– Ja nie mogłabym być twoim wrogiem, pani – rzekła Arabella.

Margery Fleming uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny, a potem odwróciła się do męża i syna, myśląc, że może młoda Angielka nadawałaby się na żonę dla Tavisa. Teraz nie mogła już przecież poślubić sir Jaspera Keane’a. Oczywiście, nie posiadała niczego, prócz niewielkiej warowni, Greyfaire, ale jak dotąd żaden Szkot nie miał w swoim władaniu nawet małej warowni na wzgórzach Cheviot, a Anglicy przejmowali warownie szkockie. Przecież jeszcze niedawno Berwick było szkockim zamkiem. Eufemia Hamilton nie żyła już od dawna, a Tavis nie przejawiał chęci szukania sobie nowej żony. Nie do pomyślenia było, by Stewartowie stracili Dunmor tylko dlatego, że jej niemądry syn nie zamierzał się ożenić.

Arabella Grey była nie tylko piękna, ale również inteligentna. Nie od razu oczarował ją wygląd i pozycja Tavisa. Była odpowiednią kobietą dla hrabiego. Lady Fleming nigdy nie lubiła Eufemii Hamilton i twierdziła, że pośpieszny wybór syna okazał się nietrafiony. Uratował go los, a teraz dał mu nawet szansę na poślubienie porządnej dziewczyny. Mężczyźni, niestety, nie najlepiej radzą sobie w takich kwestiach.

Arabella pochyliła się i powiedziała do Meg Hamilton:

– Hrabia jest bardzo arogancki.

– Jest Stewartem – wyjaśniła Meg z uśmiechem -a to dumny ród.

– Jak to się stało, że król jest jego ojcem? – zapytała szczerze zaciekawiona, mimo iż nie cierpiała tego człowieka.

Meg wstała i pochyliła się nad stołem.

– Wyjdźmy z sali, to ci opowiem. Poprzedni hrabia Dunmor był dziadkiem Tavisa, a ojcem lady Fleming – wyjaśniała Meg, kiedy spacerowały korytarzem. – To był Kenneth Stewart, zwany Kennethem Morem. Mor w języku Celtów znaczy wielki, a ojciec lady Margery był naprawdę potężnym mężczyzną. Był wtedy najwyższym mężczyzną w Szkocji. Zwali go Mor z Dunmor. Miał żonę, którą bardzo kochał. Kiedy zmarła, nie chciał wziąć innej, mimo iż miał tylko dwoje dzieci: Fergusa i Margery. Fergus zginął w bitwie pod Arkinholm. Stary Kenneth Mor był wtedy chory i nie mógł stawić się na wezwanie króla, więc do walki ruszył jego syn. Zginął, broniąc króla Jerzego II od ciosu wroga. Nim król zdołał rzucić mu się na ratunek, Fergus Steward został już śmiertelnie ranny. Król zabił jego przeciwnika.

Po bitwie, którą Szkoci wygrali, król osobiście udał się do zamku Dunmor, by przywieźć ciało rycerza i pochować je. Pod niebiosa wychwalał zasługi Fergusa. Po śmierci syna Kenneth Mor nigdy się już nie podniósł. To właśnie tutaj król poznał lady Margery. Miała piętnaście lat. Zakochali się w sobie. Potem, kiedy król przyjeżdżał nad granicę, odwiedzał ją, a w okolicy rozniosła się wieść, że lady Margery jest jego nałożnicą. Kiedy urodził się Tavis, król postanowił, iż to on zostanie dziedzicem Dunmor, ponieważ jest jedynym męskim krewnym hrabiego.

Król pozwolił, by Kenneth znalazł córce męża, pana na Glen Ailean, lorda Iana Fleminga, który kochał Margery od dziecka. Stary hrabia był umierający i nie mógł bronić praw swego jedynego krewniaka do zamku Dunmor, ale Ian mógł. Lord Fleming czuł się zaszczycony, iż powierzono mu opiekę nas synem króla, ale podobno zażądał, by Margery już nigdy nie spotkała się z królem. Po roku urodził się prawowity syn Iana, Gavin. Reputacja lady Margery była już bez zarzutu, bo nie oddalała się z zamku Dunmor, a i król nie odwiedzał jej potajemnie. Przyjechał później tylko raz, by pogratulować szczęśliwemu ojcu narodzin syna. Wtedy widzieli go po raz ostatni. Zginął w bitwie pod Roxburgh kilka miesięcy później. Zabiła go armata załadowana zbyt dużą ilością prochu. Przez następne kilka lat lord i lady Fleming dorobili się jeszcze Donalda, Colina i piętnastoletniej obecnie Ailis.

– Polubiłam lady Margery – stwierdziła Arabella. – Jest taka miła.

– Potrafi się złościć, ale kochają ją wszyscy i szanują jej zdrowy rozsądek. Jest naprawdę niezwykłą kobietą.

– Pani – przerwała im Flora.

– Tak? – odparła Arabella.

– Hrabia pyta, czy nie chciałaby pani się już oddalić do swojej sypialni, bo dzień był bardzo męczący.

W pierwszym impulsie Arabella chciała odmówić, ale postanowiła nie zachowywać się dziecinnie. Była naprawdę bardzo zmęczona. Meg szybko przyszła jej z pomocą, mówiąc, iż ona też jest już śpiąca. Ziewnęła nawet na potwierdzenie tych słów. Arabella uśmiechnęła się do niej, bo wiedziała, że przyjaciółka stara się jej pomóc. Podeszła do stołu i sięgnęła po jabłko, a potem odwróciła się, by dołączyć do Flory i Meg.

– Cieszę się, że utrata męża nie popsuła ci apetytu, panienko – usłyszała wesoły głos hrabiego.

Odwróciła się na pięcie i w chwili złości rzuciła w niego jabłkiem, trafiając go prosto w piersi. Mężczyźni zebrani w sali rycerskiej wybuchnęli śmiechem. Zarówno szybka reakcja dziewczyny, jak i zdziwiona mina hrabiego spowodowały u nich taką wesołość.

– Och, chłopcze, gdyby to była strzała, już byś nie żył – rzekł jego ojczym ze śmiechem.

– Dobrej nocy, panie – pożegnała się słodko Arabella i nisko skłoniła, a potem odwróciła się i wyszła.

– Skąd wzięłaś tyle odwagi? – zaśmiała się Meg. – Szczerze mówiąc, ja trochę się boję Tavisa.

– To wstrętny osioł! – prychnęła Arabella. – Gdybym miała miecz, przebiłabym go nim na wylot.

Flora uśmiechnęła się pod nosem. Mała Angielka była bardzo uparta. Flora ani przez chwilę nie wątpiła, że gdyby miała miecz, spełniłaby swoją groźbę. Więc Szkoci z przygranicznych ziem i Anglicy wcale się tak bardzo od siebie nie różnią. Flora pomyślała, że Arabella bardziej pasuje do hrabiego niż Eufemia, której zresztą nigdy nie lubiła.

Arabella podążała za Florą przez korytarz, a potem wąską klatką schodową. Starsza kobieta poruszała się tak szybko, że dziewczyna kilkakrotnie straciła z oczu płonącą pochodnię.

– Za pierwszym razem wydaje się wysoko – powiedziała Flora, zapraszając gestem do środka. W pokoiku bez okien wesoło płonął ogień w kominku. Obok stała niewielka kanapa. Przez otwarte drzwi widać było drugi pokój. Flora zamknęła drzwi i powiedziała – Będzie tu pani jak w uchu.

Przeszły do następnego pokoju.

– Pozwoliłam sobie kazać przynieść dla pani balię. Pomogę się panience rozebrać – rzekła i nie czekając na odpowiedź, zaczęła ją rozbierać.

Arabella rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, które stanowiło jej sypialnię. Ścianę i podłogi wyłożono szarym kamieniem. Tutaj też znajdował się kominek, a przed nim leżała owcza skóra. W pokoju było niewiele mebli. Łóżko z baldachimem mogło pomieścić dwie osoby, przy nim stał niewielki stolik nocny, a w nogach łoża postawiono drewniany kufer z żelaznymi okuciami. Gdyby nie wielka drewniana balia stojąca przed kominkiem, komnata nie wydawałaby się taka mała.

Było w niej tylko jedno wąskie okno, które, jak Arabella z ulgą stwierdziła, zostało oszklone. Nie była to niewygodna sypialnia, ale mimo to Arabella miała nadzieję, iż długo tu nie zagości. Jedno wiedziała na pewno. Inaczej niż przez drzwi nie mogła uciec z tej wieży. Okno było zbyt wąskie, by nawet ona mogła się przez nie przecisnąć.

A zbocze wzgórza pod oknem wieży, jak sądziła, bo nie można było niczego dojrzeć w ciemności, na pewno okazałoby się zbyt strome. Tavis Stewart wiedział, co mówi, kiedy rzekł, że nie uda jej się stąd uciec. Arabella uśmiechnęła się ponuro. Może i była tylko kobietą, ale na pewno kobietą sprytną, sprytniejszą niż jakakolwiek znana jej dama.

– Będę musiała spać w halce – powiedziała, kiedy stanęła przed balią.

– Nie, pani, mam dla ciebie koszulę nocną. Halkę upiorę i wyczyszczę błoto na brzegu twojej pięknej sukni. Potem odłożę ją do kufra. Już wybrałam dla pani jedną z sukien panienki Meg. Przypasuję do pani rozmiarów. Zwykła suknia będzie lepsza od tej mgiełki, co ją pani dziś miała na sobie.

Arabella roześmiała się. Flora szczerze podziwiała jej suknię, ale też oburzała się na takie marnotrawstwo.

– Dziękuję, Floro. Jesteś bardzo uprzejma. Pomożesz mi upiąć włosy do kąpieli?

Flora była prostą, grubokościstą, prawie dziesięć centymetrów wyższą niż Arabella kobietą. Kasztanowe włosy nosiły już ślady siwizny, ale oczy miała wciąż lśniące, brązowe. Z podziwem patrzyła na włosy Arabelli.

– Jeszczem nigdy tak pięknych włosów nie widziała, panienko – powiedziała i upięła je na czubku głowy swojej pani.

Arabella usiadła w ciepłej wodzie i uśmiechnęła się błogo. Nogi natychmiast przestały ją boleć. Dotąd nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo była potłuczona.

– Och, Floro – rzekła z wdzięcznością – dziękuję, że tak się natrudziłaś, by przynieść tu wodę.

– Ależ, panienko, mam tu na posyłki młodych chłopców – odparła ze śmiechem kobieta. – Sama często jeździłam przez granicę, to wiem, jak może człowieka zmęczyć dzień na końskim grzbiecie. Odpocznij, panienko, a ja wezmę twoją suknię na dół. Ręcznik suszy się przed kominkiem, a koszula nocna jest na łóżku. Zaraz wracam.

Arabella zamknęła oczy i odpoczywała po długim, męczącym dniu. Flora musiała wlać jakiś pachnący olejek do kąpieli, bo zrobiło jej się błogo i przyjemnie. Sięgnęła po mydło. Pachniało wrzosem. Umyła się cała i spłukała, a kiedy poczuła ogarniające ją znów zmęczenie, sięgnęła po ręcznik i zaczęła się wycierać.

Po chwili usłyszała otwierające się drzwi do jej komnaty i zawołała:

– Och, Floro, biegasz po tych stromych schodach jak dziewczynka.

Odwróciła się i krzyknęła. Przykryła się ręcznikiem i utkwiła wzrok w Tavisie.

Hrabia stropił się na chwilę i nie wiedział, co powiedzieć. Przyszedł tylko zobaczyć, czy jego nowemu gościowi jest wygodnie w wieży. Nie przyszło mu do głowy, że dziewczyna się kąpie. Kobiety, które znał, były z nim spokrewnione albo były jego nałożnicami. Kiedy Ailis się urodziła, on był już dorosły i mieszkał w Dunmor. Nie miał tu nałożnicy, bo postanowił nie trzymać żadnej w domu, który kiedyś będzie należał też do jego żony. Nie był więc przyzwyczajony do kobiet i ich zwyczajów. Nie wiedział, co ma robić.

Mała złośnica była bardzo ładna i bez odzienia wyglądała jeszcze piękniej. Nogi miała dłuższe niż sądził, a piersi małe, lecz jędrne i cudownie blade, z ciemnymi sutkami. Wąska talia wiodła w dół do krągłych bioder i pełnych ud.

– Pani, błagam o wybaczenie – wydusił w końcu, próbując zmusić się do odejścia. Niewielki ręcznik nie ukrywał wdzięków jego gościa i hrabia nie mógł się napatrzeć.

– Wynoś się – krzyknęła Arabella.

– Przyszedłem jeno zapytać, czy jest ci tu wygodnie, pani – próbował wyjaśnić swoje najście.

– Wynoś się – krzyknęła i cisnęła w niego mydłem. Hrabia schylił się, bo wiedział, że dziewczyna celnie rzuca. Wyszedł z komnaty.

– Nie mówiłem ci, że panienki nie wolno zostawiać samej, niezamkniętej, bo może uciec? – skarcił napotkaną Florę.

– Dziewczyna była w kąpieli – odparła wesoło. – Bez przyodziewku przecież nie ucieknie nigdzie, a już na pewno nie w nocy i to w nieznanym miejscu. Nie trza się martwić, panie. – Spojrzała na niego podejrzliwie. – Piękna z niej kobietka. A może pan nie zauważył?

– Zauważyłem – odparł z niepewnym uśmiechem. – Jak mogłem nie zauważyć? Rzuciła we mnie kawałkiem mydła. To już dziś drugi raz czymś we mnie rzuca, a trzeba przyznać, że nieźle celuje. Ma temperament. Lepiej na nią uważaj.

– Powinien pan mieć taką żonę, milordzie – rzuciła Flora. – Kobieta z takim temperamentem urodziłaby panu zdrowych synów i córki.

Uciekła, nim hrabia zdążył ją zbesztać za zbyt odważne słowa. Tavis roześmiał się. Po Eufemii Hamilton nie był już pewien, czy w ogóle chce mieć żonę. Wszystkie kobiety, z wyjątkiem, oczywiście, jego matki, sprawiały same kłopoty. Wiedział, że kiedyś będzie musiał się ożenić, by dać dziedzica Dunmor, ale jeszcze nie teraz. Wrócił do sali rycerskiej, gdzie jego bracia i Rob Hamilton popijali razem przy kominku. Ojczym, matka i inni już poszli spać. Wziął napełniony kielich i opowiedział pozostałym o swojej przygodzie.

– To taka z niej piękność, co? Szkoda, że jest dziewicą, bo wziąłbyś ją sobie, jak sir Jasper wziął Eufemię. Wybacz, Rob – dodał Gavin, skinąwszy w stronę przyjaciela. – Jesteś pewien, że to dziewica?

– Tak, zaraz widać, że nigdy nikt jej nie tknął. Niewielem widział, ale to, czego nie zakrył ręcznik jest bardzo apetyczne. Sam bym się skusił. Nawet w sukni jest piękna, a co dopiero bez… – rozmarzył się.

– Wstrzymaj żądze – rzucił surowo brat. – Dziewczyna jest tu gościem honorowym. Obiecałeś jej biednej matce, że wróci do domu nietknięta. Poza tym to nie jej wina, co sir Jasper uczynił w domu Roba. Dziewczyna nie zna tego parszywca. Poza tym, Tavisie, przypominam ci, że ona jest tu pod opieką Kościoła na twoją prośbę. Jeśli ją tkniesz, diabli wezmą twoją duszę.

– Daj spokój, Colinie – żartował Donald Fleming.

– Tavis zmienił zdanie i woli, żeby dziewczyna znalazła się pod nim, niż pod opieką Kościoła. Kto wie, może dla niej to okaże się przyjemniejsze? – rzekł i wykonał nieprzyzwoity gest.