– Ależ, słodka Row – mruknął – chyba urodziłaś żywe srebro. Nie wiem, czy powinienem się gniewać, czy cieszyć.

– Wolałbyś, panie, bym była słaba i tchórzliwa? – zapytała Arabella. – Jakie bym ci wtedy dała dzieci? Przyzwyczajono mnie do mówienia tego, co myślę, i nie zmienię się.

Zaśmiał się głośno i skinął głową.

– Naprawdę jesteś żywym srebrem i z przyjemnością będę cię poskramiał, Arabello Grey.

Ksiądz nie znał się na sprawach damsko-męskich, więc nie zauważył groźby w jego głosie, ale Rowena ją usłyszała. Arabella była jeszcze niewinna, a w przyszłość patrzyła z odwagą, więc powiedziała dumnie:

– A jakże to planujesz mnie poskromić, panie?

– Oczywiście, ckliwymi piosnkami, pięknymi słowami i podarunkami – powiedział z czarującym uśmiechem, bo udawanie zalotnika bardzo go bawiło.

– Czyżby? – zapytała Arabella, a serce zatrzepotało jej gwałtownie w piersi, bo nagle przestał traktować ją jak dziecko.

Sir Jasper zauważył jej zmieszanie i łagodne zachowanie. Ujął jej dłoń i ucałował ją z nabożeństwem.

– Nigdy nie uda mi się odpłacić królowi za wielką łaskę, jaką mi uczynił, powierzając mej opiece tak wyjątkowy klejnot… choć wiem, że to żywe srebro na pewno przysporzy mi jeszcze kłopotów.

Nie wiedząc, jak odpowiedzieć na tak elegancki komplement, Arabella zaczęła chichotać, a Rowena poczuła w sercu ukłucie zazdrości.

– Zbyt hojnie obdarzasz komplementami moją córkę, panie – rzuciła ostro. – Nie chcę, by grzeszyła pychą.

– Mnie miłe słowa nie zwiodą, mamo – rzekła Arabella, zła, że matka popsuła tak miłą chwilę – ale miło je czasem usłyszeć.

Dziewczyna nie jest głupia – zastanawiał się znów sir Jasper. Jest niewinna, ale nie głupia. Widział, jak rozszerzyły jej się ze zdziwienia oczy, gdy usłyszała komplement. Widział, jak zaczerwieniły jej się policzki.

– Mężczyzna powinien prawić komplementy pięknym kobietom – odparł po prostu.

Później, we własnej sypialni jeszcze raz zastanawiała się nad tym, co myśli o sir Jasperze. Był przystojny, uprzejmy dla niej i jej matki. FitzWalter go szanował. Umiał pięknie mówić. Czego więcej mogła wymagać od mężczyzny? Wydawał się podobny do jej ojca, ale… było w nim coś, czego nie potrafiła nazwać, a co ją drażniło. Jakiś nieznany, wewnętrzny głos ostrzegał ją przed czymś, ale przed czym? A może to tylko jej bujna wyobraźnia? W pewnym sensie nie była zadowolona z przyjazdu sir Jaspera, bo kiedy zostanie jej mężem i panem, stanie się też władcą Greyfaire.

Trudno jej było przyjąć do wiadomości, że Greyfaire będzie kiedyś należało do kogoś innego. Dorastała ze świadomością, że pewnego dnia warownia i majątek będą należały do niej i była pewna, że gdyby jej ojciec żył, wszystko wciąż należałoby do niej, a nie do jej męża. Greyfaire było wszystkim, co miała. Było częścią jej samej. W pewnym sensie nie chciała, by Greyfaire przeszło w cudze ręce. W ręce jakiegoś mężczyzny.

Czasem żałowała, że nie urodziła się chłopcem. Tak było właśnie teraz. Oni mieli łatwiejsze życie. Gdyby była chłopcem, nikt nie odebrałby jej warowni! Gdyby kochała sir Jaspera, pewnie nie żałowałaby majątku. Sądząc po swoich rodzicach, wierzyła, że w małżeństwie dzieli się nie tylko łoże i uczucia, ale też wszystko, co się posiada. Na razie nie czuła tego do sir Jaspera, ale może kiedyś tak się stanie.

ROZDZIAŁ 3

– To dopiero pierwszy, maleńka – powiedział beznamiętnie. – Będzie jeszcze pięć, a potem pocałujesz rózgę, uklękniesz przed matką i będziesz ją błagać o wybaczenie. Zrozumiano, Arabello?

– Tak, panie – odparła, postanowiwszy nie rozpłakać się ponownie pod żadnym pozorem.

Ku swojemu wielkiemu zadowoleniu udało jej się nie uronić łzy, choć mogłaby przysiąc, że dwa ostatnie razy były celowo wymierzone z większą siłą. Kiedy na jej pośladki spadło ostatnie uderzenie, Arabella odwróciła się szybko, ucałowała rózgę i uklękła przed matką.

– Błagam o wybaczenie za moje nieokrzesane zachowanie, pani matko – rzekła chłodno, a kiedy Rowena mruknęła coś na zgodę, Arabella wstała, poprawiła spódnice i wyszła z komnaty.

Wtedy Rowena powiedziała cicho do sir Jaspera, a w jej głosie pobrzmiewała satysfakcja:

– Popełniłeś błąd, panie. Arabella zniesie wszystko, prócz obrażenia jej honoru. Tego, co uczyniłeś, tak łatwo ci nie wybaczy, jeśli w ogóle kiedykolwiek to uczyni.

– Zobaczymy – powiedział.

Pomyślał, że jest mu wszystko jedno, czy Arabella mu to wybaczy, czy nie. Przyzwyczaił się już do Greyfaire i nie zamierzał stąd odchodzić z niczyjego powodu, a już na pewno nie z powodu tej małej. Jego własny dom, dwór Northby, został spalony. Z dwustuletniego domostwa nie pozostał kamień na kamieniu. Jego rodzina mieszkała w nim od panowania Edwarda I, zwanego Długonogim. Bydło sir Jaspera zniknęło za wzgórzami Cheviot razem ze Szkotami, którzy spalili jego domostwo. Była to, jak podejrzewał, zemsta za zniszczenie domu i zabicie Eufemii Hamilton.

Prawdę rzekłszy, jedyne, co teraz posiadał, to ziemia, z której nie był w stanie się utrzymać, bo dzierżawcy nie płacili mu wiele. Miał jeszcze konie i zbrojnych. W Greyfaire podobało mu się bardzo. Warownia była mała, ale dobrze skonstruowana. Mogła wytrzymać poważne oblężenie. Dookoła było mnóstwo żyznej ziemi, zwłaszcza w dolinie otaczającej zamek. Król płacił mu niewielką pensję za utrzymanie warowni, co pozwalało utrzymać zbrojnych. Czuł przez skórę, że zbliżają się kłopoty. Instynktownie wiedział, że niedługo będzie potężna zawierucha. Stanie przed wyborem: król Ryszard lub Henryk Tudor. Postanowił zaczekać z wyborem, jednak nie za długo. Obawiał się stracić dotychczasowe przywileje, ale wiedział, że musi poprzeć przyszłego zwycięzcę, by zapewnić sobie spokojną przyszłość.

Arabella Grey była silną, zdrową dziewuchą, mimo bladej karnacji. Wiedział, że urodzi mu zdrowych synów i wychowa ich. Miał już wcześniej dwie żony. Z pierwszą ożenił się, kiedy skończył szesnaście lat. Była jego kuzynką, osieroconą przez rodziców. Miała zaledwie dziesięć lat. Nigdy nie byli prawdziwym małżeństwem, bo zmarła wraz z jego matką od zarazy, która w roku 1470 ogarnęła cały kraj. Jego ojciec przeżył i znalazł mu następną żonę. Zaślubiny miały miejsce w grudniu tego samego roku przy łożu umierającego ojca. Jego druga żona, Anna Smalę, zmarła trzy lata później, nie urodziwszy mu dziecka, mimo iż sir Jasper bardzo się o nie starał.

Tak więc mając dwadzieścia jeden lat nie miał żony ani dzieci. Postanowił przysiąc wierność nie wielkiemu hrabiemu Northumberland, ale królowi Edwardowi. Był lojalny, waleczny i wiele razy przysłużył się swemu monarsze. Mimo iż był człowiekiem rozpustnym, ukrywał tę przywarę przed królem, bo mogłaby zostać uznana przez żyjącego zgodnie z zasadami moralnymi brata króla, Ryszarda, księcia Gloucester, za poważną słabość. Jasper szybko przysiągł wierność Ryszardowi po śmierci Edwarda. Nie był głupi, wolał przysięgać dorosłemu mężczyźnie niż klęczeć przed dzieciakiem, którego posadzono na tronie.

Jak dotąd instynkt nigdy go nie zawiódł, ale musiał przyznać, że nie spodziewał się, iż aż tak doskonale będzie mu się powodziło. Jasper Keane wiedział, że w wielkim świecie angielskiej polityki jest nikim. Mógł mieć jedynie nadzieję, że jego wierna służba nie pozostanie bez nagrody. Pragnął jedynie dwóch rzeczy: złota i zdrowej, dobrze urodzonej żony. Może nawet córki z nieprawego łoża jakiegoś możnowładcy lub panny z kupieckiego rodu. Greyfaire i Arabella Grey były znacznie bardziej smakowitym kąskiem niż on sam mógłby się spodziewać. Szczęście mu dopisało i znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Na dodatek trafiły mu się dwie piękne gołąbki w jednym gnieździe.

Postanowił jednak, że musi zdyscyplinować Rowenę. Kobieta okazywała zazdrość, kiedy zalecał się do jej córki. Dał Arabelli kilka dni na pozbieranie się po upokorzeniu, jakim było bicie, i zaniepokoił się, kiedy po pewnym czasie humor jej się nie poprawił. Zwykle kobiety szybko zapominają o takich sprawach. Codziennie rano kazał swojej przyszłej żonie przynosić drobne podarki. Uważnie wybierał je spośród swoich łupów zdobytych w walkach na granicy. Dwa z nich były szczególnie cenne: para kolczyków z drogimi kamieniami i rękawiczki do jazdy konnej z czerwonej skórki, wyszywane drobnymi perełkami. Pozostałe prezenty to zwykłe kolorowe wstążki w bukiecie kwiatów z ogrodu. Bardziej doświadczone kobiety miękły pod naporem takiej atencji, ale nie Arabella.

Potem przypadkiem podsłuchał, jak Rowena zachęca Arabellę do uporu. Matka najwyraźniej postanowiła podsycać w córce złość. Postanowił posłać Segera po lady Rowenę. Kiedy znaleźli się wszyscy w jego komnacie, Seger chwycił kobietę, zagłuszył dłonią jej krzyki, a jego pan obnażył ją i bił dotkliwie batem po gołym ciele, aż jej plecy i pośladki zaczęły krwawić. Potem, na oczach swego kapitana, zaspokoił żądzę w bardzo okrutny sposób.

Kiedy skończył, chwycił Rowenę za włosy i wrzasnął:

– Masz namówić córkę, by była dla mnie milsza! Przestań podsycać w niej złość. Jeśli nie, nie zawaham się odebrać ci życia.

– Nie zrobisz tego – szepnęła. – Nie możesz! Kocham cię.

– Nie sądź, droga Roweno, że nas coś łączy. Jesteś jedynie ladacznicą, nikim więcej. Masz mnie słuchać. Jakiś czas temu miałem wysoko urodzoną nałożnicę o imieniu Eufemia. Lady Hamilton z Culcairn sprzeciwiła mi się jednak o jeden raz za wiele i zabiłem ją, a potem spaliłem jej rodzinny dom. Rozumiesz?

Rowena zadrżała. Nie chciała mu wierzyć, ale w jego oczach widziała, iż mówił prawdę.

– Jak mogłeś coś takiego uczynić? – zapytała oburzona.

Oburzona była na siebie, nie na niego. Nie rozumiała, dlaczego go pokochała. Nie rozumiała też, dlaczego król wybrał go na męża jej córki.

– To byli Szkoci – odparł po prostu, jakby dalsze wyjaśnienia nie były potrzebne. – Będziesz więc posłuszna, słodka Row, czy chcesz znów zasmakować bata?

Rowena skinęła bez słowa głową i zaczęła się ubierać. Nie zwracała uwagi na Segera ani na sir Jaspera, ani na krwawiące plecy i pośladki. Myślała tylko o jednym, jak stąd uciec. Musiała wszystko przemyśleć. Kiedy skończyła sznurować spódnicę, poprawiła włosy i spojrzała na niego.

– Dziś wieczorem – rzekł Jasper – pójdziesz do córki i powiesz jej, że się myliłaś. Przekonasz ją, by mi wybaczyła i przestała się gniewać. Powiesz jej, że ją kocham i dlatego pragnę, by była posłuszną żoną. Powiesz, że gdybym jej nie kochał, nie próbowałbym jej wychowywać. Powiesz jej to, prawda, słodka Row?

– Tak, panie – odparła. Powiedziałaby teraz wszystko, byle tylko pozwolił jej odejść.

Jasper Keane uśmiechnął się.

– Możesz już iść, słonko – rzekł uprzejmym tonem. Rowena wybiegła.

Kiedy jednak uklękła w kaplicy, by się pomodlić, pomyślała, że powinna mu wybaczyć, choć wciąż czuła palący ból na plecach i pośladkach. Koszula przyklejała jej się do skóry, a krew powoli zastygała na świeżych ranach. Czuła, że źle robiła, podsycając złość Arabelli. Była przecież zwyczajnie zazdrosna o córkę i o zaloty sir Jaspera. Jednak to przecież Arabella miała prawo do tych wszystkich uprzejmości i podarunków, a nie ona. Jeśli sama była na tyle niemądra, by się zakochać w tym mężczyźnie, to tylko jej wina i kara boska za rozkosz, jaką odczuwała, kiedy zaspokajała jego męskie potrzeby. Przecież nie związała się z nim z miłości, ale by chronić córkę. Nie powinna czuć rozkoszy. Westchnęła z rezygnacją i wstała z kolan. Poszła porozmawiać z Arabellą.

Arabella jednak niechętnie zmieniała zdanie, choć matka z zapałem wyjaśniała jej motywy postępowania sir Jaspera.

– W ciągu ostatnich kilku dni słyszałam o nim nieprzyjemne plotki – powiedziała ponurym tonem dziewczynka.

– Jakie plotki? – zapytała matka, znając stanowisko córki na temat męskiej niewierności.

– Podobno sir Jasper za bardzo lubi kobiety, mamo. Wierzę, że to prawda, bo widać, że ma on wysokie mniemanie o sobie. Król wyraźnie powiedział, że do mnie należy wybór. Chcesz, bym poślubiła kobieciarza i rozpustnika? Człowiek, któremu przyrzeknę miłość, powinien być mi wierny.

– Ojcze Anzelmie! – zawołała Rowena. – Musi ojciec pomóc mi to wyjaśnić.

– Mężczyźni są słabi w sprawach cielesnych uciech, a świat pełen jest pokus – wyjaśnił ojciec Anzelm, przychodząc z odsieczą lady Rowenie. – Nie zaprzeczam, że ja też słyszałem, iż sir Jasper lubi towarzystwo kobiet, ale przecież jest kawalerem. Małżeństwo z piękną i cnotliwą niewiastą na pewno mu pomoże. Jestem tego pewien.

– Zbił mnie – odparła Arabella, z oburzeniem spoglądając na ojca Anzelma.

– Nie ma w tym grzechu – wyjaśnił duchowny. – Obowiązkiem mężczyzny jest nauczyć żonę, jak się zachować. Sir Jasper pod tym względem na pewno będzie dobrym mężem. Poza tym jest lojalny wobec króla i, jak mówi FitzWalter, jest dobrym żołnierzem.

– Wybaczysz mu, Arabello? – zapytała lady Rowena.