– Piękna przemowa, Tavisie – powiedziała rozbawionym głosem zbliżająca się w ich stronę kobieta. – Gdybym to ja była na miejscu tej młodej damy, chwyciłabym coś ostrego i wbiła ci w serce. – Przed Arabella stanęła elegancko odziana niewiasta. – Gdzie byłeś, synu? Zapomniałeś o urodzinach Ailis i o tym, że cała rodzina zbiera się na uroczystości w Dunmor?

– Matko – rzekł zaskoczony Tavis i ucałował jej dłoń. – Zapomniałem. Nadarzyła się sposobność, by załatwić porachunki z sir Jasperem Keane’em, który zabił Eufemię, więc skorzystałem z niej – wyjaśniał przepraszająco.

Arabella starała się nie wpatrywać zbyt natrętnie w matkę Tavisa, ale była ciekawa, jak wygląda kobieta, która kochała i była kochana przez króla. Margery Stewart Fleming miała prawie sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, ciemno-rude włosy i ciemnozielone oczy, jak jej syn. Była silną kobietą i Arabella nazwałaby ją raczej przystojną niż piękną. Głos miała głęboki i melodyjny, piękne dłonie, którymi gestykulowała podczas mówienia, i jasną karnację, która podkreślała wyrazistość jej urody.

Tuż za lady Fleming podążały trzy dziewczynki, jedna była tak podobna do matki, że od razu można było rozpoznać Ailis. Z dwóch pozostałych starsza miała ładne orzechowe włosy i wielkie niebieskie oczy, a młodsza była blondynką o równie niebieskich oczach, jak siostra. Arabella zaczerwieniła się, kiedy zauważyła, że dziewczynki przyglądają jej się uważnie.

Lady Flaming odwróciła się w stronę Arabelli, a ta natychmiast wstała i ukłoniła się starszej od siebie damie.

– Cóż to za maniery, synu? – powiedziała, poklepując hrabiego po plecach. – Proszę nas sobie przedstawić.

– Matko – zaczął hrabia – niech mi wolno będzie przedstawić lady Arabellę Grey. – Potem zwrócił się do dziewczyny. – Panienko, to moja matka, lady Margery Fleming.

– Biedactwo – rzuciła natychmiast lady Fleming. – Na pewno przemarzłaś do kości. W taką pogodę jechałaś bez peleryny. Chodź ze mną, przygotują ci gorącą kąpiel. Potem poszukamy ci czegoś wygodniejszego do ubrania i postaramy się, żeby twoja piękna suknia się nie zniszczyła. Jesteś głodna?

– Tak, madame – odparła Arabella – i bardzo chce mi się pić. Ślub miał być wcześnie rano, zaraz po porannej mszy, więc nie jadłam dziś nawet śniadania.

– Nie dałeś tej damie jedzenia ani picia? – zapytała lady Felming z oburzeniem. – Tavisie! Nieładnie z twojej strony, że tak potraktowałeś tę damę. Nie wychowałam cię na brutala, który nie wie, jak traktować kobietę.

– Uspokój się, matko! – rzekł hrabia. – Kiedy jechałem dziś rano na drugą stronę granicy, nie wiedziałem, że z powrotem będę wiózł zakładniczkę.

Matka wciąż wyglądała na niezadowoloną.

– Przedstaw swojego gościa pozostałym paniom.

– Lady Grey, to moja siostra Ailis Fleming.

Ailis ukłoniła się grzecznie, a Arabella powiedziała:

– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, panno Fleming.

– Lady Grey, to panna Margaret Hamilton i jej siostra Mary.

Hamiltonówny ukłoniły się, a ona odwzajemniła grzeczność.

– Jestem trochę wyższa do ciebie, lady Grey – powiedziała Meg Hamilton, ale chyba znajdziemy dla ciebie jakąś sukienkę, która będzie pasowała. Oczywiście nie tak piękną, jak twoja.

Arabella uśmiechnęła się nieśmiało.

– To najpiękniejsza z moich sukien – przyznała. – Uszyto ją specjalnie na ślub.

– Tak, Meg – rzucił złośliwe hrabia. – Lady Arabella miała właśnie poślubić mordercę twojej siostry. Poszczęściło jej się, że przybyłem w samą porę, ale ona sama chyba tego nie docenia.

– Prawdziwy z ciebie parszywiec, milordzie – rzuciła Arabella ze złością.

Przez chwilę zapadła nieprzyjemna cisza, aż w końcu hrabia zapytał:

– Czemu tak wszyscy zamilkli?

– A co mają powiedzieć? – prychnęła Arabella. – Przedstawiłeś mnie właśnie pannom Hamilton jako narzeczoną ich najgorszego wroga. Sądzisz, panie, że panny Margaret i Mary przyjmą mnie z otwartymi ramionami? Jakakolwiek by była panna Eufemia, to jednak ich siostra i na pewno bardzo ją kochały. Po raz kolejny wykazałeś się, panie hrabio, brakiem taktu.

Lady Flaming wstrzymała śmiech. Ta mała dziewczyna doskonale radziła sobie z jej synem. Jak dotąd kobiety zachowywały się w jego towarzystwie co najmniej niemądrze. Tytuł hrabiowski, królewska rodzina i przystojna twarz sprawiały, że żadna nie potrafiła mu się oprzeć.

– Och, proszę, lady Grey, nie sądź, że będziemy ci to miały za złe – powiedziała szczerze Meg Hamilton. – Nie winimy cię za to, co zrobił sir Jasper Keane. Mówię to w imieniu całej rodziny. Zdziwiło nas bardzo twoje nagłe wyłonienie się z mgły, ale wierzymy hrabiemu, jeśli mówi, że ledwie uszłaś sprzed ołtarza. To dobry, uczciwy człowiek.

– Gdzie masz ją zamiar umieścić, Tavisie? – zapytała matka.

– W zachodniej wieży, matko. Prowadzi tam tylko jedno wejście i jedno wyjście. Lady Grey nie omieszka, zdaje się, skorzystać z okazji, by nam uciec, co, panienko? – zapytał z uśmiechem.

– Pytasz mnie, panie hrabio, czy dam ci słowo, że nie ucieknę? – zapytała słodko Arabella. – Cóż, kiedy tylko nadarzy się okazja, ucieknę gdzie pieprz rośnie!

– Wiem – odparł spokojnie – i dlatego będą cię pilnować w dzień i w nocy. Jeśli będziesz grzeczna, pozwolę ci schodzić do sali rycerskiej, kaplicy i ogrodu. Jeśli zaczniesz kaprysić, pozostaniesz w wieży.

Spojrzała na niego groźnie.

– Rozumiem, panie – rzekła lodowatym tonem.

– To dziecko musi mieć jakąś służbę, Tavisie – zauważyła lady Flaming.

– Wiem, matko – rzekł i odwrócił się, wołając w stronę poczciwie wyglądającej kobiety. – Floro, chodź tutaj!

Służąca podeszła szybko do hrabiego i skłoniła się nisko.

– Panie?

– Oto lady Grey, Floro. Jest moim więźniem i jednocześnie gościem honorowym. Umieść ją w zachodniej wieży i opiekuj się nią. Nie wolno jej nigdy zostawiać samej. Zwracaj się do ojca Colina we wszystkich kwestiach, z wyjątkiem poważnych kłopotów.

– Tak, panie – odparła Flora. – Będę się opiekowała małą panienką, niech się pan nic nie boi. Pójdę napalić w kominku, bo noce w czerwcu bywają jeszcze chłodne. W taką pogodę w zachodniej wieży jest straszna wilgoć.

Arabella pozwoliła się poprowadzić hrabiemu do stołu, bo nadeszła już pora na kolację. Posadził ją po swojej lewej stronie, a matka usiadła po prawej. Tuż obok Margery Fleming miejsce zajął jej mąż, Ian, tęgi mężczyzna, który ucałował dłoń Arabelli, kiedy jej się przedstawiał. Obok zasiadły siostry hrabiego Ailis, Meg i Mary Hamilton, jego trzej przyrodni bracia i przystojny młody człowiek, którego hrabia przedstawił jako Roberta Hamiltona, pana na Culcairn. Poza głównym stołem, stojącym na podwyższeniu, w sali ustawiono jeszcze kilka stołów i ławy, które szybko zajmowali krewni i służba hrabiego.

Podano półmiski z gorącym jadłem.

Arabella umierała z głodu. Zapomniała o swojej groźbie zagłodzenia się na śmierć i szybko napełniła talerz łososiem, jagnięcina i szynką, odrobiną pieczeni z królika oraz marchewką z sosem, cebulką i sałatą. Wszystko to zjadła i popiła czerwonym winem, a potem, wyczyściwszy talerz skórką od chleba, zjadła nawet i tę resztkę.

Wszyscy dookoła rozmawiali, ale ona prawie ich nie słuchała. Dalej utwierdzała się w przekonaniu, iż będzie nienawidziła Tavisa Stewarta za to, że wykorzystał ją w swoich rozgrywkach z Jasperem. Widziała, że rodzina i znajomi traktują hrabiego z miłością i szacunkiem. Może nie był zły jak Jasper, ale i on wykorzystał ją niecnie. Zasłużył na nienawiść. Jasper umizgiwał się do niej tylko po to, by zdobyć Greyfaire, bo jego dom spłonął. Nie kochał jej. Chciał mieć na własność warownię. Król też ją wykorzystał. Oddał ją wraz z jej majątkiem, by zyskać sobie lojalność sir Jaspera. Pomyślała, że chyba kuzyn Ryszard nie znał Jaspera zbyt dobrze, bo jak się sama domyślała, ten człowiek był lojalny tylko wobec siebie samego.

– Chyba jesteśmy w tym samym wieku, lady Grey – zauważyła Meg Hamilton. – Mam prawie czternaście lat.

– Ja też – odparła Arabella. – Może będziesz mnie nazywała Arabella, a ja ciebie Meg?

– Tak – ucieszyła się dziewczyna. – Chyba obie znalazłyśmy się w trudnej sytuacji, ale przecież możemy być przyjaciółkami, prawda? W końcu żadna z nas nie jest odpowiedzialna za to, co się wokół nas wydarzyło.

Arabella skinęła głową.

– Mężczyźni – powiedziała poirytowana. – Jakby nie mogli żyć w pokoju. Bardzo pragnę być twoją przyjaciółką, Meg. Mam też przyjaciółkę w Greyfaire. Ma na imię Lona i jest córką FitzWaltera. FitzWalter – wyjaśniała – jest kapitanem naszej warowni. – Zamyśliła się. – Czy Jasper naprawdę spalił wasz dom? To straszne.

Meg przytaknęła.

– Rob ukrył mnie, Mary, małego braciszka, George’a i starą Unę w bezpiecznym miejscu. Wszystko widziałyśmy… – urwała, a Arabella przypomniała sobie, co hrabia powiedział o straszliwym morderstwie Eufemii Hamilton.

– Och, przepraszam, Meg! – zawołała. – Jestem bezmyślna. Wybacz mi. Nie wiedziałam, że sir Jasper jest takim potworem.

Przypomniał jej się dzień, kiedy ją zbił. Dlaczego wtedy nie domyśliła się prawdy.

– Nie znałaś go – powiedziała Meg cichutko.

– Nie, właściwie nie. Król wybrał mi go na męża, bo wiedział, że w Greyfaire jest potrzebny mężczyzna, który będzie bronił twierdzy. Sir Jasper jest bardzo przystojny, a ja niestety nie mam w materii damsko-męskiej wielkiego doświadczenia.

– Bo też i panna w twoim wieku mieć go wcale nie powinna – wtrąciła się lady Flaming. – Twój król, gdyby się o ciebie troszczył, nie dałby ci takiego narzeczonego. Ale podobno nie jest to dobry człowiek.

– Och, mylisz się, pani! – krzyknęła Arabella. – Król Ryszard to dobry człowiek! Ręczę za to. Znam go całe życie, moja matka też. Królowa Anna była jej kuzynką. Zdaje mi się, że sir Jasper wobec każdego zachowuje się inaczej. Potrafi być naprawdę uroczy – zakończyła Arabella.

– Najtrudniej o zły charakter podejrzewać przystojnych mężczyzn – zauważyła w zamyśleniu lady Fleming.

– Jesteś zaręczona? – Arabella zapytała Meg. Polubiła tę ładną Szkotkę. Z nią będzie znacznie milej upływał czas, póki nie uda jej się uciec. Kto wie, może nawet Meg pomoże w ucieczce.

– Nie jestem zaręczona, ale zakochana, owszem! – odparła cicho Meg.

– To cudownie. Jesteś pewna? Ja myślałam, że jestem zakochana w sir Jasperze, ale okazał się tchórzem i zrozumiałam, że nie mogłam go kochać. Skąd wiesz, Meg, że to miłość? Kim on jest? Czy twoja rodzina się na niego zgodzi? Czy dadzą ci błogosławieństwo?

Meg zachichotała.

– Za dużo pytań! – odparła z uśmiechem. – To Gavin Fleming, przyrodni brat hrabiego. Tak, mój brat się zgadza. Tak, Gavin też mnie kocha. To cudowne! Powiedz mi, Arabello, czy tobie też się tak kręciło w głowie, kiedy sir Jasper cię całował? Bo mnie zawsze się kręci. Z innymi chłopakami nigdy mi się nie kręciło. Chcielibyśmy z Gavinem mieć dom i dzieci. -Zaczerwieniła się. – Z innym chłopakiem nie chciałam mieć dzieci. To miłość, jestem tego pewna. Gavin poprosi ojca o pozwolenie na ożenek, kiedy za kilka dni wrócimy do domu. Lord Ian na pewno się zgodzi. Nie sprzeciwiał się dotąd naszym spotkaniom. Rob obiecał dodać połowę posagu Eufemii do mojego. Druga połowa przypadnie Mary, kiedy ta wyjdzie za mąż. Mam więc dobry posag i nie muszę się wstydzić. Pewnego dnia Gavin odziedziczy majątek ojca.

– Masz szczęście, że jesteś córką ubogiego szlachcica, Meg – powiedziała smutno Arabella. – Żaden król nie interesuje się twoim majątkiem. Sądziłam, że kuzyn Ryszard starał się znaleźć mi dobrego męża, ale on wcale nie dba o moje szczęście. We wszystkim, co robię, jestem zależna od króla, a potem będę zależna od człowieka, którego poślubię. – Zrobiła smutną minę. – Nie chcę być czyjąś własnością.

– I nie powinnaś nią być, moje dziecko – rzekła lady Fleming. – Dam ci dobrą radę, którą usłyszałam, kiedy byłam jeszcze bardzo młoda. Nie licz na nikogo, to będziesz szczęśliwa. Ufaj tylko samej sobie, temu głosowi, który Celtowie nazywają głosem wewnętrznym, a wtedy nigdy się nie pomylisz. Od wielu lat idę za tą radą i nigdy się nie rozczarowałam.

Arabella zamyśliła się nad słowami lady Fleming, a potem powiedziała:

– Kto dał ci taką dobrą radę, pani?

– Ojciec Tavisa. Mówiono na niego Jerzy Płonąca Twarz, bo urodził się z wielkim, purpurowym znamieniem na twarzy. Był dobrym człowiekiem, ale przede wszystkim był żołnierzem i nie cierpiał dworskiego życia. Ojca zamordowano mu, kiedy miał sześć lat, więc dzieciństwo spędził wśród skłóconych rodów szlacheckich. Kiedy miał dziesięć lat, zmarł jego opiekun, hrabia Douglas. Ambitni synowie Douglasa postanowili przejąć opiekę nad młodym królem, a wraz z nią władzę. Na oczach chłopca zamordowali ich inni możnowładcy, którzy przejęli opiekę nad Jerzym. To nie było przyjemne dzieciństwo. Mój Jerzy szybko się nauczył, że może polegać tylko na sobie. Większość ludzi, którzy się nim zajmowali, brzydzili się go, bo połowa jego twarzy miała kolor ametystu. Gdyby nie to, byłby przystojnym mężczyzną. Jego matką była Angielka, lady Joan Beaufort. Szkoci i Anglicy lubią ze sobą walczyć, ale często się zdarza, że bywają przyjaciółmi i kochankami.