
Purdy spąsowiała i cofnęła się pół kroku.
– Nat, nie…
– Kochanie, czas na generalną próbę. – Delikatnie pogładził ją po policzku. – Uwodzę cię, pragnę… – powiedział cicho. – Serce w tobie trzepoce, jesteś niecierpliwa, czekasz na moje usta…
Och, co to był za pocałunek! Purdy zapomniała o bożym świecie, uleciała gdzieś w dal… to znaczy w silne ramiona Nata. Zapomniała o oddechu, nie mogła się poruszać. Jej ręce w jego włosach, jej usta… Cudownie, cudownie!
To już koniec?
– Łatwizna, nie sądzisz? – zapytał z uśmiechem. Spojrzała na niego nieprzytomnie… i znów wpiła się w jego wargi. Zdumiony Nat nie był w stanie zapanować nad tą dziką namiętnością, choć powinien. Próbował narzucić sobie samokontrolę, bo głos rozsądku wrzeszczał mu do ucha, że sytuacja nie może wymknąć się spod kontroli. Nat musiał się z tym zgodzić, uznał jednak, że trzeci pocałunek nie zaszkodzi.
Oszołomiona Purdy z trudem dochodziła do siebie. Co to było? Jak miała to nazwać? Wróciłam do domu, pomyślała bez sensu… i nagle pojęła, że taka jest prawda. Całe życie czekała na tę chwilę. Najpierw uciekała w marzenia, potem wyruszyła w świat… by wreszcie na tym lotnisku znaleźć to, czego szukała.
– Prawda, że łatwizna? – powtórzył.
– Tak… – zdołała wyszeptać.
Nat uśmiechnął się i spojrzał na jej ramiona, które czułym gestem oplatały jego głowę. Nie powiedział ani słowa. Nie musiał. Purdy poczuła się, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody.
– Co może być w tym trudnego? – powiedziała twardym głosem i odstąpiła o krok. Jej ramiona opadły smętnie w geście rezygnacji.
– To jak, idziemy? Gotowa?
Czy była gotowa? Och, była… ale za nic się do tego nie przyzna. To były zwykłe teatralne pocałunki… i tak ma zostać, choćby jej serce gorąco protestowało.
Serce, serce, przedrzeźniała siebie w duchu. Owszem, pocałunki były miłe, ale kto tu mówi o sercu?
– Ty idiotko – szepnęła do siebie.
– Co mówisz? – spytał Nat.
– Oczywiście. Idziemy.
Ledwie ruszyli, z głębi hali dobiegł Purdy znajomy głos siostry.
– Nareszcie was mam! – krzyknęła triumfalnie Cleo. – Purdy, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wreszcie cię widzę! Ale się opaliłaś. Mieliście miłą podróż? Jesteście głodni?
Purdy zbyt dobrze znała siostrę, by choćby próbować odpowiadać na lawinę pytań, jaka posypała się z jej ust.
– Witaj, Cleo. Cześć, Alex – powiedziała tylko, całując ich na przywitanie.
Cleo wyglądała tak, jak powinna wyglądać zakochana narzeczona. Piękna, wypoczęta, uśmiechnięta i nad wyraz szczęśliwa.
Alex też promieniał zadowoleniem. Wysoki jak Nat, lecz szczuplejszy i młodszy, prezentował się naprawdę świetnie. Przystojny, pewny siebie, elegancki. Roztaczał wokół siebie aurę zwycięzcy.
Wzorcowa para z okładki londyńskiego magazynu.
Purdy z niepokojem spojrzała na Nata, jednak ten nie wydawał się zbity z tropu.
– Przedstawiam wam Nata Mastermana – powiedziała.
– Cudownie cię poznać! – zawołała Cleo. – Purdy tak bardzo wychwalała cię w listach, że zaczęliśmy się zastanawiać, czy ktoś taki w ogóle istnieje.
Na szczęście nie czekała na odpowiedź. Mężczyźni wymienili zdawkowe uściski.
– Jesteśmy tacy podekscytowani waszymi zaręczynami – paplała Cleo. – Mama i Marisa nie mogły mi wybaczyć, że jadę przywitać was na lotnisko. A ja nie mogłam się doczekać. Tak bardzo chciałam zobaczyć, kogo przywiozła ze sobą Purdy. Jak dotąd, nikt jeszcze nie przypadł jej do gustu.
Przy ostatnich słowach spojrzała na siostrę, której mina mówiła sama za siebie. Najwyraźniej Purdy miała dosyć Londynu, zanim jeszcze na dobre się w nim pojawiła.
Nat zerknął na swoją „narzeczoną". Wciąż kontemplował niedawne pocałunki.
– Mam nadzieję, że będę pierwszym i ostatnim – powiedział stanowczo.
Purdy westchnęła w duchu. Gdyby to była prawda… No cóż, Nat okazał się świetnym aktorem.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Ruszyli w kierunku wyjścia.
Alex nawiązał pogawędkę z Natem, czy raczej snuł monolog o swoim nowym samochodzie. Nat od czasu do czasu wypowiadał jakieś monosylaby.
– Nie jest zbyt rozmowny – wyszeptała Cleo do Purdy.
– Jest zmęczony. Poza tym odzywa się tylko wtedy, kiedy ma coś do powiedzenia.
W przeciwieństwie do Aleksa, dodała w duchu.
– Silny, małomówny facet?
– Coś w tym rodzaju.
– Zawsze zastanawiało mnie, co niektóre kobiety widzą w takich mrukach? Na dłuższą metę to chyba nudne. – Cleo uśmiechnęła się dwuznacznie.
Purdy pomyślała o wizycie u Nata. Zabrał ją nad rzekę, cierpliwie odpowiadał na wszystkie, nawet najgłupsze pytania. Był naprawdę uroczym gospodarzem. A teraz, na lotnisku, tak cudownie ją pocałował pośród hałaśliwego tłumu.
Nie, z Natem nie sposób się nudzić.
– Nie, nie jest nudne – zaprzeczyła twardo.
– W takim razie musisz być naprawdę zakochana – roześmiała się Cleo.
Purdy odetchnęła z ulgą. Nat miał rację, ich narzeczeństwo zostało przyjęte jako coś oczywistego.
– Tak, jestem – potwierdziła sucho. – Ale dość o mnie. Jak tam przygotowania do ślubu? Wszystko już zapięte na ostatni guzik?
Odpowiedź na to pytanie zajęła Cleo niemal całą drogę.
Suknia, muzyka, kwiaty… Purdy słyszała słowa, ale nie zwracała uwagi na treść, tylko od czasu do czasu rzucała: „naprawdę?", „żartujesz!", „coś takiego!", co Cleo w zupełności wystarczało.
Dochodziła ósma rano i ruch na ulicach Londynu zaczynał nabierać tempa. Purdy, świeżo upieczona Australijka, patrzyła na zatłoczone ulice z odrazą. W ogóle czuła się tu kompletnie obco, choć wychowała się w tym mieście.
Nagle rozejrzała się niespokojnie.
– Cleo, przecież to nie jest droga do hotelu!
– Nie jedziemy do hotelu. Odwołałam waszą rezerwację, Purdy.
– Co takiego?!
Mogła sobie protestować.
– Chyba nie sądziliście, że pozwolimy wam nocować w hotelu. Omówiłam to z mamą już wieki temu. Zostajecie u nas.
– Cleo, ale…
– Wszystko już załatwione. O nic nie musicie się martwić. Marisa, Phil i dzieciaki zamieszkają u rodziców, a wy u nas. Zajmiecie pokój gościnny.
– Ale…
– Nie ma o czym mówić. Przecież ja i Alex wyjeżdżamy zaraz po ślubie na całe trzy tygodnie i przez ten czas będziecie mieć dom dla siebie. Zostawimy wam też auto. – Cleo spojrzała triumfalnie na siostrę. – I co, zły pomysł?
W ciągu niecałego kwadransa dotarli pod dom Cleo.
– Przykro mi – powiedziała Purdy, kiedy zostali sami w pokoju gościnnym. Wpatrywała się w wielkie małżeńskie łoże. – Nie miałam pojęcia, że Cleo może dopuścić się czegoś takiego. Najchętniej bym ją zamordowała.
– To nie twoja wina – uspokoił ją Nat. – Poza tym Cleo miała jak najlepsze intencje. Nie możesz przecież winić jej za to, że tak bardzo się za tobą stęskniła.
– Masz rację – potwierdziła w zamyśleniu. – Ale zawsze mnie denerwował sposób, w jaki moja siostra załatwia takie sprawy. Zupełnie nie liczy się ze zdaniem innych.
– Podobnie postępowała Kathryn. Można wściekać się na takie kobiety, jednak jedno trzeba im przyznać. Mają w sobie tyle wdzięku, że sam nie wiesz, kiedy wpadasz w ich sidła.
Nat przysiadł na łóżku, a po chwili z lubością się położył, wygodnie układając ramiona pod głową. Purdy zrobiła to samo.
– Przyjemne mieszkanie – powiedział. – Za jakiś czas będziemy mogli przyprowadzić tu Williama i Daisy.
– Tak, ale… czy nie będzie nam trochę niewygodnie? – Purdy zawahała się. – W jednym łóżku?
Leżała odprężona i spokojna, z burzą ciemnych włosów, które przesłaniały jej twarz. Tak pragnął ją przytulić i uspokoić…
No cóż, pewnie marzyła teraz o Rossie.
– To tylko tydzień – powiedział obojętnie. – Po wyjeździe Cleo i Aleksa będziemy mieli osobne sypialnie.
Czekał go tydzień tortur. Będą sypiać tuż obok siebie, ale nie razem. Jak on to wytrzyma?
– Mógłbym spać na podłodze, ale łóżko jest ogromne, a pokój mały i nie bardzo będę miał gdzie się ułożyć. Poza tym, gdyby Cleo nagle tu weszła, wszystko by się wydało.
– Masz rację, to nie wchodzi w grę. Tylko trochę mi głupio, bo ty i Kathryn…
Jak ona zdoła zasnąć u jego boku? Przecież tak na nią działał…
– Nie martw się tym. Łóżko jest naprawdę duże i jakoś sobie poradzimy. Powinniśmy się cieszyć, że wszystko idzie jak najlepiej. Mamy wygodne mieszkanie w samym centrum Londynu, do którego będziemy mogli przenieść Williama i Daisy. Cleo i Alex nie mają żadnych podejrzeń co do naszego narzeczeństwa, a to dowodzi, że inni też niczego się nie domyślą. Przebrniemy przez ślub, załatwimy formalności związane z dziećmi, i ani się obejrzysz, jak wrócisz do Rossa.
– To prawda. – Nagle uświadomiła sobie, że od wyjazdu z Cowen Creek ani razu nie pomyślała o Rossie. – Mówił, że będzie mu mnie brakować. Wziął nawet mój numer telefonu w Londynie…
– Widzisz? Jestem pewien, że Ross będzie tęsknił za tobą bardziej, niż ci się wydaje. Przyjazd do Londynu był najlepszą rzeczą, jaką mogłaś zrobić.
Śniadanie, jakie przygotowała Cleo, było niezwykle uroczyste. Purdy zaczęła nawet mieć wyrzuty sumienia, że tak niesprawiedliwie osądzała siostrę, jednak trwało to tylko chwilę.
– Naprawdę aż tyle czasu musicie poświęcić bliźniakom? – narzekała Cleo. – Wieczory moglibyście sobie odpuścić. Nie macie pojęcia, ile imprez szykuje się w Londynie przed naszym ślubem!
Nat przejął inicjatywę. Najwyraźniej lata praktyki przy boku Kathryn nauczyły go, jak należy odmawiać tego typu prośbom.
"Słodkie kłopoty" отзывы
Отзывы читателей о книге "Słodkie kłopoty". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Słodkie kłopoty" друзьям в соцсетях.